Aktualizacja strony została wstrzymana

Teoria spiskowa potwierdzona, uzupełniona i zaktualizowana – Stanisław Michalkiewicz

Ach, jakże mi przyjemnie, bo jakże ma mi być, kiedy właśnie potwierdza się moja ulubiona teoria spiskowa? Przypomnę, że chodzi o to, iż kiedy po spotkaniu Michaiła Gorbaczowa z prezydentem Ronaldem Reaganem w Reykjaviku w roku 1986 gruchnęła wieść, że istotnym elementem przyszłego porządku politycznego w Europie, który miałby zastąpić rozsypujący się porządek jałtański, będzie ewakuacja imperium sowieckiego z Europy Środkowej, w wielu krajach tego regionu rozpoczęły się przygotowania do transformacji ustrojowej. Miały one charakter systemowy i prywatny. W ramach przygotowań systemowych dokonało się uwłaszczenie nomenklatury, która poprawiała sobie stan posiadania rozkradając w sposób zorganizowany państwowy majątek. Drugim nurtem systemowych przygotowań była selekcja kadrowa w strukturach podziemnych. We współpracy z komunistycznym wywiadem wojskowym „lewica laicka”, czyli dawni stalinowcy, w pierwszym, albo drugim pokoleniu, częściowo z semickimi korzeniami, zapewnili sobie dominującą pozycję w strukturach podziemnych i jako „reprezentacja społeczeństwa” podzielili się z funkcjonariuszami reżimu i to z najtwardszym jego jądrem, władzą nad mniej wartościowym polskim narodem tubylczym. Obok tych dwóch systemowych nurtów pojawił się nurt trzeci – przygotowań prywatnych. Bezpieczniacy na wszelki wypadek postanowili zawczasu przewerbować się na służbę do przyszłych sojuszników Polski – bo wiadomo było, że kiedy Sowiecki się z Europy środkowej wycofają, to nastąpi odwrócenie sojuszy. Zatem albo sami się „odwrócili”, albo „zostali odwróceni” – jak to wyjaśnił Maciejowi Zalewskiemu rezydent CIA w Warszawie: „Oni mieli zostać odwróceni i zostali odwróceni. I tak ma być!”. Odwróceni – to znaczy – zamiast pracować dla ZSRR, zaczęli pracować dla CIA lub FBI albo niemieckiej BND lub izraelskiego Mosadu – ale nie dla Polski. Na tej podstawie sformułowałem swoją ulubioną teorię spiskową, według której Polską rotacyjnie rządzą trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie. Zaczęło się to pod koniec drugiej polowy lat 80-tych i trwa do dnia dzisiejszego – bo powstałe w tamtych czasach zależności reprodukują się w kolejnych pokoleniach ubeckich dynastii. Mamy bowiem u nas zjawisko dziedziczenia pozycji społecznej, zgodnie z którym dzieci aktorów zostają aktorami, dzieci reżyserów – reżyserami, jak np. „córunia-lesbijka”, dzieci piosenkarzy – piosenkarzami, dzieci sędziów – sędziami, oczywiście niezawisłymi, jakże by inaczej – no a dzieci konfidentów – konfidentami, bo to przecież taki sam zawód, jak każdy inny.

Powtarzam te rzeczy aż do znudzenia z dwóch powodów. Po pierwsze – repetitio mater studiorum est, toteż nigdy dość powtarzania, a po drugie – właśnie złowrogi minister Macierewicz ujawnił informację, która tę moja ulubioną teorię spiskową nie tylko potwierdza, nie tylko ubogaca, ale i na swój sposób aktualizuje. Oto okazało się, że Polacziszka służący Sowieckiemu Sojuzu, „piczka-zasadniczka”, czyli premier-generał Wojciech Jaruzelski, na polecenie swoich oficerów prowadzących, zadbał o utrzymanie wpływów Stronnictwa Ruskiego w naszym nieszczęśliwym kraju również na okres „życia po życiu” sowieckiego imperium w Europie Środkowej. W tym celu utworzył tak zwany „złoty fundusz”, czyli konspirację w wojsku, podobna do tej, którą we Francji skonstruował generał Ludwik Andre wprowadził w armii system awansowy według tzw. „fiszek”, czyli karteczek umieszczonych albo w pudle z napisem „Korynt”, albo w pudle z napisem „Kartagina”. Oficerowie z „Koryntu” byli przeznaczeni do awansów i wszelkich udogodnień w służbie, podczas gdy oficerowie z „Kartaginy” mogli się z awansami pożegnać i byli skazani na pełnienie w armii stanowisk podrzędnych. Pudła z fiszkami trzymała pod nadzorem kanalia nazwiskiem Narcyz Vadecard, sekretarz Wielkiego Wschodu Francji – przestępczej organizacji nepotystyczno-korupcyjnej, specjalizującej się w skrytym manipulowaniu wielkimi masami ludzi dla osiągania korzyści politycznych, materialnych i ideologicznych w postaci doprowadzania mniej wartościowych narodów europejskich do stanu bezbronności. Na użytek idiotów masony – bo o nich przecież mowa – przedstawiają rozmaite „tajemnice”, „rytuały” i „kabały” – na przykład liczą wszystkie samogłoski w Biblii, potem wyciągają z tego pierwiastek kwadratowy, od uzyskanej w ten sposób liczby odejmują roczną produkcję parasoli i w ten sposób wychodzi im data, dajmy na to, końca świata. Rozmaici mikrocefale bardzo się tymi rewelacjami nasładzają, dzięki czemu biznes – jak to mawiano w warszawskich sferach kupieckich – „sze krenczy”. Kryterium, jakim masony, to znaczy generał Andre i jego zwierzchnik, premier Emil Combes, były ksiądz, rodzaj ówczesnego pana Obirka lub Bartosia – kierowały się przy zakwalifikowaniu oficera do „Koryntu”, czy Kartaginy”, był jego stosunek do religii. Bo według masonów wszyscy ludzie będą wprawdzie braćmi, ale wiadomo, że wśród braci jeden jest starszy, a drugi młodszy, toteż jeden musi słuchać drugiego, a jak go słucha, no to w rezultacie „brat b rata w d… harata” – na czym oczywiście najbardziej korzystają bracia najstarsi, co to nawet w ciemnościach rozpoznają się po zapachu. W „złotym funduszu” stosunek do religii nie był chyba aż taki ważny, jak stosunek do Związku Radzieckiego – bo generał Jaruzelski, podobnie jak Mieczysław Moczar, pewnie uważał, że „dla nas, partyjniaków” prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki – i pewnie dlatego w roku 1969, gdy generał Jaruzelski był ministrem obrony narodowej – w opinii oficera rezerwy, a nawet podchorążego musiała być wzmianka o jego stosunku do Związku Radzieckiego. Oficerowie wciągnięci na listę „złotego funduszu” byli promowani przy wszystkich awansach, kierowani na zagraniczne szkolenia i tak dalej. W ten sposób najtwardsze jądro komuny uwiło sobie gniazdko – rodzaj niszy ekologicznej również w NATO – w każdej chwili gotowe do aktywizacji, gdyby tylko z Moskwy padły stosowne hasła. Stronnictwo Pruskie ten stan rzeczy tolerowało, po pierwsze – ze względu na strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, teraz po moskiewskiej wizycie prezydenta Steinmeiera odnowione i zacieśnione, a po drugie – ze względu na wyznawaną przez Niemcy po roku 1990 doktrynę „europeizacji Europy”, która polega na delikatnym, ale cierpliwym i metodycznym wypychaniu USA z polityki europejskiej, zwłaszcza z funkcji jej kierownika. No a teraz złowrogi minister Macierewicz ujawnia, ze generałowie, co to padli ofiarą przeprowadzonej przez niego kuracji przeczyszczającej w naszej niezwyciężonej armii, byli co do jednego związani właśnie ze „złotym funduszem”. No to dlaczego ja mam się nie cieszyć, skoro – po pierwsze – moja ulubiona teoria spiskowa nie tylko została potwierdzona, ale w dodatku uzupełniona i zaktualizowana, a po drugie – że kolejna komunistyczna konspiracja w naszej niezwyciężonej armii została przynajmniej częściowo nadwerężona?

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Felieton    tygodnik „Najwyższy Czas!”    29 listopada 2017

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=4083

Skip to content