Według tureckiej agencji informacyjnej Anadolu Amerykanie rozpoczęli zakładanie tajnych baz wojskowych w Syrii jeszcze w 2015 roku.
Według Anadolu pierwsze amerykańskie bazy powstały w Syrii w 2015 roku powstały w okoli Rmeilan w prowincji Hasaka, na terenach opanowanych przez Kurdów z Partii Zjednoczenia Demokratycznego (PYD), którzy ustanowili w północnej Syrii w praktyce niezależną jednostkę terytorialną. W marcu 2016 roku Amerykanie zorganizowali sobie w Syrii kolejną bazę, tym razem w okolicy Harab Isk niedaleko od Kobani w prowincji Aleppo. Jedna z baz w pobliżu Rmeilan jest na tyle duża by przyjmować największe samoloty transportowe. Baza w Harab Isk jest mniejsza i posiada tylko lądowisko dla helikopterów.
Turecka agencja informuje także o innych „trzech punktach militarnych” ustanowionych przez Amerykanów w północno-wschodniej prowincji Hasaka. Co najmniej stu amerykańskich komandosów stacjonuje pod Tal Bajdar. Jeszcze więcej, bo około 150 żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, zostało dyslokowanych w Asz-Szaddadi około 40 kilometrów na południe do miasta Hasaka, a więc w pobliżu frontu walk, toczonych przez kurdyjskie Ludowe Oddziały Obrony (YPG) z „Państwem Islamskim”. Kolejna baza ulokowana jest na rolniczym obszarze Tal Tamir w pobliżu położonego nad granicą Turcji miasta Ras al-Ajn. Według Anodulu obok Amerykanów są tam obecni także żołnierze innych państw, współdziałających z Amerykanami w ich operacjach na Bliskim Wschodzie. Do koalicji tej należy także Polska.
Amerykanie stale rozszerzają zasięg swoich oddziałów. Jak twierdzi turecka agencja, natychmiast po zdobyciu przez Kurdów rejonu miasta Manbidż w prowincji Aleppo, w lecie zeszłego roku, armia USA ustanowiła tam kolejne dwa „punkty operacyjne”. Jeden w Ajn Dadad, drugi w Usuriji. Oba te punkty znajdują się w pobliżu strefy oddzielającej obszary kontrolowane przez syryjskich Kurdów i przez sunnickie ugrupowania zbrojne wspierane przez Turcję. W sierpniu oddziały armii tureckiej wkroczyły bezpośrednio na terytorium Syrii właśnie na zachód od Manbidż w ramach operacji „Tarcza Eufratu”. Anodulu zaznaczyła zresztą, że bazy Ajn Dada i Ussiriji „mogą być używane” przeciw tureckim żołnierzom i ich sprzymierzeńcom. W przeszłości dochodziło już na tym obszarze do starć między Kurdami a Turkami.
W prowincji Aleppo Amerykanie dysponują jeszcze bazą w Sirrin, we wschodniej jej części, nad wschodnim brzegiem Eufratu. Ma być ona używana przede wszystkim do odbioru sprzętu i wsparcia materiałowego jakie Amerykanie przekazują oddziałom kurdyjskim. Niedawno bazę tę sfilmowała ekipa telewizji BBC.
Największa baza siłą lądowych USA w Syrii znajduje się według Anodulu w Ajn Issah na północ od miasta Rakka. Ma się tam znajdować 200 amerykańskich żołnierzy. Turcy wyszczególnili, że obok nich przebywa tam 75 komandosów francuskich.
Jak pisze Anodulu Amerykanie starają się maskować większość swoich „punktów militarnych” na terytorium Syrii.
Anadolu to państwowa agencja. Opublikowanie przez nią informacji ujawniających skalę i długotrwałość militarnego zaangażowania Pentagonu w Syrii wpisuje się ochłodzenie relacji między Ankarą a Waszyngtonem. Na początku syryjskiego konfliktu, zarówno USA jaki i Turcja dążyły do obalenia władz Syrii, wspierając antyrządowe ugrupowania zbrojne. Powodem do rozejścia się polityki obu państw było wsparcie jakiego Amerykanie udzielili syryjskim Kurdom. Ankara uważa PYD-YPG za ściśle powiązane z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która prowadzi wojnę partyzancką i organizuje zamachy terrorystyczne w samej Turcji. Konflikt ten wybuchł z nową siłą w lecie 2015 roku.
Powodem pogarszania się relacji amerykańsko-tureckich są także oskarżenia polityków obozu prezydenta Erdogana twierdzących, że Amerykanie wspierali spiskowców, którzy w lipcu zeszłego roku podjęli nieudaną próbę zamachu stanu. Tureckie władze doprowadziły nawet do czasowego zablokowania ważnej amerykańskiej bazy wojskowej na terytorium Turcji, w Incirlik. Waszyngton odmawia wydania tureckiego duchownego Fetullaha Gulena, niegdyś współpracującego z obecnym prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem, a teraz określonego przez władze Turcji jako główny inspirator ubiegłorocznego puczu.
Wraz z ochładzaniem swoich relacji z Waszyngtonem, Turcja dokonała reorientacji swojej polityki w Syrii. Po pojednaniu się z Rosją, Turcy zaakceptowali ograniczenie swojej roli na terytorium południowego sąsiada i zadowalają się rolę junior-partnera Rosji i Iranu ustalających swój scenariusz deeskalacji konfliktu.
aa.com.tr/kresy.pl