Aktualizacja strony została wstrzymana

Kult świętych w edukacji i wychowaniu

Dodano: 2017-11-21 10:02 pm

Współczesna kultura popularna (którą raczej należałoby nazwać antykulturą) produkuje coraz to nowe „dzieła”, których bohaterowie od razu wchodzą do świadomości milionów młodych ludzi na całym świecie. Każdego roku pojawiają się nowe postaci ludzi, zwierząt lub dziwacznych istot występujących w filmach, serialach, książkach, czasopismach i Internecie, a ich wizerunki trafiają szybko na plakaty, naklejki, torebki, plecaki, piórniki i inne „gadżety”, sprzedawane w olbrzymich ilościach. W ten sposób kręci się globalna machina popkulturowego biznesu, napędzana naiwnością kilku- i kilkunastoletnich odbiorców tej papki, wobec której rodzice, dziadkowie, nauczyciele i wychowawcy najczęściej pozostają bezradni.

Owa bezradność wynika z tego, iż osoby odpowiedzialne za edukację i wychowanie młodego pokolenia nie potrafią przedstawić alternatywy dla wszędobylskiej popkultury, ba, nawet nie przychodzi im do głowy, że taka alternatywa jest możliwa. Z rezygnacją przyjmują medialno-biznesowe mody narzucane ich podopiecznym, licząc na to, że za kilka, najdalej kilkanaście lat oni z tego wyrosną i staną się poważnymi, odpowiedzialnymi ludźmi. To oczywiście złudzenie, bo efekty bombardowania popkulturowymi wzorcami w okresie dojrzewania prędzej czy później dadzą o sobie znać w dorosłym życiu. Zamiast ludzi poważnych i odpowiedzialnych, a przede wszystkim samodzielnie myślących, wejdą w dorosłość ludzie o infantylnym podejściu do świata, żyjący w „wirtualnej rzeczywistości”, przez co podatni na ideologiczne manipulacje.

Dlatego katoliccy rodzice, dziadkowie, nauczyciele i wychowawcy nie mogą biernie przyglądać się tej sytuacji, lecz muszą podjąć zdecydowane przeciwdziałanie. Cóż jednak mogą przeciwstawić popkulturowym modom, coraz skuteczniej oddziałującym na zmysły i emocje młodych ludzi? Propozycje mogą być różne, ja jednak chciałbym skupić się na jednej: kulcie świętych.

Kościół katolicki zawsze ogromną wagę przywiązywał do propagowania wzorców osobowych, które są godne naśladowania. Stąd tak wielkie znaczenie, jakie w życiu katolickim nadawano świętym i błogosławionym: mają oni swoje dni w kalendarzu, mają swoje „specjalności” (jako patroni danych zawodów, powołań, czynności itp.), kraje i miasta, które oddały im się pod opiekę, parafie, których są patronami, miejsca kultu, relikwie, no i rzecz jasna licznych imienników, którzy – mniej lub bardziej świadomie – noszą imiona poszczególnych świętych.

Nikt chyba nie potrafi dziś zliczyć wszystkich postaci wyniesionych przez Kościół na ołtarze. Są ich tysiące i z każdym rokiem przybywa. Można oczywiście krytycznie oceniać swoistą „inflację” kanonizacji i beatyfikacji, z jaką mamy do czynienia od kilku dziesięcioleci – szczególnie za pontyfikatu Jana Pawła II – ale nie zmienia to faktu, że nawet w tym czasie świętymi i błogosławionymi Kościoła katolickiego zostawały (z nielicznymi wyjątkami) postacie na to zasługujące.

Ta niezliczona ilość wyniesionych na ołtarze sprawia, że kult świętych i hagiografia mogą stać się skuteczną, bo bardzo atrakcyjną, a zarazem ze wszech miar pożyteczną alternatywą dla mód współczesnej popkultury. Warto się nad tym głębiej zastanowić.

Po pierwsze, wszyscy święci i błogosławieni byli prawdziwymi ludźmi, żyjącymi w konkretnym miejscu i czasie w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat. Dlatego nie może się z nimi równać żadna postać wymyślona przez amerykańskich, brytyjskich czy japońskich scenarzystów lub pisarzy, bo twory wyobraźni nigdy nie będą miały tej siły oddziaływania, co żywi ludzie. Trzeba tylko tych żywych ludzi ciekawie przedstawić, co przecież nie jest trudne, gdyż żywoty świętych to niewyczerpane źródło opowieści na każdy temat. Rozróżnienie pomiędzy prawdą historyczną a fikcją literacką lub filmową jest przy tym szczególnie istotne dla ukształtowania prawidłowego pojmowania rzeczywistości przez młodych ludzi, którzy coraz częściej żyją dziś w „świecie wirtualnym”.

Po drugie, kult świętych – którego początkiem może i powinno być dziecięce zainteresowanie ich postaciami – osadza wyobraźnię dziecka w tradycji naszej łacińskiej cywilizacji, z jej niezwykłymi losami: od starożytnych początków, przez rozkwit w okresie średniowiecza, po kryzys ostatnich wieków. Dzięki temu w młodym umyśle kształtuje się myślenie historyczne, czyli przyczynowo-skutkowe, oraz świadomość własnych korzeni i tożsamości cywilizacyjnej. Mylą się bowiem ci, którzy za objaw kryzysu świadomości historycznej uważają nieznajomość przez dużą część społeczeństwa daty takiego czy innego wydarzenia lub nazwiska takiej czy innej postaci. Prawdziwy kryzys świadomości historycznej polega na tym, że współczesny człowiek nie dostrzega różnic cywilizacyjnych i choć np. formalnie jest katolikiem, odruchowo potępia krucjaty czy inkwizycję, a potrafi się bezkrytycznie zachwycać „osiągnięciami” duchowymi Chińczyków czy Hindusów.

Po trzecie, kult świętych to również znakomita forma wpajania patriotyzmu – co ważne, patriotyzmu zdrowego, zbudowanego na fundamencie etyki katolickiej, a nie pogańskiego, z którego wyrasta megalomania narodowa czy szowinizm. Każdy naród chrześcijański ma swoich świętych, a naród taki jak nasz posiada ich szczególnie wielu, dzięki czemu hagiografię można wręcz uznać za szkielet opowieści o naszych dziejach.

Uczynił to już zresztą w sposób mistrzowski Feliks Koneczny swoją książką Święci w dziejach narodu polskiego. Nie ma historii Polski bez świętych, co oznacza, że bez świętych tak naprawdę nie ma Polski i polskiego narodu. Jeżeli chcemy zachować polskość i przekazać ją następnym pokoleniom, najlepszą drogą do tego jest kultywowanie postaci naszych rodaków wyniesionych na ołtarze.

Po czwarte, niezliczona ilość świętych to zarazem najlepsza ilustracja katolickości, czyli powszechności Kościoła. Wszczepiając młodym ludziom przywiązanie do postaci rozmaitych świętych, uczymy ich zarazem szacunku do wszystkich narodowości, ras i grup etnicznych, a tym samym ukazujemy ludzkość jako barwną mozaikę Bożego stworzenia. Rzecz jasna, uczymy też przywiązania do samego Kościoła, jego historii i instytucji, począwszy od papiestwa, przez biskupstwo, kapłaństwo, po tak liczne przecież zakony. To bardzo ważne również dlatego, że świadomy katolik powinien być człowiekiem ciekawym świata – w dobrym tego słowa znaczeniu. To znaczy: wszędzie i zawsze powinien szukać odniesień do swego Kościoła, wiary i tradycji – czy to w miejscu zamieszkania, na wakacyjnym wyjeździe, zagranicznej wycieczce, pielgrzymce czy delegacji. Katolicka historia, geografia, historia sztuki to ważne elementy zdrowej edukacji, którą należy przeciwstawić coraz bardziej powierzchownemu kształceniu w dzisiejszych szkołach. Postacie świętych są znakomitym punktem wyjścia do wpojenia tak rozumianej ciekawości świata.

Po piąte, trudno o większy wybór dobrych wzorców osobowych niż galeria świętych i błogosławionych. A takie wzorce są niezbędne zwłaszcza w okresie dojrzewania. Większość młodych ludzi ma w tym wieku zasadnicze dylematy: kim chcę być w przyszłości? Czym się chcę zajmować? Jak zamierzam żyć? Źadne poradniki psychologiczne, choćby najlepsze, nie udzielą tak dobrych rad i podpowiedzi, jak żywoty świętych. Przecież ci, których czcimy dziś na ołtarzach, mieli podobne dylematy, przeżywali zwykłe – a czasem i niezwykłe – życiowe problemy, potrafili jednak znaleźć właściwą drogę, która zaprowadziła ich do Nieba. Dlatego ich biografie są niezastąpionym źródłem wiedzy o ludzkich charakterach, cnotach i wadach, wzlotach i upadkach, dzięki czemu powinny odgrywać ważną rolę w kształtowaniu zasad moralnych już od najmłodszych lat. Tym bardziej, że – w przeciwieństwie do tylu współczesnych „dzieł” popkultury – w żywotach świętych nigdy nie ma wątpliwości, że zwycięża dobro.

To tylko najważniejsze zalety kultu świętych w aspekcie edukacji i wychowania. Po głębszym zastanowieniu każdy świadomy katolik będzie w stanie wymienić dalsze. Co ważniejsze, zastosowanie tych rozważań w praktyce wcale nie jest trudne. Hagiografia jest bowiem dziedziną niesłychanie urozmaiconą. Można tu znaleźć poważne dzieła naukowe, ale i opracowania popularne, niezliczone utwory beletrystyczne, z których wiele to prawdziwe arcydzieła literatury. Do tego trzeba dodać stronę ikonograficzną: obrazy, rzeźby, grafiki, wśród których także nie brak arcydzieł. A w naszych czasach dochodzą jeszcze filmy rzetelnie oddające życiorysy świętych (choć filmy o wymowie wątpliwej lub nawet bluźnierczej niestety również się zdarzają, dlatego trzeba tu być wyjątkowo ostrożnym). Jest więc z czego wybierać, no i przede wszystkim jest w kim wybierać.

Każdy katolik – niezależnie od wieku, stanu, pochodzenia, wykształcenia czy miejsca zamieszkania – może znaleźć takich świętych, jacy najbardziej do niego przemawiają. A zatem: rodzice, dziadkowie, nauczyciele i wychowawcy – do dzieła! Niech dzień bez hagiografii będzie dla was i dla waszych podopiecznych dniem straconym!

Paweł Siergiejczyk

Źródło: Zawsze wierni, nr 6 [193] listopad 2017

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (21.11.2017) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=21497&Itemid=80

Skip to content