Aktualizacja strony została wstrzymana

Waszyngton od 16 lat toczy wojnę. Dlaczego? – Dr Paul Craig Roberts

30 czerwca 2017 r. „Information Clearing House”.

Od szesnastu lat Stany Zjednoczone toczą wojny na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, kosztujące biliony dolarów – popełniając przy tym niezliczone zbrodnie wojenne.

Jednocześnie rządy twierdzą, że Waszyngton nie może sobie pozwolić na pokrycie zobowiązań ubezpieczenia społecznego i Medicare, ani na sfinansowanie krajowej służby zdrowia, jaką ma każdy cywilizowany kraj.

Biorąc pod uwagę olbrzymie potrzeby społeczne, których nie można zaspokoić ze względu na ogromny koszt tych aranżowanych wojen, można by pomyśleć, że obywatele amerykańscy będą zadawać pytania o ich cel. Co można osiągnąć przy tak ogromnych kosztach? Potrzeby społeczne są zaniedbywane, aby kompleks militarny mógł utuczyć się na zyskach z wojen.

Zwykli Amerykanie, media, Kongres wydają się być zupełnie niezainteresowani owymi wojnami, które zostały wywołane w oparciu wyłącznie o ewidentne kłamstwa. Ten brak zainteresowania jest niezrozumiały. Co tłumaczy ten spisek milczenia, tę zdumiewającą obojętność na marnowanie żyć ludzkich i na wyrzucanie bajońskich pieniędzy w błoto?

Większość Amerykanów w jakiś sposób akceptuje te aranżowane wojny jako reakcję rządu na wypadki 9/11. To jest też niezrozumiałe, ponieważ Irak, Libia, Syria, Jemen, Afganistan czy Iran (jeszcze nie zaatakowany militarnie, nie licząc różnych sankcji i pogróżek) nie miały nic wspólnego z atakiem na WTC 9 września.

Kraje te jednak maja populacje muzułmańskie, a rządowi Busha i mediom udało się skutecznie skojarzyć atak na WTC z muzułmanami w ogóle.

Być może, gdyby Amerykanie i ich „przedstawiciele” w Kongresie zrozumieli, co to są za wojny i o co w nich chodzi, wzbudziłoby to powszechne oburzenie.

Więc powiem wam, o co chodzi w sprawie wojny Waszyngtonu z Syrią i zamierzonej przez Waszyngton wojny z Iranem. Gotowi?

Są trzy powody wojny Waszyngtonu w Syrii – nie wojny Ameryki, ponieważ Waszyngton nie jest Ameryką.

Pierwszy powód ma związek z zyskami kompleksu wojskowego i  bezpieczeństwa.

Zespół wojskowy i bezpieczeństwa jest kombinacją potężnych interesów prywatnych i rządowych, które wymagają istnienia zagrożenia aby móc uzasadnić roczny budżet, przekraczający PKB wielu krajów. Wojna właśnie uzasadnia istnienie takiego budżetu – finansowanego przez amerykańskich podatników, których prawdziwe średnie dochody na rodzinę nie wzrosły od kilku dekad, ale za to ich zadłużenie wzrosło.

Drugi powód ma związek z neokonserwatywną ideologią amerykańskiej hegemonii światowej.

Zdaniem neokonserwatystów, którzy z pewnością nie są konserwatywni pod żadnym względem, upadek komunizmu i socjalizmu oznacza, że ”‹”‹historia wybrała „demokratyczny kapitalizm” (który nie jest ani demokratyczny, ani kapitalistyczny) jako światowy system społeczno-gospodarczo-polityczny i obowiązkiem Waszyngtonu jest narzucenie amerykańskości na całym świecie.

Kraje takie jak Rosja, Chiny, Syria i Iran, które odrzucają amerykańską hegemonię, muszą być destabilizowane i zniszczone, gdyż stoją one na drodze amerykańskiej dominacji.

Trzeci powód ma związek z zapotrzebowaniem Izraela na zasoby wodne południowego Libanu.

Dwukrotnie Izrael wysłał swą przesławną armię celem okupacji południowego Libanu – i dwukrotnie przesławna Izraelska Armia została stamtąd wyrzucona przez Hezbollach, pospolite ruszenie wspierane przez Syrię i Iran.

Szczerze mówiąc, Izrael wykorzystuje Amerykę do wyeliminowania syryjskiego i irańskiego rządu, które zapewniają wojskowe i ekonomiczne wsparcie dla Hezbollahu. Jeśli Amerykanie wyeliminują to wsparcie, armia Izraela może ukraść południowy Liban, podobnie jak Palestynę i część Syrii.

Oto fakty: od 16 lat beztroska ludność USA zezwala, by skorumpowany rząd w Waszyngtonie marnował biliony dolarów potrzebnych dla kraju, przeznaczając je na zyski kompleksu wojskowego i bezpieczeństwa, na usługi neokonserwatywnej ideologii amerykańskiej hegemonii światowej – i na służbę Izraelowi.

Oczywiście demokracja amerykańska jest oszustwem. Służy wszystkim, ale nie Amerykanom.

Jaka będą prawdopodobne konsekwencje faktu,  że rząd USA służy nie-amerykańskim interesom? Najbardziej optymistyczny wariant to ubóstwo dla 99 procent ludności. Najgorszy – to piekło nuklearne.

Serwilizm Waszyngtonu wobec kompleksu wojskowego i bezpieczeństwa, ideologii neokonserwatywnej, a także wobec Izraela, całkowicie zaniedbuje  przytłaczające swą wymową fakty.

Interes Izraela – obalenie Syrii i Iranu – jest całkowicie niezgodny z interesem Rosji: zapobiec importowi dżihadyzmu do Federacji Rosyjskiej i Azji Centralnej. Dlatego Izrael wmanewrował USA w bezpośredni konflikt zbrojny z Rosją.

Amerykańskie interesy finansowe dotyczące sektora wojskowego i bezpieczeństwa, które przejawiają się otaczaniem Rosji bazami militarnymi wyposażonymi w rakiety, stoją w sprzecznosci z suwerennością Rosji, podobnie jak nacisk neokonserwatystów na utrzymanie amerykańskiej hegemonii światowej.

Prezydent Trump nie kontroluje Waszyngtonu. Waszyngton jest kontrolowany przez zespół wojskowy i bezpieczeństwa, przez lobby żydowskie i przez neokonserwatystów. Te trzy zorganizowane grupy ubezwłasnowolniły Amerykanów, którzy są pozbawieni jakichkolwiek wpływów, nawet na decyzje tyczące ich przyszłości.

Każdy amerykański przedstawiciel i senator Stanów Zjednoczonych, który postawił się Izraelowi, przegrał w następnej kampanii wyborczej.
Jeśli Izrael czegoś chce – przepchnie to jednomyślnie przez obie izby Kongresu.
Jak powiedział publicznie admirał Tom Moorer, szef operacji morskich i przewodniczący połączonych szefów sztabu: „Źaden amerykański prezydent nie może przeciwstawić się Izraelowi”.

Izrael dostaje to, czego chce, bez względu na konsekwencje dla Ameryki.

Adm Moorer miał rację. Stany Zjednoczone dają Izraelowi co roku wystarczająco dużo pieniędzy, by przekupić nasz rząd. I Izrael kupuje nasz rząd. Rząd Stanów Zjednoczonych jest znacznie bardziej odpowiedzialny wobec Izraela niż wobec obywateli Stanów Zjednoczonych. Głosowania w Izbie Reprezentantów i Senacie sątu dowodem.

Waszyngton nie potrafi stawić czoła małemu Izraelowi, a myśli, że może zastraszać Rosję i Chiny. Prowokowanie tych krajów to przejaw obłędu. Zamiast inteligencji widzimy arogancję, co jest cechą charakterystyczną głupców.

Planeta Ziemia i istoty na niej mieszkające, nie potrzebują bardziej niczego, niż liderów na Zachodzie, którzy są inteligentni, którzy mają moralne sumienie, szanują prawdę i są zdolni zrozumieć granice swej władzy.

Ale Zachodni Świat nie ma takich ludzi.

Dr Paul Craig Roberts

Opinie wyrażone w tym artykule są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają opinie Information Clearing House.

Za http://www.informationclearinghouse.info
Wolne tłumaczenie: gajowy Marucha

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2017-07-05)

Skip to content