Aktualizacja strony została wstrzymana

Nasuwające się pytania – Biskup Ryszard Williamson

NASUWAJĄCE SIĘ PYTANIA – I

W ostatnich czterech edycjach niniejszych „Komentarzy” przedstawiono opinie co do wielu problematycznych kwestii związanych z obecnym kryzysem Kościoła katolickiego, z którymi wielu Czytelników może się nie zgadzać i ma do tego pełne prawo tak długo, jak problemy te nie zostaną ostatecznie rozstrzygnięte przez Autorytet Kościoła, gdy zacznie on na nowo funkcjonować. W międzyczasie jednak, w związku z poniższym stale pojawiającym się pierwszym pytaniem, niech te „Komentarze” zaoferują pewne rozważania. To pytanie i jego kontynuacja są zapisane grubą czcionką w kolorze czarnym, aby odpowiadały sile, z jaką niektórzy Czytelnicy mogą je stawiać!

1. Jeśli prawdą byłoby, że Wszechmogący Bóg towarzyszy cudom eucharystycznym w ramach Mszy Novus Ordo, które potwierdzają wystarczające dowody ich autentyczności, to dlaczego wierzący katolicy nie mieliby po prostu powrócić do uczestnictwa w Nowej Mszy i zaoszczędzić sobie tyle trudów?

Ponieważ Nowa Msza jest centralnym aktem kultu nowej i fałszywej religii ukierunkowanej na człowieka, która powstała na Soborze Watykańskim II. Tekst tej Mszy, zapisany na papierze, jest obiektywnie obraźliwy dla Boga, ponieważ jest skoncentrowany na człowieku, a nie na Panu Bogu, a regularne uczestnictwo w niej z reguły prowadzi do zniszczenia katolickiej wiary danej osoby w Rzeczywistą Obecność, w Ofiarę Mszy, w sakramentalne święcenia katolickiego kapłana i tak dalej. Regularne uczęszczanie do Neo-Kościoła może zmienić katolika, który nawet się nie zorientuje, kiedy to się stało, w protestanta. Jednakże, dzięki diabolicznej przebiegłości twórców tekstu Nowej Mszy, zachowuje on wystarczająco dużo elementów prawdziwej Mszy, że można ją odprawić ważnie. Zatem nie jest tak, że każda konkretna celebracja Novus Ordo jest koniecznie nieważna jako Msza, nawet jeśli coraz częściej i częściej jest ona odprawiana nieważnie.

O Nowej Mszy nie można więc powiedzieć ani że jest ważna i dlatego można w niej uczestniczyć, ani że nie można w niej uczestniczyć, dlatego że jest nieważna. Prawda nie jest, jak to często bywa, ani cała biała, ani cała czarna. Trzeba stwierdzić, że Nowa Msza może być nadal odprawiana ważnie, ale nie można w niej uczestniczyć, ponieważ regularne uczestnictwo w niej przyczyniło się w ogromnym stopniu do utraty wiary przez miliony katolików.

1b. Ale jak Bóg może działać poprzez tekst Mszy Świętej, który w swej istocie jest dla Niego obraźliwy?

Bo nawet Msza Święta nie jest ostatecznym celem, ale tylko środkiem, choć potężnym środkiem, do ostatecznego celu, jakim są dusze umierające z prawdziwą wiarą w Boga, aby osiągnąć zbawienie, pomóc zaludnić Niebo, a tym samym oddać chwałę Bogu. Jeśli dusze nie mają do dyspozycji Mszy Świętej, to czy mogą zachować wiarę? Tak. Jeśli nie mają wiary, to czy będą uczestniczyć we Mszy Świętej? Nie. Dlatego Msza odnosi się do wiary jako środek do celu, a nie jako cel do środka. Dlatego Nowa Msza jest tylko środkiem, a jeśli jest mieszanką dobra i zła, w której jej nikczemni fabrykanci musieli zachować wystarczająco dużo dobra, aby oszukać katolików i by zaakceptowali ją oni, kiedy została wprowadzona w 1969 roku, na przykład wystarczająco dużo dobra, aby mogła być ona nadal ważna, to Bóg jest wystarczająco wielki, aby obejść zło, jeśli ma ku temu dobry powód. Czy do dziś ma On taki powód? Tak.

Wszystkie dusze ludzkie, które kiedykolwiek żyły, są owcami Pana Boga i Jego stworzeniem (Ps 94, 7), On chciałby, aby wszystkie były zbawione (1 Tm 2, 4), a nie tylko katolicy (lub tradycyjni katolicy). Najświętsze Serce Pana Jezusa wie od wieczności, jak wiele Jego owiec zostało oszukanych przez pasterzy na Soborze Watykańskim II, jak wiele z nich było zwiedzionymi ofiarami, i wie dzisiaj, ile dobrych wierzących dusz, ilu wierzących kapłanów, a może nawet biskupów jeszcze jest, kim oni są, i dociera do nich w diabelskiej mieszaninie Novus Ordo, działając obok tego, co jest złe, a z tym, co jeszcze jest dobre, w kierunku zbawienia ich dusz. A jeśli chodzi o tych, którzy zakochali się w Neo-Kościele i chcą jego złej Mszy, to poprzez cuda zostali napomniani i ostrzeżeni, że wybierają drogę prowadzącą do piekła. Jeśli spojrzy się z perspektywy Serca Bożego, to cuda w Novus Ordo mają sens…

Kyrie eleison.

+Biskup Ryszard Williamson

 

Komentarz Eleison nr DCCCII (802)

26 listopada 2022

 

 


 

 

NASUWAJĄCE SIĘ PYTANIA – II

Aby podjąć próbę sprawiedliwego ocenienia rekordowej liczby 79 młodych mężczyzn, którzy jak wiadomo wstąpili w tym roku do wyższych seminariów duchownych Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (patrz pięć ostatnich edycji niniejszych „Komentarzy”), przydadzą się rozważania dotyczące dzisiejszego kontekstu kościelnego. Niech ponownie wyznaczy je pytanie zapisane pogrubioną czarną czcionką:

2. Ekscelencjo, dlaczego jesteś tak stosunkowo łagodny w krytyce Neo-Bractwa? Czy nie zdradziło ono w 2012 roku swojego założyciela, tj. Arcybiskupa Lefebvre? Czy osoby za to odpowiedzialne nie powinny być nazywane zdrajcami, którymi są?

Pomału. W Kościele Katolickim w czasie Soboru Watykańskiego II (1962-1965) pasterze zostali uderzeni przez błąd modernizmu tak bardzo, jak nigdy wcześniej pasterze katoliccy nie zostali uderzeni w całej historii Kościoła, nawet w kryzysie ariańskim w IV wieku. Wynikało to z tego, że modernizm zamienia subiektywny mózg w obiektywną papkę – patrz encyklika Pascendi Piusa X (1907), w której napiętnował ten katastrofalny stan ludzkiego umysłu. Ale Pius X był w stanie przywrócić w Kościele zdrowy rozsądek tylko tymczasowo, ponieważ po jego śmierci szaleństwo w świecie pogłębiało się i to do takiego stopnia, że kiedy w 1991 roku umierał Założyciel FSSPX katolickie owce były już wszędzie głęboko „rozproszone” (Za 13, 7; Mt 26, 31). To właśnie pasterze Kościoła Powszechnego zdradzili na Soborze Watykańskim II, odrywając swój własny Autorytet od Katolickiej Prawdy.

Teraz, mówiąc ściśle, wszyscy katolicy podążający za swoimi zwodniczymi przywódcami od czasu Vaticanum II, w tym samym stopniu porzucili katolicką Prawdę, ale oczywiście nie wszyscy z nich mieli intencję jej porzucenia. W rzeczywistości bowiem wielu podążało za zwodniczym Autorytetem tylko dlatego, że wciąż ufali, że mówi im Prawdę. Dowodem na to jest fakt, że od tamtego czasu Duch Święty, w różnym tempie, dawał światło takim zwiedzionym duszom tak, iż wiele z nich, jak arcybiskup Vigano, przejrzało fałszywy Autorytet i powróciło do Prawdy Tradycji. Tym katolikom dobrej woli Pan Bóg dał w latach 70. i 80. XX wieku wielkiego przywódcę Prawdy w osobie Arcybiskupa Lefebvre (1905-1991) i narodził się ruch Tradycji oraz prawdziwe Bractwo Kapłańskie św. Piusa X. Jednak kiedy jego osobisty charyzmat umarł wraz z nim w 1991 roku, wówczas charyzmat Rzymu i jego Autorytetu, powszechnego dla katolików, ponownie się uwydatnił i do 2012 roku Bractwo Arcybiskupa przekształciło się w Neo-Bractwo, tak jak do 1965 roku Boży Kościół Katolicki przekształcił się z analogicznych powodów w Neo-Kościół.

Jednak tak jak w 1965 roku większość katolików nie miała światła, by dostrzec to, co stało się na Soborze, tak w 2012 roku większości tradycjonalistów zabrakło światła, by natychmiast dostrzec to, co stało się w 2012 roku, gdy przywódcy FSSPX skierowali je na drogę poszukiwania porozumienia etapami (zgoda na spowiedź, małżeństwa, święcenia) z rzymskimi apostatami, z którymi Arcybiskup odmówił wszelkich dalszych kontaktów, dopóki nie powrócą do Prawdy wielkich antymodernistycznych dokumentów doktrynalnych katolickich papieży XIX i XX wieku. I znowu, tak jak większość katolików w 1965 roku podążała za wprowadzonym w błąd Autorytetem tylko dlatego, że liczyli wciąż, że głosi on Prawdę, tak większość tradycjonalistów w 2012 roku kontynuowała podążanie za przełożonymi Neo-Bractwa flirtującego z apostatami tylko dlatego, że ufali w to, że nadal będzie ono im głosić Prawdę. W 1990 roku przywódcy Bractwa zostali uroczyście ostrzeżeni na rekolekcjach w Econe, że Rzymianie byli apostatami, kiedy to Założyciel FSSPX podkreślał: „Powtarzam, że stracili wiarę”. Jednak nie można powiedzieć, że Neo-Bractwo już całkowicie zdradziło Prawdę Arcybiskupa, ponieważ jeszcze odmawia dwóch głównych punktów, na które nalega „Rzym”: pełnej akceptacji Vaticanum II i Nowej Mszy.

Podsumowując: musimy się modlić, aby Neo-Bractwo nigdy nie ustąpiło w sprawie Soboru czy Mszy, ponieważ może ono nadal mieć sporo prawdy do przekazania wielu katolikom, jeśli tylko będzie twardo stać na gruncie katolickiej doktryny. Niech jednak powyższy apel duszpasterski o miłość i pokorę wśród katolików nie będzie traktowany jako jakakolwiek aprobata dla zmiany doktrynalnej z prawdziwego Kościoła na Neo-Kościół w 1965 roku, czy z Bractwa na Neo-Bractwo w 2012 roku. Obie te zmiany były prawdziwymi katastrofami dla Kościoła i świata.

Kyrie eleison.

+Biskup Ryszard Williamson

 

Komentarz Eleison nr DCCCIII (803)

3 grudnia 2022

 


 

 

NASUWAJĄCE SIĘ PYTANIA – III

3. Ekscelencjo, śledząc ostatnie edycje „Komentarzy” jestem nieco zdezorientowany. Czy Kapituła Generalna Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X w 2012 roku była czy też nie była dziełem zdrajców? Jeśli tak, to dlaczego być wobec nich pobłażliwym? Jeśli nie, to dlaczego nazywać ich pracę „katastrofą”

Muszę przyznać, że nie wyraziłem się tak jasno, jak to było możliwe. Odzwierciedla to zamieszanie wywołane przez Sobór Watykański II (1962-1965), kiedy to niczym po zabójstwie Duncana Macduff zawołał: „Swego arcydzieła zamęt dokonał” (Makbet, II, 3). Niech zatem Katechizm pomoże uporządkować tę konfuzję.

Aby grzech był śmiertelnie ciężki, wymagane są trzy rzeczy: po pierwsze, grzech powinien być sam w sobie, obiektywnie, wystarczająco ciężki, by spowodować duchową śmierć duszy; po drugie, grzesznik musi być świadomy, że jego czyn jest grzechem śmiertelnym; a po trzecie, grzesznik winien wyrazić pełną zgodę na popełnienie tego grzesznego czynu. Oznacza to, że jeśli ktoś popełnia czyn, który w rzeczywistości jest grzechem śmiertelnym, ale nie wiedząc, że nim jest, to czyn ten jest obiektywnie grzeszny, ale nie subiektywnie, z powodu niewiedzy grzeszącego. Tak też było w przypadku wielu katolików po Vaticanum II.

Na Soborze Watykańskim II diaboliczny spisek mający na celu zniszczenie Kościoła Katolickiego powiódł się poprzez przekonanie czołowych hierarchów do zastąpienia prawdziwej, skoncentrowanej na Bogu wiary poprzez fałszywą, skoncentrowaną na człowieku parodię tejże wiary. Z kolei tym kościelnym hierarchom – dwóm papieżom i około 2000 biskupom – udało się doprowadzić do przekonania znacznej większości katolickich dusz na całym świecie do przyjęcia nowej humanistycznej religii. Było to możliwe, bowiem ci papieże i biskupi wydawali się być tym Autorytetem, o którym te dusze wiedziały, że Chrystus ustanowił go, aby poznawał, głosił i chronił Prawdę, tj. niezmienne Boże prawdy o zbawieniu.  Dlatego prowodyrzy Vaticanum II, którzy dokładnie wiedzieli co robią, by zniszczyć Kościół, byli w najwyższym stopniu winni, podczas gdy wszyscy biskupi, księża i świeccy, którzy zostali oszukani – a była ich masa – byli stosunkowo niewinni. Jak mówi abp Vigano, w tamtym czasie nie był w stanie uwierzyć, że jego współbracia mogli chcieć zniszczyć Kościół. Wierzy w to teraz, ponieważ konfrontacja z rozkładem moralnym, który zawsze pojawia się jako owoc zepsucia doktryny katolickiej, otworzyła mu oczy na to, jak Autorytet zdradził Prawdę.

Dokładny stopień winy czy niewinności każdej pojedynczej duszy, która od tamtej pory uczestniczyła w tej zdradzie, jest znany Panu Bogu, ale zdrowy rozsądek wystarczy, by stwierdzić, że duża część katolików podążających za apostazją Vaticanum II od tamtej pory była raczej ofiarami, a nie sprawcami, i tu jest zdroworozsądkowy powód dla nas samych, by oceniać ich z łagodnością. Im bardziej pasterze byli winni, tym bardziej owce były niewinne, ponieważ kiedy podążały za hierarchami głęboko wierzyły, że są oni pewnym źródłem tej Prawdy, która jest dla nich absolutnie niezbędna do zbawienia ich dusz.

3b Tak, ale złe owoce wynikające z Soboru powinny już otworzyć o wiele więcej oczu niż to zrobiły. Wielu katolików woli nową pluszową religię. Pobłażliwość musi mieć swoje granice!

To prawda. Tu pojawia się obiektywny grzech zdrady Wiary. Doktryna religii soborowej jest fałszywa, deprawuje moralność, niszczy Kościół i prowadzi niezliczone dusze do piekła. Sam Sobór był końcowym owocem wieków moralnej zgnilizny, stale się pogłębiającej, począwszy od schyłku średniowiecza. Ten narastający proces zepsucia wyjaśnia – ale nie usprawiedliwia – ślepotę biskupów głosujących na Vaticanum II. Bowiem także oni wszyscy powinni byli dostrzec to, co widział wówczas Arcybiskup Lefebvre. Zamiast tego, przynajmniej obiektywnie, dopuścili się wtedy zdrady. Z kolei dziś przełożeni FSSPX, które stworzył Arcybiskup, by przeciwstawić się zgniliźnie, pragną oddać się w ręce posoborowych wodzirejów, zgniłych bardziej niż kiedykolwiek, o czym świadczy choćby Traditionis Custodes. Tacy twórcy Neo-Bractwa są więc kolejnymi zdrajcami. Założyciel FSSPX zdecydowanie odciął się od posoborowych Rzymian, których oni kochają, a z którymi dziś podobno knują, by zmienić Statut Bractwa, poprzez który Arcybiskup nadał mu strukturę. Jeśli te doniesienia są prawdziwe, to nie powinniśmy być zdziwieni, że rzymscy moderniści nalegają na nową strukturę, otwartą i umożliwiającą całkowite zawłaszczenie przez zdrajców z Rzymu i Neo-Bractwa.

Kyrie eleison.

+Biskup Ryszard Williamson

 

Komentarz Eleison nr DCCCIV (804)

10 grudnia 2022

 

Za: Non Possumus – Katolicki Ruch Oporu – Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona

 

Skip to content