Aktualizacja strony została wstrzymana

Druga twarz III Rzeczpospolitej czyli wrażenia z pielgrzymki

Pielgrzymuję obecnie do Naszej Umęczonej Ojczyzny aby zaobserwować zmiany jakie nieuchronnie przynosi czas i wiosna. Jestem w Warszawie dopiero parę dni więc wrażenia moje mogą być raczej impresjonistyczne. Nie mniej mają one w sobie tą niezwykłą świeżość jaka wypływa z poczucia kontrastu między Dzikim Zachodem a Sercem Europy. Co więc przychodzi na myśl każdemu, który właśnie ucałował ziemię ojczystą wychodząc z samolotu lini KLM i dziękując Najwyższemu za szczęśliwe przebycie chmury pyłu wulkanicznego?

Jest nim oczywiście szok wynikający z zagubienia walizki w Amsterdamie pogłębiony obserwacją, że surowy niegdyś patrol WOP-u kontrolujący przejście graniczne i stemplujący wizy do paszportów został zastąpiony przez kilka długowłosych, cycatych i całkiem miłych panienek ze Służby Granicznej. Te szlachetne dziewice,  ubrane w podkoszulki i bufoniaste portki, błąkają się bez wyraźnego celu po terenie dawnej sali odbioru bagażu.

Od czasu mojej uprzedniej peregrynacji pogorszył się wyraźnie stan bruków miejskich gdyż pojawiły się w nich wypaczenia wynikające z działalności żywiołów oraz parkowania samochodów. Poprawiła się natomiast czystość tychże powierzchni co obserwowałem z pewną satysfakcją gdyż swego czasu poświęciłem temu zagadnieniu dłuższy essej. Odchody psie są w dalszym ciągu z nami ale w zdecydowanie mniejszej ilości. Nikt jednak nie dba o wygląd miejskiej zieleni. Trawniki porosłe są zbyt wysoką trawą a wiele drzew stoi martwych być może ze względu na niezwykle małe przestrzenie ziemi pozostawionej wokół nich. Pomazane tez są te powierzchnie murów, które nie są obsikane przez obywateli i pozostały żywy inwentarz.  Nasza Ukochana Stolica robi wrażenie dużego miasta prowincjonalnego. Wrażenie to poglębiają twarze, które widzę na ulicach, a które bardziej pasowałyby do Rypina czy Nowego Targu niż do owego centrum pradawnej kultury słowiańskiej jaka powinna być stolicą Polski. Nawet dziewczyny, które zawsze były mocną stroną Polski (obok mięsa wieprzowego i kwaszonej kapusty), widocznie zostały wyeksportowane na Zachód pozostawiając na miejscu tylko odrzuty z eksportu, na których trudno zawiesić oko. Niska jest nadal kultura obsługi klienta w większosci sklepów. Najwyraźniej brak jest związku pomiędzy wynagrodzeniem sprzedawców a ilością obsłużonych klientów. Widać to zwłaszcza na poczcie i w bankach gdzie każdy nieszczęśnik, który ma tam coś do zalatwienia musi poświęcić sporo czasu. Z przyjemnością natomiast notuję poprawę kultury i szybkości pracy urzędników w Ratuszu Ochoty, gdzie musiałem załatwić parę spraw. Wprowadzono tam metodę obsługowej sali w stylu urzędów amerykańskich co niezmiernie poprawilo komfort załatwiania klientów.

Na ulicach widać też nazbyt dużo przedstawicieli ras kolorowych oraz okutanych po nos mahometanek. Warto pamiętać, że dzięki rozważnej polityce imigracyjnej Wielkiego Wodza Narodu Niemieckiego pozbyliśmy się w czasie okupacji nadmiernej populacji semickiej która, jak to pokazał trafnie Reymont w „Ziemi Obiecanej” (patrz też film Wajdy pod tym samym tytułem), była prawdziwą plagą Polski rozbiorowej. Warto by uczynić i teraz  pewien wysilek administracyjny aby przeciwdziałać zasiedlaniu obecnej Polski przez elementy, które zawsze będą nam rasowo i kulturowo obce. Ogólnie Warszawa robi wrazenie miasta żywego ale brudnego i zaniedbanego. Odnowione parę lat temu miejsca i budynki zdążyły już ulec degradacji a te, które jak kamienica w której zamieszkuję, nie zostały poddane reemontowi elewacji przez cały okres PRL-u i 20 lat III RP wyglądają jak pomnik powstania warszawskiego.

Andrzej Bobola

Andrzej Bobola jest pseudonimem literackim profesora fizyki chemicznej, ktory dla odpoczynku od nieco rozrzedzonej atmosfery fizyki teoretycznej oddaje sie rozwazaniom na tematy humanistyczne o aktualnym znaczeniu.
Skip to content