Stalin nigdy nie współpracował z Hitlerem, 17 września Armia Czerwona nie zaatakowała II Rzeczypospolitej, a ZSRR do 22 czerwca 1941 roku nie prowadził żadnych działań wojennych podczas II Wojny Światowej – takie wnioski nasuwają się po przeczytanie dokumentów historycznych, jakie zostały w tym tygodniu opublikowane w internecie przez rosyjski resort obrony. Moskwa po raz kolejny zakłamuje historię i próbuje przedstawić się jako „ofiara III Rzeszy” i jednocześnie „pogromca faszyzmu”.
Zaprezentowane światu dokumenty, to w przeważającej części rozkazy radzieckiego dowództwa, wojenne dyrektywy i listy pochwalne. Rosyjski resort obrony opublikował również mapę, na której przedstawiono niemiecki plan napaści na Związek Radziecki. Wynika z nich, że żołnierze Armii Czerwonej mimo ogromnych strat, jakie ponosili podczas tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej wykazywali się nieludzką odwagą i bohaterstwem. To samo tyczyło się marszu sowieckich żołnierzy na Berlin i wywieszenia czerwonej flagi z sierpem i młotem na Reichstagu.
W dokumentach nie znalazła się ani jedna wzmianka o tym wszystkim, co działo się w latach 1939-1941, kiedy to podpisano pakt Ribbentrop-Mołotow a Armia Czerwona zajęła Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię.
– To przedziwna sytuacja, gdy w naszym kraju jest własne widzenie historii, a cały świat ocenia poszczególne wydarzenia zupełnie inaczej. Jakoś nikogo to nie zawstydza i rzeczywiście można odnieść wrażenie, że państwowa polityka Rosji operuje fałszywymi faktami – powiedział w rozmowie z Polskim Radiem Nikita Pietrow, historyk stowarzyszenia „Memoriał”.
Źródło: polskieradio.pl
TK