Były kanclerz Republiki Federalnej Niemiec coraz bardziej jest doceniany przez swoich rosyjskich mocodawców.
Dawny szef niemieckiego rządu i przewodniczący SPD (Socjaldemokratycznej Partii Niemiec) będzie się starał o stanowisko w Radzie Dyrektorów największego potentata gazu na świecie – Gazpromu. Po zwolnieniu się miejsca w Radzie, Schröder ma szansę znaleźć się we władzach spółki dzięki swojej pracy nad projektem Nord Stream. Przypomnijmy, że na 10 dni przed wyborami do Bundestagu w 2005 roku do Berlina przyjechał Władimir Putin i wraz z kanclerzem Niemiec wyraził poparcie dla budowania bałtyckiego odcinka gazociągu. Wkrótce potem niemiecki polityk dostał propozycję przewodniczenia Komitetowi Akcjonariuszy spółki Gazprom.
Niedawno, 20 maja, Schröder był moderatorem na rosyjskiej konferencji w Sankt Petersburgu, poświęconej „Prawu, jako innowacyjnemu narzędziu do bezpiecznego rozwoju światowego pokoju”, na którym główną rolę pełnił prezydent Dmitrij Miedwiediew. Jeszcze w 2006 roku Minister Spraw Zagranicznych Radek Sikorski twierdził, że projekt Nord Stream jest nowym paktem Ribbentrop-Mołotow. Jaki byłby jego dzisiejszy komentarz, gdy pierwsza nitka gazociągu leży już na dnie Bałtyku, a rosyjscy partnerzy troskliwie dbają o swojego niemieckiego pomocnika?