Aktualizacja strony została wstrzymana

Dyplomacja ikonowa – Stanisław Michalkiewicz

Czytelnicy „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego z pewnością pamiętają, że pojawienie się w „chacie rozśpiewanej” widm nastąpiło z inicjatywy Racheli, która wszystko zaaranżowała, a nawet – jak pisał Boy-Źeleński – chciałoby się powiedzieć – sfinansowała. Literatura jak zwykle wyprzedza życie i dopiero przez pryzmat „Wesela” a ściślej – roli, jaką w przebiegu wydarzeń odegrała Rachela, możemy lepiej zrozumieć przyczyny i prawdopodobne następstwa „Przesłania do narodów polskiego i rosyjskiego”, jakie 17 sierpnia zostało podpisane na Zamku Królewskim w Warszawie przez J.Ś. Patriarchę Moskiewskiego Cyryla i JE abpa Józefa Michalika. Wprawdzie Patriarcha Cyryl przybywa do Polski na zaproszenie zwierzchnika Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, JE abpa Sawy – ale dokument ten został przygotowany wspólnie przez rosyjską Cerkiew Prawosławną i Kościół katolicki w Polsce. Ponieważ tekst „Przesłania” miał zostać ujawniony dopiero na dwie godziny przed jego podpisaniem, w chwili, gdy piszę ten felieton, treści tego dokumentu nie znam. Będzie jeszcze czas, by go przeanalizować i skomentować, a tymczasem warto przypomnieć, jak do tego doszło.

18 sierpnia 2009 roku w Soczi spotkali się prezydenci Izraela – Szymon Peres i Rosji – Dymitr Miedwiediew. O czym tak rozmawiali i co uradzili – dokładnie nie wiadomo, bo tylko prezydent Peres uchylił rąbka tajemnicy mówiąc, iż obiecał prezydentowi Miedwiediewowi, że – po pierwsze – Izrael nie uderzy na Iran, a po drugie – że przekona prezydenta Obamę, by usunął elementy tarczy antyrakietowej z Polski. Co w zamian obiecał prezydentowi Peresowi prezydent Miedwiediew – tego niestety nie wiemy, więc skazani jesteśmy na domysły, bo że coś przecież musiał mu obiecać, to rzecz pewna. Trzeba powiedzieć, że jak dotąd, prezydent Peres słowa dotrzymał; Izrael na Iran nie uderzył, być może zresztą dlatego, że takie uderzenie powinno zostać poprzedzone ostatecznym zwycięstwem demokracji w Syrii, która z Iranem ma dwustronny układ wojskowy – a jak wiemy, do tego chyba jeszcze daleko, mimo heroicznych wysiłków syryjskich „bezbronnych cywilów”.

Dotrzymał słowa również drugiej sprawie; 17 września 2009 roku prezydent USA Barack Obama zapowiedział wycofanie elementów tarczy antyrakietowej z Polski i dał do zrozumienia, że USA w ogóle wycofują się z aktywnej polityki w Europie. To z kolei oznacza, że za amerykańskim przyzwoleniem sytuację w Europie kształtują i w ogóle – ramy polityki europejskiej wyznaczają strategiczni partnerzy, tzn. Niemcy i Rosja. Następstwo tej sytuacji objawiło się już w listopadzie 2010 roku, kiedy to na szczycie NATO w Lizbonie zostało proklamowane strategiczne partnerstwo NATO-Rosja. Proklamowanie strategicznego partnerstwa NATO-Rosja oznaczało dla Polski pewne zobowiązanie. Nie może bowiem tak być, że całe NATO pozostaje w strategicznym partnerstwie z Rosją, a tylko jedna Polska – trawestując Adama Mickiewicza – „rosyjskiej mocy się urąga”.

Toteż nic dziwnego, że niemal natychmiast po katastrofie smoleńskiej, w której zginęła większość wykonawców „postjagiellońskich mrzonek” – jak główny cadyk III Rzeczypospolitej Aleksander Smolar określił politykę wschodnią prezydenta Kaczyńskiego – pojawiła się oddolna, demokratyczna inicjatywa „pojednania z Rosją”. Wyszła ona wprawdzie ze zdominowanego przez Żydów środowiska „Gazety Wyborczej” ale zatoczyła znacznie szersze kręgi. Co konkretnie takie „pojednanie” miałoby oznaczać i w czym się manifestować – tego nikt dokładnie nie wie, a jeśli nawet i wie, to z jakichś zagadkowych powodów głośno nie mówi. Okazało się jednak, że z dużej chmury mały deszcz i wtedy do żadnego „pojednania z Rosją” nie doszło. Być może zresztą dlatego, że ta inicjatywa miała tylko lepiej zakonspirować właściwe przygotowania.

Oto bowiem jeszcze we wrześniu 2009 roku, kiedy tylko prezydent Obama złożył deklarację przekreślającą „postjagiellońskie mrzonki” prezydenta Kaczyńskiego, „pojawił się delikatny sygnał otwarcia ze strony Patriarchatu Moskiewskiego” – jak ujawnił to JE abp Michalik. Mianowicie prawosławni mnisi z klasztoru św. Niła Stołobieńskiego na wyspie Stołobnoje koło Ostaszkowa przybyli na Jasna Górę, skąd odebrali kopię cudownej ikony Matki Bożej, by umieścić ją w kaplicy poświęconej pamięci Polaków zamordowanych w Ostaszkowie. Starsi ludzie pamiętają zapewne określenie „dyplomacja ping-pongowa” – kiedy to w roku 1971 amerykańska drużyna tenisa stołowego została zaproszona do Chin – co zapoczątkowała dalsze kontakty, również dyplomatyczne i polityczne. „Polscy biskupi odpowiedzieli na ten sygnał natychmiast” – twierdzi abp Michalik, nie podając wszelako żadnych szczegółów, ale nietrudno się domyślić, że ta „dyplomacja ikonowa” doprowadziła do obecnej wizyty patriarchy Cyryla i podpisania „Przesłania”. Rzuca to pewne światło na charakter rozdziału Kościoła od państwa; rosyjska Cerkiew nigdy nie była od tamtejszego państwa oddzielona, zwłaszcza ta „Źywa”, zaś „dyplomacja ikonowa” pokazuje, że i u nas też ten rozdział nie zawsze jest wyraźny. Przede wszystkim warto rozebrać sobie z uwagą uwagę wypowiedzianą przez JE abpa Michalika: „Jestem absolutnie przekonany, że na obecnym etapie nie możemy tego kroku (tzn. podpisania Przesłania” – SM) nie uczynić”.

Najwyraźniej Ekscelencja wie więcej, niż chce nam powiedzieć – ale przecież tego i owego nawet i my możemy się domyślić. Przede wszystkim – że jest jakiś „etap”. Czy wyznacza go Kościół w Polsce lub Patriarchat Moskiewski? Chyba nie, bo abp Michalik wyraźnie daje do zrozumienia, iż „etap” stanowi wobec Kościoła rodzaj okoliczności zewnętrznej. To już prędzej – Patriarchat Moskiewski – ale przecież on uchodzi za pojętnego wykonawcę pomysłów prezydenta Putina. W takim razie wygląda na to, iż „etap” został zapoczątkowany przez strategicznych partnerów – tych samych, którzy doprowadzili do proklamowania strategicznego partnerstwa NATO-Rosja w 2010 roku w Lizbonie. Co więcej – ze słów abpa Michalika wynika, że „etap” stwarza dla Kościoła polskiego coś w rodzaju palącej konieczności.

W tej sytuacji nie można wykluczyć, że „Przesłanie”, mające stanowić początek „pojednania” – cokolwiek miałoby to znaczyć – ma dla Kościoła w charakter propozycji nie do odrzucenia. W takim razie, jaka byłaby alternatywa? Warto podkreślić, że do wizyty Patriarchy Cyryla dochodzi w momencie, gdy Episkopat prowadzi z rządem rokowania przesądzające o materialnym i prawnym statusie Kościoła w Polsce, zaś na politycznej scenie zainstalowana została dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota, nie ukrywająca wrogości do Kościoła. Wreszcie – że nadająca ton Unii Europejskiej lewica nawet nie ukrywa zamiaru ostatecznego rozwiązania kwestii chrześcijańskiej, a katolickiej w szczególności. W obliczu takiej alternatywy „pojednanie” z Rosją jest jakimś wyjściem zwłaszcza, że można będzie nadać mu pozory głębi – że oto zwieramy szeregi w obronie przed zgniłym Zachodem. Któż nas przed nim lepiej obroni, niż prezydent Putin – podobnie jak wcześniej – generalissimus Stalin?

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    22 sierpnia 2012

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2591

Skip to content