Aktualizacja strony została wstrzymana

Guru przemówił

Adam Michnik przemówił. Co prawda nie w Polsce i nie do Polaków, ale zawsze coś. Na łamach niezwykle przyjaznego Polsce dziennika New York Times opublikował tekst poświęcony mizernej kondycji demokracji nad Wisłą.


Na wstępie autor przybliża amerykańskiemu czytelnikowi historię najnowszą Polski: mroki II wojny światowej a potem radosny dzień akcesji do Unii Europejskiej. 50 lat komunizmu zasłużyło jedynie na niewielką wzmiankę w zdaniu, którego sens sprowadza się do tego, że w PRL opozycjoniści siedzieli za kratami bo chcieli akcesji do Unii. Niestety po przystąpieniu do UE Polska oraz inne kraje Europy Środkowej, zdaniem Michnika, odwróciły się do Unii plecami.


Michnik opisuje polskie życie polityczne podając trzy przykłady aktywności polskich działaczy publicznych. Dla czytelnika NYT, czyli kogoś, kto o Polsce wie tylko tyle, że to tam wymyślono holokaust oraz zbudowano „polskie obozy zagłady” są to zapewne jedyne wieści na temat tego, co się dzieje w Polsce. Tak więc, wg Michnika, który taką wizję naszego kraju sprzedaje swoim nowojorskim czytelnikom, typową formą aktywności politycznej w Polsce są: (1) występy Macieja Giertycha, który szokuje europarlament hołdami oddawanymi generałowi Franco, (2) sejmowe modlitwy o deszcz, (3) intronizacja Chrystusa na Króla RP. Te trzy, typowe dla polskiego zaścianka, formy aktywności politycznej są koronnym dowodem wspierającym tezę Michnika, że polski rząd nie „katapultuje kraju do przodu” lecz spogląda wstecz marnując szansę powstałą w „radosnym dniu” akcesji do Unii.


Ale to tylko wstęp. Dopiero po nakreśleniu ogólnego obrazu Polski jako kraju, w którym Parlament nie zajmuje się niczym poza modłami o deszcz i intronizacją Chrystusa, Michnik może przejść do najważniejszego. Do zbrodni lustracyjnej.


Oto co pisze Guru:


Najnowszym pomysłem polskiej koalicji rządzącej jest „lustracja”, czyli poszukiwanie i wykluczanie z życia publicznego wszystkich ludzi, którzy zostaną zidentyfikowani jako tajni współpracownicy służb specjalnych w latach 1944-1990. Poszukiwania będą trwać 17 lat i dotkną około 700.000 osób, w tym: prawników, menagerów bankowych, członków rad nadzorczych, urzędników, naukowców i dziennikarzy. Każdy musi oświadczyć czy był współpracownikiem. Jeśli ktoś odmówi złożenia oświadczenia lub złoży fałszywe, ten zostanie pozbawiony prawa wykonywania swojego zawodu przez 10 lat.


Dalej Michnik wspomina o poniżającym charakterze oświadczeń oraz o tym, że SB fałszowała swoje akta.


Już w pierwszym zdaniu cytowanego ustępu Guru kłamie. Lustracja nie jest „najnowszym” pomysłem. Trudno tak nazwać ideę, która powstała 17 lat temu. Kłamstwo Michnika ma służyć przekonaniu amerykańskiego czytelnika, że oto polski rząd w kilkanaście lat po likwidacji SB zabiera się za tropienie jej agentury. Widzisz, drogi nowojorczyku, jacy to idioci? Przez 17 lat olewali sprawę i nagle teraz przyszło im do głowy lustrować… Oczywiście drogi nowojorczyk nie dowie się z tekstu Guru tego, co wie każdy nad Wisłą. Michnik mu nie napisze, że on i jego potężny koncern medialny przez ostatnie kilkanaście lat zrobili wszystko by lustrację uniemożliwić. Nie dowie się także, że Guru, którego brzydzi grzebanie się w teczkach, sam w tym źródle SBeckiej ohydy pluskał się radośnie (i nielegalnie) w roku 1990. Czego się wtedy dowiedział i jak tę wiedzę wykorzystał tego nie wie nie tylko czytelnik NYT ale i my, Polacy. Wiemy za to, w przeciwieństwie do nabywców NYT, że Polska po roku 1989 była folwarkiem licznych grup mafijno-biznesowych wywodzących się z byłej bezpieki. Wiemy, że więzi jakie łączyły konfidentów z SB (i innymi służbami) nie zostały zerwane po likwidacji PRL. Wiemy, że to właśnie te więzi stanowiły o żywotności i sile oligarchicznego układu, który pasożytując na Polsce niweczył jej szanse na szybki rozwój. Wiemy także, że podobną do polskiej operację przeprowadziła większość naszych sąsiadów. Oczywiście to, co my wiemy, tego Michnik woli swojemu amerykańskiemu odbiorcy nie mówić. Znacznie wygodniej jest epatować masowością współczesnego „polowania na czarownice” (700.000 osób).


Aż dziw, że w tekście Michnika nie pada nazwisko McCarthy (też, jak wiadomo, prześladował Bogu ducha winnych komunistów). Padają za to inne nazwiska. Bardziej współczesne. Okazuje się, że obecna koalicja rządowa to mix G.W.Busha („konserwatywna retoryka” – tfu!) i W.Putina („praktyka działania”). Michnik szerzej zajmuje się podobieństwem do Putina: polski rząd, tak jak administracja Putina, prowadzi atak na wolne media, ogranicza społeczeństwo obywatelskie (w jaki sposób, tego niestety się nie dowiadujemy), centralizuje władzę, przesadnie eksponuje wewnętrzne i zewnętrzne zagrożenia dla kraju. No i oczywiście ta potworna polityka zagraniczna: Polska Kaczyńskich, przez niezrozumiały upór przy twierdzeniu, że to Niemcy wywołali II wojnę światową oraz że sowieci postąpili nieładnie kilkanaście dni później (i postępowali tak przez następnych kilkadziesiąt lat), wyautowała się na margines cywilizowanego świata. A przecież każdy prawdziwy europejczyk chciałby by Polska była w samym sercu tegoż świata – wystarczy paść na kolana, dać się poklepać po plecach Kremlowi (czasem ciężko się połapać czy ten Putin to zły jest czy dobry), przeprosić Niemców za polskie zbrodnie wojenne, podpisywać w ciemno wszystko co nam podsuną sklerotycy z Komisji Europejskiej. Wtedy będziemy cool i już nie będziemy „budzić demonów europejskiej historii” (czyżby Guru sugerował, że obecną, nieodpowiedzialną polityką Polska uzasadniała twierdzenie o „bękarcie Traktatu Wersalskiego”, którego istnienie jest absurdalną pomyłką cywilizowanych narodów?).


Ale nie martwmy się. Nie jesteśmy sami. Cała Europa Środkowa zawodzi Mistrza. Równie paskudni są Węgrzy, Słowacy, Litwini i Czesi. Oni też nie pożytkują czasu na radosne pląsy w rytm IX Symfonii lecz tarzają się w brudach populizmu i ksenofobii. Najciekawszy jest fragment dotyczący Węgier:


Na Węgrzech premier przyznał, że w odpowiedzi na żądania, których rząd nie mógł spełnić „kłamaliśmy od rana do nocy”. Prawicowo-populistyczna prawica (FIDESZ – przyp. Galba) zareagowała: „Zdrajca, komunistyczna świnia!”.


Na czym polega tragizm węgierskiej sytuacji? Na tym, że „prawicowo-populistyczna” opozycja powiedziała o czerwonej świni, że jest czerwoną świnią… Ze słów Michnika można by wywnioskować, że socjalistyczny rząd kłamał by… uspokoić hołotę, która stawiała jakieś nierealne żądania. Kłamał, że żądania te są spełniane a tymczasem prowadził rozsądną, korzystną dla kraju politykę. O rzeczywistych skutkach polityki tak podle znieważonego (czerwona świnia) premiera Michnik milczy. Wiadomo: prawica to populizm, lewica oznacza europejskość (czyli, jak dalej pisze Guru, mix Chrześcijaństwa i idei Oświecenia).


Trzeba oddać Michnikowi, że przynajmniej przypuszcza skąd sukcesy „populistycznych antykomunistów o twarzach bolszewików”:


Możliwe, że głuchota tych, którzy kierowali transformacją, na dramaty tych, którym nie wyszło, przygotowała grunt pod wyborcze sukcesy populistów.


Tak. To bardzo możliwe. Sądzę jednak, że Guru nie docenia wagi jeszcze jednego elementu. Może hołocie po prostu znudziło się bezczynne przyglądanie się kradnącym miliardy aparatczykom partii komunistycznej i dogadanym z nimi byłym dysydentom (często przez lata „negocjującym” z SB)? Może stwierdzili, że w końcu warto posadzić paru złodziei za kratkami? Może mieli dość kapitalizmu politycznego prezia? Tak, to możliwe… Chociaż pewności nie ma.


W ostatnich akapitach swojego tekstu w NYT Michnik popada w profetyczną egzaltację. Oczyma swego wielkiego serca widzi przyszłość. A ta jest piękna:


Przez lata dyktatury Polacy nauczyli się, że muszą bronić swej wolności, dziś wiedzą jak to czynić. Dowiodą tego podczas następnych wyborów. A Unia Europejska pozostanie sojusznikiem tej wolności.


Przyznam szczerze, że rozpłakałbym się ze wzruszenia czytając te piękne, natchnione zdania gdyby nie kilka wątpliwości. Co będzie jeśli w czasie następnych wyborów Polacy nie obronią swojej wolności i znowu wybiorą „prawicowych populistów”? Czy odnowienie obecnego składu Sejmu po wyborach 2009 będzie oznaczać koniec demokracji? A może „sojusznik naszej wolności” (UE) wywiąże się ze swoich zobowiązań sojuszniczych i w razie ponownej wygranej PiS zaoferuje naszej opozycji pomoc zbrojną?

W końcu prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie…


PS. Na tekst A.Michnika uwagę zwróciłem dzięki publikacji na wpływowym i opiniotwórczym blogu Nieustraszonych Łowców Komuchów. Polecam.

Za: Prawy Prosty

 

Skip to content