Premier Mateusz Morawiecki udzielił tygodnikowi „Gość Niedzielny” wywiadu, w którym poproszono go m.in. o ustosunkowanie się do zjawiska przemocy domowej.
– Nie można na krzywdę najsłabszych, bezbronnych patrzeć przez ideologiczne okulary, ale też nie można zamykać na nią oczu. – stwierdził Morawiecki. Na pytanie „Czy podziela Pan diagnozę, że źródłem agresji wobec kobiet i dzieci są nierówności płci i role kulturowe narzucone przez tradycję, a więc także Kościół katolicki?”, odparł natomiast:
– Nie zgadzam się z taką opinią. Do przemocy nie dochodzi tam, gdzie występuje dbałość o więzy rodzinne, o normalny dom, gdzie panuje miłość. Przemoc pojawia się częściej w związkach nieformalnych, a nie tych usankcjonowanych prawnie. Dlatego nie chciałbym, aby ta szkodliwa ideologia, jaką jest gender, przykryła realny problem przemocy domowej wobec dzieci i kobiet.
Pytanie nawiązywało do antyrodzinnej „konwencji antyprzemocowej”, którą Platforma Obywatelska ratyfikowała w 2015 r. PiS zapowiedziało wówczas, że po jego dojściu do władzy Polska wypowie tę umowę. Obietnica ta do dziś nie została zrealizowana.
Słowa premiera zabolały środowiska lewicy rozporkowej, które wyraziły z ich powodu swoje „oburzenie”.
(Na podstawie rp.pl opracował A.D.)