Wojna hybrydowa to tak naprawdę walka wszystkimi możliwymi środkami, wszystkimi możliwymi sposobami, wszystkimi możliwymi siłami w sposób legalny, nielegalny, podstępny, przebiegły czy też zasygnalizowany na terytorium przeciwnika – powiedział w poniedziałek na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie prof. gen. Bogusław Pacek.
– Wojna hybrydowa nie jest wojną. Wojna hybrydowa jest konfliktem zbrojnym – podkreślił wojskowy. Dodał, że zarówno jedno jak i drugie pojęcie są odpowiednio zdefiniowane w prawie międzynarodowym, a najważniejsza różnica między nimi polega na tym, że wojny się wypowiada, a konfliktów zbrojnych: nie. Mało tego, konflikty zbrojne można przeprowadzać za pomocą wszelkich możliwych technik – wojskowych, ekonomicznych, informacyjnych, partyzanckich, terrorystycznych etc. – Nie ważne, co zostanie użyte. Nie ważne, co zostanie zrobione. Ważne, żeby przyniosło określone efekty – zaznaczył.
– Konflikt zbrojny jest bardzo szerokim pojęciem. Występują w nim wprawdzie działania wojsk, które wzajemnie się zwalczają, ale mogą w nim brać również udział niewinni i niczego nieświadomi cywile. W konfliktach zbrojnych nie trzeba stosować żadnego prawa międzynarodowego ani żadnych zasad. Wojna z kolei rządzi się określonymi normami, takimi jak zerwanie stosunków między krajami, czy egzekwowaniem prawa wojennego. W związku z powyższym powtórzę: wojna hybrydowa nie jest wojną, tylko konfliktem zbrojnym – powiedział prof. gen. Pacek.
Prelegent zwrócił uwagę, że najważniejszym elementem wojny hybrydowej jest „interes danego państwa”. – Jaki interes ma dzisiaj Rosja, żeby prowadzić przeciwko Polsce wojnę hybrydową? Z jednej strony można powiedzieć, że nie ma żadnego. Co konkretnego może dać bowiem Rosji agresja przeciwko Polsce? Logicznie rzecz biorąc nic, ponieważ dużo większe korzyści Moskwa może osiągnąć prowadząc działania przeciwko Kazachstanowi, Uzbekistanowi czy Turkmenistanowi – krajach bogatych w węglowodory i inne surowce. Z drugiej jednak strony Rosja przygotowuje się do wojny ze Stanami Zjednoczonymi – powiedział prof. gen. Pacek.
Zdaniem wojskowego Amerykanie również przygotowują się do starcia z Rosjanami – starcia lądowego, o czym świadczą podejmowane przez nich działania. – To widać po tym, co kupują, co produkują, jak się szkolą, na co wydają pieniądze, jaką prowadzą politykę – podkreślił. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że do takiego starcia dojdzie w centrum Europy.
– Do podobnego starcia przygotowują się Chiny, Japonia i Indie. Różnica polega na tym, że te trzy azjatyckie kraje przygotowują się do starcia z USA na morzach i oceanach. Widać to również po zakupionych przez nich sprzętach. Proszę zwrócić uwagę: Chińczycy nigdy nie posiadali okrętów, a dzisiaj sami tworzą lotniskowce, niszczyciele i okręty łodzie podwodne. Dlaczego neutralnym Chinom potrzebny jest tego typu sprzęt? – zapytał wykładowca.
– Gdyby doszło do wojny Rosji z NATO, którego członkiem jest Polska, to miałaby ona miejsce w Europie, a dokładnie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej – zakończył prof. gen. Pacek.
TK
Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-05-08)
KOMENTARZ BIBUŁY: Ależ przecież „sojusznikowi Polski”, czyli syjonistycznym Stanom Zjednoczonym, o to dokładnie chodzi: chodzi o wzmocnienie „wschodniej flanki” do tego stopnia, aby można było w stosownym momencie przeprowadzić militarną operację konfrontacji z Rosją. Bo wojny najlepiej jest prowadzić na obcym terenie, przy użyciu obcego mięsa. Wie to każdy dowódca, powinien wiedzieć każdy polityk. Niestety, politycy w Polsce albo tego nie rozumieją, bo zarażeni są chorobą upośledzenia postrzegania rzeczywistości, wywołaną przez wirus serwilizmu syjonistyczno-amerykańskiego, albo są zwykłymi zdrajcami. Wydaje się, że obecny obóz składa się bardziej z tych zarażonych, niż z podłych cyników – jak w przeszłości. Nie pociesza to wiele, bo skutek jest ten sam…