Aktualizacja strony została wstrzymana

USA: „prawica alternatywna” oburzona atakiem na Syrię. Trump straci część elektoratu?

Do ostrzału syryjskiej bazy Sharyat namówił prezydenta USA człowiek „starego establishmentu” – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMaster. Wojskowy związany z Council of Foregin Relations zażądał tuż przed ostrzałem usunięcia z Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) głównego stratega Donalda Trumpa – Steve’a Bannona – i przywrócenia na stanowiska szefów służb wywiadowczych.

Po amerykańskim ostrzale tzw. alternatywna prawica podniosła alarm. „Deep state” znowu jest w natarciu i zaczyna mieć coraz większy wpływ na decyzje prezydenta – ubolewali na forach społecznościowych zwolennicy Trumpa.

Gen. McMaster po usunięciu z NSC Bannona, głównego przeciwnika ataku na syryjską bazę, rekomendował prezydentowi dwa rozwiązania. W czwartek po odbyciu kolejnej narady z najbliższymi doradcami Trump zdecydował się na ostrzał rakietowy w nocy. – Przeprowadzono gruntowny przegląd szerokiej gamy opcji i sądzę, że prezydent dokonał właściwego wyboru i podjął właściwą decyzję – zapewniał później Sekretarz Stanu Rex Tillerson.

Portal Newsmax zwraca uwagę, że NSC zazwyczaj odgrywała potężną rolę, jeśli chodzi nie tylko o kwestie obrony, ale przede wszystkim o decyzje polityczne. Prezydent Donald Trump ustanowił nową zasadę, opierając się na zaleceniach w sprawach bezpieczeństwa własnego zespołu doradców, wśród których znaleźli się m.in. Steve Bannon oraz zięć prezydenta Jarred Kushner.

Jednak Kushner od kilku tygodni pozostaje w konflikcie z Bannonem, który zarzuca mu, że jest przedstawicielem „nowojorskich demokratów” i „globalistą” zamierzającym realizować interesy starego establishmentu. W ubiegłym tygodniu doszło do wzajemnych ataków w mediach z jednej strony znajdujących się pod wpływem Bannona, z drugiej – pod wpływem Kushnera.

Bannon jako główny strateg ekipy Trumpa odpowiada w dużej mierze za jego sukces wyborczy. Miał pełnić w Białym Domu rolę „osoby pilnującej”, by antyestablishmentowy prezydent wywiązał się z obietnic wyborczych walki z „deep state”. Określenie to ukute przez Bannona jest odpowiednikiem polskiego sformułowania: „mafie, służby i loże”.

Główny strateg Trumpa został odsunięty z NSC na wyraźne żądanie gen. McMastera. Generał doprowadził także do przywrócenia na stanowisko dyrektora narodowego wywiadu Daniela Coatsa i generała Josepha Dunforda – przewodniczącego kolegium szefów sztabów sił zbrojnych. Wszyscy ponownie zasiadają w NSC.

Generał McMaster usiłował także zwolnić Ezrę Cohen-Watnicka, starszego dyrektora ds. programów wywiadowczych NSC, ale wskutek zdecydowanego oporu Bannona na razie mu się to nie udało.

Cohen-Watnick został wprowadzony do NSC przez poprzednika McMastera, gen. Michaela Flynna, który musiał zrezygnować po skoordynowanym ataku służb i mediów lewicowych w związku z jego kontaktami z rosyjskim ambasadorem przed zaprzysiężeniem prezydenta.

Gen. McMaster, nowy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, który przejął kontrolę po tym, jak Mike Flynn zrezygnował, od 24 lutego jest członkiem Council of Foreign Relations – think-tanku mającego znaczny wpływ na politykę zagraniczną USA. Na łamach wydawanego przez CFR magazynu „Foreign Affairs” przedstawiciele najwyższych władz USA, a także innych krajów, często prezentują swoje poglądy na różne kwestie. Ich strategie są potem wdrażane w życie.

Wojskowy cieszy się opinią doskonałego żołnierza i oficera. Otrzymał wiele nagród i medali oraz uznanie za swoją służbę w armii Stanów Zjednoczonych. Jednak McMaster jest zwolennikiem polityki prowadzonej przez poprzednią ekipę. Należy m.in. do londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), gdzie jako starszy analityk zajmuje się „prowadzeniem badań w celu określenia możliwości poprawy współpracy wielostronnej i integracji polityczno-wojskowej w kontekście zwalczania terroryzmu”.

„Deep state” odzyskuje kontrolę

Wśród współpracowników Trumpa pojawia się coraz więcej osób ze starego „establishmentu”, związanego z Grupą Bilderberg i Komisją Trójstronną założoną z inicjatywy Davida Rockefellera itp. Wśród nich są m.in.: Robert Lighthizer, przedstawiciel ds. handlu zagranicznego Stanów Zjednoczonych, który jest zwolennikiem międzynarodowych układów typu TTIP, TTP, które Trump miał podważyć; sekretarz ds. transportu Elaine Chao, mająca związki z chińską dyktaturą komunistyczną. Nawet Rex Tillerson w przeszłości chwalił się w przemówieniu członkostwem w CFR, w którym wyrażał swoje poparcie dla międzynarodowych procesów integracyjnych.

Również Steven Mnuchin, sekretarz skarbu Trumpa i były dyrektor banku Goldman Sachs niepokoi część wyborców obecnego prezydenta. Rick Perry, który pełni funkcję sekretarza energii, wreszcie gen. James Mattis, sekretarz obrony, który uczestniczył w spotkaniu grupy Bilderberg w Austrii czy sekretarz handlu Wilbur Ross, wcześniej dyrektor Rothschild Inc. także budzą obawy wśród części elektoratu obecnego prezydenta USA.

Zespół Trumpa zapewnił, że wszyscy członkowie gabinetu zgodzili się postępować zgodnie z prezydenckim programem „America First”. Zwolennicy Trumpa wyrazili nadzieję, że prezydent „będzie ich trzymał na krótkiej smyczy i wyrzuci, jeśli którykolwiek z nich przekroczy linię”.

„Alt-prawica” czuje się zdradzona przez Trumpa

Decyzja Trumpa o ostrzale syryjskiej bazy Sharyat rozczarowała jednak wielu jego zwolenników z tzw. alternatywnej prawicy.

„To zdrada” – pisał Kevin MacDonald, redaktor „The Occidental Observer”. MacDonald podkreślał, że alt-prawica czuje się „wyobcowana”. „Teraz obawiam się, że ta cała administracja podąża drogą neokonserwatystów. Jestem bardzo rozczarowany, bardzo wzburzony!” – komentował.

Paul Joseph Watson z Prison Planet pisał: „Myślę, że Trump nie jest wcale marionetką Putina, ale kolejną marną pacynką neokonserwatystów”. „Wysiadam z pociągu Trumpa” – dodawał.

Wielu zarzucało prezydentowi, że wcale nie zamierza, jak obiecywał – prowadzić polityki „izolacjonizmu” i zachował się jak Hillary Clinton. Richard Spencer, który wymyślił termin „alt-right” (alternatywna prawica, alter-prawica) swoje nagranie video opatrzył tytułem: „Zdrada Trumpa”, a cieszący się dużą popularnością Alex Jones, gospodarz InfoWars w swoim materiale zaznaczył, że Trump i wszystko to, co uosabiał „rozpadło się na jego oczach”.

Milo Yiannopoulos, były redaktor Breitbart, do niedawna portalu Bannona, napisał na Facebooku: „W życiu każdego dziecka przychodzi taki dzień, kiedy jego ojciec gorzko go rozczarowuje”.

Zeszły tydzień był niezwykle gorący w relacjach dwóch doradców prezydenta Steve’a Bannona wyrzuconego z Rady Bezpieczeństwa Narodowego i zięcia prezydenta Jareda Kushnera.

W ubiegłym tygodniu media związane z Bannonem opublikowały artykułu uderzające w Kushnera. Podkreślano w nich, że zięć prezydenta spotkał się z ambasadorem Rosji i przedstawicielami banków rosyjskich, a także że jest wyrazicielem interesów „deep state” w otoczeniu prezydenta.

„New York Times” i „Politico” opublikowały 5 kwietnia opowieści opisujące starcia między obu panami. Historie oparte na anonimowych źródłach, które wydają się pochodzić z obozu Kushnera, ukazywały go jako głęboko zaniepokojonego priorytetami Bannona i sposobem, w jaki „wzbudza on najgorsze impulsy u prezydenta”.

W piątek wieczorem szef sztabu Białego Domu Reince Preibus doprowadził do spotkania obu doradców, którzy otrzymali polecenie, by się dogadali i przestali „intrygować”. W sobotę rzecznik Białego Domu donosił, że obaj zgodzili się „pogrzebać topór wojenny”.

Bannon był przeciwny atakowi na Syrię. Nie popierał decyzji prezydenta w sprawie mianowania swoim doradcą Kushnera i czterech innych osób na ważne stanowiska w państwie.

Byli doradcy Trumpa twierdzą, że mąż jego córki Ivanki próbuje pociągnąć prezydenta do głównego nurtu, podczas gdy Bannon stara się utrzymać kurs antyestablishmentowy, który przyniósł zwycięstwo Trumpowi 8 listopada ubiegłego roku.

Bannon, który twierdzi, że atak na rząd syryjski nie zgadza się z polityką zagraniczną „America first” wszedł w spór z Kushnerem i gen. McMastererem. Jak napisał „New York Magazine” – pismo Kushnera – w Białym Domu są dwie zwalczające się frakcje: „nacjonaliści” kierowani przez Bannona i Stephena Millera oraz „Demokraci” reprezentowani przez Kushnera i Ivankę Trump.

Waśnie pomiędzy obu obozami, spowodowane różnicami politycznymi, zostały niedawno wzmocnione ze względu na osobiste animozje pomiędzy Bannonem i Kushnerem. Współpracownicy Bannona twierdzą, że Kushner „rozczarował” i obwiniają go za „przecieki” niepożądanych informacji do mediów.

Zdaniem „New York Magazine”, Bannon miał powiedzieć przedstawicielom administracji, że nie zrezygnuje z wpływu na jej kształt i jeśli Trump będzie chciał się go pozbyć, to „będzie go musiał zastrzelić”.

Agnieszka Stelmach

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-04-11)

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

do @tak myślę
Rozlew krwi w Syrii ma zabezpieczyć interesy Izraela i jego partnerów. Syria jest w stanie wojny z Izraelem od kilkudziesięciu lat. Jest to fakt całkowicie przemilczany przez zachodnią prasę i propagandę. Izrael okupuje syryjskie wzgórza Golan. Panowanie nad wzgórzami umożliwia Izraelowi ostrzał Damaszku a Syrii – ostrzał północnego Izraela. Dopóki Żydzi mają wzgórza Golan mogą czuć się bezpiecznie a Damaszek czuje się zagrożony.Izrael jest państwem frontowym USA i zapewnia Amerykanom dyktat w sprawie ropy w regionie. Dodatkowo u wybrzeży Syrii znajdują się olbrzymie złoża ropy naftowej, które gdyby nie wojna Syria by mogła eksploatować a to z kolei zagroziłoby interesom kolejnych sojuszników USA tzn Arabii Saudyjskiej, Katarowi itd. Tak więc interesy USA i Izraela są powiązane i destabilizacja Syrii jest im na rękę bo gdyby nie ta wojna i ISIS to Syria mogłaby wzgórza odzyskać i rozwijać gospodarkę. W obecnej sytuacji jest na to za słaba.

 


 

Za: |

Skip to content