Taize w grudniu 2009 r. w Poznaniu. I co dalej?
Jak uczy Kościół, Matka nasza – pełnia Objawienia znajduje się w Kościele katolickim. Objawieniem jest ogólnie mówiąc: każdy czyn i dzieło Boga, przez które istoty rozumne mogą zdobyć wiedzę o Bogu.
Wobec tego, jak nam podano do wierzenia, w „kościołach” protestanckich (czytaj: sektach), pełni Objawienia nie ma i być nie może.
Wniosek z tego jest taki, że aby mieć pewność osiągnięcia jedynego i najważniejszego celu człowieka, jakim jest zbawienie – należy być członkiem Kościoła katolickiego, należy się Go za wszelką cenę trzymać. Tu, w Nim jest szczyt całego Objawienia.
Skora tak, to dlaczego ludzie mieniący się katolikami uczestniczą w zgromadzeniach protestanckiej wspólnoty Taize? Czego tak naprawdę tam szukają? Pogłębienia, ich zdaniem, wiary katolickiej, duchowości? Czy bardziej przyziemnych doznań, a jeśli tak, to jakich? Czy nie obawiają się, że mogą utracić jakąś, choćby najmniejszą, cząstkę swojej wiary? Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje.
Zrozumiałe jest u młodych ludzi zafascynowanie czymś nowym, dobrym (z pozoru). Ale już niezrozumiałe jest przyzwalanie i zachęta ze strony pasterzy Kościoła.
Jak uczy doświadczenie, obcowanie ludzi ze sobą, prowadzi do powstawania różnego rodzaju więzi, wymiany myśli, podobnych zachowań. W sferze religijnej takie zachowanie, w przypadku dużych różnic, będzie miało skutek ujemny, oczywiście dla katolików. Szczególnie, gdy uświadomimy sobie, że chodzi tu, nie bójmy się użyć tego słowa – o heretyków, jeśli tak można powiedzieć – bardziej heretyckich od luteranów, bo ewangelicko-reformowanych.
A, że sprawę przegrają katolicy, na to wskazuje z jednej strony agresywna natura protestantyzmu, z drugiej powszechny trend dostosowywania Kościoła do Ducha Czasu, cokolwiek by to nie znaczyło.
I powiem jeszcze, że przy Skarbcu Kościoła, Taize wygląda jak … właściwie w ogóle nie wygląda! Zdajmy sobie wreszcie z tego sprawę.
W każdym razie, odnosząc sprawę do siebie, bałbym się uczestniczyć w zgromadzeniu Taize, bałbym się także posłać tam swoje dzieci. I pomijam tu ewentualne sympatie, czy antypatie do Taize. Powiadam BAŁBYM się! Boże uchowaj!
Radosław Zieleziński