Aktualizacja strony została wstrzymana

Orkiestra nowej melodii i cichnący syreni śpiew

W 1991 roku wszystko stało się prostsze. Świat zaczął grać na jedną nutę pod batutą jednego dyrygenta, a do orkiestry zaczęli przyłączać się nowi muzycy, którzy radykalnie zmienili swój styl.

Dla opornych czasem intonowano marsz wojenny. Towarzyszył jej chór śpiewający tą samą melodię: demokracja, wolny rynek, prawa człowieka, ze skocznym refrenem: wolność, wolność, wolność. O tym, że dla 99% ludzkości był to syreni śpiew rodem z Odysei, przekonały wojny, kryzysy finansowe, nierówności i kryzys ekologiczny. Cieszyli się właściciele orkiestry – pozostały 1%.

Ale dyrygent się męczy, coraz bardziej się męczy, doświadczając imperialnego przeciążenia George’a Modelskiego. Wymęczył jednocześnie muzyków, którzy musieli grać bez wytchnienia, z narażaniem zdrowia; w chórze zaczęły więc pękać struny głosowe, a orkiestra powoli grać niczym ta z Titanica. Paradoksalnie optymizm tkwi w tym, że tam „wciąż gra muzyka”; proces tonięcia tym razem może bowiem szkodzić także innym; sztorm mógłby stać się zjawiskiem światowym. Tymczasem na pokładach nowych gigantów eurazjatyckich zaczyna wybrzmiewać coraz donioślej nowa melodia, którą coraz wyraźniej słyszą także co mądrzejsi z chórzystów śpiewających dotąd religijne pieśni o końcu historii, globalnym kapitalistycznym raju i wyzwolonej od wspólnoty jednostce. Niektórzy z nich zastanawiają się, czy mogą liczyć na szalupy ratunkowe, gdy Titanic zatonie. Ale po kolei!

Póki co, stara melodia unosi się jeszcze pośród bezkresu mórz i oceanów. Po naruszeniu kadłuba przez kryzys finansowy 2007 / 2008 dyrygent w 2011 roku dokonał „zwrotu w kierunku Azji”, słysząc zgrzyty dochodzące ze zmieniających tonację Chin. I rzeczywiście, już rok później nowy przywódca, Xi Jinping zaczął nucić nową nutę, ale Waszyngton był wciąż pewny swoich przewag. Nie ćwiczony wzrok ulega jednak atrofii. Strategiczna ślepota była efektem zadufania „lśniącego miasta na wzgórzu”, które wpatrywało się w siebie niczym bajkowa królowa retorycznie zapytująca lusterko o to, kto jest najpiękniejszy na świecie. Patologiczne konsekwencje zachodniej aberracji indywidualizmu ujawniają się bowiem w alienacji narcyza i herkulesa. Ich syntezę można zauważyć w anglosaskim rozumie geopolitycznym. Konkretyzując zakładano, że gdyby Chiny zechciały zerwać z zależnością od Waszyngtonu i wyzyskiem zachodnich korporacji, to problem szybko rozwiąże ryk marynarki wojennej.

Z uśmiechem politowania oczekiwano upadku Rosji pod reżimem sankcji (o którym szczególnie głośno śpiewały syreny!), uzupełnionym o trucicielski koktajl złożony z „kolorowych rewolucji” i działań rosyjskich oligarchów przywoływanych do porządku w przez tradycyjną pieśń KGB (koalicji globalnych biznesmenów!): „bogacze wszystkich krajów łączcie się”. 230 lat państwowej i imperialnej tradycji okazało się jednak za mało, by rozumieć mądrość starszych cywilizacji; wykrzykując innym mantrę o „zderzeniu cywilizacji” nie dostrzeżono, że nie-zachodnie dokładają już wspólnie starań, by zakończyć pięćsetletnią erę pogardy „the west” wobec „the rest”.

Wojna hegemoniczna musi jednak potrwać

Kapitan zarzucił więc raz jeszcze swoje już niemało dziurawe sieci na zasoby, które można jeszcze utrzymać na starym kursie. Pod jego batutą 110 państw zaśpiewało na „Szczycie na rzecz demokracji” syrenią pieśń o „porządku opartym na wartościach”, próbując zagłuszyć uniwersalne wartości ONZ: suwerenność i równość państw, nadrzędną rolę prawa międzynarodowego i zakaz użycia siły bez legitymizacji Rady Bezpieczeństwa. W wąskim gronie G-7 zanucono z kolei na fałszywą nutę, „Build Back Better World”, pieśń o tym jak to kapitał prywatny udzieli krajom rozwijającym się 40 miliardów dolarów „pomocy” w formie inwestycji. Tylko przez lata zahipnotyzowani uwierzyli, że nowy brand zmieni starą melodię strukturalnej przemocy i wyzysku. Chodziło po prostu o powstrzymanie korzystnej alternatywy, którą jest chińska inicjatywa „Pasa i Szlaku” (BRI).

W sferze militarnej postanowiono skonstruować system „węzłowy”, w którym „rozrzedzenie” własnej obecności oznacza zarazem przeniesienie części odpowiedzialności na kluczowych sojuszników regionalnych, licząc, że uda się grać rolę „off shore balancera”. Pierwszym akordem stał się QUAD – „porozumienie demokracji”: USA, Japonii, Australii i Indii skierowane przeciwko Chinom. Szczególnie łakomym kąskiem na talerzu było Nowe Delhi, które pomimo dużego zaangażowania w niezachodni klub BRICS, wciąż nie potrafiło zrzucić z siebie garbu obciążeń wobec byłego kolonizatora. Drugim akordem starej melodii stało się „Trójstronne Partnerstwa na rzecz Bezpieczeństwa” – AUKUS oparte o anglosaski trójkąt: Australia – USA – Wielka Brytania. Jego aktem założycielskim stało się pozbawienie kontraktu na kilkadziesiąt miliardów dolarów Francji. Postępuje więc „rozrzedzenie”, ale słabiej już kontrolowalnego bloku NATO, czego pierwszym momentem była dezercja Turcji zaopatrzonej w systemy antyrakietowe wrogiej Rosji.

W Europie na nowo umocowanym przy hegemonie statkiem miały stać się Niemcy, niebezpiecznie dryfujące w kierunku Pekinu (czego przykładem jest podpisana pospiesznie umowa inwestycyjna na początku 2021 roku). Za podpisanie przez Berlin w lipcu 2021 lojalnościowej „deklaracji waszyngtońskiej” USA pozwoliły chwilowo na dokończenie gazociągu Nord Stream 2, a także otworzyły wrota do powrotu niemieckiej strefy wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej i pogłębionego drenażu gospodarczego Ukrainy. Nowy kanclerz, Olaf Scholz ma widać lepszą lunetę żeglarską i lepszy słuch niż jego poprzedniczka. Niemcy zamiast drugiego Planu Marshalla wolą się wsłuchiwać w magnetyzującą pieśń o zyskach na rynkach Większej Eurazji ściszając starą melodię niestabilnego i wojującego mocarstwa zaatlantyckiego. Dlatego nie przepuścili transportu brytyjskiej broni na Ukrainę. Dlatego dowódca marynarki wojennej Niemiec, wiceadmirał Kay-Achim Schönbach powiedział, że prezydent Rosji Władimir Putin zasługuje na szacunek, a Ukraina nigdy nie odzyska Krymu. Dlatego premier Bawarii i szef CSU, Markus Söder uważa, że Rosja nie jest wrogiem Europy. Pomimo wezwania przez Bidena do subordynacji Berlina podczas wizyty Scholza Waszyngtonie, ten w Moskwie zanucił już jednak melodię o potrzebie zachowania pokoju w Europie.

 

Jaka jest zatem nowa melodia i skąd dobiega?

Orkiestra długo przygotowywała się do niej doskonaląc instrumenty i partyturę. Przed wspólnym rejsem należało przećwiczyć koordynację. Zapowiadała się przecież długa i trudna droga w nieznane; pośród sztormów, burz oraz zwodzicielskich śpiewów mitologicznych syren, które kierowały statek na manowce nutą „syberyjskiego zagrożenia dla Rosji ze strony Chin”.

Pierwotnie refren zabrzmiał już pod koniec lat 90. XX, gdy Chiny i Rosja podpisały wspólną deklarację o porządku wielobiegunowym. W 2001 roku powołano Szanghajską Organizację Współpracy, która dzisiaj obejmuje już także Pakistan, Indie i Iran. W 2006 roku powstał BRICS z obecnością Brazylii, Indii i Republiki Południowej Afryki, do której otwarcie aspiruje Turcja. Prace na harmonią nowej melodii przyspieszono jednak po 2012 wraz z objęciem prezydentury w Rosji na trzecią kadencję przez Władimira Putina oraz dojściem do władzy Xi Jinpinga w Chinach. Próbą generalną stał się kryzys ukraiński, gdy mocarstwa podpisały deklarację o nowym etapie ustanawiającym „kompleksowe partnerstwo i zaangażowanie strategiczne”, zapowiadając symbiozę rosyjskiego projektu integracji eurazjatyckiej i chińskiego projektu BRI. Pieśń określono wkrótce mianem „wielkiego partnerstwa eurazjatyckiego”.

Od dojścia do władzy w 2012 roku Xi Jinping spotkał się z Władimirem Putinem 37 razy, częściej niż jakikolwiek inny zagraniczny przywódca. Rosyjskiego prezydenta Chińczycy uznali laureatem Pokojowej Nagrody Konfucjusza na rzecz pokoju światowego już w 2011 roku. Z kolei w lipcu 2017 chiński przywódca otrzymał Order Świętego Andrzeja Apostoła, najwyższe i najstarsze rosyjskie odznaczenie, ustanowione przez cara Piotra I. Chińczycy zrewanżowali się odznaczając Putina pierwszym w historii medalem przyjaźni. Podczas ceremonii Xi Jinping nazwał go „starym dobrym przyjacielem ludu Chin”, a przywódcy obu mocarstw ogłosili „najlepsze stosunki w historii”. Dla porównania w czasach Donalda Trumpa – Joe Bidena oficjalnie relacje USA z Rosją uznano za gorsze niż kiedykolwiek wcześniej, wliczając w to zimną wojnę. Nie przeszkadzało to rodzimym syrenom śpiewać na fałszywą nutę piosenkę o rychłym odwróceniu się Moskwy od Pekinu w kierunku „prawdziwej cywilizacji” atlantyckiej. Głuche i oślepione blaskiem wirtualnego już dolara polskie i zachodnie syreny nie brały faktów pod uwagę. A przecież już 1 lipca 2016 roku, w 95. rocznicę powstania Komunistycznej Partii Chin, Xi Jinping zaproponował Federacji Rosyjskiej stworzenie sojuszu polityczno-militarnego, który stawiłby czoła USA i NATO.

W 2019 roku nowa melodia zabrzmiała już wyraźnie. Na rzece Newa w Sankt Petersburgu, w tym samym miejscu co słynne zdarzenia z 1917 roku, Xi Jinping i Władimir Putin zwiedzili razem legendarny krążownik „Aurora” – symbol rewolucji październikowej ogłaszając „kompleksowe partnerstwo strategiczne” dotyczące „koordynacji na nową erę”. Nowe mają być w niej bowiem zasady i wartości, którymi są: naturalna aspiracja narodów do życia w pokoju i harmonii; korzystanie z bezpłatnego dostępu do najnowszych osiągnięć naukowych i innowacyjnego rozwoju oraz jednoczesnego zachowania własnej kultury i unikalnej duchowej tożsamości; oparcie relacji na zasadzie win-win; uznanie państwa jako wyraziciela dobra wspólnego; przyjęcie, że Karta ONZ oraz negocjacje są podstawą rozwiązywania sporów zgodnie z prawem międzynarodowym. Rosnące obroty handlowe między Rosją a Chinami, które osiągnęły rekordowe 146,88 mld dolarów w 2021 r są tylko jednym z akordów nowej ery, wszak trudno realizować wartości bez odpowiednich warunków gospodarczego rozwoju.

Ostatnie nuty na partyturze postawiono podczas ceremonii otwarcia XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, gdzie prezydent Rosji i przywódca Chin podpisali wspólne oświadczenie „o wejściu w nową erę stosunków międzynarodowych i globalnym zrównoważonym rozwoju”. Aby instrumentalno-analityczny syreni rozum zachodnioeuropejski pojął wagę momentu dziejowego wskazano jasno, że „nowy typ rosyjsko-chińskich stosunków międzypaństwowych jest lepszy od sojuszy wojskowo-politycznych z czasów zimnej wojny”. Nie można mieć już wątpliwości, że oba okręty płyną na jednym kursie.

Wbrew teorii realizmu w stosunkach międzynarodowych i założeniom klasycznej geopolityki nowa era oznacza, że Chiny i Rosja „sprzeciwiają się powrotowi stosunków międzynarodowych do epoki konfrontacji między głównymi mocarstwami i prawa dżungli”. Pogrążony w protestanckim pesymizmie tragizm mocarstw Johna Mearsheimera dogmatycznie przywiązany do założenia konieczności zwiększania swojego bezpieczeństwa kosztem innych, konfucjańsko – prawosławny tandem zastępuję uznaniem, że „przyjaźń między dwoma krajami nie ma granic, nie ma ograniczonego pola współpracy, wzmacnianie współpracy strategicznej nie ma na celu państwa trzeciego, nie mają na nią wpływu zmiany w państwie trzecim i sytuacja międzynarodowa”. Nowa era zapowiada więc optymizm mocarstw: Rosja wspiera chińską koncepcję budowy wspólnej przyszłości dla ludzkości, opartej na solidarności społeczności międzynarodowej, a Chiny wysiłki Rosji na rzecz budowy sprawiedliwego i wielobiegunowego systemu stosunków międzynarodowych.

W nowej melodii także stare zachodnie nuty zostaną zharmonizowane. Wszak uznano, że „demokracja jest wspólną wartością całej ludzkości, a nie patentem wyłącznym kilku krajów (…) Praktyka instytucji demokratycznych nie jest sztywna i powinna uwzględniać systemy społeczno-polityczne oraz historyczne, tradycyjne i kulturowe cechy różnych krajów”. Należy również „przestrzegać połączenia uniwersalności praw człowieka i rzeczywistych warunków w różnych krajach i chronić prawa człowieka zgodnie z ich warunkami narodowymi i potrzebami ludzi”. Dążenie do harmonizacji tych wartości oznacza zarazem koniec aksjologicznej hipokryzji. Ich urzeczywistnianiu przeszkadza przecież to, że „kilka międzynarodowych ośrodków nadal uparcie dąży do unilateralizmu, ucieka się do polityki siły, ingeruje w sprawy wewnętrzne innych krajów, szkodzi prawom i interesom innych krajów, tworzy sprzeczności, różnice, konfrontuje, utrudniając rozwój i postęp ludzkości”.

Tymczasem „żaden kraj nie może i nie powinien osiągać własnego bezpieczeństwa poprzez naruszenie bezpieczeństwa światowego i kosztem bezpieczeństwa innych krajów”. Dlatego sprzeciwiono się dalszej ekspansji NATO, postulując porzucenie ideologii zimnej wojny, której kolejnym przejawem jest ustanowienie AUKUS, grożące naruszeniem stabilności strategicznej, a także „kolorowym rewolucjom” wspieranym przez te państwa. Pozbawione najwyraźniej iluzji eurazjatyckie potęgi stwierdziły, że biorą się wspólnie do roboty, aby chronić pokój, rozwój i współpracę dlatego „Chiny i Rosja, jako główne mocarstwa na świecie i stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, będą stać na straży odpowiedzialności i moralności, chronić system międzynarodowy, w którym ONZ odgrywa centralną rolę koordynacyjną w sprawach międzynarodowych, oraz zdecydowanie przestrzegać zasad prawa międzynarodowego”.

 

Dwa bloki

Na początku 2022 roku wyłaniają się więc dwa bloki państw płynące na kursie kolizyjnym: morski blok AUKUS i kontynentalna oś Moskwa – Pekin. Pomiędzy nimi znajdują się inne mniejsze i większe łodzie płynące nieregularnym kursem. Syreni śpiew AUKUS oprócz QUAD w Azji zabrzmiał także dla Europy Środkowej, czego owocem jest porozumienie UPA – Ukrainy, Polski i Wielkiej Brytanii. AUKUS przyjął więc zadanie kontynuacji starego kursu od NATO, w którym rośnie liczba zwolenników nowej melodii. Świadczy o tym opisany wcześniej kurs Niemiec, ostrożna narracja Francji, zdecydowana postawa Węgier (premier Viktor Orbán podczas wizyty w Moskwie dziękował za 5 razy niższe ceny gazu od rynkowych zapewnione do 2036 roku), opinie prezydentów Chorwacji i Czech, no i polityka Turcji, która planowała nawet gościć przywódców Rosji i Ukrainy na pokojowych negocjacjach.

Nie można się oprzeć wrażeniu, że eurazjatycka orkiestra przyciąga nową melodią państwa całego świata. Dołączył już Teheran. Podczas styczniowej wizyty w Moskwie prezydent Iranu, Ebrahim Raisi po spotkaniu z Putinem wystąpił przed rosyjską Dumą, uznając koniec epoki dominacji Zachodu. Rozpoczęto także realizację 25-letniej umowy o strategicznym partnerstwie Iranu i Chin. Spoiwem geostrategicznym nowego kursu było przeprowadzenie przez te trzy państwa Ćwiczeń Morskiego Pasa Bezpieczeństwa 2022 na północnym Oceanie Indyjskim.

Nowa melodia dotarła także do Ameryki Południowej. Republika Kuby planuje wniosek o przystąpienie do Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), a Argentyna szykuje się do udostępnienia na swoim terytorium baz logistycznych i wojskowych Rosji i Chinom. Uzyskała już poparcie Pekinu dla odzyskania Falklandów okupowanych przez Wielką Brytanię. Niespodziewanie Moskwę odwiedza również brazylijski prezydent Jair Bolsonaro, dotąd zwolennik USA, który o mało co nie wyprowadził kraju z BRICS. Ale chyba najsilniejszym aktem zmiany melodii było podpisanie w grudniu 2021 roku 99 punktowego dokumentu „Rosja –Indie. Partnerstwo na rzecz pokoju, postępu i dobrobytu”, gdzie uznano wspólne wysiłki na rzecz stworzenia architektury równego i niepodzielnego bezpieczeństwa, nadrzędność ONZ i prawa międzynarodowego oraz połączenia potencjału inicjatyw integracyjnych i rozwojowych rosyjskiego projektu „większej Eurazji” z tymi w regionach Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku. Zdziwionemu AUKUS / QUAD przychodzi słuchać jak obrotowe Indie zaczynają na nowo śpiewać melodię o tworzeniu wielocywilizacyjnej wspólnoty narodów i państw. Kolejny przejaw optymizmu mocarstw.

W zmaganiach chórów i orkiestr istotnym wyzwaniem jest odpowiedź na pytanie: czy transnarodowa klasa korporacyjna i stojąca na jej czele grupa 1% multimiliarderów jest w stanie nauczyć się nowej melodii, opuścić głowę i wciągnąć swój rozpasany luzowaniem ilościowym brzuch? Wszak miliarder i jej widzialny symbol George Soros otwarcie wystąpił z krytyką Chin, widząc w Xi Jinpingu wcielenie zła; złem jest bowiem to, co ogranicza kapitał w interesie dobra wspólnego. W XIX wieku Karl Marx udowodniał, że nie jest to możliwe bez rewolucji; znaleźli się też tacy, którzy uwierzyli, że w ramach demokracji liberalnej, na drodze wyborów można zharmonizować interesy klasy właścicieli i ludu. Jednak – jak się wydaje – w XXI wieku to dźwięk rakiet hipersonicznych skutecznie nastroi nuty syrenom starej melodii.

O tym, że to realne świadczy przykład najpotężniejszej korporacji finansowej świata, Black Rock, która kontroluje 9 bln dolarów aktywów. Wsłuchana w program „Aladdin”, rozważa w jakim stopniu cyfrowy juan może doprowadzić na dno, a więc należy się przystosować. Efekty przynosi więc chińska filozofia polityczna zakładająca, że „mandat Nieba” oznacza przed wszystkim przyciąganie innych swoim przykładem i osiągnięciami, a nie trzymanie młotka, który w przeciwnikach widzi gwoździe do wbicia (jak opisał amerykańską filozofię geopolityki neokonserwatysta, Robert Kagan). Tego podejścia od Chin uczy się także Rosja, co jest szczególnie niełatwe w obliczu aktywności AUKUS na Ukrainie dążącej do sprowokowanie jej do śpiewania pieśni wojennej na własnych zasadach, o czym przestrzega prezydenta Rosji odezwa Wszechrosyjskiego Zgromadzenia Oficerów.

W tych trudnych warunkach epicentrum wojny hegemonicznej zwolennicy nowej melodii muszą się wykazać wysokim profesjonalizmem, tak by wciąż największy statek obciążony tonami sprzętu militarnego nie wybuchł, ani nie rozbił się pociągając na dno liczne jednostki przymocowane łańcuchem do jego burty. W tym celu potrzebne są więc intensywne lekcje muzyki pod batutą nowych dyrygentów. Wszystko jednak zależy od ochoty ucznia do nauki i rezygnacji z maniakalnej pasji do praktykowania podwórkowych bijatyk. Syreni śpiew cichnie.

prof. Gracjan Cimek
Myśl Polska, nr 9-10 (27.02-6.03.2022)
https://myslpolska.info

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-02-24) | https://marucha.wordpress.com/2022/02/24/orkiestra-nowej-melodii-i-cichnacy-syreni-spiew/

Skip to content