Aktualizacja strony została wstrzymana

„Ani jeden element oficjalnej historii nie zdaje egzaminu” – wywiad z reżyserem Jarkiem Kupść

Dodano: 2008-03-8 9:25 pm

Rozmawiamy z panem Jarkiem Kupść, autorem scenariusza, reżyserem oraz aktorem grającym główną rolę w nowym filmie pt The Reflecting Pool.

Proszę Pana, co skłoniło Pana i od kiedy datuje się głębsze zainteresowanie wydarzeniami 9-11?

Moje zainteresowanie wydarzeniami 11 września dzieli się na dwie fazy.  Pierwsza rozpoczęła się w momencie uderzenia drugiego samolotu w południową wiezę WTC.  Moja polska podejrzliwość do oficjalnych komentarzy od razu zakwestionowała to, co zaczęły propagować media.  Jak wielu Polaków wychowanych w socjalizmie znam doskonale reguły propagandy i posiadam zdolność wyławiania kłamstwa w prasie i telewizji kontrolowanej przez pro-rządowe korporacje.  Zbyt wiele faktów, którymi nas karmiono po 11 września nie trzymało się logiki.  Zacząłem być sceptykiem oficjalnego scenariusza, poszukując alternatywnych wyjaśnień na internecie.  W 2003 urodził mi się syn, i 9/11 zeszło na plan drugi.  Druga faza zainteresowania wydarzeniami wrześniowymi budziła się powoli – gdy w miarę ustabilizowało nam się życie rodzinne (przeprowadziliśmy się z Nowego Jorku do Los Angeles), zacząłem bardziej metodycznie zagłębiać się w odkrywanie mechanizmu, jaki doprowadził to tej tragedii.  W Polsce zdawałem maturę z historii, więc byłem dobrze przygotowany do spojrzenia na 9/11 w szerszym kontekście.  Pojawiły się pierwsze książki i filmy dokumentalne o tym temacie oferujące odmienne analizy, jak również propagandowe wydawnictwa (The 9/11 Comission Report) i programy telewizyjne.  Odchłań pomiędzy oficjalną wersją a niezależnymi badaniami pogłębiała się z dnia na dzień.  Dla każdego myślącego człowieka stało się jasne, że to, czego dowiadujemy się o 9/11 ze źrodeł oficjalnych nie daje się połączyć w logiczny ciąg wydarzeń.  Natomiast gdy przyjmiemy tezę zaangażowania rządu USA w przygotowanie ataku, praktycznie wszystkie elementy składają się w przejrzystą całość.  Moje prywatne odkrycia, potwierdzone przez wielu innych badaczy, udowadniają jednoznacznie, że taka teza jest niestety jedyną logiczną możliwością.

Czy właśnie te spostrzeżenia były inspiracją do wyrażenia swoich własnych przemyśleń w formie najbliższej Panu, czyli przez przekaz filmowej narracji?

Moje prywatne śledztwo wydarzeń 11 września było pierwotnie przeznaczone „do użytku wewnętrznego.”  Nie myślalem o robieniu o tym filmu.  W 2005 roku ukończyłem zupełnie inny film, „Kraina snu” („Slumberland”), który nie ma nic wspólnego z polityką i historią.  Byłem przekonany, że ktoś zrobi porządny film fabularny o 9/11.  Niestety do końca 2005 roku nic się w tej sferze nie pojawiło.  Powoli dojrzałem do pomysłu wykorzystania rezultatów moich prywatnych badań o ataku do scenariusza.  Byłem zaszokowany, że nikt nie odważył się poruszyć tego tematu w formie fabuły.

Jak powstawał scenariusz do filmu? Z tego co wiadomo nam, poświecił Pan kilka lat na zbieranie materiałów. Jak weryfikował Pan zdobyte informacje?

Jak wspomniałem, w momencie rozpoczęcia pracy nad scenariuszem miałem już przygotowane materiały faktograficzne.  Były one zweryfikowane w prosty sposób – wszystkie źrodła informacji zawartych w „The Reflecting Pool” pochodzą z artykułów opublikowanych w korporacyjnej prasie lub oficjalnych serwisach internetowych CNN, FOX News, The New York Times, etc.  Kilka faktów opartych jest o źrodła mniej dostępne, choć nie mniej oficjalne, jak na przykład Recycling Today, American Metal Market, Fire Engineering, czy też Military District of Washington News Service. Podstawowym założeniem scenariusza było wykorzystanie tylko tych faktów, których wiarygodności źrodeł nie da się podważyć.  Natomiast część fabularna scenariusza, czyli historia dziennikarza i ojca ofiary zamachu, została skrojona pod kątem czystej, tradycyjnej dramaturgii pomagającej widzowi zaangażować się w historię w warstwie emocjonalnej.

Z gotowym już scenariuszem w ręku miał Pan jakieś nadzieje na znalezienie producenta?

Z góry wiedziałem, że ten projekt nie ma szansy na znalezienie szefa produkcji, czyli kogoś z pieniędzmi.  Tym bardziej, że ważny był czas – chcieliśmy doprowadzić do wypuszczenia filmu na rynek w ostatnim roku kadencji Bush-Cheney.  Moja żona Jodie Baltazar była producentem „Krainy snu,” jak również zrobiła do niej świetne zdjęcia.  Joseph Culp, nasz przyjaciel i partner, podobnie miał doświadczenia producenckie.  We trójkę więc zdecydowaliśmy się połączyć nasze wątłe finansowe siły i załatwić sprawę na bieżąco. 
Jest rzeczą oczywistą, że tego typu przedsięwzięcie jakim jest stworzenie filmu, wymaga sporego zaplecza, przede wszystkim finansowego. Kto wspierał Waszą grupę?
Przy użyciu techniki cyfrowej, zaplecze nie jest aż tak istotne.  Nie ukrywam, że „The Reflecting Pool,” zarówno jak inne moje filmy, jest projektem niskobudżetowym.  Ma to swoje zalety – mieliśmy pełną niezależność, ale rownież i ograniczenia budżetowe, które widać na ekranie.  Myśle jednak, że całość prezentuje się przyzwoicie, biorąc pod uwage, że ekipa składała się wyłącznie z nas trojga.  Nie sugeruję jednak, że było to przedsięwzięcie amatorskie.  Wręcz przeciwnie – wszyscy mamy wieloletnie doświadczenie zawodowe.  W połączeniu z zawodowymi aktorami, efekt wybiega poza nasze ograniczenia finansowe.

Powróćmy może do tematu wydarzeń 9-11. Co według Pana w całej tej materii stanowić może najbardziej przekonywający argument dla sceptycznej osoby?

Moim zdaniem sa dwa zasadnicze argumenty.  Pierwszy to symetryczne zawalanie się budynku WTC 7, 47-pietrowego wieżowca w kompleksie WTC.  Niewielu ludzi o tym pamięta, ale na szczęście jest kilkanaście świetnych ujęć z telewizji, które można w każdej chwili przestudiowac na YouTube.  Dla niewtajemiczonych przypomnę, że WTC 7 nie został uderzony samolotem.  Odniósł względnie niewielkie zniszczenia fasady po zawaleniu się WTC 1, czyli wieży północnej.  O 17.20 tego samego dnia, WTC 7 zawalił się, jak już mówiłem, przy zachowaniu pełnej symetrii ścian, prostopadle i we własne fundamenty, z szybkością zbliżoną do wolnego spadu.  Nie trzeba być fizykiem, aby dojrzeć w tym coś podejrzanego.  Inne budynki wokół kompleksu WTC były znacznie bardziej uszkodzone, jednak żaden się nie zawalił w totalną nicość.  Gdyby ktoś chciał głębiej przestudiować temat WTC 7, szybko trafi na informacje, że w zgliszczu budynku znaleziono ślady termitu.  Termit jest bardzo silnym materiałem wybuchowym stosowanym przy kontrolowanych burzeniach budynków.  Co ciekawe, te same dane są dostępne rządowym komisjom do badania przyczyn zawalenia się trzech wieżowców WTC.  Jak dotąd, przez ponad siedem lat, komisje te nie są w stanie wyjaśnić przyczyn zawalenia się WTC 7.  Po prostu przyznanie się do obecności termitu jest jednoznaczne z celowym obaleniem budynku.  Jak 19 terrorystów z nożykami do papieru mogło wyburzyć WTC 7?  Można też przytoczyć fakt, ze i CNN i BBC zdały na żywo raport z zawalenia się budynku WTC 7 zanim ten fakt nastąpił.  BBC twierdzi, że taśmy z tego nagrania zaginęły poprzez „przeoczenie.”  Na szczęście wielu ludzi ma to nagrane na wideo i można się samemu przekonać o tych proroczych przepowiedniach mediów na YouTube.

Drugim argumentem jest zeznanie byłego sekretarza transportu, Normana Minety, który oficjalnie stwierdził w czasie przesłuchań komisji 9/11, że wiceprezydent Cheney dał rozkaz niezestrzelenia samolotu lecącego na Pentagon.  Oczywisśie to oświadczenie nie zostało opublikowane w ostatecznym raporcie komisji, gdyż niedwuznacznie wskazuje, że atak na Pentagon, i prawdopodobnie na WTC, byl do zapobiegnięcia.  Cała afera z NORAD-em, który wciąż zmienia zeznania, tylko to potwierdza.  Należy przy tej okazji wspomnieć, ze po niemal czterech latach od opublikowania 9/11 Commission Report, jej przewodniczacy,Kean i Hamilton, publicznie wyrazili szok po niedawnym odkryciu fałszowania raportów NORAD-u i Pentagonu. 
Trzeba jednak postawić sprawę jasno: ani jeden element oficjalnej historii nie zdaje egzaminu.  Nieuszkodzone paszporty „terrorystów” znalezione w zgliszczach, gdzie ludzkie resztki były tak znikome, że nie zidentyfikowano jednej trzeciej zwłok, rozmowy telefonów komórkowych z pokładów porwanych samolotów na wysokościach, gdzie komórki nie funkcjonują, ponadnaturalny manewr pilota Lotu 77 (Pentagon), który nigdy wcześniej nie siedział za sterami odrzutowca i oblał wszystkie egzaminy pilota śmigłowych awionetek — przykładów jest bez końca.  Jeśeli ktoś jest aż tak wielkim sceptykiem, że te argumenty go nie przekonują, proszę zajrzeć na stronę internetową FBI [http://www.fbi.gov/wanted/terrorists/terbinladen.htm] i przeczytać sobie plakat poszukiwanego Osamy bin Ladena.  9/11 nie jest nawet wymienione jako jedna z jego „zbrodni.”  Skontaktowany rzecznik FBI odpowiedział mi jednoznacznie: FBI nie ma twardych dowodów łączących bin Ladena z 11 września.  Co zatem USA robi w Afganistanie?  A w Iraku?  To pytania retoryczne…  Jeżeli dane FBI o bin Ladenie i jego braku powiązań z 9/11 nie przekonają sceptyka do tego, że w wersji oficjalnej coś nie gra, takiego sceptyka nie przekona nikt, a napewno już nie mój film.

Czy liczy Pan na sukces filmu w Stanach Zjednoczonych? Czy spotkał się Pan z jakimiś charakterystycznymi trudnościami w jego dystrybucji?

Film nie ma szansy na normalną dystrybucję kinową w USA, a przypuszczam, że i w większości państw sfery zachodniej.  Dlatego też rozpowszechniamy film samodzielnie poprzez naszą stronę internetową oraz organizujemy pokazy w kinach niezależnych i gdziekolwiek się tylko da.  Dużą pomoc uzyskujemy od ruchu 911Truth, jak również od innych politycznych organizacji.  Staramy sie jednak o szerszą widownię i być może niebawem podpiszemy jakiś kontrakt na dystrybucje z niezależnym dystrybutorem filmów o podobnym charakterze, co pomoże nam dotrzeć do szerszej widowni.  Nasze fundusze na promocje są praktycznie nieistniejące i szukamy partnera.  Jak dotąd, tylko jeden festiwal filmowy odważył się na pokaz „The Reflecting Pool” – na Florydzie.  Zostaliśmy odrzuceni przez wszystkie większe festiwale jak Cannes, Venice, Toronto i Sundance.

Czy są jakieś plany rozpowszechnienia filmu w Europie, a szczególnie w Polsce?

Prowadzimy rozmowy z dystrybutorem politycznych filmów dokumentalnych z Londynu.  Są zainteresowani, ale zbyt wcześnie prorokować co się wydarzy.  Być może skuszą się na swoją pierwszą fabułę…  Podobnie jest z Polską, gdzie zresztą puściłem nasz film nieoficjalnie wybranej widowni na ostatnim festiwalu w Gdyni, gdzie byłem jurorem kina niezależnego.  Będę się starał zakwalifikować „The Reflecting Pool” do tegorocznego festiwalu w Gdyni, ale nie stać mnie nawet na zrobienie napisów!  Niemniej cały czas próbuję zainteresować filmem dystrybutorów w Kraju.

Może kilka słów o sobie i swojej formacji filmowej?

Jestem z trzeciego pokolenia warszawiakiem, choć Szczecin traktuję jak drugi dom – mam tam dużą rodzinę.  Po przerwanej nauce w Liceum Plastycznym, zdawałem maturę w ogólniaku w czasie Stanu Wojennego.  Wykręciłem się od wojska dzięki jeszcze wówczas amatorskiemu aktorstwu przed komisją
lekarską, po czym emigrowałem do Grecji, a z tamtąd do USA, po uprzednim odrzuceniu przez Australię i Kanadę.  W Stanach kończyłem studia reżysersko-aktorskie, zarabiając jako grafik.  Moja żona kończy właśnie podyplomowe studia reżyserskie, choć już od wielu lat współpracujemy przy moich filmach.  Ja z kolei udzielam się w jej studenckich projektach.  Wspólnie tworzymy naszą firmę multimedialną, BW Filmworks, która wyprodukowała „Kraine snu” oraz „The Reflecting Pool.”  Nie muszę dodawać, że zadłużeni jesteśmy po uszy.

Plany na przyszłość?

Przetrwać cały ten chaos w jednym kawałku.

Dziekuję Panu za rozmowę i życzę sukcesów.

Wywiad przeprowadził Lech Maziakowski

 

BIBUŁA – pismo niezależne, 5 marca 2008
http://www.bibula.com/?p=01778

 

ZOB. RÓWNIEŻ:

 

 

 

The Reflecting Pool , 2008 – Jarek Kupsc (Writer/Director/Actor),

Joseph Culp (Actor/Producer),
Jodie Baltazar (Producer)

1 h 46 min – NTSC

www.reflectingpoolfilm.com

KUP DVD!

 

Skip to content