Aktualizacja strony została wstrzymana

Sąd umorzył sprawę skandalicznego zachowania posła Nitrasa

Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście umorzył sprawę skandalicznego zachowania posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa. W 2018 roku obok Placu Defilad w Warszawie krzyczał do działaczy Fundacji Pro-Prawo do życia, że są gnojami i bandą psycholi i durniami, a także szturchał, popychał i uderzył ręką wolontariusza.

Sąd wprawdzie podzielił trafność oskarżenia w zakresie tego, że poseł dopuścił się publicznego znieważenia działacza oraz naruszył jego nietykalność cielesną, m.in. uderzając go, ale uznał, że szkodliwość społeczna czynu jest znikoma i nie ma mowy o przestępstwie.

W 2019 roku poseł Nitras stracił z powodu tego wydarzenia immunitet. Za jego odebraniem głosowało 255 posłów, 165 było przeciw. Wtedy w ten sposób komentował zdarzenie dla „Gazety Wyborczej”:

„To absurd. Próbują zbudować sobie jakąś legendę (…) Nikogo nie popychałem, nie szturchałem, nie uderzyłem” – mówił między innymi poseł Nitras.

– Poseł Nitras i jego towarzysze czują się bezkarni. Nic dziwnego, że na ulicach dochodzi do kolejnych bandyckich napadów ze strony lewaków. – komentuje Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do życia.

Udostępniamy nagranie ze zdarzenia. Planowane jest złożenie zażalenia na decyzję sądu.

Za: StronaDlaZycia.pl (16 listopada, 2022)

 


 

Poseł Sławomir Nitras zdecydowanie równiejszy wobec prawa od „gnojów” i „bandy psycholi”, których zaatakował.

 

List od: Kinga Małecka-Prybyło <pomagam@stopaborcji.pl> do prof. Mirosława Dakowskiego


Szanowny Panie,

sąd umorzył właśnie postępowanie wobec posła Sławomira Nitrasa, który w 2018 roku zaatakował nas w trakcie ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji, ubliżając naszym wolontariuszom i uderzając jednego z naszych działaczy. W opinii sądu, szkodliwość społeczna takiego czynu jest znikoma, w związku z czym Nitras nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Niemal w tym samym czasie zapadło 5 kolejnych wyroków skazujących na naszego wolontariusza Adama, który został skazany za ostrzeganie przed skutkami aborcji i deprawacji dzieci w przestrzeni publicznej. Przeciwko Adamowi toczy się obecnie aż 40 procesów sądowych jednocześnie!

Media informują właśnie o tym, że sąd uniewinnił posła Sławomira Nitrasa, który w 2018 roku zaatakował nas w trakcie ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji. Nitras podszedł do naszych działaczy na ulicy i zaczął im ubliżać, nazywając ich „gnojami” i „bandą psycholi”. Zaczął także uderzać jednego z naszych wolontariuszy. Sprawa toczyła się 4 lata i aby w ogóle pociągnąć posła do odpowiedzialności trzeba było uchylenia jego immunitetu przez Sejm Teraz sąd stwierdził, że poseł Nitras faktycznie dopuścił się publicznego znieważenia naszego wolontariusza oraz naruszenia jego nietykalności. Jednocześnie ten sam sąd uznał, że stopień szkodliwości społecznej tego czynu jest znikomy, w związku z czym umorzył sprawę i puścił Nitrasa wolno…. Tymczasem 40 procesów sądowych jednocześnie ma nasz wolontariusz Adam, który koordynuje działania naszej Fundacji na Śląsku. Jest prześladowany za głoszenie prawdy o aborcji i ostrzeganie przed działalnością tzw. „edukatorów seksualnych”. Proszę zobaczyć co spotkało go w ostatnim czasie:

– 17 października 2022: wyrok 1 170 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 18 października 2022: wyrok 2 610 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 19 października 2022: wyrok 2 320 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 26 października 2022: wyrok 1 000 zł grzywny, kosztów i opłat,
– 7 listopada 2022: wyrok 380 zł grzywny, kosztów i opłat.

W sumie tylko przez ostatni miesiąc Adam usłyszał 5 wyroków na łączną kwotę ponad 7 400 zł grzywny i kosztów sądowych. Kilkadziesiąt kolejnych procesów ma Jan, jeden z kierowców naszych furgonetek. Kilkanaście spraw toczy się przeciwko Mariuszowi Dzierżawskiemu, założycielowi naszej Fundacji. W sumie przeciwko nam toczy się obecnie ok. 150 procesów sądowych. Funkcjonariusze policji, którzy kierują kolejne akty oskarżenia przeciwko naszym wolontariuszom, a także sędziowie, którzy skazują naszych działaczy, całkowicie ignorują postanowienia Sądu Najwyższego. Zarzuty, wysuwane przeciwko nam, dotyczą najczęściej rzekomego „wywołania zgorszenia w miejscu publicznym” poprzez zorganizowane ulicznej akcji informacyjnej, wywieszenie wielkoformatowego billboardu lub przejazd furgonetką oklejoną dużymi plakatami. Najwyższy organ wymiaru sprawiedliwości w Polsce już 4 razy wypowiedział się w sprawie działań naszej Fundacji, za każdym razem potwierdzając, że to co robimy jest w pełni zgodne z prawem i nie stanowi żadnego „zgorszenia”. Mundurowi i sędziowie nie przyjmują tego jednak do wiadomości.

Orzeczenia Sądu Najwyższego na temat naszej Fundacji są lekceważone, a do sądów bez przerwy trafiają kolejne akty oskarżenia dotyczące wywoływania przez nas rzekomego „zgorszenia”. Kolejne wyroki na naszych wolontariuszy zapadają z dokładnie tych samych paragrafów, z których uniewinnił ich Sąd Najwyższy! Powyższe przykłady to nie wszystko. Z różnego rodzaju lekceważeniem prawa spotykamy się niemal na każdym kroku.

W ostatnim czasie wyroki sądu dwóch instancji zignorował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Podlegający mu funkcjonariusze straży miejskiej usiłowali utrudnić nam organizację legalnego zgromadzenia publicznego, w trakcie którego informowaliśmy mieszkańców stolicy o powiązaniach Trzaskowskiego ze środowiskiem aktywistów LGBT i „edukatorów seksualnych”, w którym doszło do brutalnego gwałtu z użyciem przemocy. Pomimo faktu, że dwukrotnie wygraliśmy z Trzaskowskim w sądzie, który potwierdził nasze prawo do organizacji akcji, umundurowanie funkcjonariusze ustawili metalowe zapory na ulicy i blokowali wjazd naszej furgonetki na miejsce zgromadzenia. Zwolennicy aborcji i deprawacji seksualnej dzieci czują się w dzisiejszej Polsce bezkarni. Nic dziwnego, że na ulicach bez przerwy dochodzi do kolejnych napadów na naszych wolontariuszy, dynamicznie rozwija się handel nielegalnymi pigułkami poronnymi, a deprawacja dzieci i młodzieży nabiera tempa. Gdy nasi wolontariusze wzywani są na kolejne przesłuchania i rozprawy, liderzy zorganizowanych grup przestępczych pośredniczący w handlu tabletkami aborcyjnymi publicznie chwalą się pomocnictwem w zamordowaniu kolejnych tysięcy polskich dzieci. Nielegalne pigułki reklamują nie tylko w mediach i na otwartych spotkaniach, ale także np. w Sejmie, gdzie jakiś czas temu jedna z czołowych aktywistek aborcyjnych zareklamowała numer kontaktowy do zamawiania tabletek z głównej mównicy. Praktyczna bezkarność dla aborcjonistów i deprawatorów skutkuje też tym, że wzmagają się podżegania do nienawiści wobec naszych wolontariuszy. Na rozmaitych stronach, kanałach i grupach dyskusyjnych pojawia się coraz więcej komentarzy zachęcających do napadów na naszych działaczy, palenia naszych furgonetek i organizacji zamachów na nasze biuro.

Nie zamierzamy ugiąć się przed tymi prześladowaniami. W najbliższym czasie zamierzamy zorganizować kolejne akcje informacyjne, aby dotrzeć do Polaków z prawdą o aborcji i deprawacji dzieci. Planujemy przeprowadzenie działań m.in. w: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Koszalinie, Toruniu, Lublinie, Elblągu, Radomiu, Słupsku, Łomży i Łodzi. Chcemy też budować nasze struktury w miejscowościach, w których do tej pory nie byliśmy obecni. Potrzebujemy na ten cel ok. 14 000 zł. Zasięg naszych akcji będzie zależał od zaangażowania naszych wolontariuszy i wsparcia Darczyńców.

Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić organizację kolejnych, niezależnych akcji informacyjnych, w ramach których dotrzemy do Polaków z prawdą o aborcji i ostrzeżemy nasze społeczeństwo przed deprawatorami seksualnymi czyhającymi na dzieci.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW

Naruszanie nietykalności, wyzwiska, obelgi, utrudnianie przeprowadzenia legalnego zgromadzenia – to zdaniem sądu nieszkodliwe wybryki, za które nie powinno się karać. Tymczasem pokazywanie prawdy o aborcji – to wedle wielu sądów poważne wykroczenie, za które sypią się grzywny na wiele tysięcy złotych. Pomimo tych prześladowań, kar finansowych, trudności i ograniczeń, nie zamierzamy się poddać i zaprzestać naszych akcji. Musimy głosić prawdę, gdyż tylko w ten sposób kształtujemy świadomość i sumienia Polaków, przez co ratujemy dzieci przed aborcją i deprawacją. Gdy jesteśmy atakowani ze wszystkich stron, szczególnie ważna jest pomoc naszych Darczyńców, dlatego raz jeszcze proszę Pana o wsparcie.

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kinga Małecka-Prybyło

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Nie chcemy zajmować się jakimś nitrasem, bo są ważniejsze sprawy, ale powtarzamy niemal ad nauseam aby osoby uczestniczące w tego rodzaju sporach – jak działacze pro-life – oraz dziennikarze opisujący zdarzenia podawali pełne dane sędziów, bo stosowanie jakichś formułek typu „w opinii sądu” czy „sąd orzekł”, niewiele wyjaśnia. Trzeba upubliczniać dane osobowe sędziów, mówić kto konkretnie wydał decyzję, wyrok.

W Stanach pro-aborcyjni krzykacze protestują przed prywatnymi domami sędziów, w tym sędziów Sądu Najwyższego, jak na przykład ostatnie demonstracje przed domem pani sędzi Amy Coney Barrett, która niedawno nieco prześmiewczo „podziękowała”na tweeterze za te chamskie wiece przed domem. Może się to nie podobać, ale można protestować.

W Polsce, gdzie obowiązują jakieś absurdalne przepisy RODO (których jednak jakoś nikt nie przestrzegał gdy żądano danych np. o zaszczepieniu się) rzekomo nie pozwalają na podanie gdzie osoba publiczna mieszka.

Kiedyś, w zamierzchłych czasach strasznego PRL-u, każdy posiadacz telefonu otrzymywał opasłą książkę telefoniczną, która była również dostępna na każdej poczcie, a nawet w budce telefonicznej. Jakoś nikomu nie przeszkadzało, że były tam wydrukowane telefony i adresy nomeklatury, w tym sędziów, prokuratorów. (Dlaczego te książki nie istnieją dzisiaj – to inna sprawa, o której pisaliśmy kilkakrotnie; zob. nasz Komentarz.)

Tak więc w „wolnej Polsce” jest mniej wolności niż w PRL-u. Podziękujcie za to wszystkim dotychczasowym ugrupowaniom rządzącym, ze szczególnym wskazaniem na PiS, który już w czasie pierwszej swojej odsłony pokazał co potrafi i był prekursorem tzw. cyfryzacji, czyli włączenia się w globalny system inwigilacji i ucisku.

Należy przełamywać te sztuczne rygory i w miarę możliwości i wiedzy pokazujmy kto i gdzie, z dokładnymi nazwiskami, zdjęciami, tak aby każdy mógł rozpoznać na ulicy złoczyńców w togach.

 


 

.