Aktualizacja strony została wstrzymana

Moda na wirtualność

W wydaniu „Gazety Warszawskiej” z 31 marca – 6 kwietnia br. opublikowany jest wywiad dr. L. Pietrzaka z L. Misiakiem pt. „Smoleńska zmowa milczenia” (s. 24-26). Misiak mówi w nim m.in. a propos tragedii z 10-04:

jeśli nie był to wypadek losowy, to musiał nastąpić wybuch, a jeżeli nie było wybuchu, to znaczy, że była to wyrafinowana inscenizacja wypadku. To z kolei stawia pytania o przebieg, finał tego lotu, los ludzi itp.

Jako że wywiad ukazał się na niedługo przed niedawną konferencją prokuratorów, która de facto nie wniosła nic szczególnego do całej sprawy[1], określenie „zmowa milczenia” wcale nie straciło na aktualności, zwłaszcza że, zdaniem Misiaka, pewne informacje związane z lotem PLF 101 są nadal utajniane (już pod auspicjami nowej władzy):

MON dawno zapowiadało upublicznienie nagrań z nasłuchu polskiego samolotu rządowego uzyskanych z Łotwy i Szwecji, a tymczasem od półtora roku ukrywa własne nagrania. Przypomnijmy, że zgodnie z instrukcją służby wojskowe korzystają w lotach HEAD  z tajnej stacji nasłuchowej, z radiostacji HF, która służy do prowadzenia korespondencji radiowej, co umożliwia łączność na bardzo dalekich zasięgach, przesyłanie danych, faksów, obrazów, szyfrowanie i transmitowanych danych. Radiostacje wojskowe VHF/UHF zapewniają bezpieczną łączność także z ośrodkami sojuszniczymi z NATO. Zapis tego monitoringu jest ukrywany, podobnie jak wiedza o systemie ACARS, który wysyłał do 36 SPLT. (…) szczegółowe depesze o położeniu maszyny, stanie urządzeń, parametrach lotu, decyzjach załogi. ACARS bazuje na sieci przekaźników satelitarnych rozsianych po całym świecie, informacje są automatycznie przesyłane do bazy na ziemi co kilka minut. W 36 SPLT. był dyżurny koordynator lotów (DKL), który oprócz prowadzących samolot kontrolerów cywilnych monitorował loty Tu-154, odbierał depesze ACARS. Informacje na ten temat są od półtora roku przez MON utajnione. Nie podano, że ACARS był zainstalowany w polskim samolocie nawet po tym jak ujawniłem, że jest to przez MON ukrywane (!). Informacji o ACARS brak było też w raporcie Millera. Ale w anglojęzycznych raportach sporządzonych przez Universal Avionics System Corporation – amerykańskiego producenta awioniki zainstalowanej w Tu-154M 101 znaleźliśmy informacje, że ACARS był na jego pokładzie.

Misiak nie kryje też zdumienia i rozczarowania, że nie doszło do powołania sejmowej komisji śledczej, która zajęłaby się sprawą 10-04:

tworzy się sejmową komisję ds. wyjaśnienia afery Amber Gold, a odmawia się utworzenia sejmowej komisji śledczej ds. wyjaśnienia największej tragedii od czasu drugiej wojny światowej, tragedii 96 Polaków, w tym nomen omen parlamentarzystów. Cóż za paradoks? Brak zgody Jarosława Kaczyńskiego na powołanie sejmowej komisji śledczej w sprawie Smoleńska demaskuje Kaczyńskiego. Dlaczego Jarosław Kaczyński nie chciał, by publicznie, tak jak było a aferze Rywina, „przyciśnięto do muru” dziesiątki, a nawet setki polskich świadków, w tym ludzi rządu Tuska, których sam obwiniał w sprawie katastrofy? Jeśli nie wierzy w skuteczność komisji sejmowej, dlaczego zgodził się na komisję ds. Amber Gold? Tylko sejmowa komisja śledcza, której obrady byłyby na żywo transmitowane, przesłuchując na oczach milionów Polaków wszystkich świadków, mogłaby po nitce do kłębka obnażyć tę mroczną tajemnicę. Niepowołanie jej tak naprawdę obnaża prawdziwe intencje PiS-u.

W sprawie prowadzonych ekshumacji przez prokuraturę Misiak wypowiada się następująco:

po 7 latach, jak powiedziała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Ewa Klonowski, światowej sławy antropolog sądowy, ekshumacje te mogą odpowiedzieć wyłącznie na pytanie, czy ciała ofiar zostały złożone we właściwych grobach. W trumnach znajdują się już niemal wyłącznie kości, co w jej ocenie uniemożliwia znalezienie śladów materiałów wybuchowych, bo w kościach takich śladów już nie będzie. Jej zdaniem nawet doświadczony medyk sądowy po tak długim czasie może nie być w stanie na podstawie szczątków określić właściwej przyczyny śmierci. Obawiam się, że ekshumacje mogą potrwać wiele miesięcy, może kilka lat, jeśli nie będą połączone z innymi wymiernymi działaniami prokuratury, mogą być wykorzystane propagandowo jako dowód aktywności w wyjaśnianiu prawdy o katastrofie. Zastanawia mnie również to, dlaczego w starannie dobranym przez prokuratora krajowego Marka Pasionka 14-osobowym międzynarodowym zespole biegłych medyków sądowych, którzy uczestniczą w badaniach ekshumowanych szczątków ofiar, nie ma ani jednego profesora z Polski, natomiast aż czterech profesorów z zagranicy, choć mamy w naszym kraju prawdziwe sławy profesorskie w tej dziedzinie?

Pietrzak, możliwe że nawiązując do blogerskich postulatów i dyskusji, dopytuje o możliwość opublikowania białej księgi z dokumentacją, „w której [zamieszczono by] tę wiedzę, którą ukrywała (…) ekipa Donalda Tuska” – na co Misiak odpowiada tak:

Skoro wiedza jest ukrywana, trudno oczekiwać na książkowe publikacje nowych faktów. Powołana przez Macierewicza podkomisja jak dotąd nie przedstawiła żadnych ważnych ustaleń, a kosztowała w 2016 r. podatników ponad 3,5 mln zł (jej członkowie zarabiają miesięcznie od 2 do 8 tys. zł). A przecież odziedziczyła gotowe, kilkuletnie ustalenia Zespołu Parlamentarnego. Są zapowiedzi ministra, że niebawem podkomisja przedstawi zbiór dawnych ustaleń plus nowe, nieujawniane dotąd informacje, ale biorąc pod uwagę półtoraroczne milczenie i ciągłe obietnice, powstrzymałbym apetyty do czasu poznania wymiernych, a nie propagandowych, efektów.

Lektura całego wywiadu, podobnie zresztą jak niedawna konferencja prokuratorów (choć ta ostatnia z innych względów) nie napawają optymizmem. Wygląda bowiem na to, że na żaden istotny przełom w sprawie na razie nie możemy liczyć. Zresztą, jeśli ktoś słuchał wypowiedzi prokuratorów zapowiadających ubieganie się (u „strony rosyjskiej”) o możliwość przesłuchania kontrolerów jak też „skatalogowania wraku” na smoleńskim Siewiernym, to mógł jeszcze pomyśleć o ewentualnym „katalogowaniu” brzozy, wokół której prowadzono tak wiele badań i która była bohaterką tylu publikacji. Wątek brzozy wcale nie powinien być przez prokuraturę bagatelizowany, gdyż prokuratura mogłaby stwierdzić (po zbadaniu), że kontrolerzy sprowadzali tupolewa na brzozę, a nie na pas lotniska. Podczas konferencji padła zapowiedź o konstruowaniu wirtualnego miejsca zdarzenia (rozkład szczątków). Pytanie: na jakiej podstawie to zostanie skonstruowane – czy na gruncie tej dokumentacji („strony rosyjskiej”, bo o polskiej przecież nie ma mowy), której zarzucano liczne fałszerstwa i nieścisłości? Zapanowała, nawiasem mówiąc, moda na „wirtualność”- z jednej strony „wirtualne miejsce zdarzenia”, a z drugiej – „wirtualny tupolew”, którego ma skonstruować podkomisja dr. Berczyńskiego. Nikt jak na razie nie mówi o „wirtualnej katastrofie”, bo na to jest chyba wciąż za wcześnie, mimo upływu 7 lat od 10-04.

Free Your Mind

[1] http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/prokuratura-przedstawia-ustalenia-dotyczace-katastrofy-smolenskiej,728855.html

 

[Polecamy liczne interesujące wypowiedzi internautów i rzeczową polemikę na stronie zawierającej kopię w/w tekstu: https://www.salon24.pl/u/freeyourmind/768872,moda-na-wirtualnosc]

Za: 'FYM podziemne tunele' blog (APR 5, 2017) | http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2017/04/moda-na-wirtualnosc.html

Skip to content