Aktualizacja strony została wstrzymana

Spory między prorokami – Stanisław Michalkiewicz

W żydowskiej gazecie dla Polaków, czyli „Gazecie Wyborczej” nie pisują – jak gdzie indziej – zwyczajni redaktorzy. W „Gazecie Wyborczej” pisują prorocy. Ale – co wiadomo już ze Starego Testamentu, którego „autora” piosenkarka Doda posądziła o pisanie pod wpływem zaprawki z wina i jakichści „ziół” – prorok prorokowi nierówny. Dlatego w „Gazecie Wyborczej” są prorocy więksi i mniejsi. Prorokiem większym, czyli inaczej mówiąc – zwyczajnym, jest np. red. Adam Michnik. Natomiast prorokiem mniejszym jest red. Jacek Źakowski. Jak odróżnić proroka większego od mniejszego? To proste; prorok większy ma rację zawsze, podczas gdy prorok mniejszy niekiedy racji nie ma.

Tak właśnie okazało się po sławnym manifeście red. Źakowskiego przeciwko „chamstwu”. Red. Źakowski wezwał, by z „chamstwem” walczyć tak samo, jak z „kibolstwem”. Jak wiadomo, z „kibolstwem” walczy się przy pomocy policji, która tych „kiboli” eskortuje i pilnuje, a jak wymkną się jej spod nadzoru, to i oskarża o różne przestępstwa, niezawisłe sądy przywalają im grzywny, a kluby sportowe, podobnie jak prostytucja, hazard i przemysł rozrywkowy, stanowiące od lat park jurajski byłych (?) funkcjonariuszy razwiedki wojskowej i SB, kasują forsę za bilety. Osobiście jestem przeciwny walce z „kibolstwem”. Jeśli ktoś gustuje w plebejskich rozrywkach, to niech nie narzeka na panujące tam obyczaje. Jeśli tedy „kibole” chcą się między sobą bić na stadionach, to niech się nawet nawzajem pozabijają. Rozgrywanie przy tej okazji meczów nie jest wcale potrzebne w sytuacji, gdy dla „kiboli” mecz jest przecież tylko pretekstem do rozgrywki własnej. A ponieważ stadiony przypominają twierdze, to jest gwarancja, że taka bijatyka nie zaszkodzi osobom postronnym, więc kierujący klubami sportowymi razwiedczykowie i ubecy mogliby z powodzeniem wynajmować im obiekty sportowe na walki – oczywiście za opłatą i kaucjami z góry.

Ale mniejsza o „kiboli”, bo ważniejsze, że gdy red. Źakowski zaapelował o porozumienie właścicieli największych portali internetowych w sprawie walki z „chamstwem”, to nie tylko nie doszło do porozumienia, ale w dodatku propozycja red. Źakowskiego spotkała się z krytyką red. Wujca, który zarzucił red. Źakowskiemu intencję wprowadzenia do Internetu cenzury. Widać wyraźnie, że red. Wujec jest większym prorokiem, niż red. Źakowski, ale mniejsza już o to, podobnie jak i o przyczynę tego wyższego miejsca red. Wujca w prorockiej hierarchii, bo z tą cenzurą coś jest na rzeczy. Chodzi o to, że red. Źakowski „chamstwo” traktuje dość szeroko, obejmując tym pojęciem również „brednie”. A co tą są „brednie”? Ano, „brednie” to są opinie i poglądy, z którymi red. Źakowski się nie zgadza, albo które nie mieszczą mu się w głowie. Czasami zresztą „brednie” z „chamstwem” się mieszają, np. w stwierdzeniu, iż pan prezydent „liże Ukraińcom rów”, bo nie da się ukryć, że to samo robili również inni dygnitarze, dopóki banderowcy nie spróbowali ich przetestować rajdem rowerowym. Ale mniejsza o to, bo ważniejsza jest różnica zdań między prorokami, a właściwie to, że red. Wujec, jako prorok niewątpliwie większy od red. Źakowskiego wypowiedział się przeciwko cenzurze. Do tej pory „Gazeta Wyborcza”, chociaż oczywiście wolnościowej retoryki używała aż do przesady, to przecież opowiadała się za penalizacją takiego np. „kłamstwa oświęcimskiego” i temu podobnych „bredni” a więc raczej ZA cenzurą. Czyżby coś się zmieniło, czyżby spór między prorokami zwiastował nam zmianę „etapu”, na którym będą liczyły się już całkiem inne „mądrości”?

Wykluczyć tego nie można, bo charakterystyczne i dla red. Źakowskiego i dla red. Wujca jest to, że starannie nie dostrzegają słonia w menażerii. Każdy czytelnik różnych forów internetowych bez trudu może zauważyć wyraźną koordynację zamieszczanych komentarzy, która świadczy, że do tej pracy, być może po przeszkoleniu w zakresie obsługi komputera, zostali oddelegowani wypróbowani, być może już emerytowani, ale oczywiście w dalszym ciągu „w służbie narodu” fachowcy z razwiedki i SB. Nawet i u mnie objawił się taki jeden, co to wprawdzie tytułuje się „hrabią”, ale od razu widać, że to z tych hrabiów, co to „srać chodzili za chałupę”. Przy tym – jak to często z ubekami bywa – renegat, ale natchniony poczuciem misji meliorowania tubylczego narodu, podobnie, jak nieboszczyk Leszek Kołakowski, o którym ojciec Jan Andrzej Kłoczowski OP powiada, iż pragnął, „żeby tą Polską, trochę zapyziałą i trochę chłopsko-kartoflaną potrząsnąć, natchnąć ją jakąś wielką ideą, wielką utopią”. Więc nieboszczyk Leszek Kołakowski, w zależności od mądrości etapu, albo trząsł nami najpierw przy pomocy marksizmusa-leninizmusa, a jak za marksizmus-leninizmus już gorzej płacono, to przy pomocy ulubionego przez „drogiego Bronisława”, „konserwatywno-liberalnego socjalizmu”, albo – jak to pięknie określił przewielebny ojciec Kłoczowski – „katolickiego chrześcijaństwa bezwyznaniowego”. Takie to ci „wielkie idee” i „wielkie utopie”.

Hrabia” na takie przepastne wyżyny wspiąć się nie odważa, pewnie w obawie, by nie dostać zawrotu głowy, tedy ambicje melioracyjne miarkuje po swojemu, według kryteriów wspomnianego parku jurajskiego: „Nastąpił przełom, jakże ważny dla wizerunku naszego kraju – dziękujemy ci Madonno, dziękujemy wam fani Madonny, dziękujemy ci rządzie Polski!” Taki to ci manifest Towarzysza Szmaciaka, prosto spod serca gorejącego! A jak wiadomo, największym zmartwieniem „fanów Madonny” było, czy zaprezentują się jako „wspaniała publiczność”, czy nie. Gdzieżby im w tej sytuacji cokolwiek mogło się nie podobać? „Kołtun z prowincji czy z miasta, z otwartą gębą żre ciasta” i myśli, że jest światowcem.

Więc skoro najwięksi prorocy, prowadzący tubylczy naród ku nieuchronnemu przeznaczeniu wydali takie instrukcje starym czekistom, co to jeszcze? no, mniejsza z tym – to nic dziwnego, że o żadnym porozumieniu przeciwko „chamstwu” na tym etapie mowy być nie może. Kiedyś, w przyszłości – na pewno będzie, ale jeszcze nie teraz. Na tym etapie „chamstwo”, jeśli nawet tu i ówdzie miesza się z „bredniami”, to przecież zasadniczo nie traci obiektywnie postępowego charakteru. Prorocy mniejsi nie zawsze to pojmują, tedy nic dziwnego, że muszą być sztorcowani i pouczani przez większych, ot, dla przykładu – przez red. Pawła Wujca.

Stanisław Michalkiewicz
Felieton  ·  tygodnik „Nasza Polska”  ·  2009-08-25  |  www.michalkiewicz.pl

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.


Skip to content