Aktualizacja strony została wstrzymana

Prof. Maciej Giertych o Taizé

Krytycznie o Taizé pisałem już dwadzieścia lat temu („Interkomunia” Rycerz Niepokalanej kwiecień 1989). Po śmierci brata Rogera i Ojca Świętego Jana Pawła II temat przycichł, a w każdym razie zszedł z pierwszych stron gazet. I oto teraz w mojej diecezji, w Poznaniu, ma się odbyć na przełomie roku spotkanie młodzieży Taizé. Po co to komu?

Okazuje się, że są trudności ze znalezieniem wystarczającej liczby chętnych na przenocowanie przyjezdnych. Termin zgłaszania ofert dawno minął a ciągle słyszymy wezwania o dalsze zgłoszenia. Odbieram to jako przejaw zdrowia społeczeństwa wielkopolskiego. Nic pozytywnego z takich spotkań nie wynika, a negatywnych konsekwencji jest kilka.

Wśród uczestników rodzi się indyferentyzm religijny. Zaciera się różnica między wiarą prawdziwą a innowierców. Pozostaje wrażenie, że wszystkie wyznania są jednakowo dobre. Maleje szacunek dla Eucharystii. Na zgromadzeniach tych praktykowana jest interkomunia i uczestnicy często nie wiedzą, co przyjmują – pobłogosławiony przez pastora opłatek czy Pana Jezusa. Zapewne w Polsce organizatorzy będą pilnować by to było dla uczestników jasne, ale czy protestanccy uczestnicy, na bazie doświadczeń z poprzednich spotkań, to uszanują? Co pomyślą polscy uczestnicy, gdy zobaczą znanych sobie innowierców przystępujących do naszej Komunii Świętej?

Na spotkaniach Taizé nie tylko interkomunia jest praktykowana, ale i koncelebra. W czasie zeszłorocznego spotkania w Brukseli katolicki ksiądz i dwie protestanckie pastorki wspólnie „konsekrowali” hostie do późniejszego rozdawania zebranym jako Komunię (komunię). Nie wiem jak to pisać – czy to była Eucharystia czy symbol wspólnoty? W Taizé świadomie zaciera się różnicę między Eucharystią a wspólnotowością (po francusku communion w obu przypadkach z małej litery).

Wśród słynnych kanonów z Taizé, których dzisiaj młodzież przygotowująca się na spotkanie w Poznaniu się uczy, są wezwania chwalebne i błagalne. Nie ma przebłagalnych. To wynika z mentalności protestanckiej. Nie mamy win, za które musielibyśmy przepraszać i błagać o przebaczenie. Obniża to świadomość grzechu.
Wśród młodych uczestników zawiązują się przyjaźnie, które czasem kończą się małżeństwami międzywyznaniowymi. Z reguły nie są one szczęśliwe, bo nie są oparte na spójnej ideologii. Prowadzą do indyferentyzmu religijnego lub wręcz do laicyzacji. Dziś już w Polsce nikt nie wymaga by strona niekatolicka wyraziła przed ślubem zgodę na katolickie wychowywanie dzieci.
Młodzież oswaja się, że na owe spotkania modlitewno-towarzyskie może dostać za darmo nocleg i niektóre posiłki. Im się należy!

A proboszczowie muszą się angażować w imprezę, która nie zawsze im się podoba. Współczuję im.

Prof. Maciej Giertych


Uwaga admina [Marucha]:
W mrocznych i ponurych czasach przed II Soborem, kiedy to jeszcze nie istniał prawdziwy Kościół Ekumeniczny, nie wolno było udzielać Komunii Św. innowiercom, ani też takowej od nich przyjmować. Nie wolno było też brać udziału w heretyckich nabożeństwach. Jan Paweł II zerwał z tym przesądem: wiedząc iż „brat Roger” jest heretykiem (protestantem) sam udzielał mu Komunii.

KOMENTARZ BIBUŁY: Nie zapominajmy przy tym, że Radio Maryja nieustannie promuje heretycki ruch Taizé. Najwyższa pora na otrzeźwienie, przeproszenie wiernych za prowadzenie na złą, niekatolicką drogę i zadośćuczynienie.

Za: Dziennik Gajowego Maruchy | http://marucha.wordpress.com/2009/12/16/prof-maciej-giertych-o-taize/

Skip to content