Aktualizacja strony została wstrzymana

Naród Najświętszej Maryi Panny – Ks. Kazimierz Wilczyński TJ

Dodano: 2016-09-18 3:38 pm

Ze skarbca Tradycji.

Tekst jest fragmentem książki Poświęcenie Polski Niepokalanemu Sercu Marii, wydanej w roku 1946 w Krakowie.

Polska jest krajem, który w szczególniejszy sposób kocha Maryję. Od zarania istnienia aż po czasy ostatnie dzieje jej to jedno nieprzerwane pasmo serdecznej miłości wszystkich stanów narodu polskiego do Matki Boskiej i Matki Bożej do Polaków.

Zaledwie spłynęła woda Chrztu świętego po głowie Mieszka I i jego dworu, zaledwie legły pod ude­rzeniami toporów „święte” dęby, zaledwie za­częły znikać na ziemiach lechickich dzierżaw posągi światowidów i gontyny bóstw, a już na ich miejscu wzniosły się ku niebu świątynie na cześć Matki Najświętszej, budowane ręką Piastów i potężnych magnatów, a już rozbrzmie­wały w nich pieśni na cześć Maryi. I od tej chwili miłość narodu naszego do Najświętszej Panny otacza Jej cudną postać coraz to piękniejszą tę­czą uwielbienia i chwały, obejmuje w swe krę­gi królów i najsławniejszych wodzów naszych, książąt, wojowników i ogromne masy miesz­czan i naszego ludu, porywa te milionowe ser­ca polskie i niesie ze sobą niewstrzymaną faląi rzuca je wszystkie w zgodnym zespole u stóp Niepokalanej.

Naród nasz cały tak się zrósł z czcią serdecz­ną Matki Najświętszej, że nie można sobie po prostu wyobrazić, jak mógłby on się obejść bez Niej. Czci on Najświętszą Panienkę w Jej cu­downych stolicach od Częstochowy po Sokal, Leżajsk, Kraków, Piekary, Kalwarię i setki in­nych miast, wsi i miasteczek, od potężnych fał­dów Karpat aż po ciemne fale morza.

Skronie Matki Najświętszej ozdobili Polacy na różnych cudownych miejscach wieloma zło­tymi koronami. Szaty Najświętszej Panny obsy­pali tysiącami pereł i diamentów. Skarbce swej Opiekunki wypełnili stosami złotych i srebr­nych serduszek, klejnotów, orderów i korali, które mają świadczyć na wieki o miłości Jej dzieci. Setki tomów z dziejów wszystkich cu­downych obrazów wypełniły opisy niezliczo­nych ilości łask i nadzwyczajnych uzdrowień, którymi Najświętsza Panienka płaciła swemu ludowi za ufność i miłość.

Najpiękniejsze i najstarsze świątynie po wielkich miastach i cichych miasteczkach i wioskach wzniosła ręka polska na cześć Maryi. Wizerunkami Jej Najświętszej Postaci ozdobiono niemal każdy zakręt szos i polnych dróżek naszych. Obrazami Jej przybrano nie­omal każde samot­nie stojące przydroż­ne drzewo. Czcigodne Oblicze Matki Boskiej Częstochowskiej, Ostrobramskiej czy figurkę Niepokalanej chciano mieć na każ­dym prawie domu naszym, w każdym pokoju­ tego domu, na każdym stole czy biurku przed oczyma pracujących. Zdobiono nimi wystawy rzeźb i obrazów,         przesyłano w podarunkach serdecznych, no­szono w kieszeniach u świętych różańców, na sztandarach podczas uroczystych pochodów, na piersiach w złotych, srebrnych czy zwykłych medalikach szkaplerznych. Byle się tylko z tą kochaną Matką Najświętszą nigdy nie rozsta­wać, byle tylko ustawicznie być przy Niej.

I miasta nasze, i wioski nasze, i domy nasze zamieniliśmy w Polsce na setki tysięcy świą­tyń na cześć Maryi. Śpiewamy w tych świąty­niach nasze pieśni na Jej chwałę, począwszy od prastarej Bogurodzicy, Dziewicy, poprzez niezliczoną ilość innych, aż po tę Serdeczna Matko, która się stała dla Polaków jakby hym­nem narodowym.

Szepcemy u stóp Najświętszej Panienki z książeczek, na różańcach czy wprost z duszy i serca nasze błagania i prośby o zdrowie, bło­gosławieństwo, nawrócenie naszych najdroż­szych. Płaczemy w naszych bólach i nieszczę­ściach osobistych i narodowych i odchodzimy z nadzieją i ulgą w sercach, że lepsza jeszcze przyszłość dla nas i dla Polski zaświeci.

Na służbę Matki Najświętszej idą tysięcz­ne rzesze Polaków i Polek, by pracować pod płaszczem Marii dla dobra własnego narodu. Marianie, Służebniczki, Niepokalanki i inni, to są dzieci Polski w szczególnej służbie Maryi.

U stóp Najświętszej Panienki błagają o po­moc w decydujących chwilach naszego państwa – Łokietek przed obrazem Maryi w Wiślicy Jagiełło na Piasku w Krakowie i w Piekarach na Śląsku, wyruszając na śmiertelną rozpra­wę z Krzyżakami pod Grunwald w roku 1410. Przed Maryją klękają i o zwycięstwo proszą nasi polscy wodzowie i nasze wojska.

„Walczymy za wiarę przeciw poganom, nie­przyjaciołom i bluźniercom krzyża świętego, Matko Przeczysta, Królowo nieba, wspie­raj nas modlitwami Swymi u Syna” – mówi Chodkiewicz do swoich wojsk przed bitwą pod Chocimiem i rozbija w puch ogromne siły Osmana II w 1621 roku.

„Jeszcze nigdy Europa nie widziała takiej woj­ny i takiej-siły przeciwnika” pisze zdumiony autor Dziejów narodu polskiego. Jan Kazimierz każe znieść do obozu polskiego cudowny ob­raz Matki Boskiej Chełmskiej. Uderzono pod Beresteczkiem w roku 1651 na 300 tys. kozaków i tatarów Chmielnickiego z hasłem: „ Matko Boska, Maryjo Chełmska!”. Ze 100 ty­sięcy Polaków padło w niedługiej walce tylko 500, gdy tymczasem 30 tysięcy tamtych zasła­ło pole pogromu.

  Gdy po czasach „ognia i miecza” nastały czasy „potopu”, Polska zalana została przez Szwedów, nie kto inny tylko znów Najświętsza Panna po­spieszyła z wydatną pomocą. Rozbite zostały wojska potężnej Rzeczypospolitej. Legły zdo­byte, zrabowane i spalone jej twierdze i grody. Poddawały się na łaskę i niełaskę całe prowincje. Wyrzucony został z kraju król i rząd.

Wtedy to do boju z najeźdźcą porywa się Częstochowa. a w niej 160 żołnierzy, 68 mnichów i 50 szlach­ty i odnoszą po 40 dniach zwycięstwo nad 17 tysiącami i 20 armatami.

Czyż to nie jest odpowiedzią Maryi już na przyszłe śluby Jana Kazimierza w katedrze lwow­skiej przed cudownym obrazem Najświętszej Panny Łaskawej, gdy mówił: „Wielka Boga i Człowieka Matko, Panno Najświętsza! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego, Króla kró­lów i Pana mego i z Twego miłosierdzia król, upadłszy do stóp Twoich najświętszych, Ciebie za Opiekunkę moją i za Królową królestwa mo­jego obieram… Twojej pomocy i litości w tym nieszczęśliwym i przykrym królestwa moje­go stanie, przeciwko nieprzyjaciołom święte­go Rzymskiego Kościoła pokornie błagam. .. Przyrzekam też na przyszłość w moim własnym, senatorów moich i ludów moich imieniu, że cześć i chwałę Twoją wszędzie i zawsze po ca­łym królestwie moim z największą usilnością pomnażać i utrzymywać będę. Obiecuję nadto i ślubuję, że, jeżeli otrzymam zwycięstwo, u sto­licy Apostolskiej starać się będę, aby ten dzień na podziękowanie za tę łaskę Tobie i Synowi Twemu corocznie jako uroczysty i święty na wieki obchodzono i z biskupami królestwa mojego dołożę starania, aby to, co obiecuję, od ludu mojego dopełnione było…”.

Podobnie przysięgali za królem senatorowie i urzędnicy państwa polskiego. Wtedy to rów­nież dodane zostało do Litanii Loretańskiej we­zwanie: „Królowo Polski – módl się za Nami!”

Po tych uroczystościach oręż polski odnosił­ świetne nad wrogiem zwycięstwa.  Wielki król i wódz nasz Jan Sobieski zna­ny był również z gorącego nabożeństwa do Maryi. Na piersiach swych nosił medalionik Najświętszej Panny z napisem: „W tym wize­runku Maryi, Janie, zwyciężysz„, a gdy szedł na potrzebę wiedeńską, wypraszał sobie najpierw błogosławieństwa Maryi przed cudownymi obrazami w Krakowie i Piekarach.

Zawołaniem bitewnym wojsk polskich było przez wieki „Jezus, Maryja!”. Pieśnią bojową naszych żołnierzy była Bogurodzica. Marszem, przy którym utrzymywała takt i równość sze­regów nasza piechota pod Grunwaldem, było Zdrowaś Maryja. Zbroja, którą okrywano piersi przed pociskami wrogów, był piękny ryngraf Częstochowskiej Pani. Sztandarem, który pro­wadził polskie zastępy do zwycięstw, był Orzeł Biały i obraz Maryi. Szable nawet znaczono imieniem Maryi.

Największą dumą naszych królów i wodzów było to, że mogli rządzić i walczyć pod okiem Maryi i w obronie katolickiej wiary żyć i umie­rać. „Wolałbym nie żyć, niż żyć, a nie w katolic­kiej wierze” – powtarzał wielki kanclerz i wódz Jan Zamojski. „Dla wiary co daj Boże umrzeć, za największą sobie pociechę pokładam i życzę. Dla wiary krwi rozlać i życie oddać nie żałuj synu. Choćbyś i umarł przy tym, nic osobliw­szego spotkać cię nie może. Takim umysłem położyć żywot i u ludzi sławno i u Pana Boga, co jest największa, odpłatno” – pisze wielki wojownik Stanisław Źółkiewski z pola ostat­niej walki do syna.

Toteż 8 września 1717 roku wystarano się z Rzymu o dwie korony złote i specjalny de­kret i ukoronowano uroczyście Matkę Boską Częstochowską na Królową Polski. Zasłużyła sobie Najświętsza Panna w całej pełni na ty­tuł podobny. Od tylu bowiem już wieków kró­lowała nam w swych cudownych stolicach na ziemiach Rzeczypospolitej, błogosławiąc nam w pracach, podnosząc w cierpieniach, pocie­szając w smutkach, broniąc w zarazach, cho­robach, pożarach, strzegąc troskliwie swych poddanych mienia, wolności i życia.

Nic więc dziwnego, że taka chwała gorące­go uwielbienia wszystkich warstw naszego na­rodu otoczyła te setki stolic, z których rozdaje Ona hojnie wszystkim swe łaski. Nic w tym szczególnego, że najdzielniejsze charaktery i dusze polskie, najgenialniejsze umysły pol­skie, najwytworniejsze pióra i talenty polskie idą przez wieki ze sobą w zawody, by godnie uczcić Maryję.

Widzimy tam naszych największych kró­lów, że wymienię tylko Sobieskiego; naszych wodzów, jak Chodkiewicza, Źółkiewskiego, Zamojskiego, Kościuszkę; naszych poetów, jak Sarbiewski, Mickiewicz, Słowacki; naszych mów­ców, jak Skarga, Młodzianowski, Antoniewicz; naszych rzeźbiarzy, jak Wit Stwosz; malarzy, jak Matejko, Grottger; naszych muzyków, bu­downiczych; naszych pisarzy, jak Sienkiewicz, Reymont i inni.

Gdy Polska wskutek swych grzechów i wad narodowych straciła niepodległość, to i wtedy gorąca miłość do Matki Najświętszej i opieka niebieskiej Patronki towarzyszyła ustawicznie Polakowi po więzieniach, Sybirach, na polach powstań i tułaczych szlakach. Z medalikami czy obrazkami Matki Boskiej Częstochowskiej szedł skazaniec w odległe kraje do lasów i kopalń. Z obrazem Matki Najświętszej płynął chłop polski za morza w dziewicze lasy Ameryki, gdy mu w kraju już chleba nie stało. Z różańcem przemykał się szczęśliwie powsta­niec pod bokiem obcej policji i wojska. Z wes­tchnieniem w stronę Matki Boskiej szedł żoł­nierz w ogień za sprawę własną czy obcą. Śnił wygnaniec o Matce Najświętszej. Majaczył spalony gorączką więzień o Matce Najświętszej. Umierał niewinny skazaniec z imieniem Matki Najświętszej. Myślał znako­mity malarz czy pisarz o Matce Najświętszej. Usypiało dziecko na łonie matki, robotnik czy rolnik po znojnym dniu szepcząc sennymi ust; Zdrowaś Maryjo.

W latach niewoli cała Polska modliła się niejako ustami swego narodowego wieszcza:

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie!

Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!

Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,

Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.

Matka Najświętsza dała Polsce wiarę katolic­ką, dzięki której mogła ona obronić swój byt polityczny. Matka Najświętsza obroniła nasze państwo przed religijnymi, krwawymi woj­nami Zachodu i zalewem postronnych potęg.

Matka Najświętsza ukształtowała wiele serc polskich i wyniosła je aż na ołtarze – takimi byli: Jadwiga, Kunegunda, Bronisława, Salomea, Jacek, Wincenty, Jan, Władysław, Jakub, 40 męczenników w Sandomierzu, Kazimierz. Stanisław Kostka i dziesiątki innych.

Matka Najświętsza stała również i przy ko­lebce młodej Polski i przybyła jej w niejednym ze skuteczną pomocą. Miłość Polaków do ich najlepszej Opiekunki i Królowej jest i w czasach nowych równie płomienna jak dawniej. Jasna Góra jest i dziś celem niezliczonych pielgrzymek polskich, jak i dawniej nim była. Nowe, polskie młode pokolenie chce w czci do Najświętszej Panienki i w wierności dla wiary ojców iść śla­dami dziesięciowiekowej historii Polski.

Wydana 3 maja 1936 roku wołała odezwa Komitetu Akademików Polskich: „Polacy! W czasie przełomu dziejowego, w chaosie zmian i przewrotów, Polska Młodzież Akademicka sta­nie 24 maja 1936 roku w zwartych i zorganizo­wanych szeregach na Jasnej Górze, aby tam wo­bec Boga i Najświętszej Maryi Panny ślubować wytrwanie w religii katolickiej i obrać na wiecz­ne czasy Matkę Bożą, Królową Korony Polskiej za Patronkę Polskiej Młodzieży Akademickiej. W poczuciu łączności duchowej z przeszłymi pokoleniami, nawiązując do lwowskich ślu­bów Jana Kazimierza z 1656 roku, świadoma odpowiedzialności za teraźniejsze i przyszłe losy Narodu i Państwa, młodzież akademic­ka pragnie budować Polskę w oparciu o naj­świętsze ideały religijne i narodowe. Idzie do Częstochowy pomna, że Bogarodzica zawsze wspierała Polskę, wiodąc hufce rycerstwa w zwy­cięski bój na polach Grunwaldu, Chocimia, Wiednia i Radzymina, że o Jasną Górę rozbiła się nawała szwedzka, a za przyczyną Najświętszej Panny powstał cały naród i zrzucił jarzmo na­jeźdźcy. Dziś znowu z Jasnej Góry spłynie na kraj łaska odrodzenia i powstanie Naród zjed­noczony politycznie, wyrwany z apatii i bezła­du, pełen wiary, że wspólnym wysiłkiem dźwi­gnie się Polska z ruiny gospodarczej. Zjedzie się młodzież polska z Krakowa i Wilna, Lwowa i Warszawy, Poznania i Lublina, Cieszyna i Gdańska, ze wszystkich ziem odrodzonej Polski i ogłosi na Jasnej Górze, na świętym dla wszystkich Polaków miej­scu, że chce stworzyć kato­licką Polskę. A każdy, kto pragnie panowania praw Bożych w Polsce, niech się w tym dniu połączy z młodzieżą akademicką we wspólnej modlitwie, w jednym uczuciu wia­ry i miłości – wszyscy – młodzi i starzy, ludzie wszelkich warstw i zawo­dów, cały Naród Polski”.

W dniu wyznaczonym 21 pociągów przywiozło około 20 tysięcy akademickiej mło­dzieży do Częstochowy. Było z nią paru profesorów uniwersytetu i 200 kapła­nów. Ze śpiewem pieśni maryjnych szły te ty­siące ze swymi sztandarami do stóp swej Pani. Stutysięczny tłum pątników z całej Polski towa­rzyszył młodzieży. W uroczystości wziął udział J.E. Ks. Prymas kardynał Hlond i 5 biskupów.

Rota ślubowania: „Wielka Boga-Człowieka Matko, Najświętsza Dziewico! My, młodzież akademicka z całej Polski zebrana, prawo­wierni spadkobiercy odwiecznej praojców na­szych pobożności, upadając do stóp Twoich Przenajświętszych, Ciebie, Matko Boża i Królowo Korony Polskiej obieramy na wieczne cza­sy za Matkę i Patronkę Polskiej Młodzieży Akademickiej i oddajemy pod Twoją przemożną opiekę wszystkie wyższe uczelnie i Polskę całą. Wsłuchani bowiem w mocarne głosy wielkiej przeszłości naszej, wpatrzeni w świetlane ob­razy chwały narodowej, wierzymy mocno, że Ojczyzna miła wtedy tylko potężną i szczęśli­wą będzie, gdy przy Tobie i Synu Twoim jako córa najlepsza wytrwa na wieki. Przyrzekamy przeto i ślubujemy Chrystusowi Królowi i Tobie Królowej naszej, Patronce Polskiej Młodzieży Akademickiej, że zawsze i wszędzie stać będzie­my przy świętej wierze Kościoła katolickiego w synowskiej uległości dla Stolicy Apostolskiej. Przyrzekamy i ślubujemy, że wiary naszej bro­nić i według niej rządzić się będzie­my w życiu naszym osobistym, rodzinnym, społecznym, na­rodowym, państwowym.

Przyrzekamy i ślubuje­my, że z wszelką usilno­ścią szerzyć będziemy cześć i nabożeństwo dla Ciebie. Źe każdego roku w uroczystej pielgrzymce przychodzić będziemy na Jasną Górę, jako wybra­ni synowie Twoi do stóp Matki naszej umiłowanej.

  Tak nam dopomóż Bóg

  i Ty, Bogarodzico Dziewico,

  Bogiem sławiona Maryjo!

  Maryjo, Patronko Polskiej

  Młodzieży Akademickiej, módl się za nami! „.

,,I nie mogłem się oprzeć wizji – powiada o tym świadek naoczny – że oto 20 tysięcy par skrzydeł husarskich łopocze starym, bohater­skim poszumem spod Cecory i Wiednia, spod Kircholmu i Beresteczka, że 20 tysięcy ryngrafów Bogarodzicy przykryło znakiem wieczystego duchowego szlachectwa serca gorące a prawe, serca miłujące Wiarę i Ojczyznę nieskalanie i bezinteresownie, pulsujące amarantem pol­skiej krwi, serca 20-letnie, złożone u stóp wie­kuistej Wielkości”.

Ks. Kazimierz Wilczyński TJ

Źródło: Zawsze wierni nr 2/2016 (183)

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (18.09.2016) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18743&Itemid=46

Skip to content