Fratelli tutti, ostatnia papieska encyklika zawierająca 43.000 słów nie ma nic wspólnego ze znaną włoską odmianą lodów, chociaż niektórzy lojalni katolicy mogą znajdować więcej głębi, charakteru i znaczenia w tym włoskim deserze niż w ostatniej propozycji Ojca Świętego.
Fratelli tutti, podobnie jak ten deser, jest słodka, ckliwa i przyjazna wobec współczesnego świata. Kto mógłby zaprzeczyć na przykład, takiemu słodkiemu zdaniu ” każdy z nas ma istotną rolę do odegrania w tym wyjątkowym i kreatywnym projekcie: odkrycia nowej karty w historii, karty pełnej nadziei, pokoju i pojednania „albo” gdybyśmy tylko mogli postrzegać naszych przeciwników politycznych i sąsiadów w taki sam sposób w jaki postrzegamy nasze dzieci, współmałżonków, ojca, matkę! Jakie by to było wspaniałe!” Łał!
Po co mamy Papieża? Aby dotrzeć do źródeł tego kryzysu nauczania, trzeba przypomnieć umowę o pracę pomiędzy Panem Bogiem i Stolicą Apostolską. Krótko mówiąc, Papież ma podwójne zadanie; bronić Wiary i utwierdzać braci w tej Wierze. Jest wikariuszem Chrystusa na Ziemi i Tradycja poucza nas, że powodem dla którego Papież używa królewskiego „My” w swoich wypowiedziach (a przynajmniej tak bywało) jest to, parafrazując słowa biskupa Sheena, że wypowiada się w łączności ze swoim Boskim Panem, którym jest sam Jezus Chrystus. Nawet Pan Jezus nie miał takiej autonomii aby zmienić choć słowo z nauczania Jego Ojca w Niebie. „Moja nauka nie jest moją lecz Tego, który Mnie posłał” Jan 7;16. Nawet dla większości ludzi, którzy nie mają pojęcia o religii, a zależy im na tym jeszcze mniej, logika tego fundamentalnego autorytetu Papieża widoczna jest jak na dłoni.
Jeśli Papież wypowiada się w sposób niezgodny z nauczaniem katolickim, to być może spotka się to z zachwytem w mediach społecznościowych lub gdzie indziej ale jeśli Kościół jest Boży i uniwersalny co zawsze twierdził (Św. Tomasz nazywał Kościół doskonałą wspólnotą ponieważ składa się z Czyśćca i Nieba) to jego nauczanie ma zastosowanie dla wszystkich ludzi wszystkich czasów. W konsekwencji odejście od tego (co jak wykażę Franciszek uczynił we Fratelli tutti) jest wykazaniem nonsensowności pojęcia czystości doktrynalnej i spowodowaniem zamętu w głowach dobrych katolików. Z tego powodu rosną szeregi sedewakantystów, którzy dawno temu doszli do wniosku, że tron Piotrowy jest pusty a Papież Franciszek jest oszustem. Nie ma tutaj miejsca na omówienie tego stanowiska ale trudno winić ludzi za przyjęcie takiej postawy.
Wszystko to stawia nas w obliczu pytania; w jaki sposób Papież Franciszek odchodzi od katolickiego nauczania we Fratelli tutti? Odsuwając na bok różne mrzonki o powszechnym braterstwie, są poważniejsze tematy do których należy się odnieść. To pytanie czy Jego Świątobliwość odrzucił, zaprzeczył lub zakwestionował nieomylne nauczanie katolickie? Utrzymuję, że uczynił tak w kilku miejscach swojej Encykliki. Warto zaznaczyć na początku, że gdyby jakiś światły świecki człowiek wyjaśnił Papieżowi nieomylne nauczanie, mógłby On poczuć się zgorszony i oburzony. Prowadzi to do wniosku, delikatnie ujmując, że jest On ignorantem w zakresie fundamentalnego nauczania Kościoła. Jedną z tych doktrynalnych zasad jest ta, że religie niekatolickie są fałszywe i obrażliwe dla Boga. Przepraszam, ale takie jest nauczanie Kościoła! Do SWII katolicy w to wierzyli, choć Kościół zawsze uczył tolerancji w myśl zasady „żyj i daj żyć innym” i prowadził szeroko zakrojoną działalność misyjną w celu nawracania.
W paragrafie 277, Franciszek orzeka „Kościół odnosi się z szacunkiem do sposobów w jakich Bóg działa w innych religiach i nie odrzuca niczego co w tych religiach jest święte i prawdziwe” Arcybiskup Viganó, który ukrywa się z obawy o swoje życie z powodu ujawnienia korupcji w Watykanie, oświadczył ostatnio, że stanowisko takie jest „bardzo pokrętne i zwodnicze , bardziej podstępne niż jawna herezja”. Inną uniwersalną doktryną jest ta, że Bóg kocha nas proporcjonalnie do naszej miłości i szacunku wobec Niego. Franciszek na to (Par 281) „Miłość Boga jest taka sama dla każdego, bez względu na religię. Nawet dla ateistów, miłość Boga jest taka sama.” Takie stanowisko, choć brzmi przyjemnie, nie jest katolickie w żadnym wyobrażalnym wymiarze. Musimy się w takim razie dowiedzieć czy Papież jest rzeczywiście doktrynalnym ignorantem, którym oczywiście nie jest i raczej ma nam coś do wyjaśnienia, a abp Viganó wzywa go nawet do rezygnacji. Chociaż lepiej być ignorantem niż heretykiem.
Te dwa szokujące katolickie oświadczenia na razie wystarczą, choć i one są trudne do przyjęcia bez szklaneczki czegoś mocniejszego. Papieskie poparcie dla ideałów rewolucji francuskiej; wolność, równość, braterstwo w paragrafie 219 nie brzmi wiarygodnie, biorąc pod uwagę rozlew krwi jaki dokonał się w wyniku tego wydarzenia (pomijając hurtowe mordowanie księży katolickich) a raczej już dociera do granic dobrego smaku.
To ględzenie o uniwersalnym braterstwie było już powtarzane w historii wielokrotnie. Znajduje się w większości manifestów komunistycznych i konstytucji amerykańskiej. Była znana grupa rockowa o tej nazwie i John Lennon wspomniał o tym w Imagine. Ten postulat jest odpowiedzialny za więcej mordów i zniewolenia niż jakakolwiek religia, gdyż nieszczęśliwym skutkiem ubocznym tej zasady jest to, że dotyczy ona tylko tych, którzy zgadzają się z władzą, włączając w to Papieża Franciszka. Jego ponawiane wezwania do braterskiej miłości przywołują na myśl Jego własny niechlubny rejestr w tym zakresie.
W swojej świetnej książce The Dictator Pope – The inside story of Francis papacy (Regenery publishing 2018), Henryk Sire skatalogował swoje własne doświadczenia z pracy w przepojonym atmosferą napięcia i strachu Watykanie za pontyfikatu Franciszka. Jeden z cytowanych przez Sira kurialistów watykańskich zauważył; Powiada się, że nie ważne co umiesz ale ważne kogo znasz. W Watykanie jest inaczej; ważne jest to co wiesz o tym kogo znasz. Sire pisze na stronie 184; „Strach jest podstawową cechą kurii zarządzanej przez Franciszka”. W celu realizacji swoich politycznych zamiarów, Franciszek jest bezwzględny w atakach na katolików i katolickie instytucje.
Jest to szczególnie widoczne gdy przyjrzymy się zniszczeniu pobożnych Franciszkanów Niepokalanej, wszystko dlatego, że ci mnisi i zakonnice woleli łacińską Mszę. Instytucja została prawie całkowicie zniszczona, włączając w to wydawnictwo, seminaria i wspólnoty, wszystko dlatego że nie przystawała ona do Franciszkowej wizji świata. Jego atak na Zakon poświęcony Św. Franciszkowi z Asyżu jest tym bardziej dziwny biorąc pod uwagę jak Jego Świątobliwość identyfikuje się z tym Świętym na kartach Fratelli tutti. Tradycyjni katolicy wydają się już być znużeni tymi podszytymi złymi intencjami atakami na nich, oskarżeniami „że starają się przechowywać popioły przeszłości” (wywiad podczas lotu do Rumunii w 2019) albo „nie ma potrzeby rozmnażania sie jak króliki” (lot na Filipiny 2015). Jego groźby wobec Abp Viganó były wystarczające aby zmusić tego Bogu ducha winnego hierarchę do życia w ukryciu. Wyprzedzające uderzenie przeciw Trapistom z Mariavald w Bawarii było całkowicie bezlitosne. Kwitnąca wspólnota została rozpierzchnięta na bezpośredni rozkaz Franciszka, dobra zlicytowane. Wszystko dlatego, że zakonnicy podobnie jak Franciszkanie Niepokalanej woleli łacińską Mszę.
tłumaczył: SRSA
[Źródło:] The Remnant, Sunday, October 11, 2020 https://remnantnewspaper.com/