Aktualizacja strony została wstrzymana

Ochronę praworządności mylą z szykanami. „Tęczowi” utyskują na działania prokuratury

Rejestracja związków jednopłciowych zawartych za granicą jako małżeństw w księgach stanu cywilnego w Polsce nie jest możliwa, a tego rodzaju próby monitować będzie prokuratura. To nie spodobało się działaczom LGBT. W trosce o praworządność upatrują wstępu do prześladowań.

Sprawa dotyczy wytycznych, jakie dla prokuratorów wydał Robert Hernad. Zastępca Prokuratora Generalnego przypomniał, że w polskim prawie małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, więc nie ma możliwości zarejestrowania w Urzędzie Stanu Cywilnego jako małżeństwa związku jednopłciowego zawartego poza Polską. Śledczy otrzymali też polecenie, by monitować tego rodzaju wnioski i włączać się w takie sprawy, by nie dopuścić do łamania prawa.

Działaniem prokuratury zaniepokoiła się Kampania Przeciw Homofobii, która oświadczyła, że widzi w nich podobieństwo do akcji „Hiacynt”. Dość dodać, że akcję tę prowadziła Milicja Obywatelska na rozkaz gen. Czesława Kiszczaka, szefa MSW, a informacje zebrane na temat homoseksualistów miały służyć ich późniejszemu szantażowi przez komunistyczne służby. Organizacje LGBT uznały kroki prokuratury za bezzasadne, bo dotąd żadnej parze homoseksualnej nie udało się w Polsce zarejestrować swojego związku.

„Tęczowi” obawiają się, że działania prokuratorów doprowadzą do powstania rejestru osób nieheteroseksualnych w Polsce, a jako, że informacje o życiu intymnym są danymi wrażliwymi, to budzi dodatkowe obawy i wątpliwości. W sprawie wypowiedział się też Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, który na łamach „GW” ocenił, że „każde działanie władzy, które wykazuje się nadmiernym zainteresowaniem określonej grupy społecznej, powinno budzić zaniepokojenie”.

Obawy środowisk LGBT o zabieraniu „na nich” informacji mocno dziwią, szczególnie w świetle podejmowanych przez samych homoseksualistów kolejnych prób wpisania swoich wniosków do urzędowych ksiąg. Zatem to nie prokuratura jest tu inicjatorem uruchamiającym urzędniczą machinę.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”

MA

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-02-13)

 


 

Z miasta kościołów robią stolicę seksu 

Kraków. To piękne, zabytkowe miasto zaledwie w ciągu kilku lat przestało być jednoznacznie kojarzone z prawdziwą kulturą i sztuką, również tą sakralną. Pierwsze skrzypce grać chce teraz lubieżna i nachalna rozrywka. Tak oto miasto kościołów powoli staje się ostoją rozpusty. Nie tak winno wyglądać miejsce, w którym bije Serce Narodu.

Z miasta kościołów robią stolicę seksu

Unia Europejska, otwarte granice, tanie linie lotnicze i corocznie bite rekordy liczby turystów, także tych zagranicznych… Polska i jej największe skarby historii znajdujące się w sercu Krakowa stały się hitem. Nie dla wszystkich. Szybko okazało się, że to nie ta wartościowa kultura i sztuka jest celem wizyt w Grodzie Kraka chociażby niektórych „Wyspiarzy”. Niekończące się (tanie) imprezy, szaleństwo, zabawa. Nie trzeba było długo czekać, by tak atrakcyjnym klientem zainteresował się „seks biznes”.

Dziś wizyta w centrum Krakowa nie obejdzie się bez nachalnych zaczepek wynajętych „staczy”, bezwstydnie nagabujących przechodniów na „darmowe pokazy” w lokalach dla dorosłych. „Nocne” kluby takowe są już chyba tylko z nazwy, bo na usługi różnorakich „domów uciech” zaproszenie można dostać właściwie o każdej porze dnia i nocy.

Niestety ten i tak już przykry obraz sodomickiego, a przecież tak pięknego i zabytkowego centrum Krakowa z górującymi wciąż nad Rynkiem Głównym wieżami Bazyliki Mariackiej psuje kolejna sexinicjatywa. Do ofert wszelkiej maści klubów „gogo” i „bunga bunga” w jednej z kamienic znajdującej się w samym sercu miasta dołączy wystawa sztuki erotycznej „50 twarzy seksu”, otwierana z okazji tzw. dnia zakochanych. W taki oto sposób i tak już mocno skomercjalizowane przez laicki świat wspomnienie św. Walentego ma teraz zyskać nowe, erotyczne oblicze.

Za inicjatywą stoi bliżej nieokreślona „grupa młodych pasjonatów historii, sztuki i erotyki”, która na wystawie zapragnęła zaprezentować „współczesną obyczajowość seksualną i dzieła wielowiekowej sztuki erotycznej” oraz postanowiła sięgnąć do „wyobraźni widza”. Eksponaty – jak się dowiedzieliśmy – były zbierane latami przez wujka jednego z organizatorów wystawy, a pochodzą z wielu krajów świata. Celem jest „oswojenie dorosłych Polaków z erotyką, pokazanie, że nie musi ona budzić niezdrowych emocji”.

Na uwagę zasługuje tu sposób w jaki organizatorzy wystawy podchodzą do swego dzieła, mówiąc jednym tchem o oddzielaniu erotyki od pornografii oraz łamaniu kolejnych granic. – Będąc atakowani ze wszystkich stron przez pornografię, musimy nauczyć się odróżniać sztukę erotyczną od pornografii, dokonując świadomej oceny według własnych wartości, nawet jeśli jest to trochę sprzeczne z podzielaną wczoraj przez społeczeństwo obyczajowością, bo dzisiaj ona jest już inna, choćby na skutek rozpowszechniania w kinach najnowszego filmu „Sztuka kochania” i kolejnych części „50 twarzy Greya” – podkreślają.

A cóż to za system „własnych wartości”? Czego jest on wyznacznikiem? Dobra, piękna, czy może prawdy? Na tym nie koniec, bo – jak się okazuje – ów system trzeba nam przewalutować na modłę stawiającego na ziemską przyjemność, a zatem pozbawionego Boga, świata. Wczorajsza obyczajowość, to już przeszłość. Dziś są nowe standardy. Przekroczono kolejne granice, więc po co zawracać, skoro można, a nawet trzeba pójść jeszcze dalej?!

„Erotyzm od wieków towarzyszył człowiekowi, był inspiracją dla twórczości Mickiewicza, Fredry, Witkiewicza, motorem działania cezarów rzymskich, króla Henryka VIII, Lenina, Hitlera, Michała Wiśniewskiego z zespołu Ich Troje, Wisławy Szymborskiej, Michaliny Wisłockiej” – napisali organizatorzy. Okazuje się, że wystawa ma na celu „rozszerzenie naszego pola postrzegania erotyki poprzez wykraczanie poza to, co wizualne, i sięganie po wszystkie pozostałe zmysły”. – Prawdziwa sztuka powinna być dotykana, odczuwana, wąchana lub smakowana – zachęcają organizatorzy.

Gorszące widowisko zorganizowane w piwnicach Kamienicy Kromerowskiej to „przegląd erotyki i sztuki miłosnej od Kamasutry do najnowszych gadżetów elektronicznych” i to z całego świata. Samo miejsce goszczące wystawę ma też swoją dość bogatą, lubieżną historię. To tam w dawnych latach „w tajniki seksu wprowadzały studentów żony kupców miejskich”, a jeszcze niedawno pod tym właśnie adresem działał nocny klub.

Doprawdy, tak ma wyglądać Kraków? Gdzie są włodarze miasta, nie raz już monitowani w sprawie uciążliwych klubów i nachalnej ich reklamy? Miasto naszpikowane zabytkami, w tym prawdziwymi skarbami Kultury i wyjątkowymi perłami architektury, sławnymi na całym świecie chce przyciągać turystów golizną i perwersją?

Dzieje się to w mieście wielu sanktuariów, do których odwiedzenia zachęca się m.in. czcicieli Bożego Miłosierdzia z całego świata. A może zatem czeka nas hybrydowa oferta turystyczna w myśl porzekadła: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”? Na to na pewno zgody nie będzie!

Marcin Austyn

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-02-13)

 


 

Skip to content