Aktualizacja strony została wstrzymana

Przypadek – czy nowy etap? – Stanisław Michalkiewicz

Nie ma przypadków, są tylko znaki – mawiał ks. Bronisław Bozowski. Wkrótce po znalezieniu znajdującego się stanie zaawansowanego rozkładu ciała doktora Dariusza Ratajczaka, który – mimo zaawansowanego rozkładu – zdołał zajechać samochodem, ustawić go na parkingu, a następnie taktownie ułożyć swoje ciało między siedzeniami, żeby trudniej go było zauważyć – odbył się pogrzeb nieboszczyka i w ten oto sposób tajemnicę najsłynniejszego w Polsce „kłamcy oświęcimskiego” skryła ziemia. Nie jest jednak wykluczone, że kiedy nastąpi kolejna zmiana etapu i los dla takich nieboszczyków okaże się łaskawszy, ktoś zażąda ekshumacji, i kto wie – może podobnie jak to się stało w przypadku Stanisława Pyjasa – okaże się, że ciało doktora Dariusza Ratajczaka miało jakieś poważne obrażenia, wskazujące, że mogli go zamordować przeciwnicy nienawiści? Wprawdzie podawanie w wątpliwość hipotez policji czy prokuratury jest sprzeczne z instynktem samozachowawczym, chociaż z drugiej strony, po zabójstwie Krzysztofa Olewnika można odnieść wrażenie, jakby – wraz z niezawisłymi sądami – pozostawały one w zaawansowanym stosunku zależności nie tylko od tajnych służb, czyli razwiedki, ale nawet od ich tajnych współpracowników ze środowisk kryminalnych.

Więc instynkt samozachowawczy swoją drogą – ale też nikt nie ma obowiązku w te hipotezy, a nawet prawomocne wyroki tak od razu wierzyć. Bo jakże tu wierzyć, kiedy przecież pamiętamy, jak to w Republice Południowej Afryki przeciwnicy nienawiści rasowej zakładali rasistom płonące opony samochodowe na szyje, likwidując nienawiść rasową razem z jej nosicielami? Trudno tak od razu odmówić im słuszności, bo przecież nienawiść nie unosi się w powietrzu, tylko wiadomo – rozsiewana jest przez siewców nienawiści. Zatem nie ma innego skutecznego sposobu walki z nienawiścią, jak eliminowanie nienawistników, najlepiej w jakiś dyskretny i nie pozostawiający wyraźnych śladów sposób. Zresztą – co tu sięgać aż do Południowej Afryki, kiedy przecież i u nas, w latach 40-tych i 50-tych płomienni bojownicy o świetlaną przyszłość i szczęście ludzkości też się nie wahali, kiedy trzeba było eliminować podstępnego wroga klasowego. Wróg klasowy też był nosicielem nienawiści, tyle, że nie rasowej, a klasowej, która nawiasem mówiąc, się zaostrzała, toteż każda metoda była dobra, a zwłaszcza – gwarantująca ostateczne rozwiązanie. Ponieważ płomienni bojownicy o świetlaną przyszłość i szczęście ludzkości, w odróżnieniu od wielu wrogów klasowych, dochowali się zdrowego i licznego potomstwa, które trud walki ze znienawidzoną nienawiścią i jej nosicielami na obecnym etapie podjęło w środkach masowego przekazu, z „Gazetą Wyborczą” na czele, proces ten nabiera własnej dynamiki.

Pomysły, na poprzednim etapie przedstawiane w charakterze intelektualnych propozycji, obecnie przybrały już postać pozorów legalności, to znaczy – przepisów za którymi stoi przemoc państwa, mającego w dyspozycji mnóstwo dyskretnych środków skutecznego działania. Jednym z takich pozorów legalności jest przepis wprowadzający karalność tzw. „kłamstwa oświęcimskiego” – a więc prób podważania wersji najnowszej historii zatwierdzonej dla potrzeb formującej się na naszych oczach „religii holokaustu”. To narzędzie terroru wymaga obsługi – przede wszystkim w postaci sieci donosicieli – i taka sieć powstała w skali całej Europy – z wiedeńską Agencją Praw Podstawowych na czele. Współpracują z nią krajowe centra delatorskie, finansowane z subwencji różnych finansowych grandziarzy, z „filantropem” na czele, którzy przy tej okazji rozbudowują sobie nie tylko sieć konfidentów, ale i agenturę wpływu. W Polsce rolę takiego centrum odgrywa Helsińska Fundacja Praw Człowieka, z którą kolaborują organizacje pozarządowe, zwabione nadzieją łatwego zarobku. Ale samo wykrywanie i demaskowanie stanowi zaledwie etap wstępny, więc prędzej czy później musi nastąpić przejście do etapu bardziej zaawansowanego.

Nie można wykluczyć, że zagadkowa śmierć doktora Dariusza Ratajczaka może być zwiastunem tej następnej fazy. Dodatkową poszlaką jest jej podobieństwo do przypadku chorążego Zielonki. Jak wiadomo jego zwłoki znajdujące się w stanie jeszcze bardziej zaawansowanego rozkładu znaleziono nad brzegiem Wisły, a tak się szczęśliwie złożyło, że przy tym rozkładającym się nieboszczyku znajdowały się dokumenty umożliwiające jego bezbłędną identyfikację. Szczęśliwy zbieg okoliczności dodatkowo sprawił, że zwłoki owe zostały znalezione akurat, gdy francuska gazeta zaczęła wypisywać duby smalone, jakoby chorąży Zielonka uciekł do Chin, zabierając ze sobą wszystkie znane sobie szyfry, jakimi posługuje się nasza zwycięska armia w kontaktach z innymi państwami NATO. W przypadku doktora Dariusza Ratajczaka takie poważne zastawki nie wchodziły oczywiście w grę, ale z drugiej strony okoliczność, że będąc w stanie posuniętego rozkładu zdołał przecież dojechać samochodem na parking i taktownie ułożyć swe ciało między siedzeniami sugeruje, że tę metodę walki z nienawiścią profesjonaliści już przetrenowali i teraz szwadrony miłości będą mogły stosować ją rutynowo.

Jak wiadomo, wobec Polski wysuwane są roszczenia majątkowe, szacowane na 65 miliardów dolarów. Wysokość tych roszczeń potwierdził niedawno pan Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Warszawie, który na pewno jest w tej sprawie dobrze poinformowany. Wiadomo także, że władze Stanów Zjednoczonych, najwyraźniej traktujące w tej sprawie Polskę nie jako kraj zaprzyjaźniony, ale jako kraj podbity – bo tylko na kraj podbity nakłada się kontrybucje – wywierają na Polskę systematyczne naciski, żeby zadośćuczyniła żądaniom żydowskich organizacji wiadomego przemysłu. I oto właśnie w przedwyborczą sobotę przybędzie do Polski pani Hilaria Clintonowa, sekretarz stanu USA. Ponieważ już wcześniej angażowała się w wywieraniu na Polskę presji w sprawie żydowskich roszczeń, podobnie zresztą, jak jej protegee, ambasador USA w Warszawie Lee Feinstein, nie jest wykluczone, że podczas spotkania z panem marszałkiem Komorowskim będzie chciała uzyskać od niego jakieś konkretne obietnice w tej sprawie i że pan marszałek Komorowski w pogoni za władzą te obietnice złoży. Ponieważ realizacja tego rabunku Polski mogłaby wzbudzić jakieś głosy sprzeciwu, w takiej sytuacji profilaktyczne zaostrzenie walki z nienawiścią byłoby posunięciem logicznym, więc kto wie, czy i zagadkowa śmierć doktora Dariusza Ratajczaka nie jest zwiastunem tego nowego etapu?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)   30 czerwca 2010

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1678

Skip to content