Aktualizacja strony została wstrzymana

Daje nam przykład kanclerz Adolfina…

Wygląda na to, że ani minister Sikorski, ani premier Tusk nie chcą zostać nowym wcieleniem Józefa Becka, przedwojennego szefa MSZ. Sytuacja ta pewnie podoba się red. Ziemkiewiczowi, który ministra Becka szacunkiem nie darzy. Radosław Sikorski jednak, wbrew swej aktualnej krytyce Jarosława Kaczyńskiego za zdecydowaną reakcję na odezwę niemieckich chadeków, zadatki na Becka miał. Było to jednak w zamierzchłych czasach Kaczyzmu, kiedy obecny szef MSZ porównał budowę gazociągu północnego do nowego paktu Ribbentrop – Mołotow. Któż to jednak dzisiaj pamięta?
Wyraźnie niepocieszony szybką i ostrą reakcją Jarosława Kaczyńskiego jest również Roman Giertych, który w „Faktach po faktach” 28 maja stwierdził, że PiS chce przelicytować Libertas w kwestiach antyniemieckich aby przypodobać się Radiu Maryja. No cóż, może i chciał przelicytować, ale nie było to zbyt trudne, zważywszy na to, że dla Libertasu w dniu 27 maja najważniejszą była kwestia pozwolenia Europejczykom bezkarnego ściągania plików z Internetu.
Wracając do kwestii niemieckich – najgorsze nie jest to, że jakiś niemiecki szmatławiec wypisuje bzdury na temat polskiej współodpowiedzialności za holokaust. Nawet nie to, że największa prawicowa partia w Niemczech nagina historię dla własnych wyborczych celów. Nawet nie to, że działania te popiera niemiecka kanclerz. Najgorszy jest brak solidarności wśród samych Polaków.
„Dawno, dawno, temu, w bardzo odległej galaktyce” narodziła się na ziemiach polskich rozerwanych na trzy części przez miłujących pokój i porządek monarchów Prus, Rosji i Austrii idea solidaryzmu narodowego. Głosiła ona konieczność współpracy Polaków wobec usiłujących ich zgermanizować i zrusyfikować zaborców. Musimy trzymać się razem i pomagać sobie nawzajem – bogaty biedniejszemu, mądrzejszy – głupszemu, pisząc skrótowo. Słowo „wszechpolak” kojarzy nam się dzisiaj tylko z pewną organizacją młodzieżową. Ale to słowo wtedy oznaczało kogoś, kto dąży do połączenia wszystkich zaborów w jedno państwo. Upominania się o prawa wszystkich Polaków. A dzisiaj? Osobiście słyszę głosy „wykształconych i z dużych miast”, że sprawa odezwy niemieckich chadeków czy działania Erki Steinbach to problemy Pomorza lub Śląska. Więc taki mieszkaniec Warszawy i okolic nie musi zawracać sobie tym głowy. Inne głosy mówią, że „wywoływanie wojny” z Niemcami o jakieś historyczne duperele nie ma sensu, bo jesteśmy skazani na ich łaskę lub niełaskę. Wykorzystujmy więc okazję by siedzieć cicho. Dokładnie na takie reakcje może liczyć dziś wystawiony do wiatru przez Adolfinę… tzn. chciałem napisać Angelę premier Tusk. Na polską ignorancję, strach przed tym, że w wyniku „nieodpowiedzialnej”, „histerycznej” reakcji Jarosława Kaczyńskiego, dobrzy sąsiedzi nie będą nas już przyjacielsko klepać po plecach.
Może też liczyć na usługi sporej części środowiska profesorskiego, które mając przyjacielskie kontakty z profesurą niemiecką zatraciło zdolność oceny rzeczywistości. Jeśli się do kogoś jeździ na stypendia, otrzymuje nagrody, spożywa obiady i kolacje to trudno go potem krytykować za naginanie historii. Dzięki polskiej ignorancji Platforma Obywatelska może dalej dumnie wygrywać wybory i drwić sobie z polskiej racji stanu.
Kanclerz Adolfina… tzn. Angela mimo, że jest kanclerzem „wszystkich Niemców”, w okresie przedwyborczym szczególnie zabiega o głosy tzw. wypędzonych, których jest ok. 2 mln. Dla tych głosów nie waha się poprzeć „kontrowersyjnej” odezwy. Nie obawia się, że zaszkodzi to wizerunkowi Niemiec, które dokonują rewizji historii, chcąc zdjąć z siebie odium odpowiedzialności za barbarzyństwo II wojny. Za to nasza polska reakcja na te działania ma nam Polakom, według m in. Pawła Zalewskiego zepsuć opinię. To tak jakby słynne słowa ministra Becka z 5 maja 1939 r., w których dawał odpór niemieckim żądaniom szkodziły wówczas wizerunkowi Polski a agresywna rewizja traktatu wersalskiego przez Hitlera była czymś normalnym i pożądanym. Europa popełnia dziś te same błędy. W dwudziestoleciu Niemcy też czuły się pokrzywdzone i chciały zadośćuczynienia za skutki I wojny. Dzisiaj chcą (coraz śmielej) rewizji Poczdamu. Jak widać przy braku reakcji ze strony państw europejskich i przyzwoleniem niektórych środowisk w Polsce.
Sytuacja nasza, niestety nie przypomina wspólnej walki o narodowe sprawy z doby zaborów lecz zdradę, głupotę i warcholstwo doby upadku. Zamiast wspólnie stanąć do konfrontacji z niemieckimi czy rosyjskimi prowokacjami, dajemy się rozgrywać przez obce dwory. Napompowane ambicje małych politykierów przesłaniają im polskie interesy. Polski (a raczej polskojęzyczny) sąd, nakazuje opuszczenie przez dwie polskie rodziny domu w Nartach na Mazurach, który kiedyś należał do „wypędzonej” p. Agnes Trawny. Jak widać również nie zna pojęcia solidaryzmu narodowego. Inaczej niż sąd niemiecki, który w trosce o dobre imię „wypędzonej” Eryki S. skazał prezes Powiernictwa Polskiego Dorotę Arciszewską – Mielewczyk na grzywnę 50 tys. euro za kolportaż ulotek krytykujących działania Związku Wypędzonych. U Niemców jak widać pojęcie solidaryzmu narodowego kwitnie. Może zatem warto w końcu wziąć z nich przykład?

Łukasz Kołak
Powiernictwo Polskie

Skip to content