Aktualizacja strony została wstrzymana

No, dawajcie te wasze smoki! – Ewa Polak-Pałkiewicz

Wysiłki, by nas, katolików i Polaków porządnie nastraszyć są dziś jak nigdy widoczne. Efekty mogą wydawać się czymś przerażającym, ale faktem jest, że ocierają się momentami o groteskę. Film dokumentalny braci S., który podniósł temperaturę wzajemnych publicznych oskarżeń w Polsce o kilkanaście stopni jest kolejnym straszakiem. A człowiek, który jest przestraszony nigdy nie będzie szczęśliwy.

Na jednej z karykatur G.K. Chesterton, został przedstawiony jako współczesny święty Jerzy, roześmiany i zacierający ręce: »No, dawajcie te wasze smoki!«. Jego smoki, rzecz jasna, miały charakter metaforyczny, wcieleniem każdego był jakiś światopogląd oparty na logicznych błędach, jakaś modna ideologia czy też po prostu mętniactwo intelektualne, typowe dla epoki (Jaga Rydzewska). Nasze smoki są jednak nieodrodnym potomstwem tamtych starszych, z czasów Chestertona. Mamy ich całą chmarę. Umieją straszyć na potęgę. Od swoich rodziców różnią się tylko bezczelnością i wszędobylstwem. Jeden z nich ujada właśnie z mściwą zaciekłością po pokazaniu demaskatorskiego dokumentu filmowego, chcąc nas przekonać, że film ten to prawdziwy obraz tego, co zawsze kochaliśmy, szanowaliśmy, czemu wierzyliśmy, a co powinniśmy odrzucić, wyśmiać i znienawidzić. Nastraszyć nas i wyszydzić, że dajemy się nabrać, to chyba jego prawdziwe zadanie.

Obraz filmowy jest zawsze bardzo sugestywny. Wyolbrzymia to, co jest w rzeczywistości, bo wyodrębnia i siłą rzeczy przerysowuje. Obraz filmowy był zawsze uważany za najlepszy środek propagandy i nader często, niestety, ta propaganda mylona jest z „prawdą”. Matka Boża z Fatimy nazywała jednak grzechy przeciwko czystości ich właściwym imieniem. Pokazała Hiacyncie piekło… I dodała, że najwięcej ludzi trafia tam właśnie z powodu tych grzechów. Ludzie wpadali do rozżarzonego ognia „jak deszcz”, jak relacjonowała mała Hiacynta. Kościół potwierdził to objawienie, Hiacynta została kanonizowana, a jednak o sednie rzeczy zapominano – coraz mniej rozumiane jest ono właśnie tam, gdzie przesłanie fatimskie powinno być usłyszane w pierwszym rzędzie, w Rzymie.  A także w siedzibach biskupich. Dlatego ten film tak bardzo przeraził dziś wielu ludzi w nich się znajdujących.

Kiedy uważamy seks tylko za coś niewinnego i naturalnego, skutek jest taki, że wszystko co niewinne i naturalne zostaje przesiąknięte i przeniknięte seksem. Albowiem seks nie może być traktowany na równi z innymi elementarnymi emocjami czy zachowaniami, takimi jak jedzenie czy spanie. Gdy tylko seks przestaje być sługą, staje się tyranem (G. K. Chesterton).

Zapomnienie o tym, ignorowanie faktu, że istnieje obiektywnie coś takiego jak nieczystość, grzech nie jest niczym innym jak samooszukiwaniem się człowieka. Samooszukiwaniu się w kwestiach grzechu sprzyja nie tylko dzisiejsza wyuzdana kultura – epatująca bez żadnych przeszkód kilka już kolejnych pokoleń (nie oszczędzając ludzi młodych i dzieci) obrazami perwersji, wulgarności i zdrady, które nazywa się na przemian to „sztuką”, to „realizmem”, to „naturą”, a nawet „poezją” – ale także, a może przede wszystkim, płynące z „odnowy posoborowej” zapewnienie, że grzech jest czymś subiektywnym, nie obiektywnym i w najmniejszym nawet stopniu nie może obrazić Boga. W jak innej kulturze żyliśmy jeszcze niedawno jako Polacy!

Michał Elwiro Andriolli – Ilustracja do „Pana Tadeusza”

Religia protestancka, gdzie humanizm jest najszczytniejszą ideą i kresem możliwości człowieka, wkroczyła w czasach Soboru w postaci modernistycznej teologii do Kościoła. Jest ona karykaturą wiary katolickiej. Cywilizacyjne i moralne skutki tego faktu właśnie obserwujemy, także w Polsce; określa się je uprzejmie i eufemistycznie mianem „skandalu”.

Tylko, co nowego ukazuje ten film? Czy naprawdę jest on odkrywczy? Czy rezultaty moralne religii humanistycznej nie są zawsze takie same? Wiara w człowieka to nic innego jak negowanie podstawowych dogmatów wiary. Kłamstwem jest zawsze także sugerowanie, że zło, które się tak powszechnie bagatelizuje miałoby dotykać tylko niektóre grupy społeczne, inne pozostawiając nienaruszone.

Dziś nasze oczy przestają dostrzegać zarówno dobro jak zło. Bo gdy jednego nie oddziela się od drugiego, zarówno dobro jak i zło stają się niewidzialne. I to jest naprawdę niebezpieczne. Protestantyzm, gdzie kwitnie kult zmysłów, gdzie cześć religijną oddaje się człowiekowi i jego chwiejnej woli, jego wciąż nowym zachciankom, wdzierający się od czasu ostatniego Soboru do Kościoła, jest tylko jeszcze jedną próbą, którą musi przejść Kościół, a wraz z nim, my, jego wierni. O tym jakoś nie słuchać w komentarzach osób duchownych. Mówi się w nich, że trzeba nasilić kontrolę, prosi się nawet o pomoc ludzi świeckich. Lamentuje się. „Przyznajemy, że jako pasterze Kościoła nie uczyniliśmy wszystkiego, aby zapobiec krzywdom”, mówią polscy biskupi. To tak jakby przyznawali się, że traktują sami siebie jak firmę ochroniarską, której zadaniem jest roztoczenie kontroli nad bezpieczeństwem fizycznym swoich owieczek. Brzmi to żałośnie. Jest oddaniem pokłonu wobec potęgi instytucji masowej kultury, którą traktuje się jak bożka, jak wyrocznię. „Film, przyjmując perspektywę pokrzywdzonych, uświadomił nam wszystkim ogrom ich cierpienia”, piszą hierarchowie w komunikacie KKE. I dalej, zapewniają o swoim „rozczarowaniu” i „oburzeniu”. Cóż, trochę to tak, jakby się przed chwilą obudzili i zobaczyli, że świat nie jest taki piękny i dobry jak im się wydawało, że bywa brzydki i odpychający, że człowiek na tym świecie, także i ten stanu duchownego, potrafi przejawiać pewne przykre cechy, a nawet być dewiantem i okrutnikiem. Stąd zapewne to nieprzyjemne rozczarowanie. Bardzo współczujemy.

A przecież świat się nie zmienił, człowiek się nie zmienił – od czasu gdy pewien gad wślizgnął się po pniu drzewa na gałęzie i spoglądając spomiędzy świdrującymi ślepiami nich zadał pytanie istocie ludzkiej:  „Naprawdę wierzysz, że Bóg jest dobry? Źe niczego przed tobą nie ukrywa?” Od czasu, gdy człowiek zwątpił w Boga i sam chciał Go zastąpić – Wszechmogącego… Zamiast spoglądać na Boga zaczął odtąd patrzeć w swoje wykrzywione strachem i zgrozą oblicze.

Pierwsi rodzice dali się zastraszyć! I utracili przyjaźń Boga. Dzisiaj mamy nową wykładnię nauki o grzechu, od czasu Soboru słyszymy coraz częściej, że grzech pierworodny, owe pełne lęku i pychy odwrócenie się od Stwórcy nie było niczym wielkim. Było zupełną błachostką. Chrystus nie musiał umierać, by przebłagać Boga za czyn człowieka! Wyparcie się Boga w Raju nie spowodowało katastrofy człowieka. Dlatego śmierć Chrystusa nie miała wcale charakteru odkupieńczego. Syn Boży poprzez swoje wcielenie rzekomo „zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”, i to zupełnie wystarczyło. Bardzo to odpowiada wyznawcom judaizmu. Skoro krzyż został odrzucony, grzech pierworodny zlekceważony, to i piekło musi być puste. Film pokazuje ludzi, którzy w to naprawdę wierzą.

Rosja się nawróci!

Ciekawe, że w Fatimie nie było mowy o masonach, o Żydach, o Niemcach, a nawet o najstraszniejszym, według niektórych naszych rodakach, złu – o Amerykanach, z ich śmiercionośną, antypolską bronią (która z pewnością jest apokaliptyczną Bestią, zdaniem niejednego gorliwego prawicowca) – ale o Rosji. Nawrócić ma się Rosja. To z powodu Rosji dzieje się na całym świecie tak wiele zła i niesprawiedliwości. Tak powiedziała Matka Najświętsza. Tryumf Niepokalanego Serca Maryi będzie więc związany z nawróceniem się Rosji. Będzie ono znakiem tego tryumfu Pani Fatimskiej.

Czy nasi Pasterze na ten temat się wypowiadają? Wydaje się, że wielu z nich wcale nie kojarzy pojęcia Rosji z zagrożeniem cywilizacji łacińskiej, że łatwo biorą za dobrą monetę dzisiejszą popularną – szczególnie w mediach katolickich – narrację, że to właśnie Zachód Europy jest kolebką najdzikszego zła, wszelkich chorób moralnych, najstraszliwszych zagrożeń i całego kłamstwa. Historia kontynentu, łącznie z tą najnowszą, z rokiem 1920, 1936 w Hiszpanii, 17 września 1939 w Polsce i wszystkimi latami sowieckiego koszmaru w Europie Środkowo-Wschodniej, niewiele potrafiła nauczyć, szybko została zapomniana.

Czy tak trudno zgadnąć, dlaczego prominentna część Żydów jednoczy się dziś przeciwko Polakom – współofiarom niemieckiej agresji – z Niemcami i Rosją? I jak możliwa jest tego rodzaju solidarność. Dlaczego dziś nie mówi się o winie Niemców wobec Polaków za zbrodnie wojenne, jakby to było sprawą szczególnie wstydliwą i w złym tonie, a jedynie o totalnej winie „antysemityzmu”? Czy na te pytania naprawdę tak trudno odpowiedzieć? Jeżeli ktoś uważa, że wiary w Chrystusa i Jego Kościół już na świecie nie ma, po przyjeździe do Polski zmienia zdanie. Kościół Katolicki to jedyne, co broni człowieka przed poniżającą niewolą, jaką jest bycie typowym dzieckiem swoich czasów. (G.K. Chesterton). Ta niewola w naszym kraju jeszcze nie całkiem zapanowała.

Gilbert i Frances Chesterton, lata 20. ub. wieku

Żydzi bywają jak eugenicy – dążą do „poprawiania” wszystkiego, przede wszystkim katolicyzmu. Nie wierzą niczemu, ignorują racje zdrowego rozsądku czyli tomistycznych rozróżnień, są podejrzliwi wobec wszystkich. Przypominają współczesnego rzecznika prasowego, „który nic nie może zrobić dobrze, bo nie może się przyznać, że kiedykolwiek zrobił coś źle” (sztuczki językowe, erystyka, semantyczne eksperymenty bywają specjalnością ludzi szczególnie wpływowych). „…współcześni imperialiści wierzą że tak przyszłość jest nieunikniona, jak przeszłość jest nieodwołalna”, mówi Chesterton w Eugenice… . Być deterministą i wierzyć jedynie w możliwość udoskonalenia natury człowieka jest łatwo, o wiele za łatwo jak na intelektualne możliwości naszych przyjaciół z nad Morza Martwego. A jednak… Może dlatego tak wielu z nich uważa, że droga obrana przez Niemcy w pierwszej połowie XX wieku   n i e   m o g ł a  być drogą złą, bo opierała się na zdobyczach nauki i oświecenia umysłowego, na przekór katolickiemu obskurantyzmowi? Ci, którzy od Niemców ucierpieli najwięcej, dziś więc de facto stają po ich stronie – przeciwko naszemu krajowi. Oto paradoks historii.

Czy jest w Polsce wielu polityków i działaczy partyjnych – oprócz ludzi Prawa i Sprawiedliwości – których diagnoza sytuacji wokół naszego kraju jest podobna? Których wizja rzeczywistych zagrożeń i trudności jest  klarowana, a wnioski wyciągane służą społeczeństwu? Czy tak trudno zauważyć, że politycy Prawa i Sprawiedliwości działają w duchu prawdy katolickiej, która nie akceptuje relatywizmu? Czy biskupi polscy potrafią zauważyć różnicę między nimi i politykami innych grup? Czy widzą jej inne, nie tylko humanitarne źródła? Polacy ze względu za swoją rycerskość byli już w czasach Chestertona wyjątkami w Europie, podobnie jak Irlandczycy, i pisarz często to podkreślał. A były to czasy, gdy Pius XI w encyklice Quas primas opisał nadprzyrodzony ład społeczny, którego respektowanie i chronienie jest obowiązkiem katolika, zwłaszcza katolickiego polityka. Otwarcie też podkreślał, że odrzucenie naszego Pana Jezusa Chrystusa, prawdziwego Mesjasza przez Jego własny naród oraz nieugięta opozycja tego narodu względem Niego są fundamentalnym źródłem chaosu i konfliktów w świecie (ks. Denis Fahey). Mamy więc odpowiedź, dlaczego Rosja, Niemcy i Żydzi potrafią działać razem przeciwko Polsce.

Kościół nie może iść z duchem czasów – z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. Kościół może co najwyżej ugrzęznąć w bagnie razem z duchem czasów, by razem z nim cuchnąć i gnić, mówił Chesterton. Wniosek jest zawsze ten sam: jedynym naprawdę wielkim złem, nieproporcjonalnym wobec każdego innego zła, jest grzech. Zapominanie o tym zaś jest więcej niż złem, jest głupotą. Jest zdradą Kościoła.

Ale przerażenie, lament, narzekanie jest chyba jeszcze czymś gorszym. Jest bowiem negowaniem Boga przez jego stworzenie. W 1901 roku Chesterton, człowiek, który dużo widział i nigdy się nie gorszył, ale zawsze się zastanawiał, pisał w jednym z artykułów: W naszych czasach bluźnierstwo stało się już wyświechtane (…) Profanacja jest czymś więcej niż efektem – jest konwencją (…) W oczach przeciętnego człowieka, jest nasz świat jest zagubiony niczym Eden i pogrążony nisko na dnie niczym Atlantyda. Od zarania ludzkich dziejów zachodzi przedziwna prawidłowość: człowiek nigdy nie doceniał własnego otoczenia, własnego szczęścia ani własnej osoby. (…) Dziwne, że tylu naprawdę uduchowionych ludzi, jak choćby generał Gordon, spędzało godziny całe zastanawiając się nad dokładną lokalizacją rajskiego ogrodu. Najbardziej prawdopodobne jest, że nadal żyjemy w rajskim ogrodzie. Tylko nasze oczy się zmieniły.

Zaiste, wywrotowa to myśl! Niebezpieczna dla całej niemal współczesnej kultury! Kultury, która chce nas porazić swoim mrokiem. Kultura, z jaką mamy do czynienia, ten preparat ideologii antychrześcijańskiej jest de facto czymś antyludzkim. Cała ta duszna atmosfera duchowa, wynoszona i wychwalana przez tłum urzeczonych, dobrze opłacanych chwalców, jest kulturą barbarzyńców. W czasach wielkości naszego kontynentu kultura była jego chwałą. I ona zbliżała do Boga innowierców i pogan.

Dokąd sami ludzie Kościoła będą siebie uważali za pracowników wielkiej firmy ochroniarskiej i zamiast modlić się do Boga i szerzyć Jego kult, dbać, by był jak najgodniej sprawowany, będą zabiegać o odpowiednią ilość kamizelek kuloodpornych, hełmów, gazów łzawiących i pałek, dotąd każdy krytycznie myślący młody człowiek będzie sądził, że Kościół jest czymś nudnym, choć bywa zabawny.

Czemu tak często uważamy, że to co naturalne, jest ważniejsze od tego, co ponadnaturalne? Nie, nie jest ważniejsze! I dokąd człowiek będzie człowiekiem, nie będzie w stanie, tak naprawdę w to uwierzyć.

Warto uważać na wszystkie filmy – artykuły, piosenki, plakaty, reklamy, szyldy, nagłówki, tweety, powieści, sztuki teatralne – które mówią coś dokładnie przeciwnego; na cały ten smoczy dorobek.

Ewa Polak-Pałkiewicz

_____

Nieopisane w tekście cytaty: Gilbert K. Chesterton [za: Jaga Rydzewska: Chesterton. Dzieło i myśl, Komorów]

Za: ewapolak-palkiewicz.pl (24 maja 2019) | http://ewapolak-palkiewicz.pl/wp-content/uploads/2018/11/Pan_Tadeusz_-_Ksiega_12_4-226x300.jpg

Skip to content