Aktualizacja strony została wstrzymana

Pieśni zbliżają nas do tajemnicy Eucharystii

Śpiew pojawia się tam, gdzie słowa już nie wystarczają, gdzie to, co dzieje się w duszy ludzkiej przekracza możliwość komunikowania mową – mówi PCh24.pl Jan Pospieszalski. Muzyk jest inicjatorem akcji zachęcania do adorowania Najświętszego Sakramentu śpiewem podczas procesji w uroczystość Bożego Ciała.

Jak co roku w Boże Ciało ulicami setek polskich miast i wsi przejdą uroczyste procesje. Pan oczywiście pójdzie w jednej z nich…

Należę do tych ludzi, dla których Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwu Chrystusa to ważne święto. To dzień szczególny. Sentymentalnie patrząc, jako dziecko, w Częstochowie, pamiętam kadziła, baldachim, orkiestry dęte, chór, dzwonki, budowanie ołtarzy, a to wszystko w zapachach piwoni, jaśminów, wpisane w piękną wiosenną przyrodę…

No właśnie, przyrodę… Boże Ciało to dla wielu zapewne szansa na zorganizowanie sobie długiego weekendu. Kościół pojawia się czasem „po drodze”, jako taki „obowiązkowy punkt dnia” do odhaczenia. Po co brać udział w procesji?

W latach osiemdziesiątych, kiedy zamieszkałem w Warszawie, obserwowałem procesje i to było doświadczenie dosyć przykre, w porównaniu z tym, które pamiętam z dziecięcych czy młodzieńczych lat. Oczywiście wiernych na procesjach w stolicy nie brakowało, ale ta obecność – miałem wrażenie – to właściwie wszystko, co można z siebie dać. Szuranie sandałów o asfalt oraz skrzeczący głośnik – to byłoby na tyle.

A tymczasem wszyscy jesteśmy powołani do głoszenia. Boże Ciało wypada kilka dni po Święcie Zesłania Ducha Świętego, w którym apostołowie byli przerażeni do tego stopnia, że zamknęli się w wieczerniku. I nagle przychodzi tchnienie Ducha i oni wychodzą na zewnątrz głosząc Chrystusa. Mamy więc głosić. Ale problem polega na tym, że nie można głosić po cichu. Głosić trzeba na głos!

I dlatego zebrał Pan i przygotował do publikacji najpiękniejsze pieśni Eucharystyczne…

Bo problem polega na tym, że sam miałem kłopot z zaśpiewaniem kolejnych zwrotek pieśni „Twoja cześć i chwała”, „Kłaniam się Tobie” czy „Pan zstąpił z nieba”. No to jeżeli ja, zawsze uczestniczący w procesjach Bożego Ciała, nie znam na pamięć całych tych pieśni, to cóż dopiero ci wszyscy, którzy chodzą do kościoła rzadziej lub nie przeżywają procesji zbyt głęboko.

Stąd pomysł, by przygotować takie śpiewnik i dołączyć go do największych tygodników katolickich w formie papierowej, ale też umożliwić jego pobranie na smartfon, w wersji mobilnej m.in. z portalu PCh24.pl.

Dlaczego warto śpiewać w procesji Bożego Ciała?

Śpiew to oczywiście forma oddawania czci Panu Bogu, modlitwa, ale ma on także wymiar wspólnotowy. A w procesji Bożego Ciała doniosłe jest zarówno oddawanie czci Najświętszemu Sakramentowi, ale również wspólnotowy wymiar naszego uczestnictwa. Wychodzimy na ulice, klękamy na asfalcie, którym na co dzień, chodzimy, po którym jeździ nasz miejski autobus. To jest moment naszego świadectwa.

Najbardziej w śpiewaniu na chwałę Boga porusza mnie to, że w ten sposób mogę łączyć się z całymi pokoleniami chrześcijan. Przecież już w Piśmie Świętym czytamy o procesjach i śpiewie wielbiącym Boga. To praktyka, która przetrwała wieki.

I kolejna rzecz – przecież pieśni, które śpiewamy w procesji, to są archaiczne, piękne staropolskie modlitwy. To tradycja, którą Kościół budował, chronił i zachował do dzisiejszych czasów. Ciary mnie przechodzą, kiedy o tym myślę! To niesamowita rzecz: uświadomić sobie, że śpiewamy te same pieśni, co obrońcy Jasnej Góry, żołnierze spod Chocimia czy Wiednia. To były ich modlitwy. 

I teraz wyobraźmy sobie, że jeśli my tego wszystkiego nie zachowamy i nie przekażemy kolejnemu pokoleniu, to proces laicyzacji – o którym całkiem słusznie się mówi – będzie postępował. A przecież nie jest on ani zdeterminowany, ani przesądzony.

To jest nasza nadzieja.

Nadzieja, którą dostrzegamy między innymi w procesjach Bożego Ciała. Ale trzeba powiedzieć o jeszcze jednej sprawie: o cudach Eucharystycznych, które wydarzyły się w Polsce w ostatnich latach. Mam na myśli oczywiście cuda w Sokółce i Legnicy. Świadomość tego, że Hostia staje się w swojej postaci fragmentem mięśnia serca człowieka w agonii przekracza nas, sprawia, że sam z wrażenia zatrzymuję się w miejscu i przyklękam. Jakie to jest wyzwanie? Jakie to dla nas Polaków rodzi zobowiązania? W jaki sposób mamy na to odpowiedzieć? To jest tajemnica. Ale to także skłoniło mnie, by mówić o tym, że warto Uroczystość Bożego Ciała przeżywać aktywnie. Świętować.

Ale gdyby spojrzeć na to z punktu widzenia „letniego katolika”, albo po prostu kogoś, kto niespecjalnie przepada za śpiewem w kościele, to w jaki sposób przekonać go, że warto? Jaki to może mieć wpływ na rozwój duchowy – manifestowanie śpiewem, zamiast modlitwy „w duchu”, szeptanej podczas procesji?

Śpiew pojawia się tam, gdzie słowa już nie wystarczają, gdzie to, co dzieje się w duszy ludzkiej przekracza możliwość komunikowania mową. Proszę spojrzeć na hymn „Chwała na wysokości Bogu”. Natchniony autor jednego z najpiękniejszych hymnów mnoży określenia: „Wielbimy Cię, wysławiamy Cię… dzięki Ci składamy…” „tylko Tyś Najwyższy”, „tylko Tyś jest Panem”, jakby szukał słów najwznioślejszych, a one w dalszym ciągu nie oddają tego, co chciałby powiedzieć. Dlatego śpiewamy. Ten śpiew wyrywa się z naszego wnętrza jakoś naturalnie, w sposób autentyczny.

Inny argument, bardziej socjologiczny: wybitny kompozytor węgierski, Zoltan Kodaly, który przez wiele lat pracował jako nauczyciel, przeprowadził ciekawe badania. Wynika z nich, że małe dzieci, zanim cokolwielk potrafią razem zrobić, pierwszą zorganizowaną wspólną czynnością jest śpiew. Śpiewanie zatem jest naturalnym darem. I spełnia ważną rolę w chrześcijańskiej tradycji. Nie byłoby przecież wielu pięknych modlitw, gdyby nie psalmy. Dlatego śpiewanie jest czymś niezwykłym i ważnym, w wymiarze duchowym ale też wspólnotowym człowieka.

A kiedy siadał Pan przy biurku, by zebrać pieśni eucharystyczne do śpiewnika, myślał również o tym, że współcześnie szacunek do Najświętszego Sakramentu – także wśród katolików – pozostawia wiele do życzenia? Jeśli tak, to w jaki sposób śpiew może pomóc w kontemplowaniu istoty tego daru?

W dawnych czasach pieśni nabożne miały ważną funkcję w formacji teologicznej, pozwalając lepiej wniknąć w tajemnice wiary. Były jak malarstwo, swoistą Biblia pauperum. Oddziaływały na wyobraźnię za pomocą metafor, rozmaitych odniesień, porównań.

We współczesnym Kościele obserwujemy schładzanie dawnych form pobożności, co szczególnie przyspieszyło w czasach posoborowych. Nie przez przypadek mówi się o „protestantyzacji” katolicyzmu. Z drugiej zaś strony pojawiają się tak zwani racjonaliści, kwestionujący istotę Eucharystii, czego przykładem pewna pani europoseł, która proponowała, by… na komunikantach obowiązkowo umieścić termin ważności spożycia.

Eucharystia tymczasem jawi się jako wielka tajemnica, której nie zdołamy nigdy w pełni pojąć. W pieśniach ku czci Chrystusa eucharystycznego słyszymy zresztą niejednokrotnie opis zmagania się materialnego racjonalizmu z wiarą, uczuć z tajemnicą. W ten sposób dawni natchnieni autorzy podsuwają nam pewne klucze pojęciowe, pozwalające zbliżyć się do misterium, adorować i kontemplować. 

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-06-14) | http://www.pch24.pl/piesni-zblizaja-nas-do-tajemnicy-eucharystii,52322,i.html