Aktualizacja strony została wstrzymana

Program masonerii światowej – siedem etapów zniewolenia. Rządy „Bidena” – Stanisław Krajski

Najprawdopodobniej wybory wygrał Trump, a prezydentem będzie Biden.

Gdyby Trumpowi udało się jednak, jakimś cudem, zostać prezydentem masoneria zrobi wszystko by sparaliżować jego działania, a nawet by go fizycznie wyeliminować. Ma do tego wiele narzędzi, w tym narzędzi „demokratycznych” (większość w Izbie Reprezentantów, silną reprezentację w Senacie i władzę w przynajmniej połowie stanów).

Jeśli Trumpowi udałoby się zostać prezydentem masoneria może wywołać wojnę domową w USA lub doprowadzić do wielkiego kryzysu i paraliżu życia społecznego i gospodarczego przez tzw. pandemię.

Jeśli prezydentem zostanie Biden masoneria w przyspieszonym tempie zacznie realizować swoje plany dotyczące ostatniego etapu przejmowania władzy na świecie i budowania jednego światowego państwa oraz Nowego Wspaniałego Świata (nowej cywilizacji, kultury i religii).


1. Program wyborczy Bidena – część I: ostry skręt na lewo

Program ten będą zobowiązani realizować tak Biden jak Harris.

Biden od początku tzw. pandemii był gorącym zwolennikiem stosowania jak najostrzejszych obostrzeń. Nie organizował wieców wyborczych. Na spotkaniach z nim było zawsze niewiele osób (spotkania te odbywały się głównie w studiach telewizyjnych), wszyscy byli w maseczkach i znajdowali się od siebie w odległości co najmniej 2 metrów.

Trump był przeciwnikiem obostrzeń, ewentualnie zwolennikiem wprowadzania ich w jak najmniejszym zakresie i na jak najkrótszy czas wykazując, że niszczą one gospodarkę i powodują bezrobocie.

Jeśli program wprowadzania szerokich obostrzeń będzie konsekwentnie wprowadzany w USA spowoduje to, co oczywiste, jeszcze większy kryzys gospodarczy, wzrost bezrobocia, obniżkę wynagrodzeń.

Na to Biden ma lekarstwo, które zresztą zamierza zastosować niezależnie od tego czy tzw. pandemia zacznie się nasilać czy nie.

Deklarował zatem:

przywrócenie wprowadzonego przez Obamę programu powszechnej opieki zdrowotnej gwarantującą ubezpieczenia wszystkim;

podwyższenie płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę;

zastosowanie pakietu stymulującego gospodarkę na czas kryzysu (wsparcie miałoby wynosić ponad 2 biliony dolarów);

ulgi podatkowe oraz zapisy zwiększające możliwości kredytowe dla kobiet oraz mniejszości etnicznych;

realizację planu przewidującego 400 miliardów dolarów na federalne zakupy amerykańskich produktów, takich jak stal, cement czy beton;

przeznaczenie części tych funduszy na rozwój infrastruktury, co powodowałoby utworzenie wielu nowych miejsc pracy.

Mamy tu do czynienia z typowo lewicowym programem w ramach którego Biden nie oferuje „wędek” tylko „rybki”, a zarazem wspiera wielkie koncerny (producentów stali, cementu, betonu i tych którzy będą budowali tę „infrastrukturę”.

Realizacja tej części tego programu powodowałaby olbrzymie obciążenie finansowe dla i tak bardzo zadłużonych Stanów Zjednoczonych.

Co jeszcze proponuje Biden?

Reszta to już program masonerii.


2. Program wyborczy Bidena – część II: realizacja wskazań „Raportu z Żelaznej Góry”

Na początek najważniejsza kwestia: realizacja wskazań masońskiego „Raportu z Żelaznej Góry”, który przedstawiłem obszernie w książce pt. „Masoneria polska 2020. Na rozdrożu historii”.

W „Raporcie z Żelaznej Góry”, przypomnijmy, masoni rozważali scenariusze, których realizacja miała doprowadzić do zubożenia społeczeństw, ich pacyfikacji i poddania kontroli w taki sposób, by było to umotywowane dobrem tych społeczeństw i było przez nie zaakceptowane.

Chodziło o wskazanie społeczeństwom jakiegoś wielkiego zagrożenia nie tylko dla ich bytu, ale i istnienia, z którym należy się natychmiast rozprawić zaciskając pasa i poddając się „dyscyplinie”. Autorzy raportu doszli do wniosku, że najlepszy będzie tu scenariusz walki z zagrożeniem środowiska naturalnego przez człowieka prowadzącym do unicestwienia życia na Ziemi.

Tak o tym pisze Griffin: „Ostatecznym kandydatem na użyteczne zagrożenie globalne, było zanieczyszczenie środowiska. Wiązano z nim największe nadzieje na powodzenie, gdyż może być odniesione do obserwowalnych warunków np: smog, zanieczyszczenie wody – innymi słowy, może częściowo opierać się na prawdzie i przez to być wiarygodne. Prognozy mogą pokazywać scenariusz końca świata, tak straszny jak wojna atomowa. Dokładność prognoz nie byłaby ważna. Celem byłoby zastraszenie a nie informowanie. (…) Masy znacznie chętniej zaakceptowałyby malejący standard życia, wzrost podatków i biurokratyczną ingerencję w ich życie – To cena którą musimy zapłacić za uratowanie Matki Ziemi. Masowa batalia przeciwko śmierci i zniszczeniu od globalnych zanieczyszczeń, mogłaby prawdopodobnie zastąpić wojnę jako usprawiedliwienie kontroli społecznej”.

Biden przedstawia tu najbardziej konsekwentny, „śmiały” i „agresywny” plan. Ma to być pakiet dotyczący czystej energii i zmian klimatycznych o łącznej wartości 2 bilionów dolarów. Jego realizacja ma doprowadzić do tego, że za 15 lat USA osiągną 100% bezemisyjność.

Ma to być osiągnięte przez „modernizację energetyczną czterech milionów budynków w ciągu czterech lat, budowę 500 000 stacji ładowania pojazdów elektrycznych oraz finansowanie badań różnych metod sekwestracji dwutlenku węgla, a także zaawansowanych technologii jądrowych”.

Biden głośno tego nie mówi, ale w jego planie, jak z niego wynika, jest całkowita likwidacji samochodów o napędzie spalinowym, co będzie miało skutki dla przemysłu wydobycia ropy naftowej. Doprowadzenie do 100% bezemisyjności oznacza też zamykanie kopalń węgla.

O tym zaczął głośno mówić wiceprezydent Mike Pence : „Joe Biden chce zniszczyć przemysł paliw kopalnych” . Powiedział on również: Prezydent Trump wycofał USA spod rygorów Porozumienia Paryskiego (dotyczące przeciwstawienia się zmianom klimatu przez ograniczenie emisji CO2 – dop. S. K.), które likwidowało miejsca pracy (…). Joe Biden chce ponownie dołączyć do tego Porozumienia. Pod prezydentem Trumpem Ameryka osiągnęła energetyczną niepodległość od ropy z Bliskiego Wschodu i jest eksporterem energii netto po raz pierwszy od 75 lat”.

Biden twierdzi, że jego plan „stworzy milion miejsc pracy w przemyśle samochodowym i miliony związkowych miejsc pracy przy budowie infrastruktury – dróg, mostów, terenów zielonych, wodociągów i sieci elektroenergetycznych”.

Pytanie: ile splajtuje małych i średnich firm i ilu ludzi straci pracę w górnictwie, przy wydobyciu ropy naftowej, na stacjach benzynowych itp.?

Biden (a tak na prawdę masoneria) chce zrobić w USA wielką rewolucję za bilony dolarów. Skąd wezmą się te pieniądze w najbardziej zadłużonym państwie świata? Z kolejnych kredytów? Od kogo USA będzie pożyczać? Od masońskich banków? Tak jak wcześniej od Chin jeszcze bardziej się od nich uzależniając? Sprzedając Chinom amerykańskie firmy?


3. Program wyborczy Bidena – część III: 5G – budowanie masońskiego państwa światowego

W programie masońskim, (nazywanym programem Bidena) jest jeszcze jeden punkt i jest to punkt najważniejszy. Dotyczy on 5G i sztucznej inteligencji.

Tak oto ujęte jest to w prezentacji programu Bidena dokonanej przez portal TVN24: „300 mld dolarów ma zostać przeznaczone na badania i rozwój między innymi w obszarze samochodów elektrycznych, sieci 5G oraz sztucznej inteligencji. – To będzie największe wsparcie badań i rozwoju oraz inwestycje od czasów drugiej wojny światowej – głosił Biden”.

W polskojęzycznym internecie nie znajdziemy nic więcej na ten temat. To samo w amerykańskim internecie.

Wreszcie wchodzę na stronę wyborczą Joe Bidena, na której prezentowany jest jego główny program oraz programy szczegółowe dotyczące różnych dziedzin. W jego głównym programie wyborczym termin „5G” pojawia się 3 razy, a termin „sztuczna inteligencja” (artificial intelligence) 4 razy, w tym jeden raz w odniesieniu do Chin jako państwa, które prześciga USA w tej mierze. W pozostałych wypadkach są to krótkie akapity, w których znajdujemy te same informacje. Oto jeden z nich: „Dokonamy nowych inwestycji o wartości 300 miliardów dolarów w badania i rozwój (B + R) oraz przełomowe technologie – od technologii pojazdów elektrycznych przez lekkie materiały po 5G i sztuczną inteligencję – aby utworzyć wysokiej jakości miejsca pracy w produkcji i technologii o wysokiej wartości”.

Zaglądam do programów szczegółowych. O 5G (i tak na marginesie o sztucznej inteligencji – inteligentnej infrastrukturze) znajdujemy następujący tekst w programie ekonomicznym: „Rozszerzymy szerokopasmowy lub bezprzewodowy dostęp szerokopasmowy przez 5G do każdego Amerykanina – mając świadomość, że miliony gospodarstw domowych bez dostępu do łączy szerokopasmowych są odcięte od gospodarki, która w coraz większym stopniu opiera się na wirtualnej współpracy. Społeczności bez dostępu nie mogą wykorzystać nowej generacji inteligentnej infrastruktury. Jak jasno pokazał kryzys COVID-19, Amerykanie wszędzie potrzebują uniwersalnego, niezawodnego, niedrogiego i szybkiego internetu, aby wykonywać swoją pracę, uczestniczyć w równym stopniu w zdalnej nauce w szkole i pozostawać w kontakcie. Ta przepaść cyfrowa musi zostać zlikwidowana wszędzie, od szkół miejskich o niższych dochodach po wiejskie obszary Ameryki, po wielu starszych Amerykanów, a także osoby żyjące na ziemiach plemiennych. Podobnie jak elektryfikacja obszarów wiejskich kilka pokoleń temu, powszechne łącza szerokopasmowe są już dawno spóźnione i mają kluczowe znaczenie dla szeroko rozpowszechnionego sukcesu gospodarczego”.

Te teksty zawierają przekłamania i jawne kłamstwa. Dostęp Amerykanów do szerokopasmowego internetu nie musi dokonywać się przy pomocy 5G (wystarczy 4G; o tym później). Twierdzenie, że dzięki 5G i sztucznej inteligencji utworzy się „wysokiej jakości miejsca pracy w produkcji i technologii o wysokiej wartości” należy uznać, i to delikatnie rzecz ujmując, za przekłamanie. Zabrakło tu bowiem informacji, że na skutek wprowadzenia 5G i sztucznych inteligencji (Internetu Rzeczy) pracę straci miliony Amerykanów (być może połowa, być może więcej).


4. Część prawdy ujawnia Andrew Yang

Co ciekawa jedynym głosem amerykańskiego polityka na ten temat jaki znalazłem w internecie jest głos niejakiego Andrew Yang. To członek Partii Demokratycznej, który wystartował w jej ramach w wyborach na kandydata na prezydenta.

„Nowe technologie – roboty, oprogramowanie, sztuczna inteligencja – zniszczyły już ponad 4 miliony miejsc pracy w USA. Startuję, ponieważ boję się o przyszłość naszego kraju – pisze Andrew Yang, kandydat na prezydenta USA w swej książce „Wojna z normalnymi ludźmi: Prawda o znikających miejscach pracy w Ameryce i o tym, dlaczego uniwersalny dochód podstawowy jest naszą przyszłością”.

W artykule autorstwa Anny Zagórnej czytamy: „Czym Andrew Yang chce kupić zaufanie wyborców? Na przykład powszechnym dochodem podstawowym (UBI, Universal Basic Income), który nazywa dywidendą wolności. Każdy obywatel USA w wieku 18-64 lat otrzymywałby tysiąc dolarów miesięcznie jako zabezpieczenie przed skutkami masowego bezrobocia, które wkrótce będzie jednym z najbardziej dotkliwych efektów automatyzacji gospodarki. Przechodzimy przez największą transformację w historii ludzkości i fatalnie nam idzie. Radzimy sobie z tym, udając, że to się nie stanie – cytuje Yanga The Huffington Post. Pojawienie się automatyki przemysłowej i sztucznej inteligencji kandydat na prezydenta opisuje jako zjawisko wysoce przerażające, malując czarny obraz amerykańskiej gospodarki w niedalekiej przyszłości. Szybko rozwijające się technologie, takie jak sztuczna inteligencja i robotyka, sprawiają, że miliony ludzi na świecie, w tym rzesze Amerykanów, stają się dla gospodarki ludźmi zbędnymi”.

Te swoje oceny i rozważania Yang rozwinął w trakcie debat prowadzonych przez wszystkich, w tym również Bidena, potencjalnych kandydatów na demokratycznego kandydata na prezydenta w wyborach 2020 r.

Ciekawe, ze Yang mówi o robotyce i sztucznej inteligencji, ale nie wspomina o tym, co w tej perspektywie najważniejsze – o Internecie Rzeczy. Jego propozycja zachowania amerykańskiej wolności jest albo naiwna i wynikająca z ignorancji (co mało prawdopodobne) albo jest (przedwczesnym zresztą) PR („pijarem”) – chęcią kupienia „na pniu” tych, których Roubini nazywa prekariatem. Największym problemem przyszłości związanym z 5G i sztucznymi inteligencjami nie jest wcale utrata pracy przez miliony ludzi, ale całkowita utrata wolności przez wszystkich ludzi (oprócz masonów) i powstanie państwa, przy którym dzisiejsze (czy wczorajsze) Chiny są krainą wolności, miejscem, w którym ludzie jeszcze na wiele mogą sobie pozwolić. O tym jednak za chwilę.


5. Etapy zniewolenia – pierwszy etap: tzw. pandemia

Już z programu Bidena widać jakie etapy zniewolenia przewiduje dla USA (ale i dla nas) masoneria.

Pierwszy etap to etap tzw. pandemii, która była i jest pretekstem do wprowadzania różnego typu obostrzeń i tzw. lockdownów.

W jego ramach masoneria „piecze przy ogniu” kilka „pieczeni”.

„Pieczeń” pierwsza to dokończenie zainicjowanego jeszcze w XIX wieku procesu rozbijania i niszczenia więzi społecznych na wielu poziomach od wielopokoleniowej rodziny począwszy, a na wspólnotach lokalnych, religijnych, gospodarczych, społecznych i politycznych kończąc. Wyraził to świetnie w swoim programowym i fundamentalnym dziele pt. „Społeczeństwa otwarte i zamknięte” George Soros. Napisał on tam: „Być może najbardziej uderzającą cechą społeczeństwa doskonale przygotowanego do zmian jest osłabienie więzi międzyludzkich. Czynnikiem, który sprawia, że wzajemne stosunki mają charakter osobisty, jest to, że odnoszą się one do konkretnej osoby. Przyjaciele, sąsiedzi, mężowie i żony staliby się – jeżeli nie w pełni wymienialni na inne osoby – to przynajmniej zastąpienie tych osób ludźmi tylko w niewielkim stopniu gorszymi (lub lepszymi) byłoby uznane za całkiem pożądane; ludzie ci staliby się obiektem wyboru w warunkach konkurencji. Możliwe, że nie ucierpiały na tym więzi łączące rodziców i dzieci, lecz mogłyby ulec rozluźnieniu. Osobiste kontakty mogłyby stracić na znaczeniu w obliczu pojawienia się bardziej skutecznych środków komunikowania się, które zmniejszają potrzebę obecności” (wytłuszczenia – S. K.).

To wielki temat. Można by o tym napisać obszerną rozprawę: praca w domu, zerwanie więzi towarzyskich, brak spotkań stowarzyszeń i wspólnot religijnych, brak kontaktów rodziców z dziećmi, dziadków z wnukami. Kontakty tylko przez telefon, skypa, esemesy.

„Pieczeń druga” – utrata wolności i praw podstawowych, przyzwyczajenie się do tego, uznanie jednej sytuacji, w której mogą nas tego pozbawić za dopuszczalną otwiera furtkę do innych sytuacji.

„Pieczeń” trzecia – społeczna nauka posłuszeństwa, poddaństwa. Motywem strach przed „chorobą” i przed władzą, sankcjami. Strach staje się decydującym bodźcem.

„Pieczeń” czwarta. Jedna z ważniejszych – upadek małych i średnich firm, utrata suwerenności finansowej, wejście w to opustoszałe pole gospodarcze wielkich koncernów – powstanie sytuacji łudząco podobnej do tej, która zachodzi w komunistycznym państwie – powstanie społeczeństwa najemnych pracowników.

„Pieczeń” piąta – spadek dochodów pracowników najemnych, utrata pracy, otwarcie się na lewicowe koncepcje i lewicowe partie, na uzależnienie się od państwa.

Gdy w USA „upieczono” czwartą i piątą „pieczeń” wygrał Biden, który cynicznie i kłamliwie obiecał wszystkim „skrzywdzonym przez los” opiekę i pomoc.


6. Etapy zniewolenia – drugi etap: ratujmy środowisko

Od kilku dobrych lat wszystkie wielkie media i większość polityków krzyczą wielkim głosem, że „planeta jest zagrożona”, że „życie na ziemi jest zagrożone”, że „natychmiast trzeba zrobić wszystko, by ratować środowisko”.

Szczytem propagandy proekologicznej był wielki światowy show z udziałem „aktywistki ekologicznej”, nastolatki Grety Thunberg. Tournee dziewczynki po świecie, finansują i nagłaśniają, jak dowiadujemy się w pewnym momencie, masoni. Jak dowiadujemy się z portalu Polskiego Radia: liczne show organizowane z udziałem dziewczynki „wspierane jest finansowo przez fundusz Rodziny Rockefellerów, a także przez Michaela Bloomberga” (który jest czołowym działaczem najbardziej elitarnej organizacji masońskiej CFR).

Zauważmy, że jesienią 2020 r. pojawiło się coraz więcej przekazów dotyczących związków pandemii z zanieczyszczeniem środowiska. Twierdzi się, że zanieczyszczenie środowiska ułatwia rozprzestrzenianie się wirusa i, gdy to środowisko jest szczególnie zanieczyszczone choroba przebiega w sposób zagrażający życiu pacjenta. Pojawiają się też głosy, że zanieczyszczenie środowiska spowodowało pojawienie się pandemii i będzie powodować pojawianie się kolejnych epidemii. Takie informacje rozpowszechniają największe stacje telewizyjne, agencje prasowe i gazety, jak np. CNN, BBC, czy „The Guardian”.

I tak np. w materiale opublikowanym na medycznym portalu Medexpress.pl czytamy: „Naukowcy twierdzą, że istnieje powiązanie między poziomem zanieczyszczenia powietrza a liczbą zakażeń koronawirusem. Ich zdaniem nie da się walczyć z epidemią i w bezpieczny sposób zmniejszać blokad gospodarczo-społecznych bez podjęcia działań na rzecz zmniejszenia smogu. (…) Badanie jakości powietrza we włoskich prowincjach Lombardii i Emilia-Romania we Włoszech również wykazało korelację między śmiertelnością w wyniku COVID-19, a wysokim poziomem zanieczyszczenia powietrza. Lombardia stanowi ogromną większość zgonów w tym kraju: 13 679 z 27 682 zgonów w całych Włoszech. Specjaliści ds. zdrowia publicznego twierdzą, że wysoki poziom zanieczyszczenia w północnych Włoszech należy uznać za dodatkowy współczynnik wysokiego poziomu śmiertelności odnotowany na tym obszarze”.

W listopadzie 2020 r. na portalu o nazwie „Biznes Alert” pojawił się materiał pt. „Naukowcy: Zanieczyszczenie powietrza zwiększa ryzyko ostrego przebiegu koronawirusa”. Czytamy w nim, między innymi: „Dane wskazują, że 11 procent ofiar koronawirusa było jednocześnie narażone na schorzenia wynikające ze złej jakości powietrza. Inne badanie sugeruje, że 15 procent wszystkich tego typu zgonów na całym świecie można połączyć z zanieczyszczonym powietrzem”.

Nas portalu o nazwie „ABC zdrowia” można znaleźć artykuł (zweryfikowany przez doktora nauk medycznych) pt. „Wpływ zanieczyszczenia środowiska na choroby zakaźne”. Czytamy w nim: „Powstawaniu oraz rozwojowi epidemii i pandemii sprzyja także rabunkowa gospodarka i towarzyszące jej zakłócanie równowagi ekosystemu. (…) Negatywne oddziaływanie na ekosystem wytworzyło zatem nowe kierunki zagrożeń epidemiami chorób zakaźnych. Chaos w przyrodzie wpływa na życie i zdrowie ludzi oraz zwierząt w coraz bardziej widoczniejszy sposób i na szeroką skalę.

Wszystkie te przekazy miały wzmocnić przekaz związany z ochroną środowiska. Działania zapowiedziane przez Bidena prowadzić będą w pierwszym rzędzie do realizacji tej recepty na silne państwo totalitarne, którą sformułował Platon – wprowadzać stopniowo, ale konsekwentnie prawo ograniczające wolność i demokrację umotywowane dobrem obywateli tak, by oni je w pełni akceptowali.

To jest ta pierwsza „pieczeń” związana z ochroną środowiska: przyzwyczajać ludzi do tego, że ich wolności i prawa z przyczyn „obiektywnych” muszą być drastycznie ograniczane.

Druga „pieczeń” to dalsze ubożenie społeczeństwa, odbieranie ludziom suwerenności gospodarczej i finansowej, uzależnienia ich od pomocy Ta „pieczeń” związana jest z systemem finansowym. Jest on coraz bardziej niewydolny i w każdej chwili może się w niekontrolowany sposób rozsypać. Zbudowany jest przecież na zasadzie piramidy finansowej (dokładnie tak jak Amber Gold). Pieniądz fiducjarny powstaje wyłącznie na drodze kredytów. Ludzie nie mogą zatem mieć oszczędności (gdyby je mieli pokrywaliby z nich większe wydatki). System funkcjonuje sprawnie, gdy ludzie, firmy, państwa wciąż zaciągają kredyty i wciąż w terminie je spłacają. Gdyby nie zaciągali kredytów, a je spłacali ilość pieniądza na rynku zaczęłaby się gwałtownie kurczyć (bo spłacone raty kredytów w tym systemie się niszczy), w pewnym momencie poniżej bezpiecznego poziomu. Zbyt mała ilość pieniądza na rynku paraliżuje, a następnie niszczy gospodarkę. Gdyby ludzie, firmy, państwa zaciągali kredyty, ale ich nie spłacali ilość pieniądza gwałtownie by wzrosła (bo nie niszczyłoby się pieniędzy przy spłacaniu kredytów), co spowodowałoby galopującą inflację, a w efekcie spadek wartości pieniądza aż do zera, czyli jego unicestwienie. Sama inflacja większa niż kilka procent zachwiałaby gospodarką.

Jednym z podstawowych problemów tego systemu jest problem obiegu pieniądza. System będzie działał, gdy wszyscy (ludzie, firmy i państwa) będą wciąż produkować, sprzedać i kupować i to w wielkiej skali. Na normalnym rynku ten proces musi się zatrzymać, gdy wszyscy wszystko będą już mieli. To groziło Zachodowi na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX w. Wtedy sytuacje uratował upadek komunizmu – otwarcie się nowych wielkich rynków w byłych krajach komunistycznych.

Potem radzono sobie tworząc to, co papież Jan Paweł II nazwał cywilizacją rzeczy do wyrzucenia (rzeczy szybko się zużywały i pojawiały się techniczne nowinki, którymi zastępowano stare przedmioty). Wielkie zakupy robiły też nowe pokolenia (dorastali i musieli kupić mieszkanie, samochód, meble, telewizory, lodówki itd.), ale te nowe pokolenia zaczęły być coraz bardziej nieliczne.

Działania w kierunku ochrony środowiska mają ten system podreperować i przez jakiś czas jeszcze go podtrzymać. Trzeba będzie wyrzucić wszystkie stare i kosztowne rzeczy i zakupić nowe: zamienić samochody spalinowe na elektryczne, stacje benzynowe na stacje ładowania pojazdów elektrycznych. Trzeba będzie zmienić systemy ogrzewania, ocieplać budynki itp., itd. Zacznie się wielki ruch w interesie. Zwiększą się wielokrotnie koszty prowadzenia firm (spadną ich dochody i pensje pracowników; wiele z tych firm splajtuje), ludzie pozbędą się oszczędności i będą zaciągać kredyty, wielkie koncerny wzbogacą się jak w trakcie wielkich wojen. Będą płacić podatki, z których będzie finansowana pomoc państwa dla tych, którzy zaczną „tonąć”.


7. Etapy zniewolenia – trzeci etap: ustrój mieszany i chińska droga

Ustrój gospodarczy w Zachodniej Europie, ale i w USA wciąż się zmienia, skręca wyraźnie na lewo ku powstaniu „ustroju mieszanego” (komunistyczno-kapitalistycznego). Jednym z głównych jego ideologów jest hołubiony przez Partię Demokratyczną i masonerię (w Polsce przez PiS) Nouriel Roubini. We wrześniu 2020 r. pojawił się w internecie w 9 językach jego artykuł zatytułowany „Dlaczego dla ekonomii Biden lepszy jest niż Trump” („Why Biden Is Better Than Trump for the Economy”).

Dlaczego?

Bo Biden wyraźnie zmierza do gospodarczego ustroju mieszanego.

Przypomnimy, co mówił w Polsce Roubini.

Mówił on, że zbliża się wielki światowy kryzys, który „wyzwoli głębsze zmiany społeczne” (czytaj: niepokoje społeczne, rozruchy, coś w rodzaju rewolucji) – bunt nowego proletariatu, czyli prekariatu.

W efekcie tego zacznie zanikać demokracja liberalna, a wiele państw może się przekształcić w państwa populistyczne, nacjonalistyczne, protekcjonistyczne. W wielu państwach może zacząć rządzić „skrajna prawica” lub „skrajna lewica”.

Nie można do tego dopuścić. Trzeba jak najszybciej przeciwstawić się tej mogącej się w każdej chwili narodzić nowej Rewolucji Październikowej tworząc nowy ustrój gospodarczy i polityczny, który sprosta wyzwaniom przyszłości.

Roubini stwierdza „Nadal uważam, że najlepszym systemem gospodarczym jest system mieszany. Gospodarka rynkowa, w której rząd zapewnia szeroki zakres usług i dóbr publicznych. Musimy się upewnić, że nie chcemy, aby radykalny populizm stał się normą”.

Z tej wypowiedzi wynikałoby, że Roubini proponuje, aby uniknąć rządów „radykalnie populistycznych” wprowadzić rozwiązania, które one by proponowały, a więc doprowadzić do sytuacji, w której rząd „zapewni szeroki zakres usług i dóbr publicznych”.

Co to znaczy?

W istocie może oznaczać w pierwszym rzędzie tylko jedno: doprowadzenie do sytuacji, by rząd zachowywał się tak jak rząd „socjalistyczny” (by nie powiedzieć komunistyczny) – otoczył obywateli pełną opieką socjalną. To jednak mamy już np. w Szwecji. Czy Roubini nie ma jednak jeszcze czegoś na myśli?

Mówi: „W Stanach Zjednoczonych istnieją ogromne nierówności. 10 proc. najbogatszych kontroluje 88 proc. globalnego kapitału. Zaledwie 1 proc. najbogatszych posiada 55 proc. całego kapitału. Równocześnie dolne 50 proc. populacji nie posiada prawie żadnych aktywów. (…) Jedną z wielu rzeczy, które każdy kraj musi zrobić – niezależnie od tego, czy jest gospodarką rozwiniętą, czy rynkiem wschodzącym, liberalną demokracją, czy autorytarnym krajem, jak Chiny – należy zająć się kwestią dochodów i nierówności majątkowych. Jeśli nie zmniejszymy przepaści między tymi, którzy posiadają i tymi, którzy nie posiadają, między tymi, którzy są z przodu a tymi, którzy zostali w tyle, wkrótce będziemy świadkami większych niepokojów społecznych i politycznych. Nie tylko w Stanach Zjednoczonych, jest to problem w wielu innych częściach świata. A ten kryzys zwiększa te luki i nierówności, jakie znamy”.

Co to znaczy „należy zająć się kwestią dochodów i nierówności majątkowych”? W jaki konkretnie sposób należy „zmniejszyć przepaść między tymi, którzy posiadają i tymi, którzy nie posiadają”?

Ciekawe, że Roubini podejmuje tu ten sam problem i w taki sam sposób jak Hongbing w 4 tomie „Wojny o pieniądz”.

Gdy w poprzednich tomach, szczególnie 1 i 2 Hongbing prezentował wyniki swoich badań i snuł swoje rozważania można było pomyśleć, że to „nasz człowiek”. Pisał samą prawdę i tylko prawdę i prawidłowo wskazywał i oceniał zło.

Tak na marginesie. Z punktu widzenia Rosji i Chin był to propagandowy majstersztyk.

Gdy korzystałem z tych dzieł niepokoiły mnie dwie kwestie. Hongbing pisał praktycznie o samych masonach. Nie spotkałem jednak w jego książkach ani razu słowa „masoneria” czy „mason”. Gdy pisał o złu tego świata wielkim łukiem omijał kraje komunistyczne czy różne działania komunistów.

Hongbing dochodzi do wniosku, że USA skazane jest na zagładę, bo: „Po kryzysie w 2008 roku grupa dziesięciu procent najbogatszych przekroczyła punkt krytyczny 50 procent udziału w dochodzie całego społeczeństwa. Jeśli nie dojdzie do wybuchu wielkiej wojny lub wielkich społecznych konfliktów, to możliwość naprawy systemu już praktycznie nie istnieje. (…) W sytuacji tak ostrej polaryzacji na biednych i bogatych każde oczekiwanie ożywienia gospodarczego jest wyłącznie fatamorganą”.

Trudno tu z Hongbingiem się zgodzić. Powrót do amerykańskiego snu, przywrócenie tożsamości Ameryce, to o czym pisał Patrick J. Buchanan w swoim fundamentalnym dziele pt. „Samobójstwo supermocarstwa. Czy Ameryka przetrwa do roku 2025?” zmieniłoby losy USA. Ze szczególną uwagą Hongbing powinien przeczytać rozdział XI pt. „Ostatnia szansa”. W tym kierunku działał w znacznej mierze Donald Trump.

Co zaś proponuje Hongbing, Roubini, Biden i amerykańska masoneria?

Honbing stwierdza należy zrobić wszystko, by 10% populacji miało mniej niż 50% majątku.

Ile majątku w Złotej Polsce, Polsce od morza do morza, miała szlachta stanowiąca 10% populacji? I co należałoby, według Hongbinga z nią zrobić?

Hongbing w związku z tym jest optymistą w stosunku do przyszłości Chin. Stwierdza: Czy Chiny posiadają dziś wielkich właścicieli i potentatów? Obecnie nie, lecz w przyszłości prawdopodobnie będą mieć. W ciału 30 lat od ustanowienia Nowych Chin w roku 1949 chińskie społeczeństwo praktycznie wyeliminowało różnice pomiędzy bogatymi a biednymi i było to jedyne w historii Chin wielkie działanie na rzecz wyeliminowania nierówności społecznych, odpowiadające przeprowadzeniu przez Chiny wyzerowania podziału własności”.

Jakie ładne słowa „wyeliminowało” i „wyzerowania”. A co się za nimi kryje?

Ludobójstwo, okrucieństwo, tortury, kanibalizm.

Hongbing pochwala Deng Xiao Pinga (który rządził Chinami do 1989 r.) za liberalizm i stwierdzenie typu „niech najpierw wzbogaci się mniejszość”, a zarazem zarzuca współczesnym władzom chińskim zbytni liberalizm, i stwierdza, że należałoby nieco przykręcić śrubę, nie pozwalać między innymi na wiele zjawisk w chińskiej gospodarce. Pisze: „Chiny powinny ustanowić i zapisać w konstytucji czytelne pryncypia i proporcje podziału majątku”.

Co w towarzystwie Hongbinga i Roubiniego robi Biden i stojący za nim masoni. To przecież oni są w USA tymi najbogatszymi, stanowią 1 proc. ludności, który posiada 55 proc. całego kapitału.

Dlaczego chcą oni „zmniejszenia przepaści między tymi, którzy posiadają i tymi, którzy nie posiadają”? Dlaczego chcą „ustroju mieszanego”? Czyżby byli tacy szlachetni?

Nie.

Przypomnijmy sobie: to są uczniowie Szatana. Im nie zależy na samych pieniądzach. Im zależy na władzy. Chcą jej pełni. Chcą być Panami i Prawodawcami. Chcą być jak Bóg.

Dla masonów Chiny są wzorem. To tam jest prawdziwa władza. To tam realizuje się najbardziej Nowy Wspaniały Świat z wizji Huxley`a.

Chiny są wyraźnie polem eksperymentów Szatana i masonów i wiele pomysłów tam wdrażanym realizowanych jest lub będzie w USA i Europie.

Zauważmy jedno. Hongbing mówi o liberalizacji gospodarki chińskiej. Powstaje tam coraz więcej coraz większych prywatnych, chińskich firm. Są one jednak pod pełną kontrolą władzy. Wielu nieposłusznych chińskich przedsiębiorców trafia do więzienia i traci „w majestacie prawa” swoje majątki.

Ostatnio zaś partia komunistyczna zwiększa kontrolę nad prywatnymi firmami. We wrześniu 2020 r. ukazał się w „Rzeczpospolitej” artykuł autorstwa Huberta Kozieła pt. „Chiny: partia wchodzi w prywatny biznes”. Czytamy w nim: „Chiński prezydent Xi Jinping wysłał do władz prowincji i regionów wytyczne mówiące, by wzmocnić kontrolę Komunistycznej Partii Chin nad prywatnym biznesem. Zgodnie z dokumentem zatytułowanym Opinia na temat wzmocnienia pracy Jednolitego Frontu w gospodarce prywatnej w nowej erze, działacze Komunistycznej Partii Chin powinni działać również wewnątrz małych, prywatnych spółek. Ma to służyć temu, by wszystkie firmy prywatne zwiększyły przestrzeganie prawa i wartości moralnych. Dokument podpisany przez Xi Jinpinga wyraźnie mówi, że celem jest kontrola ideologiczna KPCh nad prywatnym biznesem”.

Nie jest to proces zupełnie nowy. Kozieł pisze: „Na koniec 2016 r. podstawowe komórki partyjne istniały w 67,9 proc. spośród 2,73 mln chińskich przedsiębiorstw prywatnych. Ich liczba w ciągu pięciu lat wzrosła aż o 30 pkt proc.”.

Ponadto komórki chińskiej partii komunistycznej powstają w Chinach również w firmach zachodnich, szczególnie amerykańskich i wpływają na ich biznesową działalność. W artykule pt. „Chiny: partia wchodzi w prywatny biznes” czytamy: „Komórki KPCh działały na koniec 2016 r. również w 106 tys. spółek z udziałem kapitału zagranicznego, np. w chińskich oddziałach Samsunga oraz Nokii. Niektórzy wysokiej rangi menedżerowie spółek z kapitałem zagranicznym twierdzą, że organizacje partyjne pomagają im zrozumieć chińską politykę, rozwiązywać spory z pracownikami i zapewnić ich spółkom pozytywną energię potrzebną do rozwoju. Większość z nich wspiera organizacje partyjne w ich działalności wewnątrz spółek”.

Pomysł taki, zauważmy, dawno, jak wiele na to wskazuje, realizowali już masoni w USA i wszędzie gdzie indziej. Jeśli nie mieli swoich komórek np. w stacjach telewizyjnych, wytwórniach filmowych czy wielkonakładowych gazetach to przynajmniej mieli swoich ludzi w radach nadzorczych. Nie bez powodu Andrzej Olechowski, gdy był jeszcze aktywnym politykiem uznawany był za najbogatszego polityka, bo zasiadał w wielu radach nadzorczych, a jego kompetencje w biznesie trudno, mówiąc delikatnie, wykazać.

Warto w tym momencie dodać, że choć Chiny liberalizują się gospodarczo to w perspektywie politycznej wracają do koncepcji Mao pogłębiając dyktaturę i tworząc nowy kult jednostki. Nowym Mao ma być Xi Jinping, Od 2013 r. wciąż umacnia on swoją władzę. Jak czytamy w Wikipedii: „W okresie pierwszych pięciu lat jego rządów w państwie zaczęły pojawiać się pierwsze symptomy kultu jednostki. Jego sztandarowym projektem była walka z korupcją w aparacie partyjnym i wielkim biznesie, co pozwoliło mu równocześnie wyeliminować wewnątrzpartyjną opozycję. Na początku 2018 roku doprowadził do przyjęcia przez KPCh postulatu zniesienia konstytucyjnego limitu liczby kadencji dla przewodniczącego partii i przewodniczącego ChRL. 17 marca 2018 został ponownie wybrany przez posłów OZPL na kolejną kadencję przewodniczącego ChRL”.

W 2017 r. pojawił się na portalu Polsat News materiał pt. „Do chińskiej propagandy powraca kult jednostki. Myśl Xi Jinpinga wejdzie do szkolnych podręczników”. Czytamy w nim: „Chińscy uczniowie będą się musieli uczyć myśli Xi, która zostanie dopisana do łańcucha podstaw ideologicznych partii określonego w statucie KPCh oraz do chińskich podręczników szkolnych. „Myśl” ta wejdzie do podręczników, do klas i do głów (uczniów) – powiedział minister Chen Baosheng, cytowany w poniedziałek przez hongkoński dziennik South China Morning Post”.

Na portalu „Polska-Azja” czytamy zaś: „Obserwatorzy Chin zastanawiają się, czy rosnąca propaganda związana z osobą chińskiego prezydenta Xi Jinpinga nie nabiera charakteru kultu jednostki podobnego w pewnych aspektach do kultu Mao ponad pół wieku temu”.

Na takie zjawisko Zachód powinien zdecydowanie zareagować, przynajmniej powstrzymać się od „karmienia bestii”. Historia nas nauczyła czym wzrost takiego kultu jednostki pachnie. Zachód zaś, poza Trumpem, tego nie zauważał i nie zauważa (bo nie chce). Masonerii to z pewnością się podoba i to w kilku aspektach. To jest ich styl, ich ideał, a poza tym z jedną osobą będzie łatwiej się dogadywać.

Sam Hongbing pisał o tym jak masoni amerykańscy zaczęli w pewnym momencie rezygnować z prawa własności (co, to już moje dopowiedzenie, powodowało ich upodobnienie do komunistów chińskich).

Do końca XIX w. masońskie rodziny bankierskie zgromadziły niespotykany w dziejach majątek. To zjawisko zaczęło być dostrzegane tak przez rządy, jak i przez społeczeństwa, i zaczęło wywoływać sprzeciw. W początkach XX w. społeczeństwa amerykańskie i europejskie zaczęły być coraz bardziej negatywnie, wręcz wrogo, nastawione do takich rodów związanych z masonerią, jak choćby Rockefellerowie czy Rothschildowie. Społeczeństwa domagały się odpowiedzi na pytanie: skąd wzięły się tak wielkie majątki? Ludzie chcieli zmniejszenia wpływów tych rodzin i takich działań państwa, które doprowadziłyby do ograniczenia ich wzbogacania się kosztem społeczeństw. Rządy państw, pod społeczną presją, zaczęły pozbawiać je znacznej części majątku za pośrednictwem podatku spadkowego. Proces ten spowodowałby w dłuższym czasie poważne zubożenie tych rodzin i utratę przez nie wpływów. Rodziny bankierskie uznały, że trzeba coś wymyślić, by to zmienić. Doszły również do wniosku, że należy zniknąć z oczu społeczeństw, przekonać je, że te rody już zbiedniały, i że robią coś pożytecznego dla społeczeństwa.

Rodziny bankierskie doszły do wniosku, że wcale nie muszą posiadać wszystkich tych pieniędzy i dóbr, które nabyły. Mogą przecież osiągnąć te same skutki pozbywając się własności, ale zachowując nad tym majątkiem kontrolę.

W jaki sposób dokonać wymiany prawa własności na prawo kontroli?

Wystarczy założyć fundację, odpowiednio sformułować jej statut i przekazać na nią większość swojego majątku. Pierwszą tego typu fundację założyli Rockefellerowie w 1910 r.

W jaki sposób ją wykorzystywali?

Opisuje to Song Hongbing: „Wystarczyło jedynie umieścić w statucie fundacji kolejne pokolenia rodziny, które będą jej służyć, i dać im prawo weta, by czerpać z tego niekończące się korzyści. Rockefellerowie poprzez wymianę prawa własności na prawo kontroli, umknęli fiskusowi, a ponadto powiększyli jeszcze swoją własność. Fundacje mogą kupować i sprzedawać różnego typu aktywa, włączając w to nieruchomości oraz papiery wartościowe; nie są przy tym zobowiązane do publikowania raportów księgowych, co jeszcze bardziej ułatwia im wpływanie na sytuację na rynku. Otrzymawszy pieniądze jako darowiznę, inwestują je w różnorodne branże i korporacje. Gdy inwestycja jest wystarczająco duża, fundacja musi wskazać lub uznać członków rady nadzorczej tej instytucji, do której jest skierowana. Dlatego, mimo że środki finansowe formalnie nie należą już do określonej rodziny, to właśnie w jej rękach pozostaje rzeczywiste zarządzanie nimi i wykorzystywanie ich. Zmienia się zatem tylko nazwa właściciela, nie zaś on sam. Dzięki tej metodzie wszystkie pieniądze Rockefellerów, które początkowo miały zostać opodatkowane, zwyczajnie zniknęły. (…) Najwyższa stawka podatku spadkowego w USA wynosi 50 procent. Ponieważ dobra te nie są już zapisane na nazwisko Rockefellerów, dziedziczenie ich przez członków rodziny zwolnione jest od opłat. Potomkowie oficjalnie pozostają z niczym”.

W swoim czasie „The Washington Post” opublikował raport ukazujący w jaki sposób większość aktywów grupy finansowej należącej do Rockefellerów „przesłana została do działających na różnych poziomach i posiadających różne znaczenie fundacji”. W efekcie zaś, jak zauważa Hongbing, „powstały kolejne, pochodne organizacje, siostrzane spółki, pośrednio i bezpośrednio kontrolowane, tworząc razem ogromny system”. Rockefellerowie mają obecnie tysiące fundacji rozrzuconych po całym świecie podejmujących działalność tak gospodarczą jak i pozagospodarczą. Z tego, co głośno mówią sami Rockefellerowie wynikałoby, że fundacje te mają aktywa na ponad 2 miliardy dolarów. „W istocie – jak twierdzi Hongbing – majątku tego nie można już zmierzyć, zweryfikować i odnaleźć”.

W innym miejscu Hongbing pisze: „Oligarchowie finansowi, wcześniej dobrze widoczni, działający bezpośrednio, obecnie ukryci za kulisami, reprezentowani przez nowo powstały gigantyczny system fundacji, który stał się w krajach Zachodu integralną częścią władzy. Systemem tym wciąż sterują ci sami ludzie”.

Stwierdził też: „W istocie majątek wielkich bankierskich rodów nie skurczył się, lecz został ukryty; zupełnie legalnie. Wszystkie te osoby przeszły na oczach opinii publicznej cudowną przemianę, i stały się niewidzialne. Tak naprawdę rodzinne centrum nigdy nie zrzekło się kontroli nad własnością. Nie tylko zresztą nie zrzekło się, ale jeszcze ją zwiększyło. W przeszłości inskrypcja nad majątkiem była dobrze widoczna, późniejsi plutokraci usunęli ją. Odeszli, nie pozostawiając śladu, zginęli bez wieści, rozpłynęli się, utracili wszelkie właściwości, osiągnęli bezkształtność – co było możliwe przede wszystkim dzięki znakomitej grze wystawionych na pierwszy plan przedstawicieli – ukryli się za kulisami, nie wypuszczając ze swych rąk władzy nad społeczeństwem”.

Tak więc Biden może spokojnie budować w USA ustrój mieszany nacjonalizując niektóre koncerny (gdy zaczną mieć kłopoty w wyniku kryzysu) lub powodując, że znaczna części akcji dużych firm znajdzie się w rękach skarbu państwa. Może też, i to zapewne będzie robił intensywnie, wpuszczać na rynek amerykański koncerny chińskie lub zezwalać im na kupno firm amerykańskich.

Stanisław Krajski

(jest to fragment książki Stanisława Krajskiego pt. „Masoneria polska 2021. Na skraju przepaści”, która ukazała się w grudniu 2020 roku; stron 312 cena 41 zł)

Zamówienia można składać: 601-519-847

lub: savoir@savoir-vivre.com.pl

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (10.12.2020) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=29854&Itemid=47

Skip to content