Aktualizacja strony została wstrzymana

Ks. Bux: roboczy dokument na Synod Amazoński „niemal heretycki”

Instrumentum Laboris (…) jest dokumentem niemal heretyckim. Stanowi atak na podstawy wiary, sprowadzając religię katolicką do czystego subiektywizmu. Wydaje się, jakoby to Jezus Chrystus miał się nawrócić na amazońskie neobóstwa. Czy to jest „wiara katolicka przekazana przez Apostołów”, o której mówi Mszał rzymski? – mówi Ks. Nicola Bux, teolog, ekspert od synodów. 

Sabino Paciolla: Dlaczego według księdza Instrumentum Laboris (dokument roboczy) Synodu dla Amazonii spotkał się z tak mocną krytyką?

Ks. Nicola Bux: Odpowiedzi udzielił niedawno w pewien sposób sam papież Franciszek: jest to kolejna próba „stworzenia innego Kościoła, eksperymentu, który już raz został przeprowadzony i się nie powiódł”. Duchowni nie stawiają sobie ważnego pytania stojącego u podstaw chrześcijaństwa: co takiego dał nam Jezus Chrystus, jeśli, o ile możemy tak powiedzieć, nie przyniósł pokoju, dobrobytu dla wszystkich i lepszego świata? Jezus Chrystus przyszedł, by dać nam Boga, po to, by człowiek znalazł drogę ku zbawieniu: po to założył Kościół.

Natomiast dzisiejsi duchowni postrzegają ziemię jako stałe miejsce bytności człowieka. Co z tego wynika? Nie mówią o duszy, a zatem nie mówią też o jej zbawieniu. W ten sposób doszliśmy do powstania kryzysu idei Kościoła, o którym mówi Joseph Ratzinger w słynnym Raporcie o stanie wiary. Kościół nie jest już postrzegany jako mistyczne ciało Chrystusa ani lud Boży w planie zbawienia, lecz jako zjawisko socjologiczne; w związku z tym musi zajmować się gospodarką, ekologią i polityką, a zatem tematami, w kwestii których może, co najwyżej, wyrażać swój osąd moralny. Mamy tu do czynienia z wyraźnym wpływem modernizmu, dostosowania ewangelii do dzisiejszego sposobu myślenia i działania. Mówi się, że zmieniły się czasy. Jest to nowy dogmat, który jednak nie odpowiada na pytania takie, jak: Kto podjął decyzję o zmianie czasów? A także: Czy zmiana jest zawsze dobra?

W niektórych fragmentach Instrumentum czytamy następujące stwierdzenia: „Nieszczere otwarcie na drugą osobę, podobnie jak zachowanie zakładające wyższość własnej racji i tym samym zastrzegające zbawienie wyłącznie dla własnej wiary, niszczą tę wiarę (…) Miłość przeżywana w każdej religii jest miła Bogu” (nr 39) oraz: „Edukacja w Amazonii nie oznacza narzucania tamtejszym mieszkańcom parametrów kulturowych, filozoficznych, teologicznych i liturgicznych ani obcych im zwyczajów”. (nr 94). Czy powyższe stwierdzenia Instrumentum nie są wynikiem błędnej koncepcji inkulturacji, wynikającej bezpośrednio z idei, jakoby Bóg chciał różnorodności religii, to jest pluralizmu religijnego? Czy nie ma w tym ryzyka i jednokierunkowego dostosowania się do kultury amazońskiej, przy jednoczesnym zapomnieniu o transcendentalnym proprium wiary w Jezusa Chrystusa?

Wątpliwość, czy Jezus Chrystus jest jedynym zbawicielem człowieka, pojawiła się w Kościele posoborowym; w niektórych obszarach Kościoła ewangelizowanie myli się z „poddaniem się ewangelizacji”. Modne stało się zapraszanie do parafii czy do seminariów myślicieli niewierzących lub wątpiących, zamiast tych o jasnych katolickich przekonaniach, a także muzułmańskich imamów czy żydowskich rabinów. Doprowadziło to do dezorientacji i zamieszania, ponieważ nie wzięto po uwagę, że większość praktykujących katolików zakończyło naukę katechizmu na poziomie ogólnym, w szkole, nie zagłębiając się w prawdy wiary i moralności. Jak inaczej możemy wytłumaczyć całą paletę nagannych, niemoralnych zachowań, które toczą dzisiejsze Włochy i Europę, mimo tego, że większość mieszkańców naszego kontynentu jest zadeklarowanymi chrześcijanami. Z jednej strony duszpasterze i liturgiści naciskają na dopuszczanie katechumenów do sakramentów, z drugiej zachęca się wszystkich wiernych do przyjmowana komunii świętej, bez względu na stan łaski. Ponadto do uczestnictwa w liturgii eucharystycznej są zapraszani protestanci, muzułmanie i inne osoby nieposiadające sakramentów.

Duszpasterze Kościoła winni przedstawiać doktrynę w formie apostolskiej, do jakiej zostali powołani (Rm 6,17). W jednym z niedawnych wywiadów arcybiskup Carlo Maria Viganò powiedział: „Nieposłusznymi są ci, którzy dopuszczają zmianę lub odejście od odwiecznej tradycji Kościoła”. Postępując inaczej, sami się krzywdzimy i niszczymy Kościół od środka. Inkulturacja, o której mówi Instrumentum Laboris, została przedstawiona w sposób wypaczony. Dokument zachęca, by Kościół w Amazonii powrócił do animizmu i spirytualizmu, oddalając się tym samym od Słowa głoszonego w ramach ewangelizacji. Jest to religia, którą kardynał Brandmüller w swoim niedawnym wystąpieniu nazwał „religią naturalną w chrześcijańskiej masce”.

W dokumencie często jest mowa o „kosmicznej wizji Amazonii”. Często ma się wrażenie, że Instrumentum jest przepełnione pewnego rodzaju panteizmem, który jest trudny do odróżnienia od słusznego poszanowania porządku stworzenia. Czy zdaniem Księdza jest to słuszne wrażenie?

Obserwujemy odejście od rozsądku, powrót do religii naturalnej i spirytyzmu, które niesłusznie myli się z dialogiem z naturą. A przecież to właśnie rozwój natury, który następuje w sposób organiczny – w związku z czym to, co było nieprawdą wczoraj, pozostaje nieprawdą również dzisiaj – powinien pomagać w zrozumieniu, że nauczanie Kościoła też ma charakter organiczny. Natomiast, jak zauważa kard. Brandmüller, dzisiejsi duchowni są skażeni pewnego rodzaju darwinistyczną ewolucją doktrynalną i moralną, stojącą w absolutnej opozycji do rozwoju organicznego podmiotu, który pozostaje wierny swojej tożsamości. A przecież tylko taki podmiot może być nazywany Kościołem, co wynika z konstytucji dogmatycznych I i II, Dei FiliusLumen Gentium i Dei Verbum.

Spójrzmy na Sakramenty: święty Porządek. Po całej przed- i posoborowej debacie na temat nierozłączności sakramentu święceń i jurysdykcji Instrumentum Laboris przedstawia kompletnie odwrotne twierdzenia, a nawet, idąc dalej, proponuje ordynację kobiet. W ten sposób oddalamy się jeszcze bardziej od Kościoła wschodniego. Tak zwane kapłanki, z greckiego „służebnice”, pomagały w rozbieraniu i ubieraniu się kobietom przystępującym do chrztu, gdyż, z oczywistych względów, nie mogli tego robić mężczyźni. Ponadto również one same były chrzczone, a nie wyświęcane. Z czasem przestały istnieć. Tożsamość episkopalna, kapłańska czy diakońska musi być rozumiana jako wychodząca od Boga, który powołuje do posługi, a następnie potwierdzona przez Kościół poprzez święcenia. Nie może być rozumiana jako coś, co wychodzi od wspólnoty, jak gdyby Kościół był demokracją. Posoborowe oskarżenia w stosunku do przedsoborowego sakramentalizmu Kościoła zostały zapomniane. Propozycja viri probati – osób świeckich w posłudze Kościołowi, jest ponowną propozycją przestarzałego klerykalizmu. Natomiast historia Kościoła pokazuje, że lekarstwem na kryzys powołań jest życie w wierze. Tam gdzie jest wiara, rodzą się powołania misyjne, co z kolei prowadzi do powstania ośrodków kształcących miejscowych duchownych. Bóg zawsze wzywa do kontynuowania Swojego dzieła!

Sakramenty nie są dobrami, które mamy do dyspozycji, zatem nie powinniśmy myśleć o żadnych oddolnych inicjatywach, które mogłyby w konsekwencji doprowadzić do zmian w Eucharystii. Ryt rzymski został przekazany wielu ludom i jest wyrazem jedności wszystkich wierzących w Chrystusa, bez względu na przynależność językową, narodową czy rasową. Liturgia szanuje inne kultury, niemniej zaprasza je do oczyszczenia i świętości. W rzeczywistości [w dokumencie] chodzi o nieskrywaną opozycję do Kościoła rzymskiego, o oddzielenie się od niego i zaznaczenie różnic. To bardzo dziwne, że zrodził się zamiar zrobienia czegoś takiego po wielu wiekach ewangelizacji kontynentu amerykańskiego i po przyjęciu przez tamtejszych wiernych rytu rzymskiego. Kto uświadomił mieszkańcom Amazonii, „że nie posiadają” własnego rytu?

Odejście od rytu rzymskiego zakłada oddzielenie się od symbolizmu liturgicznego objawienia biblijnego i tradycji Kościoła (na przykład św. Cyprian tłumaczy, że chrześcijanie modlą się, nie poruszając rękoma, odwrotnie niż to czynią poganie, ponieważ modlitwa chrześcijańska jest z natury skromna i skupiona). Zrozumienie sakramentaliów może nastąpić wyłącznie przy pomocy Pisma i życia Kościoła. Użycie pszenicy w Eucharystii nie wynika z faktu, że była ona stosowana prze mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, lecz przypomina o tym, co przy jej użyciu uczynił Jezus Chrystus. Dopuszczenie zwyczajów religijnych innych niż te chrześcijańskie jest niespójne i niekorzystne, chyba że zamiarem jest, wprowadzające wiernych w błąd, utworzenie hybryd i synkretyzmów. Jak zauważył kard. Brandmüller, zostało w ten sposób pogwałcone depositum fidei. Stoimy w obliczu próby genetycznej modyfikacji Kościoła poprzez zakwestionowanie wiary i jedności rytu rzymskiego będącego jej wyrazem (por. Sacrosanctum Concilium nr 37-38).

Niektórzy twierdzą, że Instrumentum laboris jest otwarciem na indiańską teologię i ekoteologię, dwie latynoamerykańskie pochodne teologii wyzwolenia. Co Ksiądz myśli na ten temat?

Niewiarygodne jest to, że Amazonia jawi się jako „miejsce teologiczne”, jako źródło Objawienia. Jak napisał kard. Brandmüller, dokument, podważając Boże objawienie, dystansuje się od prawd wiary katolickiej, jest swoistą apostazją. Amazonia, z prostego obszaru geograficznego i kulturowego, staje się „miejscem teologicznym”, „miejscem epifanicznym” oraz „źródłem Bożego objawienia” (nr 2, 18 i 19). Znamienny jest fakt, że dokument wzbudził duży entuzjazm i być może był nawet konsultowany z Leonardo Boffem, byłym franciszkańskim duchownym, znanym piewcą teologii wyzwolenia, który w latach 70. XX wieku został upomniany za swoje teorie przez Kongregację Nauki i Wiary. Również brat Clodovis Boff, serwita, został odsunięty od nauczania w Papieskim Uniwersytecie Katolickim w Rio de Janeiro.

W roku 1984 ówczesny prefekt Joseph Ratzinger, na prośbę kardynała Eugenio A. Salesa, zwrócił się do ks. Luigiego Giussaniego o wskazanie kapłana wyznającego jasną doktrynę katolicką, który potrafiłby wyjaśnić, dlaczego komunia kościelna nie może być niezbędnym i wystarczającym przedmiotem wyzwolenia człowieka, zwłaszcza od grzechu. Propozycja została złożona księdzu Filippo Santoro, wykładowcy teologii i inicjatorowi ruchu Komunia i Wyzwolenie w Apulii, który propozycję przyjął. W ten sposób spędził około 27 lat na misji w Brazylii. W związku z tym poznał z bliska różne teologie wyzwolenia. Po tym jak został biskupem pomocniczym Rio, a następnie biskupem Petropolis, kolejnym korkiem była jego nominacja przez Benedykta XVI na arcybiskupa Taranto. Należy też przypomnieć, że zastąpiwszy Clodovisa Boffa w katedrze teologii w Rio, Santoro zainspirował i dokonał jej ewolucji (co doprowadziło go do zdystansowania się od brata Leonardo), co opisał w eseju opublikowanym w 2003 r. w czasopiśmie „Revista Eclesiàstica Brasileira”. Tak więc ratzingerowski biskup Santoro jest jedną z najwłaściwszych osób do wypowiadania się na temat Instrumentum Laboris i na temat jego założeń, które oscylują gdzieś miedzy herezją a apostazją.

W Instrumentum laboris czytamy: „Amazonia jest miejscem oferującym dobre życie, obietnicą i nadzieją na nowe drogi życia”. De facto cały dokument jest pochwałą „mądrości przodków”, „duchów” i dobroci mieszkańców Amazonii, pozostających w opozycji do zepsucia, jakie przynosi zachodnia cywilizacja. Nie wydaje się Księdzu, że jest to założenie bardzo przypominające mit „szlachetnego dzikusa” Jeana-Jacques’a Rousseau? Ponadto, jakie ryzyko i szkody dla wiary niosą ze sobą takie założenia?

Moim zdaniem ks. Giussani w swojej słynnej książce Zmysł religijny zaproponował katolicką metodę zbliżenia się do świata Ameryki Łacińskiej, ale nie tylko. Wyraźnie zalecał, by ruch Komunia i Wyzwolenie, począwszy od Brazylii, gdzie wysłał pierwszych misjonarzy, głosił, że podmiotem wyzwolenia chrześcijańskiego jest Kościół, który jest katolicki dlatego, że obejmuje wszystkich ludzi poprzez nawrócenie na Jezusa Chrystusa. Nie ma wyzwolenia bez nawrócenia na Jezusa Chrystusa. 

Instrumentum Laboris w ogóle nie przytacza tego terminu, który stoi przecież u podstaw Ewangelii Jezusa Chrystusa. Natomiast, co zauważają kardynałowie, księża i wierni, podważając najważniejsze punkty nauczania Kościoła, do przestrzegania którego jest zobowiązany każdy katolik, jest dokumentem niemal heretyckim. Stanowi atak na podstawy wiary, sprowadzając religię katolicką do czystego subiektywizmu. Wydaje się, jakoby to Jezus Chrystus miał się nawrócić na amazońskie neobóstwa. Czy to jest „wiara katolicka przekazana przez Apostołów”, o której mówi Mszał rzymski?

***

Ks. Nicola Bux jest uważany za eksperta od Synodów. Jan Paweł II powierzył mu przygotowanie Synodu w 2005 r. na temat Eucharystii, natomiast Benedykt XVI Synodu w 2010 r. na temat Kościoła Bliskiego Wschodu. Ks. Bux jest teologiem konsultantem Kongregacji do spraw Świętych. W przeszłości był konsultantem Kongregacji Nauki i Wiary, Kongregacji do spraw Kultu Bożego oraz Urzędu Papieskich Celebracji Liturgicznych. Jest też badaczem chrześcijańskiego Wschodu, uzyskał doktorat w Papieskim Instytucie Wschodnim w Rzymie.

Źródło: panamazonsynodwatch.info

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl ( 2019-08-12) | https://www.pch24.pl/ks--bux--roboczy-dokument-na-synod-amazonski-niemal-heretycki,69905,i.html

Skip to content