Aktualizacja strony została wstrzymana

Zakazać szariatu

Z dr. Bartłomiejem Grysą, arabistą, rozmawia Piotr Falkowski

Panie Doktorze, europejska lewica usiłuje nam wmówić, że islam to „religia pokoju”, a islamscy terroryści nie mają z nią nic wspólnego. Czy istnieje w ogóle jakiś „prawdziwy” islam?

– Tak, islam to religia założona przez Mahometa, zwana też mahometanizmem. Ideałem życia muzułmanina jest odwzorowanie życia Mahometa z VII wieku. Pisane źródła muzułmańskie przedstawiają Mahometa w wyjątkowo negatywnym świetle z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej. Człowiek ten parał się m.in. napadami łupieżczymi, grabieżami, gwałtami, a jego najmłodsza żona miała 9 lat. O tym wszystkim donosi Al-Buchari w swoich hadisach. Muzułmanie powinni się zachowywać tak samo, naśladując swojego proroka. Dopóki nie zdamy sobie sprawy, że takie są korzenie islamu, jaki jest założyciel tej złożonej ideologii z elementami religijnymi, a w zasadzie systemu totalitarnego, to będziemy bajać o jakimś islamizmie, islamie politycznym i islamie religijnym czy jeszcze innym. Państwo Islamskie, zamachy pokazują prawdziwe oblicze islamu. I tego będzie coraz więcej. Będziemy obserwowali intensyfikację terroru i „bezradność” elit europejskich. Nie wiemy, ilu tych radykałów, czyli prawdziwych muzułmanów, zostało wpuszczonych do Europy.

A co z tymi milionami muzułmanów, którzy spokojnie żyją, pracują, na nikogo nie napadają? Czy oni są „odstępcami” od prawdziwe-go islamu?

– Są muzułmanie, którzy kierują się bardziej sumieniem niż wezwaniami islamu. Oni jednak żyją w pewnej schizofrenii, bo mają świadomość, że postępują wbrew swojej religii. Natomiast wielu muzułmanów naprawdę nie zna dobrze Koranu i życia Mahometa ani sunny. Sprowadzają islam do kultu, pewnych zwyczajów. Nie chcą widzieć terroru, który wyrasta z islamu, czasem nie potrafią uwierzyć, że inni muzułmanie mogą robić tak straszne rzeczy. Kiedy chrześcijanin lepiej poznaje swoją religię, staje się lepszym człowiekiem, natomiast wejście muzułmanina głębiej w swoją religię odczłowiecza go. Zatem z punktu widzenia cywilizacji zachodniej lepiej, gdy muzułmanin nie zna islamu, bo żyje wtedy bardziej po ludzku.

Dziś ogromną karierę zrobiło słowo „zradykalizować się”.

– Tak, bo ono jest słowem kluczem. Zradykalizować się oznacza dosłownie „powrócić do korzeni”, do życia i postępowania Mahometa. Grupy, które odeszły od tego, na przykład polscy Tatarzy, i zaczęli przyjmować częściowo zwyczaje chrześcijańskie, często niewiele mają wspólnego z religią Mahometa. Co oczywiście dla nas i dla nich jest o wiele lepsze. Dobrze pokazuje to przykład sytuacji w Algierii w latach 90. XX wieku, gdy muzułmanie zeuropeizowani byli mordowani przez Zbrojną Grupę Islamską, czyli tych muzułmanów, którzy się zradykalizowali, czyli właśnie wrócili do korzeni, do tego, do czego islam ich wzywa.

Z czym przybywają do Europy te setki tysięcy muzułmanów, których nazywa się uchodźcami?

– To są ludzie przygotowani do planów, które mają w Europie realizować. Trzy czwarte tych uchodźców to młodzi, zdrowi mężczyźni w wieku poborowym. Więc jest to wstępnie zorganizowana, uśpiona armia. Widać, że realizują już pewne plany. Po pierwsze, dżihad seksualny: gwałty to dla muzułmanów także szerzenie islamu. Po drugie, mamy intensyfikację różnych napaści. Słyszymy o większych zamachach, ale to nie wszystko. W Europie Zachodniej zaczyna być po prostu niebezpiecznie. I ten problem będzie narastał, jeśli nie dokona się przesiewu między tymi, którzy są tu w celach ekonomicznych i rokują nadzieję na zmianę swojego sposobu myślenia, czyli tak naprawdę odejście od islamu, a tymi, którzy szkodzą społeczeństwom europejskim. Musimy jednak pamiętać, że istnieje w islamie pojęcie „takijja”, czyli ukrywanie swoich poglądów, co znacznie utrudnia wykrycie radykałów.

Czy jednak ta przepaść kulturowa między Bliskim Wschodem a liberalną Europą nie sprzyja radykalizacji?

– W ten sposób się usprawiedliwiają, zwłaszcza duchowni muzułmańscy, zrzucając winę na liberalizm Europy. Ale jak widać, w innych religiach pod wpływem tej zsekularyzowanej Europy następuje raczej osłabienie gorliwości niż terrorystyczna radykalizacja. Radykalizacji muzułmańskiej nie upatrywałbym w liberalizmie Europy i jej odejściu od judeochrześcijańskich korzeni, ale w ruchach zrodzonych na Bliskim Wschodzie i stamtąd importowanych. Wiadomo, że pierwsza imigracja, która przybywała do Europy w latach 60. z Turcji do Niemiec, w miarę się asymilowała. Dopiero ich dzieci i wnuki pod wpływem duchownych muzułmańskich są radykalni, słabiej znają język niemiecki, nie chcą się asymilować. Dlatego uważam, że imamowie są bardziej niebezpieczni niż terroryści, bo to oni wkładają islamskie idee w głowy setek młodych ludzi. Oczywiste jest antychrześcijańskie oblicze muzułmańskiego terroru. Wystarczy przypomnieć morderstwo ks. Jacquesa Hamela z Francji. W Szwecji trwa obecnie akcja oznaczania domów chrześcijan arabską literą N, tak jak Państwo Islamskie oznaczało domy chrześcijan w Iraku. Pochodzi to od pogardliwego określenia chrześcijan „nasara” (nazarejczycy). W Malmö od kilku lat mają miejsce napaści na Żydów. Problem ten dotyka nie tylko chrześcijan, jak widać.

Wspomniał Pan o gwałtach w imię szerzenia islamu. Jak to się godzi z obyczajową surowością tej religii?

– W islamie seksualność mężczyzn jest wręcz podsycana. W krajach arabskich młodzi mężczyźni słyszą w meczetach, że jadą do Europy podbijać ją, płodząc nowych wyznawców z Europejkami. Według prawa szariatu, dziecko muzułmanina musi być wychowywane w duchu islamskim. Jeśli muzułmanin się godzi na inny sposób wychowania, to wykracza przeciwko swojej religii. W Koranie obraz raju jest całkowicie zmysłowy. Płyną tam rzeki wina, są hurysy. To, że w Europie kobiety są tak samodzielne, jest szokiem dla muzułmanów, bo w Koranie kobieta jest gorszym stworzeniem niż mężczyzna.

Państwo Islamskie wzywa do dokonywania zamachów wszystkich swoich zwolenników, ale w praktyce okazuje się, że terroryści to nie „samotne wilki”, lecz osoby związane z jakimiś strukturami.
– W przypadku ataków Al-Kaidy częściej się mówiło o samotnych wilkach, którzy inspirowani ideologią tej grupy dokonywali spontanicznych ataków. Dziś się mówi, że to Państwo Islamskie oddziałuje na działania nawet małych grup. Dzieje się to głównie przez internet, a stopień infiltracji europejskich służb specjalnych przez muzułmanów jest nieznany. W Holandii „zdarzyło się”, że jako tłumacz tamtejszych służb pracował Marokańczyk, który okazał się wtyczką Al-Kaidy.

Czy w ogóle jest jakaś szansa dialogu z islamem?

– Nie ma możliwości dialogu religijnego, jak widać w praktyce. Jako chrześcijanie mamy obowiązek modlić się o nawrócenie muzułmanów i w miarę możliwości głosić im Ewangelię. Łączy nas co prawda wiara w jednego Boga, ale obraz Boga w islamie jest tak zniekształcony, że właściwie ma on takie cechy, które w Biblii i Koranie przypisane są szatanowi (por. sura 5,64 i 5,91; 7,15; 17,61-65; 19,83; 41,25). Koran przeczy tu sam sobie zresztą. Można mówić jedynie o dialogu na płaszczyźnie społecznej – na przykład walki z ruchami proaborcyjnymi. Ale nawet w tej dziedzinie możliwy jest sojusz zaledwie taktyczny, gdyż z muzułmańskiej perspektywy nie chodzi o godność ludzkiego życia, ale o to, żeby płodzić jak najwięcej muzułmanów do walki z niewiernymi. Innych wspólnych płaszczyzn właściwie nie ma. Myślę, że uczestniczymy od dawna w starciu innych cywilizacji z islamem. Jak mówiła Wafa Sultan [badaczka islamu z Syrii – przyp. red.] w wywiadzie dla telewizji Al Jazeera, islam jest barbarzyństwem, a pozostały świat to różne cywilizacje. Mamy zatem do czynienia ze starciem kultury czy też kultur z antykulturą. Kultury islamskiej jako takiej nie ma. Są jedynie kultury podbite i zajęte przez islam. Arabowie nie stworzyli nawet sami swojego pisma, cyfry nazywane „arabskimi” pochodzą z Indii i sprowadził je biskup Seweriusz Sebocht, koraniczny język arabski jest pełen błędów i zapożyczeń itd. Na to starcie narażeni są tak samo chrześcijanie różnych wyznań, Żydzi, jazydzi czy hinduiści. Oczywiście z powodu islamu najbardziej cierpią sami muzułmanie, którzy są zastraszeni. Przypomnijmy wykład Benedykta XVI z Ratyzbony. Przywołał wypowiedź cesarza bizantyjskiego Manuela II Paleologa: „Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił”. Pierwszą ofiarą zemsty za te słowa był kapłan Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, a więc niekatolik. Zginął, bo nie chciał wywiesić na swoim kościele bannera potępiającego słowa Papieża. Stąd obserwuje się w świecie budowę wspólnego frontu przeciwstawiającego się inwazji muzułmańskiej.

Tylko rządy europejskie nie chcą należeć do tego frontu.

– Europejskie elity najpierw wpuściły tych ludzi, a teraz twierdzą, że są bezradne. A ja uważam, że to jest pewien plan. Gdy społeczeństwo jest sparaliżowane strachem, łatwiej jest wprowadzać niedemokratyczne zmiany, powszechną kontrolę obywateli. Poza tym większość europejskich polityków jest lewicowa, a ich najlepszymi wyborcami są imigranci muzułmańscy. To jest ściśle obrachowane.

A jak wygląda sytuacja w Polsce?

– Polska jest krajem w tej chwili bezpiecznym w tym krajobrazie europejskim, ale nie całkowicie. Mieliśmy też kilka przypadków zabójstw przeprowadzonych przez muzułmanów w konfliktach rodzinnych czy porwania bądź próby porwań dzieci z mieszanych związków z Polkami. Ponieważ granice są otwarte, istnieje niebezpieczeństwo infiltracji i ono ma miejsce. Tych ludzi u nas lepiej widać, gdyż chroni nas nasza jednorodność kulturowa. Na Zachodzie wielokulturowość (multi-kulti) nie zdała egzaminu. Ta ideologia powinna zostać „zakazana” jako prowadząca do totalitaryzmu, którym jest islam. Mamy w Polsce niewielki odsetek muzułmanów, mamy polskich Tatarów, którzy są mocno zasymilowani. Ale dochodzi wśród nich do podziałów ze względu na oddziaływanie środowisk arabskich już od lat 90. Mamy muzułmanów napływowych, którzy tworzą swoje struktury i już sprawiają pewne problemy, choć na razie niewielkie. Próby tworzenia ośrodków czy centrów kultury kończą się powstawaniem meczetów. Nasze służby mają trochę związane ręce z powodów prawnych, bo dopóki nic nie wybucha, nie można praktycznie nic zrobić. Nie da się wkroczyć jedynie z powodu wyznawania jakiejś totalitarnej ideologii. A tak powinno być. Skoro w Polsce prawnie zakazane jest szerzenie ideologii faszystowskiej i komunistycznej, to również powinno to dotyczyć szerzenia ideologii szariatu, która jest podstawą islamu.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, 18 czerwca 2017 | http://www.naszdziennik.pl/mysl/184005,zakazac-szariatu.html

Skip to content