Aktualizacja strony została wstrzymana

Zjawa-Gospa z Medjugorie dalej straszy…

Zamieszczamy poniższy wywiad („Konfesjonał świata”) jako przestrogę ukazującą stan postrzegania współczesnych hierarchów nie potrafiących już rozeznać dobra od zła, dzieła Bożego od fałszywych objawień. Przyznajemy, że wiązaliśmy pewne nadzieje z objęciem przez abp. Hosera misji w Medjugorie. Zawiedliśmy się całkowicie.

W wywiadzie Arcybiskup wprowadza przede wszystkim nieporozumienie. Jakkowiek sam kilkakrotnie podkreśla problem z uznaniem autentyczności rzekomych objawień („wciąż czekamy na stanowisko co do prawdziwości lub braku prawdziwości tych objawień„), jednak pomija fakt, że biskup miejsca – będący pierwszym w ocenie nadprzyrodzoności zjawisk – dwukrotnie na przestrzeni kilkudziesięciu lat (w latach 1980. oraz obecnie) wypowiedział się całkowicie krytycznie uznając rzekome objawienia jako fałszywe. Ocena miejscowego biskupa zawsze zamyka nieporozumienie jednak szatańskie siły próbują aktywizować to miejsce i podtrzymywać kult zjawy-Gospy. Niestety, Arcybiskup uległ całkowicie tej sile i brnie w obłęd kontynuowania niebezpiecznej fikcji.

Dlaczego Arcybiskup nie chce zauważyć oczywistych sprzeczności pomiędzy objawieniami w Rwandzie, objawieniami uznanymi za prawdziwe bowiem tak ocenił to miejscowy biskup, a negatywną oceną biskupów w Medjugorie? Dlaczego przytakuje brednie Redaktora o  tym jakoby „w Medjugorie odnajdujemy powrót do tradycyjnych form pobożności„, skoro nie uświadczy się tam tradycyjnej Mszy świętej? Dlaczego w końcu Arcybiskup zachęca wszystkich do pielgrzymowania do Medjugorie („Zachęcam, ze względu na to, że korzyści duchowe są niewątpliwe„), bez brania pod uwagę, że przy braku uregulowania zjawiska zamiast zachęt należy zachować szczególną ostrożność gdy tenże – jak twierdzi – Kościół nie wypowiedział się (chociaż przecież Kościół poprzez miejscowego biskupa uczynił to dwukrotnie!) co do autentyczności rzekomych objawień? Czy nie jest to przykładem braku roztropności, ostrożności, przezorności, jaskrawym przykładem braku mądrości?

Więcej tekstów na temat Medjugorie tutaj.

Red.

 


 

Konfesjonał świata

Z ks. abp. Henrykiem Hoserem, wizytatorem apostolskim dla parafii w Medjugorie, rozmawia Beata Falkowska 

Od lipca przebywa Ekscelencja w Medjugorie jako wizytator apostolski dla parafii św. Jakuba. Kolejna ważna misja w życiu Księdza Arcybiskupa?

– Większość mojego życia pracowałem w wymiarze międzynarodowym, to jest moja czwarta wizytacja apostolska, którą podejmuję. Między innymi przez półtora roku byłem wizytatorem apostolskim po ludobójstwie w Rwandzie, to też było takie czasowo nieokreślone pełnienie misji. Jest to chyba główny wyznacznik, który spowodował, że po raz kolejny zostałem „powołany do wojska”.

To zadanie wiąże się z dużą odpowiedzialnością?

– Jest to ogromna odpowiedzialność, którą ponoszę z innymi. Liczę na wsparcie Opatrzności Bożej i pomoc Matki Bożej, której tutaj służę. W zeszłym roku przyjechałem po raz pierwszy do Medjugorie jako wysłannik Ojca Świętego. To była misja zapoznawcza, a dziś misja wykonawcza. Jest to inna perspektywa pracy.

Głównym jej celem jest rozwój duszpasterstwa w Medjugorie i rozeznawanie potrzeb pielgrzymów.

– Tak, przede wszystkim dostosowanie duszpasterstwa do rosnącej liczby pielgrzymów z różnych stron świata. Do Medjugorie przyjeżdża rocznie blisko 2,5 mln osób z co najmniej 80 państw. Mamy wielu pielgrzymów spoza Europy – jest dużo Amerykanów, Azjatów: Japończyków, Koreańczyków, Wietnamczyków. W czasie tegorocznego festiwalu młodych śpiewał chór złożony z chórzystów z 22 państw świata, na początku i na końcu festiwalu odbyła się defilada jak na olimpiadzie ze sztandarami przedstawicieli 72 państw. To pokazuje skalę tego, z czym mamy tu do czynienia.

Potrzeba zatem odpowiedniej liczby spowiedników organizujących również liturgię i towarzyszących wiernym w programie katechetycznym, który tu jest. Wszystko to odbywa się w bardzo skromnej infrastrukturze, ograniczającej się do jednej parafii z niewielkim kościołem. Należy stworzyć plan strategiczny na dłuższy czas, o charakterze międzynarodowym, który będzie otwarty na różnorodność, przede wszystkim językową. To jest wielkie wyzwanie. Na stałe potrzeba też zespołu tłumaczy. Na terenie Domu Radia, który znajduje się na zapleczu kompleksu parafialnego, jest dziś 16 kabin do tłumaczeń w różnych językach, również polska kabina, tłumaczenia z Mszy św., nabożeństw są transmitowane przez fale ultrakrótkie, które można odbierać w telefonie lub radiu. Bardzo ważnym problemem jest też uregulowanie sytuacji różnych grup i wspólnot, które tu się zainstalowały, a których status kanoniczny i cywilny nie jest jeszcze ustalony. To też jest duża praca do wykonania.

Co wywarło na Księdzu najsilniejsze wrażenie podczas pierwszych pobytów w tym miejscu?

– Kontrast między skromnością miejsca a wielkością dokonań. Tu odbywają się wielkie przemiany duchowe w postaci nawróceń, ludzie odnajdują drogę wiary poprzez modlitwę, kontakt z Pismem Świętym, uczestnictwo w sakramentach: we Mszy św., w sakramencie spowiedzi.

To są niematerialne, niewidoczne skutki pobytu tutaj. One są frapujące. Można przyznać temu miejscu nazwę, którą jest określane – „konfesjonał świata”. I to w sytuacji, gdy w wielu krajach sakrament pokuty i pojednania nie jest praktykowany, w związku z tym ludzie nie mają poczucia grzechu, umiejętności rozróżniania dobra i zła. Tutaj odkrywają to na nowo.

Jakie wnioski płyną z dotychczasowego pobytu w Medjugorie, z rozmów z ojcami franciszkanami, którzy opiekują się parafią, ze spotkań z pielgrzymami?

– W porównaniu z miejscami innych maryjnych objawień – choć tutejsze objawienia nie są potwierdzone przez Kościół, zatem ujmujemy je w cudzysłów – nie ma tu jakichś rewolucyjnych nowości. To, co jest wyróżnikiem i wartością promowaną, to nawrócenia, a także powrót do modlitwy, do odkrycia wartości postu, który zanika w Kościele katolickim. W wielu krajach bardziej zauważa się ramadan niż Wielki Post. Spowiednicy mówią, że nie ma dnia, żeby nie mieli spowiedzi przypieczętowującej nawrócenie, przemianę życia. Często nawracają się ludzie ze świata show biznesu, celebryci, którzy nie mieli nic wspólnego z wiarą. Dziś są świadkami, bo ci, którzy się nawracają, stają się świadkami spotkania z Bogiem.

Spotyka tu Ekscelencja świadków?

– Na pewno, niedawno miałem bardzo ciekawe spotkanie z grupą Słowaków, którzy kończyli tygodniowe rekolekcje o chlebie i wodzie. Jedną z rzeczy proponowanych przez Medjugorie jest post o chlebie i wodzie w środę i w piątek, ale są też rekolekcje pięciodniowe, sześciodniowe o chlebie i wodzie. Okazuje się to możliwe, ludzie bardzo głęboko to przeżywają, wówczas Słowo Boże naprawdę głęboko ich penetruje. Słowacy kończyli rekolekcje oczywiście w bardzo radosnych nastrojach. Mówiłem im, że mają teraz misję do wykonania. Mówię to wszystkim, którzy tu przyjeżdżają, że mają być misjonarzami, apostołami, świadkami spotkania z Bogiem. Siła świadectwa jest najważniejsza.

W Medjugorie odnajdujemy powrót do tradycyjnych form pobożności jak właśnie post, Różaniec.

– Kościół jest z jednej strony żywym organizmem, z drugiej strony się rozwija, ale ramy jego działania zawsze są podobne, w związku z tym trzeba się wpisać w organizm Kościoła. Bardzo ważne, by modlitwa, post, pokuta wróciły do praktyk naszego życia i by ludzie karmili się ze stołu Słowa Bożego i ze Stołu Eucharystii. Z Medjugorie płynie wezwanie do modlitwy osobistej i rodzinnej, to wszystko zanikło na Zachodzie, a zanik wiary zawsze jest poprzedzony zanikiem modlitwy.

To, co uderza, to fakt, że ludzie do Medjugorie wracają. Najczęściej nie jest to jednorazowa wizyta, ale pielgrzymują kilka razy do roku.

Każdy przywozi sytuację religijną swojego kraju. Inaczej reagują Polacy, którzy są najczęściej ludźmi wierzącymi, praktykującymi, oczywiście na różnym stopniu praktykowania i wierzenia – często jest to powierzchowne; a inaczej reagują ludzie Zachodu, którzy odkrywają tu nieznaną im rzeczywistość Kościoła. Na Zachodzie ogólnie nie ma adoracji Najświętszego Sakramentu, nie ma propagowania Różańca, nie odprawia się Drogi Krzyżowej, nie ma spowiedzi. Raz, że jest coraz mniej księży, a dwa ci, którzy są, nie spowiadają, zatem zwykli ludzie nie mają takiego nawyku, potrzeby. Tu przeżywają rekolekcje, które powodują wydobycie z głębokiej pamięci, również pokoleniowej, sposób bycia katolikiem, chrześcijaninem.

Ludzie z Zachodu odkrywają tu zapomnianą w ich krajach rzeczywistość Kościoła, a co odkrywają w Medjugorie Polacy?

– To jest też tajemnica tego miejsca. Polacy, którzy tu przyjeżdżają, mówią, że odkrywają inną atmosferę. Przecież w Polsce mamy dostęp do spowiedzi, modlimy się na Różańcu etc., a największa liczba pielgrzymów przybywa obecnie do Medjugorie właśnie z Polski. Dawniej byli to Włosi, ale we Włoszech nie ma obecnie następstwa pokoleń wierzących, zatem przyjeżdżają głównie starsze osoby z Włoch. Polacy przyjeżdżają we wszystkich kategoriach wiekowych i ta liczba wzrasta – czasem przybywa nawet po kilkanaście autokarów dziennie.

Sama znam osoby, które wracają tu nawet kilka razy w roku, co ich tu przyciąga?

– Jak widać, również Polacy potrzebują oddychać obecną tu atmosferą. Czysto reporterskie spojrzenie staje się ubogie, bo cóż tu można zobaczyć. Są dwa wymiary przebywania w takich miejscach – najpierw wymiar czasowy – trzeba być tu dłużej, aby zaangażować się, wejść w strefę ciszy, uczestniczyć w wydarzeniach, które zaplanowane są na każdy dzień tygodnia, nie tylko we Mszy Świętej, ale w adoracji Najświętszego Sakramentu, w adoracji Krzyża w piątek, odmówić codziennie wszystkie części Różańca, przejść ścieżkami różańcowymi, wejść na Križevac, odprawić Drogę Krzyżową. To wszystko wymaga czasu. Kościół parafialny św. Jakuba, Góra Objawienia i krzyż na Križevacu, postawiony w 1933 roku z okazji 1900. rocznicy Odkupienia – te miejsca wyznaczają trójkątną przestrzeń sakralną, jaką jest Medjugorie.

Pan Bóg przewidział, że człowiekowi do spotkania z Nim potrzeba tego wyjścia „poza obóz” i dlatego daje nam takie miejsca?

– To jest taki genius loci. Są ludzie, którzy przyjeżdżają w te okolice na wakacje nad Adriatyk, wstępują do Medjugorie, bo słyszeli o tym miejscu, i wyjeżdżają nawróceni. Tutaj łaska czeka na człowieka.

Wiele lat posługiwał Ekscelencja w Rwandzie. Można dostrzec wspólne przestrzenie objawień z Kibeho z wydarzeniami z Medjugorie?

– Byłem świadkiem objawień w Kibeho, które są już uznane przez Kościół, tutaj trudnością pastoralną jest to, że wciąż czekamy na stanowisko co do prawdziwości lub braku prawdziwości tych objawień.

Oba objawienia miały miejsce w tym samym roku. Na pewno możemy mówić o ich profetycznym charakterze – Kibeho było zapowiedzią ludobójstwa, w Medjugorie padło ostrzeżenie przed wojną na Bałkanach.

W tym rejonie miała miejsce największa wojna w Europie po II wojnie światowej. Matka Boża jest w Medjugorie szczególnie czczona jako Królowa Pokoju.

– Tak, jest to cecha wyróżniająca to miejsce. W Kibeho Matka Boża objawiła się jako Matka Słowa Bożego, czyli Chrystusa, tutaj czcimy Matkę Bożą pod wezwaniem Królowej Pokoju, co nie jest nowością. Jest to wezwanie z Litanii loretańskiej, znane od wielu lat. Historia Medjugorie zaczęła się przed straszną wojną na Bałkanach, mającej cechy masowych zbrodni, kwalifikowanych przez niektórych jako ludobójstwo. Porozrywało to jedność tego regionu, który w tej chwili żyje w nowo utworzonych państwach, wcześniej nieistniejących. To generuje wielką labilność, dlatego taki ośrodek promujący pokój, skupiający wszystkich, którzy tu przyjeżdżają, jest niesłychanie ważny. Warto zauważyć, że Medjugorie – jako jedno z nielicznych miejsc w byłej Jugosławii – zostało oszczędzone, tutaj nie było działań wojennych. Dlatego to jest tak ważny punkt, skąd apel pokoju rozchodzi się na cały świat, nie tylko w wymiarze militarnym, bo punktem wyjścia jest pokój wewnętrzny każdego człowieka. Źyjemy dziś w cywilizacji i kulturze niepokoju, w związku z czym konsumpcja środków uspokajających jest gigantyczna, a plaga samobójstw określa brak pokoju wewnętrznego i pozytywnego podejścia do życia.

„Pokój i dobro” – to hasło zakonu franciszkańskiego. Posługa franciszkanów wpisuje się w charyzmat tego miejsca.

– Bardzo. Nie byłoby Medjugorie bez franciszkanów. W ocenie tego, co tu się dzieje, nie wolno zapominać przy ewaluacji i kryteriach oceny odczytania znaków czasu w kontekście rad ewangelicznych, że drzewo poznaje się po owocach. Tutaj zdecydowanie owoce są dobre i dojrzałe. W związku z tym, to nie mogło wyrosnąć z jakiegoś drzewa szatańskiego.

Zostawiając prawdziwość objawień w Medjugorie, poprzez maryjność tego miejsca, płynącą stąd modlitwę różańcową wierni odpowiadają na prośby Maryi kierowane w objawieniach z XX wieku – o modlitwę, post i nawrócenie.

– O udziale Maryi w życiu Kościoła i w dziele zbawczym mówi ósmy rozdział Konstytucji soborowej o Kościele. Częstotliwość tych wielkich objawień jest dziś większa niż kiedyś, bo świat odchodzi od Boga. W związku z tym Pan Bóg posyła Maryję do Lourdes, Fatimy czy Kibeho – być może też do Medjugorie – by ludziom przypomnieć, kto jest ich Stwórcą i kto jest ich przeznaczeniem.

Potęga Bożej łaski objawia się w Medjugorie także w uzdrowieniach fizycznych.

– Owszem. Jest tu bardzo fachowo prowadzone archiwum. Widziałem ogromną ilość dokumentacji medycznej poświadczającej przez lekarzy cudowne uzdrowienia.

Płynie stąd również wezwanie do modlitwy za kapłanów. Franciszkanie z Medjugorie propagują m.in. apostolat modlitewny Margaretka skupiający osoby otaczające modlitwą księży.

– Kościół nie może istnieć bez kapłanów, bo to oznacza Kościół bez Eucharystii, spowiedzi. Na Zachodzie mamy ostatnie liczniejsze pokolenie księży. Gdy pracowałem w Brukseli, jeden wnuczek pytał się babci, dlaczego, żeby być księdzem, trzeba być starym, bo on młodego księdza nigdy nie widział. Dlatego modlitwa za kapłanów jest tak ważna. Na Zachodzie status kapłana jest bardzo niski. Pamiętam, kiedy jako młody kapłan byłem we Francji i jeździłem po tamtejszych plebaniach, byłem zszokowany straszną biedą księdza francuskiego, żyjącego dosłownie wśród pajęczyn. Pamiętam wyprzedaże używanych ubrań dla księży. Taki był status księdza po wprowadzeniu rządów masońskich, gdy Kościołowi wszystko odebrano. W Polsce tego nie było, ale dziś być księdzem w Polsce i pokazać się w koloratce jest trudne, w sytuacji gdy większość stron internetowych zamieszczających negatywne teksty o kapłanach ilustruje te materiały zdjęciami koloratki.

Czy misja Ekscelencji w Medjugorie nie ma horyzontu czasowego?

– Nie ma ograniczeń. Trudno powiedzieć, na pewno będzie trwała minimum rok, bo mam złożyć sprawozdanie po roku pobytu w Medjugorie, czyli do połowy 2019 r.

Ekscelencja zachęca wszystkich do pielgrzymowania do Medjugorie?

– Zachęcam, ze względu na to, że korzyści duchowe są niewątpliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, 7 października 2018

 


 

Skip to content