Aktualizacja strony została wstrzymana

Chrystus-Mesjasz a Żydzi – X. Juljan Unszlicht (1936)

Ks. J. Unszlicht w wydanej pracy „Źycie i nauka Jezusa Chrystusa” – według O. Lebretona – rzuca kilka ciekawych osobistych spostrzeżeń na stosunek Żydów do Chrystusa – Mesjasza. Ponieważ sprawa ta i dziś jest aktualną – dzielimy się uwagami Czcig. Autora z Czytelnikami „Kalendarza”. Niektóre podkreślenia
nasze. – Redakcja [Rycerza Niepokalanej – 1936].


Nie może ujść naszej uwagi ta troska ustawiczna O. Lebretona, aby dać wyczerpujące wyjaśnienie czemu „swoi Go nie przyjęli!„. Od początku Chrystjanizmu niedowiarkowie powtarzają uporczywie za Celzusem zarzut wysnuty z niedowiarstwa Żydów, że skoro własny naród nie uznał boskości Chrystusa, to widocznie Chrystus nie dał dostatecznych dowodów Swej boskości, a wiara późniejszych pokoleń w jego boskość jest poprostu wynikiem ewolucji religijnej ludzkości europejskiej jak deifikacja Buddy – ludzkości azjatyckiej.

Sądzę, iż tutaj jako „kapłan izraelita” mogę dorzucić swe spostrzeżenia i rozmyślania, bo zagadnienie to mnie długi czas do żywego przejmowało. Nie mogę zaś być posądzonym o „przesądy wyssane z krwi”, gdyż w moim wypadku te przesądy winnyby raczej przemawiać za „niewinnością” Izraela. Otóż jest faktem niezaprzeczonym, iż żydostwo żyje pośród narodów chrześcijańskich zgoła nie widząc, iż one czczą jako swego Boga-Zbawiciela Izraelitę, odrzuconego
przez swój własny naród. Jest to fakt tem bardziej zdumiewający, skoro żydzi znają i z dumą, a nawet pychą przyłączają wszystkie wielkości chrześcijańskie, które w mniejszym lub większym stopniu są lub mogą być pochodzenia żydowskiego. A więc jak Izrael powinien być szczęśliwym i dumnym, iż jeden z jego rodu
jest Bogiem cywilizowanej ludzkości! Tymczasem głuche i wrogie milczenie tej rasy, przerywane od czasu do czasu wybuchami nienawiści do Chrystusa Pana, jest zupełnie niezrozumiałe, o ile Chrystus był tylko zwyczajną jednostką. Czyżby było rzeczą tak trudną włączyć Chrystusa do liczby proroków Pańskich i
przechwalać się Nim, jako drugim Mojżeszem, a nawet jako Synem Bożym?!

Z drugiej strony narody pogańskie w miarę przyjmowania wiary chrześcijańskiej zapoznały się z konieczności z Izraelem, jego Pismem św., tradycjami, a zwłaszcza jego uporczywym zaprzeczaniem w codziennym życiu bóstwa Chrystusa. Gdyby istotnie Chrystus nie złożył żadnych dowodów swej boskości, to wtedy stanowisko Izraela byłoby słuszne, zarzut „bogobójstwa” byłby bezpodstawny a nawet wielce krzywdzący i wprost bezczelny i chrystianizm
nigdyby się nie rozwinął. Źadna ewolucja od Chrystusa zwykłego człowieka do Chrystusa Boga-Człowieka nie jest możliwa, bo tem samem zawierałaby
możliwość w pojęciu chrześcijańskich narodów ewolucji Izraela od mężobójcy do bogobójcy, co jest krzywdzącym i niemoralnym absurdem. Sam kontakt codzienny chrześcijan z żydami winienby doprowadzić do upadku podobnej ewolucji.

Tymczasem było i jest przekonaniem narodów chrześcijańskich, iż sumienie żydowskie jest obciążone krwią Boską („Krew jego na nas…”), że Izrael jest rasą bogobójczą. Pod tym względem deifikacja różnych bohaterów i wieszczów narodów pogańskich nie wytrzymują porównania z boskością Chrystusa, ponieważ nie pociągają za sobą żadnych ziemskich konsekwencyj, dających możność kontroli, a następnie przechodzą szybko.

A więc zaślepienie Izraela, niewidzącego najwyższej chluby swej rasy, czczonej jako Boga na ołtarzach Kościola katolickiegio, oraz przekonanie narodów
chrześcijańskich, iż Izrael jest rasą bogobójczą, są to dwa fakty dziejowe, współrzędne, nie dające się „racjonalistycznie” wytłumaczyć. Przypomina nam to
obecność Jezusa w Izraelu, którego swoi nie zrozumieli i nie przyjęli. Zaślepienie więc żydowskie nie jest zaprzeczeniem, lecz potwierdzeniem boskości Chrystusa. Bo jest rzeczą widoczną, iż jak zarzuty faryzeuszów o rzekomo szatańskim charakterze cudów Chrystusa, ta samo napaści talmudyczne żydów na rzekomo nieetyczny, a nawet zbrodniczo-obłędny charakter chrystianizmu *) są tylko niemoralnem oszustwem, czego najlepszym dowodem jest fakt, „iż żydzi nie mają odwagi publicznie głosić, co myślą o Chrystusie i Jego dziele, a następnie, „iż Kościół uświęca ludzkość, czego nie można bynajmniej powiedzieć o „narodzie wybranym”.

Skąd się więc wzięło mniemanie o „rasie bogobójczej”? Tego, rzecz prosta, „ani ciało, ani krew, nie mogły ujawnić”, lecz jedynie mogła wyniknąć z objawienia Bożego.

Lecz w takim razie żydostwo musi przedstawiać znamiona potwierdzające to ujemne mniemanie, będące następstwem straszliwego przekleństwa Bożego za niesłychaną w dziejach ludzkości zbrodnię.

Znamiona te są wyrażone z całą grozą w prawie Mojżeszowym (Kapł. 26, 33-35; Deut, 28, 25-68). Teraz przytoczymy niektóre z nich i zastosujemy do „rasy bogobójczej”:

„A ja was rozprószę” – grozi Jahwe Izraelowi, jeśli będzie Mu nieposłuszny – pomiędzy narody i dobędę miecza za wami; a serca tych, którzy z was
zostaną strachem przepełnię i w ziemiach nieprzyjacielskich, przerazi ich chrzęst listka lecącego, i tak będą uciekać, jakoby przed mieczem…
(Kapl. 26) **).

Będziesz przedmiotem zgrozy po wszystkich królestwach ziemi… Jahwe porazi cię utratą rozumu, ślepotą i szałem… będziesz macał w jasne południe,
jak ślepy w ciemności…; będziesz przedmiotem zdziwienia, bajki, szyderstwa u wszystkich narodów, do których Jahwe ciebie zagna.
Wszystkie te przekleństwa ciebie dosięgną… i będą znamieniem i cudem dla ciebie i twego potomstwa. A jak się przedtem radował Jahwe, aby wam czynić dobrze, tak się będzie radował, aby was wytracać… Rozprószy ciebie Jahwe między wszystkie narody… nie zaznasz pośród nich spokoju, ani stopa twoja odpoczynku… Da tobie bowiem Jahwe serce lękliwe i duszę strwożoną… będziesz się bał w nocy i we dnie, a nie będziesz wierzył, iż żyjesz, spowodu trwogi twego serca”
(Deut. 28).

Gdy się czyta te grozą przejmujące przekleństwa Boże, to nie można się oprzeć wrażeniu, iż stosują się dosłownie do żydostwa rozprószonego pośród
narodów chrześcijańskich. Jest ono dla nich przedmiotem szyderstwa i wzgardy; błąka się ono pośród nich ustawicznie, a końca nie widać; maca ono w jasne południe, jak ślepy w mroku, nie widząc i nie słysząc na kaźdym kroku tej czci boskiej, jaką one oddają Jezusowi, Synowi Izraela, tak jakby tego wcale nie było.
Co najważniejsze, ma sumienie niespokojne, czując na sobie przekleństwo Boże, a nie chcąc zeń się uwolnić.

Nad tem się nieco zastanowimy.

Nigdy sumienie szczerze wierzących chrześcijan nie jest niepokojne wobec rzekomo niemoralnego zarzutu bogobójstwa, ciążącego na żydostwie; ubolewają tylko nad jego zaślepieniem, które ściągnęło na nie tak straszne przekleństwo. To znaczy, iż zarzut bogobójstwa ma podstawę historyczną. Inaczej ma się z sumieniem żydowskiem.  Jest ono istotnie pełne trwogi i niepokoju właśnie spowodu Jezusa, i zawsze obawia się tej straszliwej zbrodni. Jest to faktem niezbitym, wielokrotnie przeze mnie obserwowanym. Dla zrozumienia przedstawmy sobie zbrodniarza, zmuszonego przebywać w różnem środowisku: Gdy idzie o jednostki podobne do niego, czuje się spokojny – ba, nawet zuchwały, gotowy do przechwalania się swoją zbrodnią a bodaj i do jej powtórzenia; lecz gdy znajdzie się wśród ludzi uczciwych jest zatrwożony, obawia się, żeby mu zbrodni nie wytykano i nie ukarano go.

Tak samo sumienie żydowskie: żyd spokojny, a nawet zuchwały (arogancja żydowska!) pośród zdechrystianizowanych „gojów”, doznaje zimnych potów wśród wierzących katolików, nie życzących mu zresztą żadnego zła, bo go cień Chrystusa ściga. A przecież śmierć Sokratesa nie trwoży sumienia Greków, ani Joanny D’Arc sumienia Francuzów, ani nawet dawnych proroków sumienia żydów. Jak jednak błędne serce żydowskie bije na wspomnienie o Chrystusie po tylu wiekach, choć czas wszystkie ludzkie sprawy zaciera… Lecz przekleństwo: „Krew jego na nas i na syny naszenigdy nie przeminie, bo to jest Krew nie
człowieka, lecz Boga. Kamień odrzucony przez budujących – mówi P. Jezus do żydów – stał się podstawą gmachu. Jest to cud na naszych oczach… Lecz aby ten cud widzieć trzeba posiadać duszę opromienianą łaską Bożą.


Podziśdzień nawet „wolnomyśliciele” żydowscy nie zdobyli się na zbudowanie pomnika Jezusa na Krzyżu przed Synagogą i składanie Mu wieńca w Wielki Piątek, aczkolwiek tak skwapliwie zachęcają wolnomyślicieli nie-żydów do czynienia tego w stosunku do „ofiar” Kościoła katolickiego.

Zaślepienie więc Izraela jest faktem historycznym, wypływającym z ukrzyżowania Jezusa i potwierdzającym bogobójstwo. Jeśli Izrael nie ujrzał boskości Jego, to nie dla braku dowodów, lecz dla braku dobrej woli, jedynie uniemożliwiającej zrozumienie wartości dowodów.

Podziśdzień – jak mówi św. Paweł, a słowa te dotąd nie przebrzmiały – „Izraelici, gdy czytają St. Zakon, mają zasłonę na sercu, która tylko w Chrystusie zanika; gdy wrócą do Pana, zasłona zniknie. (2 Kor. 3, 14).

Rzecz prosta, Bóg mógł uczynić widoczniejszą dla Izraela misję swego Syna i nakłonić przez to swój naród do niesienia światła wiary Chrystusowej narodom świata. Tu stoimy przed misterjum nieprzeniknionem, przed którem tylko upokorzyć się musimy. Rozumiemy jednak ból św. Pawła na widok zaślepienia swych
współplemieńców, których jest synostwo i chwała, i zakon, i prawodawstwo, i kult, i obietnice, z których jest Chrystus według ciała, który jest Bogiem
błogosławionym na wieki
. (Rzym 9, 4).

Lecz upadek Izraela jest bogactwem narodów, które nie powinny się pysznić z wolnego wyboru Bożego (Rzym 11, 12, 16), bo jak nawet w tych straszliwych przekleństwach Powtórzonego Prawa czytamy, że Bóg nigdy swego narodu całkowicie beznadziejnie nie odrzuca, lecz karząc go strasznie, jeszcze czeka na jego powrót. „Bez pożałowania są bowiem dary Boże”; w niewoli asyryjskiej wierzy Tobjasz, wygnany z ojczyzny wraz z rodakami, dostępuje łask Bożych godnych proroków Pańskich. I w dziejach narodów chrześcijańskich widzimy od św. Pawła do Czcig. O. Libermana szereg świetlanych figur Izraelitów, w których niemasz zdrady, co wrócili do prawdziwego Mesjasza Izraela, Chrystusa Pana, Boga – Zbawiciela upadłej ludzkości. A gdy pełnia narodów wejdzie do Kościoła
Chrystusowego, wtedy – jak twierdzi św. Paweł – i resztki Izraela wrócą do swego Mesjasza.

Kara więc będzie długa i straszna, jak na to zasługuje zbrodnia bogobójstwa, ale miłosierdzie Boga, Boga Izraela, nie pozwala, aby była bez końca. Natomiast dusze żydowskie schodzą z tego świata z odrazą lub wprost z nienawiścią do Chrystusa i Jego Kościoła, giną w wieczności. Synowie królestwa będą wrzuceni do ciemności zewnętrznych (Mat. 6,12). Jest to najbardziej bolesna strona zagadnienia: zwią się żydami, mówi P. Jezus w Objawieniu św. Jana (2,9), a nimi nie są, lecz synagogą szatana. Bo prawdziwy Izraelita, w którym niemasz fałszu (Jan 1, 47), idzie za Synem Dawida Jezusem, który jest „ 2.0pt”>drogą, życiem i prawdą”.

Dlatego, o ile musimy zwalczać zły wpływ różnych organizacyj, kierowanych przez żydów, co usiłują podkopać wiarę w duszach chrześcijańskich, a tem samem zgubić je w wieczności, o tyle winniśmy się starać przynajmniej lepsze dusze żydowskie wyrwać z sideł synagogi szatana i zdobywać je dla Tego, który przyszedł „jeno do owieczek, co się zbłąkały z rodu Izraela”.

Jedną z tych owieczek przez Chrystusa odzyskanych jest sam autor tej drobnej pracy, poświęconej Przenajświętszej Matce swego boskiego Rodaka. Nie mógł On patrzeć obojętnie, jak ginąłem na wertepach niewiary i nieobyczajności, lecz przeciwnie za mną pogonił, do Serca Swego mnie przycisnął, w boskim pocałunku winy me niezliczone przebaczył i kapłanem swym uczynił. „Misericordias Domini in aeternum cantabo”! Oby ten „cud łaski Bożej” otworzył oczy wielu, błąkających się w mrokach judaizmu lub bezbożności i sprawił ich powrót rychły do prawdziwej owczarni Chrystusowej – Kościoła świętego, apostolskiego,
rzymskiego!


X. J. Unszlicht


X. Juljan Unszlicht urodził się 10-go stycznia 1883 r. w Mławie, lecz wychował się w Warszawie, gdzie uczęszczał do szkoły polskiej Pankiewicza-Trojanowskiego,
następnie wyższe studia odbył na Politechnice warszawskiej i Uniwersytecie paryskim, który ukończył w 1910 r z dyplomem licencjata praw. Aczkolwiek urodzony w judaiźmie, otrzymał w domu wychowanie w duchu narodowo-polskim z lekkim zabarwieniem katolickiem. W rodzinie święcie się przechowywała pamięć o Maksymilianie Unszlichcie, słuchaczu Szkoły Głównej w Warszawie, który za udział w demonstracjach przeciwko brance w 1863 został przez Moskali
deportowany na Syberję, gdzie zginął bez wieści. Od najmłodszych lat Juljan Unszlicht brał udział w podziemnej walce przeciwko najazdowi moskiewskiemu, za co wielokrotnie był ścigany przez policję carską i zmuszony do ucieczki zagranicę. Przez 20 lat czynnej akcji katolickiej mógł zbliska zaobserwować silny
prąd antypolski, jaki się ujawnił pod wpływem napływowego litwactwa wśród żydów dawnej Kongresówki i jego niebezpieczeństwo dla sprawy polskiej. W ostrej walce z „socjal-litwactwem” Juljan Unszlicht uległ gwałtownym prześladowaniom ze strony żydów, nie rozumiejących jego uczucia polskiego, przyczem charakterystyczne formy nienawiści, jakie żydzi ujawnili w stosunku do Kościoła i Polski, głęboko go zastanowiły i zachwiały jego przekonaniami ateistycznymi. Z wybuchem wojny wszechświatowej Juljan Unszlicht, będący wówczas w Paryżu, zaciąga się do wojska francuskiego na obronę sprawy polskiej i sympatyzującej z nią Francji. Przez długie lata niewoli niemieckiej dokonywa się ostatecznie w nim przełom duchowy i kończy się wstąpieniem do Seminarjum duchownego w Meaux, gdzie w 1924 r. zostaje wyświęcony na kapłana przez J.E.X. Biskupa Gaillarda. Odtąd już 10 lat jak X. Juljan Unszlicht obiega osiedla
polskie we Francji, aby utrzymać w wychodztwie polskiem przywiązanie do Wiary i Ojczyzny. Za zasługi jego dla odzyskania wolności Rząd Polski odznaczył go Krzyżem Niepodległości.


Tekst pochodzi z Kalendarza na rok 1936, wydanego przez redakcję Rycerza Niepokalanej

Dziękujemy p. Konradowi Turzyńskiemu za wyszukanie i nadesłanie oryginału.



Skip to content