Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas programu „W tyle wizji”, emitowanego w publicznej TVP Info 5 stycznia. Podczas emisji odcinka, do programu dodzwonił się zaniepokojony widz z Kanady, który szanownym gospodarzom, redaktorom prawicowego portalu wPolityce.pl oraz widzom, opowiedział o procedowanej właśnie w amerykańskiej Izbie Reprezentantów ustawie s.447, zwanej też JUST Akt.
W przypadku jej uchwalenia i podpisania przez prezydenta Trumpa, Polsce mogą grodzić roszczenia amerykańskich organizacji żydowskich na kwotę sięgającą 65 miliardów dolarów, czyli mniej więcej tyle ile wynosi roczny budżet naszego kraju. Pan Leszek sygnalizował przy tym, że niemal nikt, poza red. Rachoniem, w publicznych mediach o tej sprawie nie informuje.
Jednak 65 miliardów dolarów dla redaktora Krzysztofa Feusette’a i redaktor Doroty Łosiewicz wydały się być nic nie znaczącą drobnostką. Wyglądający na poirytowanych dziennikarze, nie tylko nie zainteresowali się aktem prawnym, mogącym mieć dla Polski skutki katastrofalne, ale skwitowali wypowiedź polonusa ironią i drwiną. Przedstawiona przez słuchacza sugestia o braku jakichkolwiek, poza drobnymi wyjątkami, informacji w polskich mediach o grożących Polsce miliardowymi odszkodowaniami procedurach, została skwitowana przez pana redaktora następującym pytaniem: „proszę powiedzieć, czego pan od nas oczekuje w tej sprawie?”
Czego zatem może oczekiwać zatroskany widz od inteligentnych dziennikarzy, siedzących akurat w studiu telewizji publicznej, na wizji? Mamy zagadkę.
Tu nie ma mowy o pomyłce. To nie był ani TVN ani Polsat. Tak wyglądała poziom dyskusji w publicznej telewizji o potencjalnie śmiertelnych zagrożeniach dla państwa polskiego, prowadzonej przez dwójkę niepokornych, prawicowych publicystów z patriotycznego portalu wPolityce.pl. Co prawda rzecz miała miejsce w programie satyrycznym, jednak oglądanym przez kilkaset tysięcy widzów. Skwitowanie takiej informacji kpiną i drwiną może wywoływać w widzach wrażenie, że mamy do czynienia ze sprawą niepoważną, mało istotną, czy wręcz nierealną.
Należy postawić pytanie: kto w takim razie ma informować obywateli naszego kraju o tym, co tak naprawdę dzieje się w sprawach dla Polski ważnych? Czy tak ma wyglądać „pilnowanie Polski”, deklarowane przy każdej możliwej okazji przez prawicowych dziennikarzy?
Redaktor Łosiewicz raczyła przy tym dodać, że „my trochę bardziej żyjemy naszymi problemami”. To znaczy jakimi? Jakimi problemami żyje kwiat prawicowego dziennikarstwa, jeśli nie działaniami legislacyjnymi, mogącymi doprowadzić Polskę do ruiny? To trzeba zobaczyć. Koniecznie.
DAS