Aktualizacja strony została wstrzymana

Zielona rewolucja. Kreacja nowego człowieka

Powrót do Edenu – wbrew mrzonkom wegańskich aktywistów – jest niemożliwy. Dlatego utopijna wizja kreowana przez zieloną rewolucję wcale nie ma na celu ochrony zwierząt czy środowiska naturalnego, ale wykreowanie zupełnie nowego człowieka.

Zaczyna się niewinnie. Najpierw przestajemy jeść mięso z powodów etycznych – bo nie chcemy przykładać ręki do cierpienia zwierząt. Nie mija jednak wiele czasu i niejedzenie mięsa staje się remedium na zmiany klimatu czy doskonałym sposobem likwidacji globalnych nierówności, a nawet wyznacznikiem nowych paradygmatów w stosunku ludzi do zwierząt. Jak rzekomo wykształcony i brzydzący się zabobonami człowiek Zachodu bez cienia podejrzenia dał sobie wmówić, że naprawi świat, wyrzucając z talerza sznycel?

Absurdy tak życzeniowego myślenia można wyliczać godzinami, skupmy się jednak na kilku kluczowych kwestiach. Zacznijmy od jakże dzisiaj modnej troski o klimat. Oto bowiem ta zła, nieetyczna i mordercza przemysłowa hodowla bydła okazuje się nie tylko instrumentem zwierzęcego holokaustu, ale emiterem ogromnie szkodliwych dla planety gazów! Zatem kiedy ludzkość przejdzie na weganizm i zlikwidujemy w końcu znienawidzoną branżę hodowlaną, zatrzymamy skutki globalnego ocieplenia, prawda?

Nic bardziej mylnego. Przemysłowa hodowla odpowiada jedynie za 18 procent antropogenicznej emisji gazów cieplarnianych. Nawet likwidując wszystkie pastwiska na planecie, nie zatrzymamy skutków globalnego ocieplenia.

No a co z wodą? Od zwolenników weganizmu wciąż słyszymy, że do wyprodukowania jednego kilograma mięsa potrzeba ogromnych ilości wody, która… znika. Tak po prostu. Nagle cała nauka dotycząca wody zamrożonej w lodowcach i będącej w naturalnym obiegu wzięła w łeb. Woda znika i koniec.

To może zdrowie? Wolne żarty! Każdy dietetyk potwierdzi, że samo wyrzucenie z diety mięsa odbije się na zdrowiu negatywnie. Stąd taka popularność w diecie wegańskiej wszelkiego rodzaju suplementacji (a zwłaszcza witaminy B12). Nie mówiąc już negatywnym wpływie bodaj najpopularniejszego zamiennika zwierzęcego białka – soi. Znamy przykłady, gdy soja spożywana w nadmiernych ilościach powodowała między innymi problemy z tarczycą oraz zaburzenie funkcji seksualnych u mężczyzn.

Bambinizacja przyrody

Wegepromotorzy sami za bardzo nie wiedzą, na czym ma polegać przewaga diety bezmięsnej w kwestii zdrowia – przyparci do muru w końcu przyznają, że chodzi o zdrowie… ale nie własne, tylko zwierząt! Już guru lewicowych aktywistów Jaś Kapela przyznawał, że woli sam się truć, byle nie przykładać ręki do zabijania naszych braci mniejszych.

Wegańska religia doprowadza dzisiaj do takich absurdów jak słowa europoseł Sylwii Spurek, która przekonuje, że feminizm to walka także o prawa zwierząt (ale głównie samic), albo nabożeństwo pokutne odprawione na jednej z amerykańskich uczelni, gdzie studenci przepraszali rośliny za wyrządzone im krzywdy.

Postępująca – zwłaszcza w popkulturze – bambinizacja przyrody doprowadza młodych ludzi do przekonania, że w przyrodzie zwierzęta żyją w doskonałej symbiozie, że mają piękne oczka i lśniące futerka, że sobie nawzajem pomagają (film Bambi), a natura jako superorganizm doskonale wszystko reguluje (Pocahontas). Na to wszystko przychodzi zły i okrutny człowiek, zainteresowany wyłącznie eksploatacją i zniszczeniem tego doskonałego stanu rzeczy (Avatar).

Powyższa hiperbolizacja i przedstawione absurdy mogą na pierwszy rzut oka wydawać się śmieszne, ale gdy popatrzymy na ich realne skutki, uśmiech na naszej twarzy szybko ustępuje przerażeniu. Ekologiczny „raj” na ziemi, w którym człowiek ograniczy swoją ingerencję w świat naturalny i przestanie korzystać ze zwierząt, a energię będzie czerpał z wody, słońca i wiatru, nigdy nie nastąpi. Za to owładnięty tego typu ideologiami człowiek zmienia się naprawdę…

Więcej godności w szympansie

…i może doprowadzić do wielu nieszczęść. Jeszcze nie tak dawno polskiemu przemysłowi futrzarskiemu (stojącemu w ścisłej czołówce światowej) groziła całkowita likwidacja. Groźna ideologia w postaci nacisku zielonych aktywistów mogła z dnia na dzień doprowadzić kilkadziesiąt tysięcy osób do utraty pracy.

W Holandii na ulice wyszli niemal wszyscy rolnicy – polityka klimatyczna tamtejszego rządu pragnie doprowadzić do zmniejszenia o połowę przemysłowej hodowli bydła. W Polsce dziurawe prawo pozwala na zatrzymanie każdej, nawet najbardziej pilnej z perspektywy bezpieczeństwa narodowego inwestycji. Wystarczy, że na terenie budowy znajdziemy zagrożony gatunek komara, chrząszcza czy żaby. Na kongresie deweloperskim we Wrocławiu ponad połowa inwestorów przyznała się do zapłacenia przynajmniej raz haraczu organizacjom ekologicznym w zamian za odstąpienie od blokady inwestycji. Podobne przypadki możemy mnożyć…

Kiedy troska o cierpienie zwierząt stanęła ponad naszymi własnymi potrzebami? Kiedy ich zabijanie i zjadanie przybrało postać – jak to przedstawia popularny publicysta Szymon Hołownia – przemocy, krwi i wołania o życie?

Z wyjaśnieniem przychodzą współczesne filozofie humanistyczne uznające za cel istnienia jak najskuteczniejsze ograniczenie cierpienia. W połączeniu z wulgarnym ewolucjonizmem przedstawiciele tego nurtu – tacy jak Peter Singer – przekonują, że interes ludzki nie zawsze znajduje się wśród priorytetów. Singer podawał w wątpliwość także przyrodzoną godność człowieka; w jednym z wywiadów przekonywał, że szympans ma jej więcej niż noworodek z bezmózgowiem. A stąd już prosta droga do nazwania przemysłowej produkcji mięsa holokaustem, rzeźni i ubojni komorami śmierci, a jedzących zwierzęta – mordercami.

Kościół na ławie oskarżonych

Wegańscy ideolodzy przedstawiają problem (zabijanie zwierząt), wiedzą jak go rozwiązać (zrezygnować z mięsa), no ale trzeba jeszcze wskazać winnego i rozprawić się z tym, który przez całe wieki sankcjonował system „opresji”. I tutaj powoli zaczynamy dostrzegać przeciwko komu zostanie wymierzone ostrze „sprawiedliwości dziejowej”.

Za ustanowienie podwalin pod tak zwany szowinizm gatunkowy (cóż za nazwa!) wegeideolodzy czynią odpowiedzialny Kościół ze starotestamentalną dewizą czynienia sobie ziemi poddaną. Filozofowie wegetarianizmu pokroju Lynna White’a Jr. już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku przekonywali, że kryzys ekologiczny skończy się dopiero, gdy pozbędziemy się religii monoteistycznych.

Do chóru oskarżycieli Kościoła dołącza też wspomniany wcześniej Szymon Hołownia. W swojej argumentacji straszy zbliżającą się katastrofą i wypaczając naukę Magisterium, wprowadza argumenty natury religijnej: że to Stworzenie (ludzie i zwierzęta) będzie nas sądzić na Sądzie Ostatecznym, że zdamy rachunek z każdego zabitego komara, że Bóg przyzwalając na jedzenie mięsa, zawarł z nami po potopie mroczne przymierze (którego nie chciał). Źródła opisywanych problemów upatruje on oczywiście w tradycyjnie pojmowanym katolicyzmie. Nic dziwnego, że prozwierzęcy aktywiści, będący zadeklarowanymi antyklerykałami, dziękują mu za najnowszą książkę i podkreślają, że robi dobrą robotę.

Przecież to oczywiste, że Bóg nie pragnie ani znęcania się nad zwierzętami, ani bezmyślnej destrukcji środowiska naturalnego. To człowiek, wyrzucając Boga z koncepcji opisujących przyrodę, zaczął traktować ją jedynie jako fizyczny i biologiczny mechanizm. Stąd już prosta droga do bezdusznej eksploatacji. Promotorzy zielonej rewolucji doskonale to wiedzą. W istocie więc mają gdzieś zarówno środowisko naturalne, zwierzęta, zdrowie człowieka czy nawet problem hodowli mięsa. Jak we wszystkich totalnych rewolucjach, także i tu chodzi zupełnie o co innego – o stworzenie nowego człowieka.

To dopiero samobójstwo!

Chodzi o człowieka, który odzierając się z przyrodzonej godności, sam sprowadzi się do poziomu bydlęcia; oskarżając Kościół, oddali się od poznania Prawdy, a w całej ludzkości dojrzy jedynie zmierzającą ku katastrofie bezmyślną masę. Zapatrzony w fatalistyczną wizję kilka razy się zastanowi, zanim w ogóle zdecyduje się na posiadanie potomstwa!

I nie są to żadne mrzonki. Szwedzcy naukowcy przekonują, że kilkukrotnie skuteczniejszym sposobem na zmniejszenie śladu węglowego nie jest rezygnacja z samochodu czy przejście na weganizm, ale decyzja o rezygnacji z dzieci (będących żywymi emiterami CO2). Aż czterdzieści procent amerykańskich licealistów zanim zdecyduje się na posiadanie potomstwa, weźmie pod uwagę dobro planety. W Polsce już kilka lat temu popularna idolka lewicy, piosenkarka Maria Peszek, przekonywała, że posiadanie dziecka w dzisiejszych czasach to bezczelność.

Silny antynatalizm tego ruchu objawia się szczególnie w podejściu do aborcji. W Polsce ci sami ludzie rozdzierają szaty nad zabijanymi przez myśliwych ciężarnymi lochami i jednocześnie uczestniczą w czarnych marszach, będących manifestacją prawa do zabijania nienarodzonych. W USA wprowadza się prawo zabraniające zabijać koty w eksperymentach przy jednoczesnej afirmacji aborcji do dziewiątego miesiąca ciąży.

Jaki jest ostateczny cel radykalnego ruchu ekowegańskiego, mającego charakter totalitarny? Najlepszym określeniem wydaje się odwrócenie przesłania Księgi Rodzaju. Zamiast czyńcie sobie ziemię poddaną (Rdz 1, 28) otrzymujemy zakaz ingerencji w środowisko naturalne. Panowanie nad Stworzeniem zastępuje mgliście nieokreślona „współpraca”, a miejsce przesłania bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię (Rdz 1, 28) zajmuje rezygzieci dla dnacja z dobra klimatu.

Szymon Hołownia straszył, że jeśli nie odejdziemy od węgla i nie zrezygnujemy z jedzenia mięsa, znajdziemy się na prostej drodze do popełnienia samobójstwa. Ale budowa ekologicznego „raju na ziemi” pociągającego za sobą drastyczną redukcję rodzaju ludzkiego – to dopiero samobójstwo.

Piotr Relich

Artykuł został opublikowany w 71. numerze magazynu „Polonia Christiana”

Więcej na temat „kultu Matki Ziemi”; nowej świeckiej religii, jaką jest weganizm; humanizacji zwierząt; animalizacji człowieka oraz innych zagrożeń dla ludzkiego życia oraz naszej wolności i godności można przeczytać w najnowszym numerze magazynu „Polonia Christiana”.

W numerze m.in. Bogdan Dobosz przedstawia ekoterror, jaki w ostatnim czasie zapanował we Francji, co widać nie tylko w polityce i mediach, ale również… na pogrzebach. 

Piotr Doerre zwraca uwagę, że ekototalizm to naturalne następstwo dotychczasowych rewolucji spod znaku neomarksistowskiego materializmu i ewolucjonizmu, zgodnie z którymi „najwyższą wartością jest Ziemia”, do której człowiek nie pasuje. „Czyż ratowanie świata, jego klimatu, bogactwa rośli i miliardów czujących istot – zwierząt, nie jest celem wystarczająco szczytnym, by w jego imię przekonstruować struktury społeczne, ekonomiczne i polityczne”? – pyta autor. 

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr alarmuje, że kult Gai powoli, ale systematycznie, zastępuje wiarę w Boga, a dr Marcin Jendrzejczak i Piotr Relich rozprawiają się z tezami Szymona Hołowni na temat Sądu Ostatecznego i udziału, jaki – jego zdaniem – będą w nim miały „zwierzęta, jakie spotkaliśmy na swej życiowej drodze”.

Najnowszy numer magazynu „Polonia Christiana” jest dostępny w Księgarni „Polonia Christiana” – zarówno w formie tradycyjnej (papierowej) jak i elektronicznej. 

 Aby zamówić, kliknij TUTAJ.

„Mięsożerca. Wróg numer jeden”. Zapraszamy na premierę wyjątkowego filmu!

Już w czwartek 28 listopada 2019 roku odbędzie się premierowy pokaz filmu „Mięsożerca wróg numer jeden”. To nie jest film o diecie! Dokument ujawnia bowiem niebezpieczeństwa jakie kryją się za promocją weganizmu i wegetarianizmu. Pokazuje jak wykorzystywana jest ludzka wrażliwość na los zwierząt do przemycania ideologii niszczącej człowieka i wywracającej znany nam porządek świata. Zapraszamy! Producentem filmu jest portal PCh24.pl.

Kliknij i zobacz jak odebrać wejściówki.

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-11-27)

 


 

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2019-11-27) | https://www.pch24.pl/ekoterror-nad-wisla–wstrzasajaca-rozmowa-ze-szczepanem-wojcikiem,72373,i.html