Aktualizacja strony została wstrzymana

Argentyńscy tomiści męczennicy

(Przyczynek do relacji księdza Bergoglio z juntą wojskową)

Gdy tylko ks. abp Jorge Mario kardynał Bergoglio został wybrany papieżem, świat obiegła błyskawicznie wieść o jego dawnej współpracy z rządzącą w Argentynie w latach 1976-1983 prawicową juntą wojskową, której miał jakoby wydać – torturowanych później – dwóch „lewicujących księży jezuitów”, jak to niezmiennie określano. Wprawdzie zaraz potem okazało się, że to oskarżenie (wysuwane przez żydowskiego dziennikarza lewicowego i byłego terrorystę, Horacia Verbitsky’ego) jest bezpodstawne, a nawet, że ks. Bergoglio interweniował w obronie duchownych represjonowanych przez władze, to jednak cała ta sztucznie rozdmuchana „afera” unaocznia totalne zafałszowanie obrazu historii, sączone nieustannie przez mass media.

Z jednej strony bowiem, ów nieustannie powtarzany slogan „lewicujący księża” stanowi przykład eufemizmu świadomie zacierającego istotę rzeczy, mającego także wzbudzić sympatię dla „prześladowanych” jako ofiar swojej „troski o los ubogich”. A przecież samo określenie „lewicujący ksiądz” jest jakimś potwornym oksymoronem, który powinien budzić grozę każdego normalnego katolika. „Lewicujący ksiądz” to, ni mniej ni więcej, kapłan, który zdradził Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelię, zasługuje zatem na najsurowsze kary kościelne i cywilne. „Lewicujący księża” to po prostu komuniści w sutannach lub habitach (należy to zresztą traktować przenośnie), związani z tzw. teologią wyzwolenia, czyli dywersją ateistycznej ideologii marksizmu w szeregach duchowieństwa, częstokroć uczestniczący nawet w aktach terrorystycznych, albo przynajmniej je usprawiedliwiający.

Z drugiej strony, tabuny żurnalistów (i wytresowanych przez nich „lemingów”) płonących świętym oburzeniem na okrucieństwo argentyńskiej junty skrzętnie pomijają tę okoliczność, że jej surowe – zapewne przesadne i w niektórych wypadkach nieuzasadnione – represje były reakcją na systematyczny terror uprawiany w Argentynie przez rozmaite lewackie organizacje już od lat 60., który swoje apogeum osiągnął pod koniec rządów prezydenta gen. Juana Domingo Perona (1895-1974) – zupełnie niepanującego nad sytuacją – oraz jego drugiej małżonki Izabelity (właściwie: Marii Estelli), czyli w latach 1973-1976. Terror owej „miejskiej partyzantki” (guerilla) uderzał we wszystkich: w nielewicowych peronistów1 i w antyperonistów, tak z lewicy, jak z prawicy; w armię i w policję, w przemysłowców i w związkowców, w intelektualistów i w przypadkowych przechodniów. Nasi metapolityczni władcy postępują więc dokładnie w myśl maksymy Nicolasa Gomeza Davili, iż lewica podnosi krzyk o „białym terrorze” zawsze wtedy, kiedy zabija się morderców.

W tym miejscu pragniemy przypomnieć sylwetki (w Polsce prawie zupełnie nieznanych) z pewnością nieprzypadkowych ofiar marksistowskiego terroru, należących do bardzo wyraźnie określonego filozoficznie i politycznie grona intelektualistów oraz działaczy argentyńskich tamtej epoki. Chodzi tu o krąg myślicieli i działaczy katolickich, których aktywność intelektualna i polityczna pokrywa się zasadniczo z epoką peronizmu w historii Argentyny, datowaną od 1943 roku, a których program duchowej i społecznej rekonstrukcji ich ojczyzny opierał się na teologii, metafizyce i filozofii politycznej św. Tomasza z Akwinu, z której wyprowadzano także doktrynę określaną jako nacjonalizm katolicki (nacionalismo católico). Głównymi inicjatorami i promotorami tego ruchu byli: ksiądz Julio Ramón Meinvielle (1905-1973) – teolog i filozof, krytyk judeomasonerii, bolszewizmu oraz liberalnej infiltracji w Kościele, poza Argentyną znany głównie jako polemista Jacquesa Maritaina i jego „personalistycznej” reinterpretacji tomizmu, prowadzącej do akceptacji demoliberalnej laickości2; oraz ksiądz Leonardo Luis Castellani SJ (1899-1981) – teolog, filozof, poeta3 i prozaik, wydalony z zakonu jezuitów, kiedy Towarzystwo zostało opanowane przez progresistów; oraz pisarz Gustavo Adolfo Martínez Zuviría (1883-1962), znany pod pseudonimem literackim Hugo Wast4. Zaznaczyć należy także inspirację płynącą od francuskiego myśliciela kontrrewolucyjnego i działacza katolickiego (w młodości sekretarza Charlesa Maurrasa) Jeana Ousseta (1914-1994), który w 1946 roku założył i poświęcił w Bazylice Sacré-Coeur ruch Cité Catholique [„Państwo Katolickie”], działający na rzecz ustanowienia Chrystusa „Królem Świata”. W Argentynie bowiem (podobnie jak w Hiszpanii i kilku innych krajach hispanoamerykańskich) powstała również stowarzyszona organizacja pod nazwą Ciudad Católica.

Księża Meinvielle i Castellani byli także inspiratorami i doradcami duchowymi stricte politycznych organizacji narodowo-katolickich, jak założony w 1943 roku Nacjonalistyczny Sojusz Wyzwolicielski [Alianza Libertadora Nacionalista; ALN], który odegrał istotną rolę w obaleniu rządów Perona przez wojsko w 1955 roku, a następnie działający pomiędzy 1955 a 1965 Ruch Nacjonalistyczny Tacuara5 [Movimiento Nacionalista Tacuara; MNT], którego hasło (podobne do karlistowskiego) brzmiało: ¡Dios, Patria y Hogar! [„Bóg, Ojczyzna i Ognisko Domowe”]. „Nacjonalizm katolicki” oznaczał zatem doktrynę ufundowaną na filozofii politycznej tomizmu i nauce społecznej Kościoła, jusnaturalistyczną, broniącą życia ludzkiego od poczęcia i sprzeciwiającą się rozwodom, tradycjonalistyczną, opartą o zasadę prymatu dobra wspólnego i pomocniczości państwa, „akcydentalistyczną” co do materii i formy ustrojowej państwa, lecz antypartyjną i preferującą rządy autorytarne, zdolne zapobiec anarchii społecznej i moralnej, korporacyjną, antykomunistyczną, walczącą z masonerią i syjonizmem, ale odrzucającą także rasizm hitlerowski, nacjonalistyczną, ale podporządkowującą patriotyzm nauce katolickiej. Jak pisał Jordán Bruno Genta, „chcemy widzieć przywrócony prymat duchowy Kościoła katolickiego, również w prawie stanowionym, a także zwyczajowym, Republiki (…). Chcemy widzieć przywrócony autorytet ojca, wychowawcy, rzemieślnika, robotnika, pracodawcy oraz każdego zwierzchnika we wszystkich instytucjach i działaniach Narodu (…). Chcemy rodziny ufundowanej na niezrozerwalnej więzi małżeńskiej (…). Chcemy Chrystusa w szkołach i na uniwersytetach, aby móc się uczyć prawdziwej wolności (…). Chcemy nauczyć naszych rodaków, że jest aberracją uzależniać królewską Suwerenność Boga od fikcyjnej suwerenności ludowej. My, katolicy, wierzymy w grzech pierworodny i jego skutki dla Społeczeństwa i Państwa, a przeto w niezbędność boskiej asystencji, abyśmy mogli poszukiwać w Chrystusie i w Jego Kościele przedłużającym Wcielenie na ziemi rozwiązania kwestii społecznych i politycznych”6.

To właśnie zatem w to środowisko argentyńskich tomistów uderzył lewacki terror, którego najgłośniejszymi ofiarami byli: Carlos Alberto Sacheri, Jordán Bruno Genta i Raúl Alberto Amelong.

Carlos Alberto Sacheri

Carlos Alberto Sacheri urodził się 22 października 1933 roku w Buenos Aires. Na uniwersytecie stołecznym (UBA) ukończył prawo i nauki społeczne. Jeszcze jako student wstąpił do Akcji Katolickiej oraz poznał ks. Meinvielle’a, zostając uczestnikiem prowadzonego przezeń prywatnego seminarium (grupo de suma), na którym studiowano dzieła św. Tomasza z Akwinu. Z jego inspiracji rozpoczął także studia filozoficzne na UBA, które ukończył w 1957 roku, a dzięki stypendium otrzymanemu od Rady Sztuk Quebecu mógł kontynuować studia na uniwersytecie w Laval pod kierunkiem wybitnego tomisty belgijsko-kanadyjskiego Charlesa De Konincka. Ukończył je w 1963 roku a pięć lat później obronił summa cum laude doktorat na temat La existence et nature de la deliberation [„Istnienie i natura deliberacji”].

W 1967 roku Sacheri powrócił do ojczyzny, gdzie przejął po inż. Roberto Gorostiadze kierownictwo Ciudad Católica. Jednocześnie otrzymał docenturę na UBA, gdzie nauczał filozofii prawa oraz historii idei filozoficznych, a wkrótce także – na zaproszenie bpa Octavia Nicolasa Derisi (1907-2002), będącego też wybitnym filozofem – na Papieskim Uniwersytecie Katolickim Argentyny (PUCA), gdzie wykładał metodologię nauk oraz filozofię społeczną. Jako profesor wizytujący wykładał również (etykę i filozofię społeczną) w paryskim Instytucie Filozofii Porównawczej, na uniwersytecie w Laval oraz na Uniwersytecie Andresa Bello w Caracas. Od początku lat 70. kierował Instytutem Filozofii na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych UBA.

Pracę stricte akademicką prof. Sacheri łączył z intensywną aktywnością na polu organizacji życia naukowego oraz społecznego. Był sekretarzem Argentyńskiego Towarzystwa Tomistycznego, przewodniczącym Ciudad Católica i koordynatorem generalnym Argentyńskiego Instytutu Promocji Społecznej. W 1970 roku został także sekretarzem naukowym Rady Narodowej Badań Naukowych i Technicznych (CONICET). Współpracował z periodykami argentyńskimi: „Presencia”, „Verbo”, „Universitas”, „Premisa”, „Cabildo”, „Mikael”, „Ethos”, „Diálogo”, „Universidad” oraz z zagranicznymi: „Les Cahiers du Droit” (Francja), „Verbo” (Hiszpania) i „Philosophica” (Chile).

W swojej interpretacji filozofii społecznej Akwinaty Sacheri akcentował konieczność uwzględniania relacji pomiędzy dobrem wspólnym doczesnym a dobrem wspólnym nadprzyrodzonym, jako że w tomizmie autentycznym (co przemilczają „personaliści” pokroju Maritaina) rozpoznanie Boga jest również podstawą ładu politycznego. Wynika z tego, iż „dobro wspólne doczesne wymaga, na ile tylko to możliwe, współpracy z władzą religijną dla ustanowienia Społecznego Królestwa Chrystusa za pośrednictwem instytucji zgodnych z ładem naturalnym”7.

W aspekcie politycznym, jako nacjonalista katolicki, został członkiem kierownictwa (efemerycznego) Zjednoczonego Ruchu Nacjonalistycznego Argentyny (Movimiento Unificado Nacionalista Argentina; MUNA). Z pozycji katolickiego tradycjonalisty podejmował polemiki z progresistami stowarzyszonymi w Ruchu Kapłańskim na rzecz Trzeciego Świata. Swoje krytyczne obserwacje dotyczące progresizmu, modernizmu, posoborowych dewiacji doktrynalnych i dewastacji liturgii oraz tzw. teologii wyzwolenia, zainfekowanej marksistowskim ateizmem, zebrał w 1971 roku głośnej książce La Iglesia clandestina [„Kościół potajemny”]. O współpracę z komunistycznymi organizacjami zbrojnymi oskarżył tam wprost argentyńskich jezuitów oraz redaktora przeglądu „Criterio”, księdza (od 2001 roku kardynała8) Jorge Marię Mejía. Te same tezy Sacheri rozwijał w cyklu artykułów publikowanych w dzienniku „La Nueva Provincia”, zebranych następnie w tomie El orden natural [„Ład naturalny”], mającym pięć wydań. Obu dzieł gratulowali mu serdecznie: nuncjusz apostolski w Argentynie, abp Lino Zanini, a także liczni wojskowi, z wrogością przyjęli je natomiast argentyńscy Żydzi.

W niedzielę 22 grudnia 1974 roku Sacheri, powracający ze Mszy św. w katedrze św. Izydora w Buenos Aires, wraz z żoną i siedmiorgiem ich dzieci (najstarsze miało 14 lat, a najmłodsze 2 lata) busem rodzinnym, został zastrzelony na oczach całej rodziny. Do mordu przyznała się – w liście do redakcji „Cabildo” – komunistyczna9 organizacja terrorystyczna (mająca już na swoim koncie zamach bombowy na stacji Carupá, dwa zamachy na posterunki policji oraz zamordowanie kontradmirała Hermesa Quijady) Rewolucyjne Siły Zbrojne Ludu – 22 Sierpnia [Ejército Revolucionario del Pueblo – 22 de Agosto; ERP-22]. Autorzy wspomnień o Sacherim podkreślają zgodnie męczeński wymiar jego śmierci: Héctor Hernández nazywa go „męczennikiem Chrześcijaństwa”10, Antonio Caponnetto – „męczennikiem Chrystusa Króla”11, Fulvio Ramos – „modelem świeckiego apostoła” i „archetypem harmonijnej zgodności teorii z praktyką”12, a prof. Alberto Caturelli – „katolikiem integralnym” i „apostołem”, który walczył o „poświęcenie świata i kraju Chrystusowi, aby Pan narodów królował w nich rzeczywiście”13.

Jordán Bruno Genta

Prawie dwa miesiące wcześniej z rąk tej samej organizacji (ERP-22) zginął inny filozof tomista – Jordán Bruno Genta. Mordercy, przyznając się do obu zabójstw, w liście do redakcji „Cabildo” z pełnym cynizmem oświadczyli, iż „świadomi gorącego nabożeństwa obu profesorów do Chrystusa Króla, którego byli niestrudzonymi żołnierzami (infatigables soldados), umożliwili im w czasie uroczystości Chrystusa Króla, tak w starym, jak w nowym porządku mszalnym, spożycie słodkiego Ciała ich Zbawiciela, aby mogli zjednoczyć się z Nim w chwale, ponieważ na tym padole łez byli strażnikami Najświętszej Eucharystii”14.

Droga życiowa Genty wyglądała zupełnie inaczej niż Sacheriego. Jego ojciec był anarchistą, ateistą i wojującym antyklerykałem, który oczywiście nie ochrzcił żadnego ze swoich trzech synów. Przyszły filozof katolicki, który urodził się w Buenos Aires 2 października 1909 roku, otrzymał za to swoje imiona na cześć Giordana Bruna, spalonego na stosie za herezję awanturnika, mordercę, spiskowca przeciwko papieżowi, kabalistę i maga, który w legendzie wolnomyślicielskiej uchodzi za „męczennika nauki”. Nie otrzymał, rzecz jasna, żadnej formacji religijnej, a po wstąpieniu w 1927 roku na Wydział Filozofii i Literatury UBA, gdzie panował wówczas niepodzielnie radykalny pozytywizm scjentystyczny, zaraził się ideologią marksistowską. Wkrótce po zawarciu (w 1934 roku) związku cywilnego z Marią Lilia Losado (pochodzącą z tradycjonalistycznej i katolickiej rodziny hiszpańskiej) zdiagnozowano u niej gruźlicę. Dla poratowania jej zdrowia przenieśli się w góry, do Kordowy, gdzie Genta rozpoczął intensywne studia nad klasykami, zwłaszcza Platonem i Arystotelesem, lecz wciąż przez pryzmat materializmu historycznego.

Po kolejnej przeprowadzce – do Parany, w 1935 roku, Genta został profesorem Narodowego Uniwersytetu Nadmorskiego. Tam poznał dzieła Maritana, które skłoniły go do lektury samego Akwinaty, dotychczas zupełnie nieobecnego w jego formacji akademickiej. W tym samym czasie nawiązała się jego przyjaźń z profesorem seminarium diecezjalnego, Juanem Ramonem Alvarezem Prado, która okazała się decydująca dla jego duchowego przełomu. Proces nawrócenia był jednak dość długi. Po kilku latach intensywnych kontaktów z lokalnym duchowieństwem Genta ochrzcił się w 1940 roku i w tym samym roku zawarł ze swoją towarzyszką życia małżeństwo sakramentalne. Pierwszą Komunię przyjął jednak dopiero w 1952 roku, mając 43 lata.

Nawrócenie Genty wywołało szok u jego dotychczasowych przyjaciół z lewicy, dla których stał się odtąd „czarną bestią” (bestia negra), tym bardziej że konwersja religijna pociągnęła za sobą także jego ewolucję ku nacjonalizmowi. Od 1941 roku datują się również jego ścisłe związki z korpusem oficerskim, dla którego systematycznie wygłaszał konferencje. W 1944 roku powrócił do stolicy i został rektorem Narodowego Instytutu Pedagogicznego w Buenos Aires. Równolegle otrzymał katedrę filozofii na prywatnym Wolnym Uniwersytecie Argentyny, gdzie prowadził wykłady poświęcone Platonowi, św. Augustynowi i św. Tomaszowi. Jako że znalazł się też w opozycji do rządów Perona, został pozbawiony katedry uniwersyteckiej, co trwało aż do upadku prezydenta w 1955 roku. Stałe pogłębianie się jego wiary owocowało intensywną twórczością apologetyczną, pośród której wybija się opublikowana w 1960 roku książka Libre examen y comunismo [„Wolny wybór i komunizm”], gdzie dowodził, że na dnie marksizmu leży „kwestia religijna”, jako jego racja ostateczna. Wszystkie debaty polityczne Genta (śladem Donoso Cortesa) sprowadzał do zasady metafizycznej:

„1. Jesteśmy katolikami i chcemy być nimi we wszystkim, w myśleniu, w decydowaniu, w uczuciach, w namiętnościach, we wszystkich preferencjach, tak samo w życiu publicznym, jak prywatnym.

2. W obrębie tej powszechności Bożego ojcostwa jesteśmy nacjonalistami, w znaczeniu nacjonalizmu utemperowanego przez katolicyzm, takiego jakim był zawsze autentyczny nacjonalizm argentyński. Pozycja nacjonalistyczna (…) pozwala nam ocalić tożsamość naszego bytu narodowego, naszą indywidualność historyczną.

3. Jesteśmy hierarchistami we wszystkim. Pragniemy ujrzeć przywróconymi hierarchie duchowe i naturalne, które zostały głęboko podkopane przez działania masonerii i komunistów, czyli przez liberalizm i laicyzm we wszystkich ich postaciach, protestantyzm, judaizm, spirytyzm, materializm, pragmatyzm, egzystencjalizm, feminizm, maminsynkowatość (muchachismo) i proletaryzm”15.

Odpowiedzią Genty na wojnę rewolucyjną wszczętą przez skrajną lewicę była (napisana specjalnie dla sił powietrznych) Guerra contrarrevolucionaria [„Wojna kontrrewolucyjna”] z 1964 roku. Opublikował także m.in. z własnym komentarzem Manifest komunistyczny oraz książki: Principios de la Política [„Zasady polityki”, 1970], El nacionalismo argentino [„Nacjonalizm argentyński”, 1972] i Opción política del cristiano [„Polityczny wybór chrześcijanina”, 1973].

W niedzielę 27 października 1974 roku Genta miał powtórzyć po mszy swój ostatni, dotyczący polityki według św. Tomasza z Akwinu, wykład z poprzedniego dnia kończący cykl konferencji przygotowanych z okazji 700-lecia śmierci Doktora Anielskiego. Ostatnie słowa tego wykładu brzmiały: „Tym, czego potrzebuje naród, jest teologia i metafizyka, zwłaszcza wtedy, kiedy jest on tym narodem, który kontynuuje cywilizację Chrystusa, Greków i Rzymian. Nic więcej”. Nie zdążył. Rano został zamordowany, otrzymując 11 kul, zanim wyszedł z domu, na oczach rodziny: żony, dwojga dzieci i dwojga wnucząt. Mordercy dobrze wiedzieli, kogo i dlaczego zabili.

Raúl Alberto Amelong

Trzecią głośną ofiarą marksistowskich terrorystów był nie intelektualista, lecz człowiek czynu – inż. Raúl Alberto Amelong (1922-1975). Przedsiębiorca i dyrektor w spółce przemysłu stalowego ACINDAR, był wszelako również działaczem społecznym, deklarującym swoją tomistyczną inspirację. Założył Akcję Katolicką w Rosario oraz finansował budowę wielu kościołów. Był głęboko religijny, spośród dziewięciorga jego dzieci zaś jedno zostało księdzem, a dwie zakonnicami. Amelong zdawał sobie sprawę z tego, że jest „na celowniku” terrorystów, i zawczasu zdążył złożyć następującą deklarację: „Jeśli pewnego dnia przyjdzie mi umrzeć wskutek przemocy, będę modlił się do Boga, aby wybaczył zabójcom”.

To, co przewidywał, wypełniło się 4 czerwca 1975 roku. Kiedy odwoził do szkoły swoją 17-letnią córkę Inés oraz jej przyjaciółkę, zajechał mu drogę samochód z czterema młodymi ludźmi w środku, którzy otworzyli ogień. Amelong otrzymał 10 strzałów, jeden z nich ranił też w nogę jego córkę. Mordercami byli bojówkarze Montoneros16, czyli skrajnie lewicowego, „guevarystowskiego” odłamu peronizmu (Movimiento Peronista Montoneros; MPM), „wsławionego” już m.in. zamordowaniem b. prezydenta, gen. Pedra Eugenia Aramburu, a wkrótce potem (grudzień 1975) atakiem na koszary w Buenos Aires, zakończonym całodzienną bitwą.

***

Powiedzmy na koniec, że opisane tu przypadki jaskrawo przeczą innemu – i mocno kąśliwemu scholium Nicolasa Gomeza Davili o możliwości „wymieniania się personelem” przez tomistów i marksistów. Przypadek argentyński dowodzi, że pomiędzy „personelem” marksistowskim a „personelem” tomistycznym możliwa jest tylko „wymiana” ołowianych kul.

Jacek Bartyzel

Pierwodruk w: „Polonia Christiana” nr 33/2013, s. 19-22.


1 Może u nas budzić zdziwienie fakt, że do bycia peronistami przyznają się w Argentynie ludzie o najrozmaitszych i dokładnie przeciwstawnych poglądach, od tradycjonalistycznych katolików i prawicowych nacjonalistów do najskrajniejszej lewicy. Co się tyczy tej osobliwości, to dobrze wyraża ją stary dowcip, który niedawno przypomniał prof. Arnaud Imatz (w rozmowie z prof. Alberto Buelą): „w Argentynie jest 30% socjalistów, 30% konserwatystów, 30% liberałów i 10% komunistów? – A gdzie są peroniści? – Och, peronistami są wszyscy”.

2 Zob. zwłaszcza jego dwa dzieła: De Lamennais a Maritain, Buenos Aires 1945 oraz Crítica de la concepción de Maritain sobre la persona humana. Respuesta a dos Cartas de Maritain al R. P. Garrigou-Lagrange, O.P., Buenos Aires 1948. Dostępny w czasopiśmiennictwie polskim drobny odprysk tego sporu, lecz raczej z maritainowskiego punktu widzenia, znaleźć można w dossier zawierającym korespondencję Maritaina z o. R. Garrigou-Lagrange’em OP, a zatytułowanym: „Czy Maritain to nowy Lamennais? (1946)”, przeł. P. Milcarek, „Christianitas”, nr 45-46/2011, s. 411-436.

3 Zob. nasz przekład jego wiersza Credo Niewierzącego.

4 Jako minister edukacji w 1944 roku wprowadził obowiązkową naukę religii katolickiej w szkołach publicznych.

5 „Tacuara” to nazwa dzidy używanej przez tubylców w Patagonii, a następnie przez argentyńskich gauchos.

6 „Combate” (BA), nr 1, 8 de diciembre de 1955, s. 1.

7 C.A. Sacheri, Estado y Educación, „Verbo” (BA), 1968, nr 82, s. 18.

8 Którego, po jego zawale serca, odwiedził 15 III 2013 w klinice Piusa XI w Rzymie papież Franciszek.

9 Była to grupa odpryskowa zbrojnego ramienia marksistowsko-leninowskiej Partii Rewolucyjnej Pracujących (PRT), określającej się jako „leninowska”, „guevarystyczna” i „wietnamistyczna”; należy pamiętać, że w Argentynie nie istniał pośród komunistów rozłam na „trockistów” i „stalinistów”, toteż przedstawiciele obu odłamów współpracowali ze sobą. Należy wszelako odnotować, że w 2007 roku ukazała się nakładem wydawnictwa Vórtice książka Sacheri: predicar y morir por la Argentina, której autor dr Héctor H. Hernández stawia tezę, iż ukrytym inspiratorem zamachu mogła być, za pośrednictwem swoich wtyczek w ERP-22, peronistowska organizacja paramilitarna używająca kryptonimu „Triple A” [„Potrójne A” – od Alianza Anticomunista Argentina], z tej racji, iż Sacheri – choć antykomunista – też ją potępiał za terroryzm i mętne, ezoteryczne źródła jej antykomunizmu. Trudno nam to rozsądzić, niemniej faktem jest, że twórca i szef Triple A (o czym wówczas nie wiedziano), osobisty sekretarz Perona i minister dobrobytu społecznego José López Rega (1916-1989), któremu Perón zlecił rozprawienie się z lewicowym sektorem własnej partii, faktycznie był okultystą i członkiem (włoskiej, lecz o szerokich międzynarodowych powiązaniach) nieregularnej loży masońskiej Propaganda Due (P-2), o orientacji antykomunistycznej i prawicowej, kojarzonej m.in. ze skandalami z Banco Ambrosiano i Iran-Contras, z porwaniem Aldo Moro oraz ogólnie z NATO-wską, antykomunistyczną „strategią napięcia”, zwaną „operacją Gladio”.

10 H. H. Hernández, Un mártir argentino de la Cristiandad: Sacheri, „Gladius” (BA), 1999, nr 46, s. 211.

11 A. Caponnetto, Introducción a Carlos Alberto Sacheri, un mártir de Cristo Rey, Buenos Aires 1998.

12 F. Ramos, Sacheri: Modelo de apóstol laico, „Verbo” (BA), 1978, nr 179, s. 32.

13 A. Caturelli, Carlos Alberto Sacheri 1933-1974, „Sapientia” (BA), 1975, nr 115, s. 74.

14 Cyt. za: H. H. Hernández, dz. cyt., s. 211.

15 „Combate” (BA), nr 1, 8 de diciembre de 1955, s. 1.

16 Nazwa pochodzi od odziału pasterzy z okresu wojny o niepodległość w 1810 roku.

Za: Organizacja Monarchistow Polskich - legitymizm.org | http://www.legitymizm.org/argentynscy-meczennicy

Skip to content