Aktualizacja strony została wstrzymana

Wspomnienia o młodym Józefie Ratzinger – moderniście z Freising i Monachium

Dodano: 2006-04-20 12:00 am

W styczniowym numerze katolickiego pisma 30DAYS znajdujemy interesujący wywiad z księdzem Alfredem Läpple, długoletnim przyjacielem ks. Józefa Ratzingera. Wywiad z ks. Alfredem Läpple, dziś już 91-letnim, lecz bystrym, w pełni sprawnym – jeżdżącym codziennie swoim Mercedesem – kapłanem i profesorem wyższych uczelni, rzuca pewne światło na młodzieńcze lata księdza Ratzingera.

Ks. Läpple przywołuje początki znajomości z Ratzingerem, które zawiązały sie w styczniu 1946 roku i trwają aż po dzień dzisiejszy. Po powrocie z amerykańskiego obozu (Läpple był wcielony do Luftwaffe w 1939 roku), będąc już na ostatnim roku studiów seminaryjnych, przydzielony został jako opiekun nowych studentów. Podczas jednego ze spotkań z grupą około 60 seminarzystów, podszedł do niego młody człowiek i powiedzial: Nazywam się Józef Ratzinger, chciałbym zadać kilka pytań. Ten pierwszy kontakt przerodził się w bliską długoletnią znajomość.

W grupie młodych studentów seminarium w bawarskim Freising, Józef Ratzinger wraz ze swym bratem Georgem wyróżniali się aktywnością: Józef, siedzący w książkach i przez to nazywany Bücher-Ratz i George, nazywany z racji już wtedy osiągniętego profesjonalizmu muzycznego (był organistą i dyrygentem) – Orgel-Ratz. Co uderzyło Alfreda Läpple w Józefie najbardziej? „Był on jak sucha gąbka” – wspomina Läpple – „która niemal zachłannie pochłania wodę. Kiedy w swoich studiach napotykał coś nowego, coś co wyjaśniało, prostowało lub otwierało nowe drogi pojęć znanych mu dotychczas, był pełen entuzjazmu i nie mógł doczekać się chwili by podzielić się tą nowością z innymi.” Läpple szczególnie pamięta z tego okresu liczne przechadzki po parku i dyskusje np. na temat filozofii Fryderyka Nietzsche.

Jednym z pierwszych wykładowców Ratzingera był filozof prof. Arnold Wilmsen, znany z neo-scholastycznego podejścia do Tomizmu. „Wykłady Wilmsena spływały po [Ratzingerze] jak krople deszczu na płaszczu przeciwdeszczowym.” – mówi Läpple i wspomina, że pewnego razu Józef „Powiedział mi: Szkoda mi tego czasu, który straciłem na wykładach [Wilmsena]”. Filozofia przekazywana przez tego kształconego w Rzymie ortodoksyjnego profesora, była dla Ratzingera „zamknięta”, była nieciekawa, gdyż zamiast „zadawać pytania”, przedstawiała „gotowe odpowiedzi”. „Książki o takich tytułach, jak Podstawy Chrześcijaństwa nie interesowaly Ratzingera” – kontynuuje Läpple – „Nie był zainteresowany definiowaniem Boga w kategoriach abstrakcyjnych.” Nie było to wyjątkowe podejście wśród ówczesnych umysłów: „[Ratzinger] zauważył to samo podejście również u Martina Bubera – żydowskiego filozofa personalistycznego”.

Po ukończeniu studiów filozoficznych, Ratzinger kontyunuował dalsze studia na Wydziale Teologicznym uniwersytetu monachijskiego, gdzie studiował również i Läpple. Z tego okresu wspomina on najbardziej prominentnych profesorów: Gottlieba Söhngen, Michaela Schamus i Friedriecha Wilhelm Maier. Teologię Fundamentalną prowadził prof. Söhngen, którego konflikt z prof. Schamusem był powszechnie znany i zauważalny. Söhngen „był bardzo otwarty na nowe trendy przychodzące z Francji”, podczas gdy dla scholastycznego Schmausa najważniejsze było, by „wiara Kościoła była komunikowana przed definitywny, nie zmieniający się zbiór koncepcji nieśmiertelnych prawd”. „Söhngen nigdy nie wydawał potępiających opinii o jakimkolwiek autorze. Nigdy nie odmawiał rozpatrzenia żadnej opinii, skądkolwiek miałaby pochodzić. Jego metoda polegała na wybraniu i udoskonaleniu tego dobra, które mogło być znalezione u każdego autora i w każdej teologicznej perspektywie, i „wszyciu” tych nowych rzeczy w Tradycję, a potem pójście dalej: zaznaczając [konieczność] następnych rozwinięć, które po tym następują. U Söhngena, Ratzinger widział odkrywanie Tradycji rozumianej jako teologia Ojców, oraz chęć powrotu do tych wielkich źródeł: od Platona do Newmana poprzez św. Tomasza, św. Bonaweturę, Lutra. No i oczywiście św. Augustyna.”

Gdy papież Pius XII w wydanej 29 czerwca 1943 roku encyklice Mystici Corpis Christi użył zwrotu „Mistyczne Ciało Chrystusa”, Söhngen poddał w wątpliowść użyte określenie i twierdził, że nie pochodzi ono z Biblii. Wobec tego zasugerowal on Ratzingerowi, by odnalazł u św. Augustyna inne definicje Kościoła. Wyniki dociekań Ratzingera przerosły oczekiwania swego profesora kiedy przedstawił mu udokumentowane wielokrotne użycie określeń „Lud Boży” u św. Augustyna. „To samo określenie zostało zaproponowane pewien czas później podczas Soboru Watykańskiego II i przez Pawła VI. Ale Ratzinger nie przeciwstwił tych dwóch definicji Kościoła wobec siebie, on je połączył.”

Ratzinger przywołuje w swojej autobiografii fakt, że to właśnie Läpple miał wielki wpływ na kształt pracy doktorskiej, gdy w 1949 roku Läpple dał Ratzingerowi książkę Katolicyzm francuskiego Jezuity Henri de Lubac, która „stała się książką-przewodnikiem” i która „oferowala nowe spojrzenie na teologię”. Działo się to w czasie, gdy de Lubac, Danielou i inni Jezuici z Lyonu byli odsunięci od nauczania w seminariach i uniwersytetach. Läpple wspomina, że gdy nadeszła wiadomość o umieszczeniu prac Jezuitów z Lyon na Indeksie, Söhngen – który korzystał z tych książek podczas swoich wykładów nigdy jednak „nie wspominając o tym”, że ich autorzy byli odsunięci i żyli w niełasce za swe nieortodoksyjne podejście – „po wykladzie, w naszej obecności, z wielką złością rzucił książkami o swoje biurko i wylał całą swą złość zasiadając do stojącego w pokoju fortepianu, a był wielkim muzykiem.”

Młody Ratzingera obracał się w środowisku uniwerstyteckim dalekim od ortodoksji: podobnie jak Söhngen, inny jego profesor miał kłopoty z władzą kościelną. Prof. Wilhelm Maier był przed Wojną odsunięty od nauczania za nieortodoksyjne podejście w pracach badawczych historycyzmu biblijnego. Środowisko to z wielką sympatią spoglądało też na tzw. ruch liturgiczny, który – słowami Läpple – „celował w ponownym odkrywaniu podstawowych elementów liturgii „oswobodzonych” z dodatków, które nałożyły się na nią na przestrzeni wieków”. Jednym z profesorów zafascynowanych ruchem liturgicznym i nowinkami przychodzącymi z Francji, był prof. Josef Pascher.

Równie znaczące są wspomnienia Alfreda Läpple momentu proklamowania przez papieża Piusa XII w 1950 roku dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Ciało profesorskie Wydziału Teologii Uniwerstytetu w Monachium było „generalnie bardzo krytyczne” co do samej proklamacji, skupiając swe obiekcje na celowości „dogmatyzowania”. Prof. Schmaus tak krytycznie wyraził się o tym akcie w diecezjalnym piśmie Munchner Katolische Kirchenzeitung, że wezwany został zarówno przez diecezjalnego arcybiskupa jak i do samego Rzymu. Ratzinger, zdaniem Läpple „również myślał, że „dogmatyzowanie” nie było potrzebne […] Myślał on, że zdefiniowanie tego w tym momencie stworzy problemy w dialogu ekumenicznym, który właśnie rozkwitał w Niemczech.”

Za wstawiennictwem Läpple, w 1952 roku Ratzinger powrócił do seminarium Freising, zastępując ustępującego prof. Läpple na pozycji wykładowcy Teologii Pastoralnej i w czerwcu 1953 roku obronił pracę doktorską z teologii. Zgodnie z obowiązującym na niemieckich uniwersytetach prawem, aby być dopuszczonym do pozycji wykładowcy, musiał on napisać dodatkową pracę. Ratzinger wybrał św. Bonawenturę jako temat swej pracy. Jesienią 1955 roku Ratzinger przedstawił swoją pracę, która od razu otrzymała entuzjastyczną opinię prof. Söhngena, ale również niezwykle krytyczną prof. Schmausa. Prof. Michael Schmaus, mediewalista nazwał pracę Ratzingera „modernistyczną” i powiedział do prof. Söhngena: „Słuchaj, to jest praca modernistyczna i nie mogę jej puścić.” Söhngen ostrzegł o tym Ratzingera i praca została odesłana z powrotem do poprawy. Ilość koniecznych poprawek była tak wielka, że przepisanie pracy zajęło Ratzingerowi półtora roku. 21 lutego 1957 roku, w wielkiej sali uniwersytetu monachijskiego odbyła się obrona pracy ks. Józefa Ratzingera, która była klasycznym średniowiecznym disputatio, podczas której jednak Ratzinger… ani razu nie zabrał głosu. Gdy dysputa, która odbywała się pomiędzy profesorami Schmaus i Söhngen przy wyraźnym aplauzie zebranej publiczności opowiadającej się po stronie Söhngena, przeciągała się, zjawił się rektor i wezwał do zakończenia procesu. Wtedy wstał przewodniczący komisji i oznajmił: „dobrze, Ratzinger kwalifikuje się.” W ten sposób ks. dr Józef Ratzinger został dopuszczony do pozycji wykładowcy.

Dla www.bibula.com opracował na podstawie artykułu w piśmie 30DAYS, angielskojęzycznej wersji włoskiego pisma 30Giorni
Lech Maziakowski
19 kwietnia 2006

.