Aktualizacja strony została wstrzymana

Czy można pogodzić nauczanie Soboru Watykańskiego II z tradycyjnymi przekonaniami Bractwa św. Piusa X?

Na stronach katolickiej gazety Remanant Newspaper pojawiły się rozważania Johna Salaza dotyczące dyskusji podjętej w październiku pomiędzy przedstawicielami Watykanu a reprezentantami Bractwa. Autor wnikliwie analizuje jeden z najbardziej spornych dokumentów II Soboru – Dignitatis Humanae. Poniżej zamieszczona jest pierwsza część tłumaczenia rozważań J. Salaza. Z oryginalnym tekstem można zapoznać się na stronach Remnant Newspaper .


Długo oczekiwany dialog pomiędzy Watykanem a Bractwem św. Piusa X wreszcie się rozpoczął. W związku z tym podjęty musi zostać jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów – nauczanie Soboru Watykańskiego II dotyczące wolności religijnej zawarte w dokumencie Dignitatis Humanae.

Tu nastąpić musi krótka krytyka dokumentu DH w świetle tradycyjnego nauczania Kościoła. Faktem jest, iż napisano całe tomy dowodzące kompatybilności DH z tradycyjnym nauczaniem KK. Jednak dowodzi to jedynie faktu, iż jest to kwestia co najmniej dwuznaczna, jeżeli nie głęboko problematyczna. Nigdy wcześniej w historii KK nie było soborowego dokumentu, który przyczynił się do powstania tak wielu obaw i zamieszania. Było mówione, że próby pogodzenia DH z nauczaniem przedpoborowym muszą zostać przeprowadzone przez Papieża, który jest przecież najwyższym autorytetem w ziemskim Kościele. Módlmy się zatem, by starania papieża Benedykta XVI, by odnowić tradycje w KK, zawierały w sobie także wyjaśnienia dotyczące tego najbardziej kłopotliwego dokumentu.

W pierwszej kolejności zauważyć można, iż ten kłopotliwy posoborowy dokument zawiera sformułowanie, iż „pozostawia ona nienaruszoną tradycyjną naukę katolicką o moralnym obowiązku ludzi i społeczeństw wobec prawdziwej religii i jedynego Kościoła Chrystusowego”. To naprawdę zadziwiające, że rada ekumeniczna zadeklarowała, iż wprowadzenie takich zmian „pozostawia nienaruszoną tradycyjną naukę katolicką”, tak jak gdyby taki dokument miał możliwość wprowadzenia zmian w „tradycyjną naukę Kościoła”. To bezprecedensowe

zaprzeczenie ma jedynie stworzyć wrażenie, iż zgromadzenie dokonało już wcześniej modyfikacji tworząc alternatywną „tradycyjną doktrynę KK”.

Czym naprawdę jest „tradycyjna nauka katolicka”? Sobór jasno i dokładnie zidentyfikował ją jako moralny obowiązek każdego człowieka do wielbienia jedynego prawdziwego Boga poprzez członkostwo w KK. Oznacza to, iż żadne człowiek nie ma moralnego prawa do bycia przedstawicielem innego wyznania lub wielbienia Boga poza KK.

Taka jest niezmienna doktryna KK dotycząca wolności religijnej. W dalszej części DH zawiera swoją intencję

„Sobór święty zamierza rozwinąć naukę ostatnich papieży o nienaruszalnych prawach osoby ludzkiej, jak również o prawnym ustroju społeczeństwa”. Uczynione ma to być poprzez wprowadzenie nowych zasad, które jednak pozostają w harmonii z tymi starymi. Kościół nigdy wcześniej nie był tak otwarty na wprowadzanie zmian w doktrynie i nigdy nie deklarował nauczania „rzeczy nowych”, które pozostają w harmonii z Tradycją. Faktem jest, że te „nowości” nie mogą funkcjonować w zgodzie i harmonii z Tradycją KK. Ponieważ Tradycja ta jest Depozytem Wiary, który został złożony przez świętych.

W kolejnych paragrafach, dokument prezentuje znaczenie słów „wolność religijna”. Znajdujemy tam słowa „Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie.”

Pierwsza część tej deklaracji może zostać w prosty sposób pogodzone z tradycyjnym nauczaniem Kościoła. Sobór określa bowiem, że wolność religijna polega na tym, iż ludzie wolni są od przymusu. KK zawsze nauczał, iż nie można zmuszać nikogo do wyzwania wiary wbrew jego woli. Przykładowo, papież Leon XIII w Immortale Dei (1885) napisał, iż nikogo nie powinno zmuszać się do wyznawania wiary wbrew jego woli, jak przypomina św. Augustyn, człowiek nie może prawdziwie wierzyć inaczej niż zgodnie z własną, wolną wolą. DH ponownie to jasno podkreśla.

Określony w DH „rozwój” w zakresie wolności religijnej prezentowane jest w drugiej części jego nauczania – „ -…]Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie. Poza tym oświadcza, że prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej, którą to godność poznajemy przez objawione słowo Boże i samym rozumem. To prawo osoby ludzkiej do wolności religijnej powinno być w taki sposób uznane w prawnym ustroju społeczeństwa, aby stanowiło prawo cywilne -…]”. Wymienione zmiany bez wątpienia stanowią wyzwanie wobec stanowiska tradycyjnego nauczania Kościoła w zakresie wolności religijnej. Jak?

Po pierwsze, DH określa, iż przyznane człowiekowi prawo do na przylgnięcia do błędu religijnego, oparte jest na ludzkiej naturze i godności. Jeżeli „obowiązkiem moralnym” człowieka jest bycie katolikiem, jak zatem może on mieć prawo do pozostawania wyznawcą innej religii, która jest oparta na jego „naturze”? To co pochodzi z natury jest darem Boga. To prawda, iż omawiany dokument określa, iż wypada, by prawo to „stanowiło prawo cywilne”, jednak nigdy nie mówi o tym, iż jest to prawo moralne.

Jednakże powiedziane jest jasno, iż postawa dla prawa cywilnego jest oparta na danej człowiekowi przez Boga godności i naturze, zatem wynika z tego, iż ludzkie prawo do wyzwania rzeczy błędnych jest także dane przez Boga lub stanowi prawo moralne. Jedynym elementem, który ratuje dokument przed kategorycznym wyznawaniem błędu jest znajdujące się we wstępie do niego zaprzeczenie. Chodzi o fragment, gdzie Sobór określił, iż pozostawia nietknięte tradycyjne nauczanie, iż człowiek posiada moralny obowiązek przynależności do KK. Nie trzeba chyba tłumaczyć, iż towarzyszące każdemu człowiekowi prawo do przylgnięcia do religijnego błędu – jako dane przez Boga wraz z godnością i naturą, to stwierdzenie, które bliskie jest prawdziwym błędom – by nie powiedzieć herezjom. Dowód? Katechizm Kościoła Katolickiego dokładnie określa, że prawo do wolności religijnej nie oznacza moralnej zgody na przylgnięcie do błędu(KKK 2108).

Po drugie, DH określa, iż powinno stać się prawem cywilnym prawo człowieka do wyznawania religijnych błędów – przylgnięcia do nich. Nigdy wcześniej KK nie zadeklarował takiego stanowiska. Źaden papież, przed Soborem Watykańskim II, nigdy nie określił, że istota ludzka ma prawo nauczać rzeczy błędnych publicznie, rzeczy które zagrażają duszom katolików. Papieże raczej wskazywali, iż rządy powinny jedynie tolerować religijne błędy, aby uniknąć większego zła lub zachowywać większe dobro (jak określił papież Leon XIII w Immortale Dei (1885) oraz Libertas (1888)). Tradycja Kościoła nigdy nie miała za zadanie sankcjonować, co Bóg jedynie toleruje. W ten sposób określony w DH „rozwój” wolności religijnej przechodzi od stanowiska tolerancji do  stanowiska legitymizacji. Oto najważniejsza różnica zaznaczająca się między nauczaniem przed soborowym i zawartym w DH.

Określony w DH „rozwój” w zakresie wolności religijnej prezentowane jest w drugiej części jego nauczania – „ -…]Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie. Poza tym oświadcza, że prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w samej godności osoby ludzkiej, którą to godność poznajemy przez objawione słowo Boże i samym rozumem. To prawo osoby ludzkiej do wolności religijnej powinno być w taki sposób uznane w prawnym ustroju społeczeństwa, aby stanowiło prawo cywilne -…]”. Wymienione zmiany bez wątpienia stanowią wyzwanie wobec stanowiska tradycyjnego nauczania Kościoła w zakresie wolności religijnej. Jak?

Po pierwsze, DH określa, iż przyznane człowiekowi prawo do na przylgnięcia do błędu religijnego, oparte jest na ludzkiej naturze i godności. Jeżeli „obowiązkiem moralnym” człowieka jest bycie katolikiem, jak zatem może on mieć prawo do pozostawania wyznawcą innej religii, która jest oparta na jego „naturze”? To co pochodzi z natury jest darem Boga. To prawda, iż omawiany dokument określa, iż wypada, by prawo to „stanowiło prawo cywilne”, jednak nigdy nie mówi o tym, iż jest to prawo moralne.

Jednakże powiedziane jest jasno, iż postawa dla prawa cywilnego jest oparta na danej człowiekowi przez Boga godności i naturze, zatem wynika z tego, iż ludzkie prawo do wyzwania rzeczy błędnych jest także dane przez Boga lub stanowi prawo moralne. Jedynym elementem, który ratuje dokument przed kategorycznym wyznawaniem błędu jest znajdujące się we wstępie do niego zaprzeczenie. Chodzi o fragment, gdzie Sobór określił, iż pozostawia nietknięte tradycyjne nauczanie, iż człowiek posiada moralny obowiązek przynależności do KK. Nie trzeba chyba tłumaczyć, iż towarzyszące każdemu człowiekowi prawo do przylgnięcia do religijnego błędu – jako dane przez Boga wraz z godnością i naturą, to stwierdzenie, które bliskie jest prawdziwym błędom – by nie powiedzieć herezjom. Dowód? Katechizm Kościoła Katolickiego dokładnie określa, że prawo do wolności religijnej nie oznacza moralnej zgody na przylgnięcie do błędu(KKK 2108).

Po drugie, DH określa, iż powinno stać się prawem cywilnym prawo człowieka do wyznawania religijnych błędów – przylgnięcia do nich. Nigdy wcześniej KK nie zadeklarował takiego stanowiska. Źaden papież, przed Soborem Watykańskim II, nigdy nie określił, że istota ludzka ma prawo nauczać rzeczy błędnych publicznie, rzeczy które zagrażają duszom katolików. Papieże raczej wskazywali, iż rządy powinny jedynie tolerować religijne błędy, aby uniknąć większego zła lub zachowywać większe dobro (jak określił papież Leon XIII w Immortale Dei (1885) oraz Libertas (1888)). Tradycja Kościoła nigdy nie miała za zadanie sankcjonować, co Bóg jedynie toleruje. W ten sposób określony w DH „rozwój” wolności religijnej przechodzi od stanowiska tolerancji do  stanowiska legitymizacji. Oto najważniejsza różnica zaznaczająca się między nauczaniem przed soborowym i zawartym w DH.

Propagowanie tkwienia w błędzie, nie jest złe a nie dobre. Może być tolerowane jedynie w celu ochrony publicznego dobra, zapobiegania większemu złu. Jednak jeżeli dobro publiczne nie jest zagrożone, to propagowanie błędu musi być zakazane, nie można przyznawać mu status „prawa cywilnego” (które oznacza prawo istniejące  niezależnie od dobra wspólnego). DH określa, nadaje granice propagowania religijnego błędu. To co jest w nim zawarte to po prostu niespotykany w Kościele sposób pojmowania wolności religijnej.

-…]

Jeżeli prawo cywilne (które daje istocie ludzkiej prawo do wielbienia fałszywego boga i wpływania na innych, by i oni żyli w błędzie) staje się odchyleniem od prawa naturalnego (które nakazuje istocie ludzkiej wyznawać wiarę w prawdziwego i jedynego Boga oraz krzewić wiarę tę wśród innych ludzi), mamy do czynienia z wypaczeniem prawa. W ten sposób prawo cywilne publicznie deklaruje błędne myślenie i przyczynia do deprawacji katolików, co jest jawnym wypaczeniem prawa, które promuje DH.

Prawdą jest, że prawo ludzkie nie jest w stanie zabronić każdego występku. Jak wyjaśnia  św. Tomasz z Akwinu – założeniem prawa ludzkiego jest prowadzenie wszystkich ludzi do cnoty i prawości powoli, a nie nagle. Jeżeli prawo ludzkie wymagałoby od człowieka powstrzymywać się od wszelkiego zła, św. Tomasz twierdzi, iż wówczas ludzkość czyniłaby jeszcze gorzej, popełniała gorsze występki, będąc niezdolnymi do znoszenia tak rygorystycznych wskazań. Jednak mimo takich twierdzeń św. Tomasz nigdy nie mówi o przyznanym ludzkości „prawie cywilnym”, pozwalającym na to godzenie się z „mniejszym złem”. Powiedziane jest jedynie, iż „prawo ludzkie zezwala na pewne występki, ale jedynie poprzez brak potępienia dla nich”. Jak mówi św. Augustyn „Prawo, które jest ukształtowane przez władze państwowe, zezwala i pozostawia bez kary wiele zachowań, które zasługują na potępienie ze strony Boskiej Opatrzności. Tak więc, obaj myśliciele wskazują, iż pewne przejawy zła tolerowane są ze względu na większe dobro, jednak nie przekazują w żaden sposób zgody na mianowanie jakiegokolwiek zła „prawem”, czy to cywilnym czy jakimkolwiek innym. Co więcej, zło, które może być tolerowane w życiu doczesnym (zło określone w DH jako „prawo cywilne” dane ludziom)jest podmiotem prawa boskiego i boskiej sprawiedliwości.

Krótko mówiąc, nie ma nic w słowach i pismach  ojców Kościoła, świętych czy papieży co dawałoby przyzwolenie na tolerowanie zła – jako „prawa cywilnego” – tym bardziej usankcjonowanego naturą i godnością ludzką.

Występuje zatem spora różnica pomiędzy traktowaniem zła jako usankcjonowanego prawem naturalnym „prawa cywilnego” danego ludzkości, a tolerowaniem pewnych zachowań, praw i praktyk w celu unikania większego zła, krzywdy społecznej. Oto dlaczego właśnie papież Leon XIII nauczał w Immortale Dei, iż Kościół nie skazuje na potępienie twórców prawa, którzy w imię Oborny większego, wspólnego dobra narodu tolerują religie fałszywe. Raz jeszcze, nie ma nic w nauczaniu przedsoborowym KK, co pozwalałoby na wspieranie prawa cywilnego, które zezwala na akceptowanie obiektywnych aktów zła (wyznawania i promowania fałszywych wyznań, religii), jako praw opartych na godności istoty ludzkiej. Papież Pius IX podobnie piętnuje takie zjawiska w swojej encyklice Quanta Cura (1864).

Jednak, co jest nawet bardziej zdumiewające, to fakt, iż DH nigdy nie potwierdza nieomylnej doktryny KK – w zakresie jego statusu społecznego Królestwa Jezusa Chrystusa, jak zostało ono określone w Quas Primas przez papieża Piusa XI. Wielu zastanawia się do dziś, jak Sobór mógł stworzyć tak istotny dokument, w którym w żadnym miejscu nie wspomina się prawach nadanych przez Jezusa Chrystusa. Przecież papież Leon XIII nauczał w Annum sacrum, że królestwo Chrystusa Króla obejmuje nie tylko katolików, ale i wszystkich, którzy znajdują się poza Kościołem i katolicką wiarą. -…]

Prawdą jest, iż już papież Pius IX powiedział, iż w dzisiejszych czasach nie można dłużej wskazywać i wymagać, iż religia katolicka powinna być religią państwową, wykluczając wszelkie inne formy wyznania. Państwo nie ma prawa pozostawać w pełni neutralne w zakresie stosunku do religii, na rzecz promowania świeckiej polityki. Gdyż, jak powiedział św. Paweł w liście do Rzymian – nie ma innej władzy, niż ta która pochodzi od Boga. Każda władza wywodzi swoją siłę z mocy boskiej, żaden rząd nie ma prawa do uchwalania przepisów, które jawnie sprzeciwiają się najważniejszym prawom boskim. Jednak czytając DH każdy zyskuje wrażenie, iż możliwe jest stanowienie prawa ludzkiego, które nie tylko przeciwne jest prawu jezusowemu, ale i nadaje ludzkiemu prawu priorytet przed boskim.

-…]

Oznacza to także, iż wątpliwe nauczanie zawarte w DH nie należy w rzeczywistości do powszechnej nauki Kościoła, jego nieomylnego Magisterium, co wymaga koniecznie podjęcia na nowo dyskusji w tym zakresie i zmiany w przyszłości.

Jak kończy swoje rozważania autor, kwestia nauczania KK w zakresie tolerancji  religijnej zawarta w dokumencie Dignitatis Humanae będzie niewątpliwie jednym z najważniejszych tematów dyskutowanych przez Watykan i Bractwo św. Piusa X. Jak bowiem twierdzi j. Salaza, kwestia ta ma ogromne znaczenie dla pogodzenia stanowisk stron.



Za: Christianitas | http://christianitas.pl/?sr=!czytaj&dz=11&id=1049 | http://christianitas.pl/?sr=!czytaj&dz=11&id=1050

Skip to content