Aktualizacja strony została wstrzymana

Papież schizmatyk? – Christopher A. Ferrara

Nie można wykluczyć, że wejdę do historii jako ten, który dokonał rozłamu w Kościele katolickim (…). Nie boję się schizm …
Jorge Mario Bergoglio

 

Zgodnie z oczekiwaniami i w samą porę na Boże Narodzenie, bp. Roche, nienawidzący łacińskiej Mszy, prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (KdsKBiDS) wydał, z upoważnienia nienawidzącego łacińskiej mszy papieża, „wyjaśnienie” „Traditiones custodes” (TC) w formie odpowiedzi na jedenaście pytań (Dubia). 

Pytania są, oczywiście, zmyślone. Nikt tak naprawdę nie zadaje ich KdsKBiDS.  Podobnie, „badanie” opinii na temat wdrożenia Summorum Pontificum (SP), które poprzedziło TC, zostało wymyślone tak, by wywołać negatywną odpowiedź od niektórych biskupów, podczas gdy wszystkie pozytywne odpowiedzi zostały ukryte. I tak samo było z synodami Bergoglio, gdzie odmienne poglądy były systematycznie wykluczane z publikowanych dokumentów. Tak jak nigdy nie zobaczymy pełnych stenogramów obrad synodów czy rzeczywistych odpowiedzi na „ankietę”, tak samo nigdy nie zobaczymy „dubiów”, które rzekomo dotarły do Watykanu od pytających, z niecierpliwością, stron. Ale taki jest modus operandi Bergoglio: stworzyć aparat, aby ukryć realizację jego tyrańskiej woli.  

Co zatem czytamy w „wyjaśnieniu”  Roche’a?  Pozwólcie, że przedstawię Wam skrót bez tych wszystkich fałszywych pytań i wyjaśnień:

  1. Księża, którzy odmówią koncelebrowania Mszy Novus Ordo, mają zostać pozbawieni uprawnień do odprawiania tradycyjnej Mszy.
  1. Żaden ksiądz wyświęcony po dacie publikacji TC nie może odprawiać tradycyjnej Mszy bez pozwolenia Stolicy Apostolskiej (tj. Bergoglio).
  1. Pozwolenie na odprawianie tradycyjnej Mszy Św. może być ograniczone czasowo, nawet na bardzo krótko, w zasadzie nawet do jednego dnia.
  1. Nikt nie może zastępować księdza, który ma pozwolenie na odprawianie tradycyjnej Mszy, chyba że zastępujący ksiądz ma również „formalne upoważnienie” od miejscowego biskupa – lub od Bergoglio, w zależności od sytuacji.
  1. Pozwolenie biskupa na odprawianie tradycyjnej Mszy jest ograniczone do terytorium jego diecezji, poza którym dany ksiądz ma zakaz odprawiania tradycyjnej Mszy.  Nie jest dozwolony nawet indult z lat 1981/1984.
  1. Kapłani upoważnieni do odprawiania tradycyjnej Mszy Św. mogą odprawić tylko jedną taką Mszę Św. w ciągu dnia.
  1. Żaden kapłan nie może odprawiać tradycyjnej Mszy w ten sam dzień powszedni, w którym odprawia Mszę Novus Ordo, co eliminuje birytualizm w każdy dzień poza niedzielą i tym samym zmniejsza dostępność do codziennych  Mszy tradycyjnych.
  1. Żaden diakon ani inny „ustanowiony szafarz” nie może asystować podczas autoryzowanej Mszy tradycyjnej, jeśli nie posiada upoważnienia od miejscowego biskupa.
  1. Tradycyjna Msza musi być zakazana w parafiach, ale miejscowy biskup może poprosić Bergoglio o pozwolenie na odprawianie tradycyjnej Mszy w parafii tylko wtedy, gdy „nie da się” znaleźć innego miejsca. Nawet wtedy jednak, tradycyjna Msza nie może być umieszczona w parafialnym planie Mszy.
  1. Księża odprawiający tradycyjną Mszę muszą głosić czytania w języku narodowym, używając tłumaczeń Biblii zatwierdzonych przez konferencje biskupów, a nie tłumaczeń znajdujących się w tradycyjnych mszałach. Oznacza to, że czytania muszą pochodzić z przygłuchych, teologicznie zepsutych wersji Biblii Novus Ordo, nawet jeśli – póki co – tradycyjny kalendarz liturgiczny może być nadal przestrzegany.
  1. Ponieważ Bergoglio (lub tak mu się wydaje) „uchylił” zarówno tradycyjne Pontificale Romanum (obrzędy sprawowane przez biskupów), jak i Rituale Romanum (obrzędy sprawowane przez księży), wszystkie święcenia i bierzmowania według tradycyjnych obrzędów są teraz zakazane, podobnie jak wszystkie śluby, chrzty i pogrzeby w tradycyjnym rycie poza kilkoma kanonicznie erygowanymi tradycyjnymi parafiami, co oznacza w praktyce, że prawie nigdzie nie są dozwolone.

 

Nie trzeba było proroka, aby to przewidzieć. Jak napisałem prawie trzy lata temu, zaraz po tym, jak Bergoglio zlikwidował Papieską Komisję Ecclesia Dei:

…Zaryzykowałbym stwierdzenie, że Bergoglio jest całkiem usposobiony i nawet planuje uchylenie SP po śmierci papieża Benedykta, jeśli go przeżyje. Wtedy otwarłaby się droga dla dyktatu papieskiego lub lokalnego episkopatu, po raz kolejny redukując dostęp do łacińskiej Mszy do zwykłego indultu, który może być przyznany lub cofnięty według własnego uznania. Zasada (cytując Benedykta), że „to, co było święte dla poprzednich pokoleń, pozostaje święte i wielkie także dla nas, i nie może być nagle zakazane”, zostałaby ponownie pogrzebana przez brutalną egzekucję surowej władzy.

Celem byłoby poddanie tradycyjnej Mszy łacińskiej kwarantannie w obrębie kilku ustalonych stowarzyszeń lub wspólnot, a następnie bezwzględne stłumienie jej celebracji przez tych biskupów, którzy nigdy nie zaakceptowali SP i na wszelkie sposoby starali się podważyć jej sprawowanie.

Jak się okazało, prognoza ta była raczej łagodna w porównaniu z tym, co Bergoglio wyraźnie zamierza: czyli całkowitym unicestwieniu łacińskiej tradycji liturgicznej.  Roche jasno daje do zrozumienia, że nie chodzi tu o nic innego. Celem TC, jak pisze, jest zmuszenie każdego biskupa „do zapewnienia, że jego diecezja powróci do jednolitej formy celebracji” – czyli gnijącego, pięćdziesięcioletniego wynalazku Bugniniego, który, cytując przyszłego papieża Benedykta XVI w jego przedmowie do Reformy Liturgii Rzymskiej Gambera, „porzucił organiczny, żywy proces wzrostu i rozwoju na przestrzeni wieków i zastąpił go – jak w procesie produkcyjnym – fabrykacją, banalnym produktem na sportowo”. Rezultatem dla większości Kościoła, napisał Gamber w tym historycznym traktacie, było „rzeczywiste zniszczenie tradycyjnej Mszy” i w konsekwencji „hurtowe zniszczenie wiary, na której się ona opierała, wiary, która była źródłem pobożności i naszej odwagi do dawania świadectwa Chrystusowi i Jego Kościołowi, inspiracją dla niezliczonych katolików przez wiele wieków.” (Reforma Liturgii Rzymskiej, s. 102). 

„Hurtowe niszczenie wiary” to program Bergoglio. Nie poprzestanie on na TC. Następnym krokiem będzie „rozłożenie” tradycyjnych zakonów, w tym Bractwa Kapłańskiego Świętego Piotra i Instytutu Chrystusa Króla. Plan jest niewątpliwie taki, aby je wszystkie rozczłonkować na wzór franciszkanów Niepokalanej. Bergoglio nie zamierza niczego innego, jak tylko całkowitą eksterminację łacińskiej tradycji liturgicznej Kościoła i wszystkich związanych z nią powołań kapłańskich.”Nie ma potrzeby budowania innego kościoła, ale [trzeba] budować inny kościół” – powiedział Bergoglio cytując ultramodernistycznego Iwo Congara w słowie wstępnym do swojego groteskowej Drogi synodalnej.

Ale 85-letni Bergoglio, bez jednego płuca i z wyciętą częścią jelita grubego oraz z podejrzeniem nowotworu, ścigający się z czasem i walczący z Duchem Świętym nie cofnie się przed niczym, aby zapobiec szybkiemu wzrostowi ruchu tradycjonalistycznego wśród młodzieży i ujawnieniu przez niego ostatecznego zepsucia establishmentu Novus Ordo i jego wiekowych przywódców. Zamierza zmusić cały Kościół do poddania się śmiertelnemu nieładowi Novus Ordo, którego długość życia może nie przekroczyć średniej długości życia człowieka.

W czasie, gdy Bergoglio sprawuje urząd papieża, nie jest on papieżem, lecz niszczycielem. Każdy, kto ma choć trochę rozumu, z pewnością to teraz widzi. Powinno to być oczywiste od momentu kiedy Bergoglio wszedł na balkon Bazyliki Świętego Piotra, bez papieskiej stuły, i powiedział „Bracia i siostry, dobry wieczór.”  (Ze wstydem przyznaję, że nie było to dla mnie oczywiste tamtego fatalnego wieczoru, kiedy wychwalałem nowego papieża jako kogoś, kto wydawał się – tak, rzeczywiście tak myślałem – bardzo pokorny i maryjny). Ale na długo przed publikacją TC, stało się to oczywiste dla wielu obserwatorów nie pozbawionych dobrej woli spoza kręgów tradycjonalistycznych.  Rozważmy, na przykład, świadectwo dr Douglasa Farrowa, profesora teologii na Uniwersytecie McGill, piszącego dla Catholic World Report w 2018 r. na temat tego, co sam nazywa „niepokojącym pontyfikatem Bergoglio”:

Krytycy mają rację, że rewolucja jest zła. To nie jest reforma, to nawet nie jest nawrócenie. To jest podbój. Jeśli nie zostanie on powstrzymany, bramy Hadesu zwyciężą Kościół, który wymrze wszędzie, tak jak wymiera na ziemiach samych rewolucjonistów. Musimy apelować do Nieba, aby to powstrzymać i być gotowi do pomocy w powstrzymaniu tego, ufni w obietnicę naszego Pana, że te bramy nie przemogą i że Jego Kościół nie zawiedzie.

To było ponad trzy lata temu.  Dzisiaj, nie można zaprzeczyć, że Bergoglio jest przywódcą apokaliptycznego eklezjalnego zamachu stanu, próby podboju Kościoła.  Jego celem jest nic innego jak formalne stworzenie nowej religii w widzialnej strukturze Kościoła, która by powszechnie zinstytucjonalizowała, jeśli to możliwe, wszystkie tendencje do kościelnego rozpadu i apostazji uwolnione przez tę wyrwę w systemie odpornościowym Kościoła znaną jako Sobór Watykański II.

Przypomnijmy sobie nauczanie Św. Roberta Bellarmina dotyczące oporu wobec hipotetycznego papieża, który, jak ten obecny, atakuje Kościół:

[Nie potrzeba władzy, aby przeciwstawić się najeźdźcy i bronić się, ani też nie jest konieczne, aby ten, kto jest napadnięty, był sędzią i przełożonym tego, kto najeżdża; potrzebna jest raczej władza, aby sądzić i karać. Dlatego, tak jak byłoby zgodne z prawem przeciwstawić się Papieżowi najeżdżającemu ciało, tak samo jest zgodne z prawem przeciwstawić się mu najeżdżającemu dusze lub zakłócającemu państwo, a tym bardziej, jeśli próbowałby zniszczyć Kościół. Twierdzę, że można mu się przeciwstawić, nie czyniąc tego, co nakazuje, i blokując go, aby nie wypełnił swojej woli; nie można jednak osądzać, karać ani nawet usuwać go z urzędu, ponieważ nie jest on niczym innym jak tylko przełożonym. Zob. Kajetan w tej sprawie i Jan de Turrecremata[1]

Przypomnijmy również słynne spostrzeżenie wielkiego tomisty Francisco Suareza (zm. 1617), który powoływał się na wcześniejszych autorów, takich jak Kajetan (zm. 1534), w celu uzasadnienia tezy, na którą zwrócił uwagę Gamber[2], że „papież byłby schizmatykiem, gdyby, tak jak to jest jego obowiązkiem, nie był w pełnej komunii z ciałem Kościoła, jak na przykład, gdyby ekskomunikował cały Kościół lub gdyby zmienił wszystkie liturgiczne obrzędy Kościoła, które były podtrzymywane przez tradycję apostolską„.[3]

Jak zauważono powyżej, w przypisywanym mu oświadczeniu, któremu nie zaprzeczył, Bergoglio otwarcie zadeklarował możliwość, że „wejdzie do historii jako ten, który podzielił Kościół Katolicki„. W innym wyżej wymienionym oświadczeniu, które pojawia się w opublikowanym stenogramie jednej z jego „podniebnych” konferencji prasowych, Bergoglio oświadczył, że „nie boi się schizm”, to znaczy tych, które, jak sądzi, wywoła w swojej determinacji do pozbycia się z Kościoła tych, których oskarża o „elitarną separację” wynikającą z ideologii oderwanej od doktryny”. Jest to ideologia, być może poprawna, ale która angażuje doktrynę i ją rozrywa…”. Bergoglio ma tu na myśli ortodoksyjnych katolików, co każdy powinien wiedzieć po ośmiu latach obserwowania jak to źródło herezji, bluźnierstwa i nieustannego obrzucania wiernych obelgami prowadzi wojnę przeciwko wszelkim oznakom katolickiego odrodzenia w neomodernistycznej dystopii, której przewodniczy.

Bergoglio nie boi się schizm. Ale nigdy by mu nie przyszło do głowy, że jedyną schizmą jaką jest w stanie spowodować jest jego własne oddzielenie się od Kościoła – dokładnie w sposób przewidziany przez Suareza. Zatem, zignorowanie absurdalnych poleceń Bergoglio, oznacza pozostanie wiernym Oblubienicy Chrystusa i urzędowi Piotrowemu, który on zbezcześcił, nawet do tego stopnia, iż chce cofnąć obronę tradycji liturgicznej zainicjowaną przez  swojego żyjącego poprzednika. Nigdy Kościół nie był świadkiem tak niepohamowanej arogancji papieża. Nawet najbardziej despotyczni papieże w przeszłości ograniczali swoje spustoszenia do konkretnych osób lub miejsc, ale Bergoglio chce zniszczyć całą wspólnotę kościelną.

W związku z tym, FSSP wydało dzisiaj oświadczenie w odpowiedzi na dokument KdsKBiDS, deklarując, że „członkowie Bractwa Św. Piotra obiecali być wierni naszym Konstytucjom w momencie przyjęcia nas do Bractwa, i pozostajemy wierni dokładnie temu: wierności Następcy Piotra i wiernemu przestrzeganiu 'tradycji liturgicznych i dyscyplinarnych’ Kościoła zgodnie z postanowieniami Motu Proprio Ecclesia Dei z 2 lipca 1988 r., które leży u podstaw naszego zgromadzenia.”  Ale co się stanie, kiedy, co wydaje się nieuniknione bez boskiej interwencji, Bergoglio wymusi tę kwestię i zażąda, by członkowie Bractwa złamali swoją obietnicę daną wiernym?  Papież, który myśli, że może uchylić tradycyjne księgi liturgiczne Kościoła, używane od niepamiętnych czasów, wraz z Motu Proprio swojego żyjącego poprzednika, nie będzie myślał o unieważnieniu warunków Ecclesia Dei i nakazaniu całkowitego rozwiązania FSSP. Możemy jedynie modlić się, aby Bractwo i inne stowarzyszenia Mszy Łacińskiej zapoczątkowane przez Ecclesia Dei odmówiły zgody na własne zniszczenie; aby tym razem, wreszcie, nie było fałszywego posłuszeństwa wobec niesprawiedliwych i niemoralnych nakazów, które powodują nieobliczalne szkody dla dusz.

„Papież nie jest monarchą absolutnym, którego myśli i pragnienia są prawem”, powiedział papież, który dał nam Summorum Pontificum, uwalniając w ten sposób łacińską Mszę od jej fałszywego uwięzienia przez czterdzieści lat. Ale Bergoglio najwyraźniej wierzy, że jego myśli i pragnienia wiążą cały Kościół. Wobec takiego papieża – takiego, jakiego nigdy nie widziano w historii papiestwa – naszą jedyną odpowiedzią musi być non possumus.  A jeśli Bergoglio będzie trwał w swoim szaleństwie, jedyną odpowiedzią Kościoła będzie, we właściwym czasie, odpowiedź Leona II na postępowanie Honoriusza I: „Anatema!!!… Wyklinamy Honoriusza, który nie próbował uświęcić tego apostolskiego Kościoła nauczaniem tradycji apostolskiej, ale przez bluźnierczą zdradę pozwolił na zbrukanie jego czystości.

Jeśli „bluźniercza zdrada” jest godnym pożałowania opisem promowania przez Honoriusza zaledwie jednej  herezji  czyli monoteletyzmu, to z pewnością jest to odpowiedni opis papieża, który spędził ostatnie osiem lat na lekceważeniu katolickiej doktryny, zmienianiu Katechizmu tak, by pasował do jego osobistych poglądów, przekręcaniu Pisma Świętego, wyśmiewaniu wiernych i ich przywiązania do Tradycji, a nawet podważaniu  Dziesięciu Przykazań, promując swoje heretyckie, luterańskiego pojęcie usprawiedliwienia: „Czy pogardzam przykazaniami? Nie. Przestrzegam ich, ale nie jako absolutów, ponieważ wiem, że to Jezus Chrystus mnie usprawiedliwia.”

Nadszedł zatem czas, aby zastanowić się, czy papież, który nie boi się schizm, nie mówi o swoim własnym smutnym losie.

Christopher A. Ferrara

 

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (December 18) – „A Schismatic Pope?”

Skip to content