Kardynał Walter Brandmüller korzeni sprzeciwu Niemców wobec Rzymu upatruje w bitwie pod lasem Teutoburskim stoczonej w 9 roku po Chrystusie, która od dłuższego czasu symbolizuje walkę o niezależność Germanów. Wydarzenia XVI wieku, filozofia Hegla, XX wieczny liberalizm i obecna droga synodalna stanowią elementy jednego procesu dystansowania się Germanów od rzymskiego centrum Kościoła.
Sprzeciw niemieckich wiernych wobec Rzymu wzmógł się w XVI stuleciu. Nie chodzi tu tylko o bunt Marcina Lutra i tak zwaną reformację, lecz o charakterystyczny sprzeciw wobec Rzymu przy pragnieniu zachowania miana katolików. Mowa o Gravamina Nationis Germanicae 1522-23 – proteście niemieckich katolików przeciwko nadużyciom w Rzymie.
Z kolei w XIX wieku Ignaz Henrich von Wessenberg ukuł ideę niemieckiego kościoła narodowego. Chodziło o przywrócenie pokoju między Kościołem a państwem. Tego typu tendencjom sprzyjał romantyczny sentyment zmierzający do przywrócenia jednego niemieckiego narodu i jednego niemieckiego Kościoła narodowego. Sprzyjała temu również koncepcja Hegla. Wykluczała ona pogodzenie państwa z „obcym elementem”, za który uznano Kościół – zauważa kardynał Brandmüller.
Filozofia idealistyczna koncentrowała się na ludzkiej świadomości i postrzegała ją jako rozwijającą się od jednego etapu do drugiego. Ta myśl znalazła ujście w herezji modernizmu. Wkrótce pojawiły się wezwania do stworzenia niemieckiej Sonderweg – odrębnej drogi.
Z kolei – jak pisze kardynał Brandmüller – w XX wieku dążenia niemieckie do niezależności nasiliły się po Soborze Watykańskim II. W latach 1971-75 odbył się tak zwany Wspólny Synod Niemieckich Diecezji. Wbrew Tradycji Kościoła świeckim przyznano na nim tyle samo głosów, co duchownym. Kolejny przełomowy punkt to Deklaracja Kolońska w 1989 roku „przeciwko pozbawianiu prawa do decydowania”.
Wraz z aktualnymi dążeniami do niemieckiej drogi synodalnej niemieckie widmo Kościoła Narodowego pojawia się ponownie. Tymczasem jak zauważa kardynał Walter Brandmüller, dążenia do stworzenia tego typu sprzeciwiają się katolickości, a więc powszechności.
Analiza niemieckiego kardynała, jednego z autorów dubiów, stanowi niezwykle cenny wkład – pozwala bowiem ujrzeć kontekst obecnych dążeń niemieckich biskupów. Wątpliwości budzi jednak również sam synod amazoński, jaki w październiku odbędzie się w Rzymie. Istnieją bowiem obawy, że niektórzy jego uczestnicy podejmą próby zmiany podejścia Kościoła choćby do kwestii celibatu duchownych i innych kwestii.
W trudnych czasach kryzysu dotykającego wielu ludzi Kościoła pamiętajmy, że do tego typu sytuacji dochodziło już wcześniej. Wystarczy wspomnieć kryzys ariański czy schizmę zachodnią. Za każdym razem jednak Kościół święty wychodził z nich obronną ręką. Wszak zgodnie z obietnicą Chrystusa Pana, bramy piekielne go „nie przemogą”.
Źródła: kath.net / lifesitenews.com / komentarz pch24.pl
mjend