Aktualizacja strony została wstrzymana

Wędrówki ludów czyli plaga emigracji

Od czasu do czasu uzmysławiam sobie, dzięki interakcji z osobami znajomymi oraz z Moimi Szanownymi Czytelnikami, jak wielkie spustoszenia w świadomości Polaków poczyniło czterdzieści pięć lat Polski Ludowej oraz obecne dwadzieścia lat podobno wolnej Polski. W miarę możliwości otaczam się ludzmi wykształconymi, o pewnej kulturze i ponad-przeciętnej wiedzy. Nie mniej, lata kształcenia i obcowania z kontrolowanym i zniekształconym przekazem informacji prowadzonym przez media oraz instytucje nauczania powszechnego dokonały olbrzymich zniszczeń w tkance mózgowej Polakow. Zniszczeń, których zresztą nikt nie stara się naprawić gdyż obecnie dominujący „model świata” z tej dystorsji korzysta i ją nadal pogłębia. W efekcie współczesny Polak został celowo „zaprogramowany” fałszywym kodem poznawczym rzeczywistości i według tego oprogramowania myśli i działa.  Jest to objaw równie niebezpieczny jak parę lat temu wadliwe przeliczenie jednostek w sondzie kosmicznej NASA, które zaowocowało, obecnie dyskretnie przemilczywaną katastrofą wielomiliardowego projektu. Często bowiem przyjmujemy „na wiarę” tezy głoszone przez tak zwane poważne instytucje i autorytety społeczne mimo, że nigdy nie sprawdziliśmy osobiście wiarygodności  owych instytucji powszechnego zaufania.

   

Tak na przykład  Hitler, ideologia faszystowska oraz ich tezy rasistowskie miały olbrzymie poparcie w całej Europie Zachodniej  oraz Ameryce Północnej i Południowej.  Zaś stalinizm był praktycznie religia „całej postępowej ludzkości” co niekiedy odbija się jeszcze w komentarzach Moich Szanownych Czytelników, którzy najwyraźniej nigdy nie wyrośli z popularnych tez pierwszej połowy XX wieku.


 

Mało kto z osób, z którymi rozmawiam jest świadomy tego, że wschodnie granicę Rzeczpospolitej są wytyczone w umowie z 1939 roku podpisanej przez Stalina i Ribbentropa tuż przed wybuchem II Wojny światowej i w zasadzie powinny być skorygowane do stanu przedwojennego po upadku ZSRR. Mapa zamieszczona powyżej pokazuje tereny II RP znajdujące się obecnie pod tymczasową administracją państw ościennych.

Niemal nikt nie uważa Rosji za większą groźbę niż są nią Niemcy mimo, że to właśnie Rosja i jej obecni klienci zagarnęli 70% terytorium Rzeczpospolitej Szlacheckiej i to terytorium, które było w polskim władaniu od czasów Unii Lubelskiej czyli około 600 lat. Tymczasem większóść uważa, że tak zwane  Ziemię Odzyskane, które były własnością Królestwa Prus a częściowo i Austro-Węgier również od wieków (czyli z grubsza od 700 lat) stanowi niezbywalną część Polski. I to mimo faktu, również słabo uświadomionego, że obecna Polska jest krajem półkolonialnym i praktycznie polityczną i ekonomiczną własnością IV Rzeszy i że wobec tego jest tylko kwestią czasu by terytorium Polski skurczylo się do stanu uznanego przez suwerena UE za naturalny rezerwat etnograficzny Polaków (czyli do terenu Generalnej Guberni).

Mapa znajdująca się powyżej z prawej strony pokazuje aktualny stan terytorium UE. Możemy ja porównać z umieszconą niżej mapą Wielkich Niemiec i ich prowincji na podbitych terytoriach wschodnich. Zauważmy, że w czasie III Rzeszy Hiszpania (Franco) oraz Portugalia (Salazara) i Irlandia były faktycznie sojusznikami Niemiec. Kraje te wysyłały ochotników do oddziałów SS krucjaty anty-bolszewickiej i nie włączyły się oficjalnie do walki głównie z tego powodu, że nie oczekiwały dla siebie żadnych nabytków terytorialnych. Podobnie zresztą sojusznikiem III Rzeszy była Francja, która szybko zmieniła sojusze po przegranej początkowo kampanii.

Krótki czas życia ludzkiego w porównaniu z typowym czasem relaksacji granic państw sąsiadujących powoduje, że stan obecny przyjmujemy za trwały i stabilny. Jest to tym łatwiejsze jeśli media i autorytety zrobią wszystko aby ” ran nie jątrzyć” i usuwają z nauczania szkolnego i wyższego oraz z mediów wszelkie wzmianki niezgodne z aktualną polityką narzuconą Polsce przez zagraniczne ośrodki decyzyjne.  Oficjalnie walczymy z szowinizmem, ksenofobią i zdrowym rozsądkiem proponując w zamian globalizm ekonomiczny i emigracyjny oraz tolerancję religijną i światopoglądową. W myśl tej doktryny Polska rozbroila się niemal kompletnie a stan jej sił zbrojnych, porównywalny do stanu z okresów rozbiorów, nie gwarantuje praktycznej obrony i realizacji polityki narodowej nawet wobec tak słabych miltarnie sąsiadów jak Litwa czy Białoruś. Jak już wspomniałem uprzednio, obie  Wojny światowe prowadzone były głównie o panowanie nad terytorium faktycznie należącym do Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Po roku 1945 tym, który osiągnął ów cel z nadwyżką był ZSRR. Obecnie po jego upadku i przy kontynuacji gnicia Rosji jako mocarstwa jest tylko kwestią czasu aby Niemcy  zrewanżowały się za uprzednie upokorzenie. Zatrzymanie tego „ruchu tłokowego” parowozu dziejów i trwały pokój w Europie może być osiągnięty wyłącznie wtedy gdy Polska odzyska swoje naturalne znaczenie i terytoria kresowe i ustanowi trwały mur dzielący azjatycki prymityw Rosjan od technicznego barbarzyństwa Niemców. Pamiętajmy, że narody nie mają stałych przyjaciół lecz jedynie stałe interesy!

Narody i ich państwa są zawsze w konflikcie z narodami i państwami sąsiadujacymi z tego prostego względu, że ilość dostępnych terytoriów jest ograniczona a liczebność populacji wzrasta wraz z jej potrzebami materialnymi. Tego problemu nie jest w stanie rozwiązać emigracja, gdyż zjawisko nadmiaru populacji w stosunku do dostępnych środków występuje powszechnie. Polityka imigracyjna, taka jaką obecnie wymusza polska administracja państwowa na obywatelach kraju, jest tylko pozornym rozwiązaniem. Polacy imigrujący legalnie do rozwiniętych krajów zachodu rujnują tamtejszy rynek pracy obniżając średnie wynagrodzenie dla wszystkich: obywateli i gości oraz obciążając budżety socjalne  tych krajów. To zaś powoduje wzrost podatków a w dalszej kolejności obniżenie jakości życia. Polscy i rumuńscy Cyganie są plagą w słonecznej Italii, Francji i USA gdzie grasują całe ich gangi, niekiedy o mieszanym składzie, obrabowujące centra handlowe i domy prywatne. Sami zaś „rdzenni” Polacy bardzo rzadko stanowią pozytywny wkład do kultury życia krajów rozwiniętych, na których dobytku pasożytują.

Tu głównym problemem jest zanik produkcji towarów powszechnego użytku w krajach rozwiniętych, które uwiedzione poglądami globalistycznymi postanowiły zakupować w Azji niemal wszystko co jest do życia potrzebne. Taka polityka prowadzi do permamentnegoo deficytu bilansu handlowego, z czego jedynym wyjściem jest dewaluacja walut krajów rozwiniętych. Jeśli bowiem gospodarka kraju się rozwija i brak jest rąk do pracy to przyjmowanie emigrantów ma sens gospodarczy a sami emigranci mogą się włączyć do życia kraju, który zanieczyścili swoją inwazją. Jeśli jednak polityka kraju prowadzi w kierunku przeciwnym to napływ emigrantów sprawę tylko pogarsza. Wzrost podaży pracy powoduje obniżenie wynagrodzeń dla wszystkich oraz „wyścig szczurów” do jeszcze istniejących miejsc zatrudnienia. W takiej sytuacji się właśnie znajduje USA i UE i jest tylko kwestią czasu kiedy zaobserwujemy tam bezpośrednie akcje antyimigracyjne podobne do tych jakie panowały wcześniej w stosunku do emigracji żydowskiej zanieczyszczającej państwa narodowe Europy oraz USA.

Jak wie bowiem każdy właściciel ogródka inwazja „obcych” na przykład owadów powoduje konieczność zastosowania środków specjalnych jeśli nie chcemy pożegnać się z widokiem zaplanowanego krajobrazu. Japoński żuczek w pojedynczym wydaniu może stanowić biologiczną ciekawostkę. Ale jego masowa inwazja, jeśli brak przeciwdziałania, oznacza wyżarcie róż i innych roślin liściastych. Dlatego stosujemy na przykład pułapki biologiczne, tworząc tym samym getta żuczkowe, te zaś getta następnie likwidujemy fizycznie wraz z mieszkańcami. Mniejsze kolonie możemy zaś niwelować stosując środki chemiczne. To postępowanie, które uważamy za naturalne w stosunku do zwierząt i roślin inwazyjnych, było i będzie stosowane w stosunku do imigracji ludzkiej. Czy będą to żydzi, Arabowie czy Cyganie a może Polacy, Meksykanie, Azjaci czy Rosjanie w pewnym momencie populacja rodzima kraju nawiedzonego tą plagą będzie musiała zastosować „ostateczne rozwiązanie” wobec uciążliwych „gości” albo zginąć wyparta bądź zatruta działalnością i obecnością „pasożytów”. „Let us do It to them before they will do It to us” (Zróbmy to im zanim oni zrobią to nam) jest popularnym powiedzeniem Amerykanów, którzy zresztą działają w ten sposób dość często. Do tych, którzy nie zdecydowali się w porę na obronę własnego stanu posiadania bądź byli w swojej reakcji zbyt tolerancyjni należeli między innymi obywatele Cesarstwa Rzymskiego, Rzeczpospolitej Szlacheckiej oraz Indianie Ameryki Północnej i Południowej. Miejmy nadzieję, że na tolerancję i gościnność wobec obcych osiedleńców nie dadzą się nabrać ponownie aktualni potomkowie starożytnych Sarmatów!

  Rdzennie niemieckie miasta „odzyskane” w roku 1939.

Andrzej Bobola

Andrzej Bobola jest pseudonimem literackim profesora fizyki chemicznej, który dla odpoczynku od nieco rozrzedzonej atmosfery fizyki teoretycznej oddaje się rozważaniom na tematy humanistyczne o aktualnym znaczeniu.

Za: Bobolowisko (July 13, 2012) | http://bobolowisko.blogspot.com/2012/07/wedrowki-ludow-czyli-plaga-emigracji.html

Skip to content