Aktualizacja strony została wstrzymana

Klęczenie grzechem ciężkim?

Sobota 17 marca 2007 roku, Berlin. Tego dnia tradycją tutejszą jest tak zwany Marsz Pokutny, urządzany rokrocznie przez Diecezję Berlińską. Jest to swoista manifestacja „resztek” katolicyzmu! – w tym spoganiałym mieście. Procesja, z Krzyżem wielkości około 5 metrów, niesionym tradycyjnie już przez kilkunastu członków Misji obcojęzycznych, porusza się ulicami przez dzielnice blisko centrum leżące, wzdłuż trzech kolejnych Parafii i trwa ten marsz około 1,5 godziny, kończąc się w bazylice św. Jana Chrzciciela, która od ponad roku stała się siedzibą Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie. Mottem tegorocznej Procesji było: „… ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6; 19). Jak na prawie 4-milionowe miasto, kościół mieszczący okolo 3 do 4 tysięcy wiernych był wypełniony w 80 procentach; było jeszcze dużo wolnego miejsca dla stojących. Był chór i cała uroczysta oprawa. Procesji i Mszy św. ją wieńczącej przewodniczył ks. kardynał Sterzynsky – bp ordynariusz diecezji berlińskiej. Obecny był również Nuncjusz Stolicy Apostolskiej w Berlinie.


Fot. Internet
Jak należy rozumieć sytuację, gdy klęczący katolik jest uznany za wyłączonego z Kościoła Katolickiego, czyli że klęczenie stało się grzechem ciężkim – bo tylko taki powód zobowiązuje kapłana do odmowy udzielenia Komunii św., lub jestem już w całkowitym błędzie…

Krzyż, po wniesieniu do kościoła, za pomocą specjalnie zainstalowanego urządzenia został postawiony po prawej stronie (patrząc na stół ofiarny), za którym około 8-10 m jest Ołtarz z Tabernakulum. Rozpoczęła się Msza św.
O homilii kardynała Sterzynskiego wspomnę tylko tyle, że wychodząc od Motta, usłyszeliśmy, jak Pan Jezus uzdrawiał przez dotknięcie – zebrane chyba ze wszystkich Ewangelii i w teatralnych gestach po prostu przypominane, a więc trudno mi jest po prostu powtórzyć tak naprawdę, o czym mówił tak dokładniej ks. kard. można było odnieść wrażenie, że chce nas przekonać o wielkiej Mocy Uzdrawiającej Pana Jezusa abyśmy tylko się Jego dotknęli, i już cały nasz świat musi być uzdrowiony. Mamy tego tylko pragnąć, ale nie usłyszałem ani joty o sensie procesji – pokutnej przecież – ani słowa o skrusze i pokucie, nie, starczy dotyk. No cóż, pewnie niewielu jest zdziwionych takim stawianiem sprawy zbawienia przez tak „otwartego” kardynała, jakim jest kard Sterzynski, a skutki tego „otwarcia” przyszło mnie osobiście i jeszcze jednej znajomej, odczuć „fizycznie” nieco później. Komunii udzielano dosyć spontanicznie, od ołtarza i kilku księży udało się do tyłu, aby uniknąć nadmiernego stłoczenia. Pozostałem w ławce, aż na tyle się rozluźni, że będę mógł bez tłoku, przyjąć Komunię św.
Ustawiłem się w ostatnim rzędzie, obok mnie po lewej stronie było jeszcze cztery osoby i ja nieco na prawo, bezpośrednio przed tym wielkim Krzyżem procesyjnym. Osoby po lewej stały z wyciągniętymi rękoma, pomiędzy nimi klęczała moja znajoma, skupiony na krzyżu, nie widziałem, co się obok działo, wiem tylko, że ksiądz udzielający Komunii odszedł od tych osób i patrząc na mnie zupełnie mnie zignorował, jakby mnie tam nie było. Jeden z księży znany mi, również Polak Kamilianin, widząc to i myśląc, że może to jakieś nieporozumienie, ale po wymianie wzroku z ks. kardynałem i kilkoma innymi przy stole ofiarnym spuścił głowę i zamarł w bezruchu. Chcę tu jednoznacznie podkreślić, że tu nie może być mowy o nieporozumieniu. NIE. Nie było żadnego komunikatu jak i gdzie będzie udzielana Komunia św., a więc każdy, kto podszedł do Komunii – otrzymał ją z wyjątkiem nas dwojga – klęczących!

Widząc, że nikt nie wyraża najmniejszego zainteresowania jakimiś tam klęczącymi – skłoniłem się i czyniąc znak krzyża z pokorą przyjąłem zdarzenie oddając je PANU BOGU i powróciłem do ławki. Znajoma natomiast zupełnie zdezorientowana i niepogodzona z zaistniałą sytuacją, czemu się wcale nie dziwię, pozostała na klęczkach aż do błogosławieństwa, po czym udała się do zakrystii, aby wyjaśnić nieporozumienie. Ksiądz z PMK rozumiejąc sytuację, bez żadnego komentarza, ubrał się i udzielił Jej komunii, z pełnym zrozumieniem sytuacji. Natomiast później zagadnięty ks. proboszcz PMK pouczył ją, że:
„… to było Pani tak trudno zrobić ten krok do przodu i wyciągnąć rękę”! Znajoma zaniemówiła, bezradna odwróciła się i udała się w stronę wyjścia. Po kilkunastu krokach dogonił Ją ks. proboszcz i zaczął prosić:
„… niech Pani nie bierze sobie tego tak do serca (…) bo jeszcze Pani wiarę straci”!? – Znajoma, która mi to wszystko potem relacjonowała, odpowiedziała bez namysłu: „ O mnie, to się ksiądz nie martwi ja wiary tak szybko nie tracę , ale o wiarę tych kapłanów i o siebie, to jak najbardziej (…)”
– w tym czasie byłem już na zewnątrz kościoła i próbowałem poukładać myśli, i uznałem – to co się stało – za świadome działanie kapłanów, co z kolei wyklucza jakąkolwiek próbę dyskusji – bo takowa mogła się zakończyć tylko dopełnieniem poniżenia już zadanego, niczym więcej.
Teraz po tych paru dniach, dzisiaj jest wtorek 20-tego, mogę stwierdzić jednoznacznie, że zgorszenie, jakiego staliśmy się ofiarami, należy rozpatrywać w kategoriach profanacji Najświętszego Sakramentu, bo jak należy rozumieć sytuację, gdy klęczący katolik jest uznany za wyłączonego z Kościoła Katolickiego, czyli że klęczenie stało się – grzechem ciężkim – bo tylko taki powód zobowiązuje kapłana do odmowy udzielenia Komunii św., lub jestem już w całkowitym błędzie. Oto wysłuchujemy Homilii o Miłosierdziu, o nieskończonej miłości miłosiernej, o radosnym łączeniu się w ekumenicznym tańcu miłości – a tutaj katolicy we własnym kościele są potraktowani jak ciężcy grzesznicy za to, że uklęknęli przed Źywym Panem Jezusem – oto OWOC chaosu, wprowadzonego do dogmatów naszej wiary, gdy już nie wiadomo, co jest pokorą a co zdradą. Po co więc klękamy podczas przeistoczenia, by potem, kiedy stajemy przed Panem Jezusem, nakazuje się nam stać! Po co konsekrujemy Kościoły i naczynia liturgiczne, aby potem profanować przeistoczone Ciało i Krew „brudnymi” łapami zakłamanych wiernych, którzy jak Judasz wyciągają swe dłonie po 30 srebrników, czy to nie jest przypadek opisany przez św. Pawła w Liście do Galatów 1; 6-9:
„… Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! (…)” – a czy to nie jest jakaś inna Ewangelia, która mi nakazuje odrzucić Boskość Chrystusa, by stać przed NIM jak równy z równym?!!! A jeżeli chodzi o nieudzielanie Komunii św., to daję Wam drodzy Kapłani, którzy popieracie działania wyżej opisane, pod rozwagę:
„Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego (…) Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!”. (Mt 6; 21-23 i 25; 45-46), oraz: „(…) Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi (…)” (Łk 11; 8-12) i zakończę: „… Jam jest chleb życia…: widzieliście mnie a przecież nie wierzycie”. (J 6; 35-36) – bo jak można inaczej to wszystko zrozumieć, jeśli nie zupełnym brakiem poczucia Sacrum wśród tych Kapłanów, którzy Eucharystię traktują jako swoisty teatr, gdzie się gra sakramenty i ćwiczy w posłuszeństwie ogłupiony, jak sądzą, ludek Boży. Zawróćcie, póki jeszcze macie czas, zanim przyjdzie na Was ostatnia chwila, po której już nic uczynić nie będziecie mogli.

Andrzej Ryfa

Za gazetą internetową Polskie Jutro Numer 262 [14.5.2007], z podtytułem z KRONIKI NOVUS ORDO

 


 

ZOB. RÓWNIEŻ:

 


 

Skip to content