Twórca metody sklonowania ssaka owcy Dolly – Ian Wilmut, powiedział, że klonowanie embrionów nie ma już większego sensu z naukowego punktu widzenia. W jego opinii, badania nad dorosłymi komórkami macierzystymi są na dużo wyższym poziomie zaawansowania i przynoszą zdecydowanie lepsze efekty. Czy tak poważany w świecie nauki głos doprowadzi do wstrzymania eksperymentów na nienarodzonych dzieciach?
– Jeśli nauka może zaoferować coś szybciej, bardziej interesująco i w dużo skuteczniejszy sposób ja chcę go wykorzystać – powiedział Wilmut w wywiadzie dla francuskiego portalu Genethique. Naukowiec ten porzucił swoje badania nad ludzkimi embrionami ponad rok temu na rzecz prac badawczych nad dorosłymi komórkami macierzystymi, które nie dość, że przynoszą dużo lepsze efekty, to w dodatku nie wzbudzają zastrzeżeń ze strony etycznej.
Część naukowców twierdzi jednak, że badania z wykorzystaniem poczętych dzieci powinny być kontynuowane, gdyż tylko one umożliwią dokładne poznanie chorób o podłożu genetycznym. Wilmut stanowczo odrzuca te twierdzenia. – Ci ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, że studiowanie chorób dziedzicznych na dorosłych komórkach otrzymanych w procedurze przeprogramowania (tzw. techniką iPS) jest dużo prostsze i szybsze niż uzyskanie ludzkiego embrionu w procesie klonowania – odpowiada na zarzuty genetyk.
Jednocześnie środowiska popierające badania na ludzkich embrionach twierdzą, że technika iPS zupełnie nie przydaje się w produkcji leków na schorzenia natury dziedzicznej. W tym miejscu Wilmut także się nie zgadza z przytoczonym zarzutem. – Dorosłe komórki macierzyste lepiej nadają się od komórek embrionalnych i do tych badań. Jeśli pobierzesz tkankę od pacjenta z chorobą genetyczną, uzyskujesz taką przewagę, iż pobrane komórki zawierają w sobie charakterystykę danej osoby – odpowiada. Jak podkreśla, w ten sposób badacz nie musi brać pod uwagę ewentualnych dodatkowych błędów genetycznych, które mogłyby pojawić się w procesie sztucznego zapłodnienia.
Przeświadczenie Wilmuta w dużym stopniu podważają twierdzenia, iż badania nad ludzkimi embrionami są konieczne, aby móc w przyszłości leczyć bardzo skomplikowane, a dziś nieuleczalne choroby. Zwolennikiem eksperymentów na dzieciach poczętych jest także sam prezydent USA Barack Obama. Otwartym więc pozostaje pytanie, czy głos poważanego badacza odmieni podejście możnych tego świata do tej niegodnej procedury, czy może w najbliższym czasie dr Wilmut zostanie przez część środowiska uznany za „niepoprawnego politycznie” i zniknie z naukowej sceny.
Łukasz Sianożęcki