Aktualizacja strony została wstrzymana

Coś chłodzącego na kanikuły – Stanisław Michalkiewicz

Wprawdzie tegoroczny sierpień specjalnie upalny nie jest, przeciwnie – wygląda na to, że deszcz leje częściej, niż w lipcu, co podobno nawet zagraża żniwom, aż łza kręci się w oku, bo zaraz przypominają się czasy pierwszej komuny, kiedy to nasz nieszczęśliwy kraj regularnie nawiedzały dwie klęski i cztery kataklizmy: klęska urodzaju i klęska nieurodzaju, a w charakterze kataklizmów – wiosna, lato, jesień i zima, z którymi bohatersko walczył PZPR Naszej Partii – więc chociaż łza się kręci, to z drugiej strony niepodobna nie zauważyć, że mamy tak zwane „letnie kanikuły”, a w czasie letnich kanikuł (ja oczywiście wiem, że kanikuły to dlatego, że Słońce jest w gwiazdozbiorze Psa czyli Canisa, o czym przypomina słynny wierszyk: „idę sobie przez ulicę, Canis na mnie szczeka, ja Canisa w łeb lapisem, a Canis ucieka”) – więc w czasie letnich kanikuł nie zaszkodzi mieć pod ręką coś chłodzącego. Najwidoczniej z tego właśnie założenia wyszedł pan prof. Sławomir Cenckiewicz, bo właśnie zaaplikował opinii publicznej rewelację już nie to, że chłodzącą, ale wprost mrożącą krew w żyłach. Penetrując archiwa natrafił na dokument, z którego wynika, iż jakieś kompromaty dotyczące Kukuńka, czyli byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Lecha Wałęsy, zostały zarekwirowane w mieszkaniu byłego oficera SB Adama Hodysza, zaraz po wybuchu gazu 27 kwietnia 1995 roku w Gdańsku, w następstwie którego zginęły co najmniej 22 osoby, a budynek został następnie wyburzony. Adam Hodysz, obecnie w stopniu podpułkownika w stanie spoczynku, za pierwszej komuny informował gdańską opozycję o operacjach SB przeciwko niej. Jedną z osób wtajemniczonych był Aleksander Hall, który niestety wychlapał to swojej ówczesnej narzeczonej, niejakiej Matyldzie Sobieskiej, będącej konfidentką SB o pseudonimie operacyjnym „Andrzej”. W rezultacie Adam Hodysz w październiku 1984 roku został aresztowany i skazany przez niezawisły sąd w Słupsku na 3 lata, ale niezawisły Sąd Najwyższy, najwyraźniej podkręcony przez bezpiekę, przysolił mu aż 6 lat. W 1988 roku został zwolniony, a w 1990 – zrehabilitowany i mianowany na stanowisko szefa Delegatury UOP w Gdańsku. Ale po 4 czerwca 1992 roku, nowy minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski, na rozkaz Kukuńka, go odwołał. No a w 1995 roku, kiedy Kukuniek próbował ponownie kandydować na prezydenta i w związku z tym – czyścić wszystkie „wstydliwe zakątki”, w bloku w którym znajdowało się mieszkanie majora Hodysza wybuchł gaz.

Prof. Cenckiewicz twierdzi, że ten wybuch był rodzajem wypadku przy pracy podczas akcji Urzędu Ochrony Państwa; chodziło jedynie o zamarkowanie niebezpieczeństwa wybuchu gazu, by ewakuować wszystkie mieszkania w bloku. Po ewakuacji agenci UOP weszliby do mieszkania majora Hodysza i przejęli kwity kompromitujące Kukuńka – ale jakiś hebes coś spartolił i w rezultacie w powietrze wyleciał cały blok, grzebiąc pod gruzami 22 osoby. Ja akurat chętnie w to wierzę, bo ci bezpieczniacy, to przecież kupa gówna; czego się nie dotkną, to spartolą, ale nie o to przede wszystkim chodzi. Rzecz w tym, że zabrał głos generał Gromosław Czempiński, jeden z ważniejszych starych kiejkutów, który karierę w SB robił od 1972 roku jako dyplomata i w Genewie nawet zwerbował słynnego agenta „wywiadu gospodarczego” w osobie pana doktora Andrzeja Olechowskiego, późniejszej podpory naszej młodej demokracji. Podejrzewam, że podobnie jak inni ubowcy, w drugiej połowie lat 80-tych, przeszedł na służbę u naszych obecnych sojuszników i dlatego w 1990 roku został wysokim funkcjonariuszem UOP, a wkrótce – jego szefem. Fama głosi, że dzięki niemu właśnie bezpieczniacy zostali głównymi beneficjentami tak zwanej „prywatyzacji”, czyli rozkradania majątku państwowego. Coś musi być na rzeczy, bo po przejściu w „stan spoczynku” zajął się „doradzaniem” tylu firmom, że chyba sam nie potrafiłby ich zliczyć. Ciekawe, czy odpalał coś z tego Kukuńkowi, czy ten, po staremu, musiał wygrywać w totolotka? Oczywiście ten „stan spoczynku” to pojęcie umowne, bo jak tylko coś ciekawego dzieje się w naszym nieszczęśliwym kraju, to zaraz resortowa „Stokrotka” woła do telewizji generała Czempińskiego, albo generała Dukaczewskiego, ostatniego szefa „zlikwidowanych” Wojskowych Służb Informacyjnych, albo, w przypadku grubszego kalibru, obydwu razem, no a oni opowiadają nie tylko jak jest, ale również – jak będzie. Znaczy – wszystko jest pod kontrolą, podobnie, jak za pierwszej komuny. Na tym tle szczególnie osobliwie brzmi deklaracja generała Czempińskiego, że on o żadnej takiej akcji nic nie wie, a gdyby UOP ją przeprowadzał, to na pewno by wiedział. Zatem „bzdura”, „absurd” i tak dalej. Źe owszem – agenci UOP weszli do mieszkania Adama Hodysza – ale żadnego wybuchu nie spowodowali, a jak prof. Cenckiewicz nie wierzy, to niech idzie do niezawisłego sądu. Warto zwrócić uwagę, że taką sprawę musiałby rozpatrywać niezawisły sąd w Gdańsku, a powszechnie wiadomo, że gdzie jak gdzie, ale w Gdańsku sądy słyną z niezawisłości na całym świecie. Skoro gdański okręg sądowy cieszy się taką reputacją na całym świecie, to byłoby dziwne, gdyby takich rzeczy nie wiedział akurat generał Czempiński, więc lepiej rozumiemy, że właśnie tam odsyła wścibskiego prof. Cenckiewicza. Ale tak, czy inaczej sprawa powinna tam trafić, bo mamy do czynienia z podejrzeniem poważnego przestępstwa – wielokrotnego zabójstwa w zamiarze ewentualnym, a takie sprawy przedawniają się dopiero po upływie 30 lat. Jeśli iustitia jeszcze nie do końca została zglajchszaltowana, to sprawa powinna zostać wyjaśniona – również co do udziału Kukuńka – czy zlecił operację, czy tylko o niej wiedział, a nie powiedział – bo jako urzędujący prezydent miał taki prawny obowiązek. Będzie to test, czy III Rzeczpospolita wykazuje jeszcze jakieś cechy państwa, czy to już tylko „ch…,d… i kamieni kupa” – jak w podsłuchanej rozmowie scharakteryzował ją ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, który przecież coś tam musiał o tym nieszczęsnym państwie wiedzieć. Ciekawe, że żydowska gazeta dla Polaków skomentowała sprawę jedynie piórem pana red. Czuchnowskiego, w swoim czasie obdarzonego godnością „hieny roku”, z której wprawdzie został ułaskawiony, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Pan Czuchnowski twierdzi, że przeciwko Kukuńkowi prowadzona jest „wojna hybrydowa”, ale merytorycznie jest niezwykle powściągliwy. Najwyraźniej Judenrat „Gazety Wyborczej” jeszcze nie wie, co myśli i czeka na decyzję Sanhedrynu, no a tedy pewnie da odpór, bo preparatorzy „legend” z „legendarnymi postaciami” jadą przecież na jednym wózku. Cicho siedzi też Kukuniek; widać ktoś starszy i mądrzejszy poradził mu, by póki co, nie wyskakiwał z żadnymi „koncepcjami”, bo skoro 22 osoby zginęły, a rzecz się nie przedawniła, to tu nie ma żartów.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Komentarz    tygodnik „Goniec” (Toronto)    14 sierpnia 2016

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3719

Skip to content