Aktualizacja strony została wstrzymana

Miliardy za Patrioty – za co tak naprawdę zapłacimy?

Pod koniec ub. roku ujawniono, że Amerykanie chcieli za Patrioty 47 mld zł – co wywołało oburzenie osób, które obecnie stoją na czele MON. Teraz sami podają, że system „Wisła” będzie nas kosztował 30-50 mld złotych. Do tego producent Patriotów nie posiada odpowiedniego radaru i nie wiadomo kiedy, i czy w ogóle, będzie go mieć. „Co my kupujemy i dlaczego za takie pieniądze?” – pyta w rozmowie z Kresami.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

Szef MON Antoni Macierewicz, jego zastępca Bartosz Kownacki oraz przedstawiciele PGZ, Inspektoratu Uzbrojenia i biura umów offsetowych MON przedstawili we wtorek w Sejmie informacje na temat postępów w realizacji programu „Wisła”.

Wiceminister Kownacki poinformował, że uwzględniając kurs dolara oraz wymagania stawiane przez Polskę, resort zamierza przeznaczyć system obrony powietrznej „Wisła” od 30 do 50 mld zł. Macierewicz argumentował, że wynegocjowane warunki są bardzo korzystne, gdyż 50 proc. wartości umów mają dotyczyć zamówień w polskim przemyśle. Według zapowiedzi, w grę ma wchodzić także transfer technologii.

Kłopoty z radarem

W rozmowie z Kresami.pl generał Waldemar Skrzypczak przypomina o raporcie amerykańskiego Government Accountability Office (GAO, odpowiednik polskiej NIK), w którym podkreślono, że koncern Raytheon popełnił wiele błędów, które mimo horrendalnie wysokich nakładów spowodowały, że system ten nie jest w pełni gotowy. „Okazało się, że to była czarna dziura” – mówi gen. Skrzypczak zaznaczając, że chodzi m.in. o radar. „Amerykanie obecnie w ogóle nie biorą już pod uwagę radaru Raytheona, tylko szukają nowego radaru dookólnego na swoim rynku” – mówi. W grę wchodzą urządzenia produkowane przez Lockhead Martin oraz Northrop Grumman, ponieważ Raytheon nie tylko nie ma odpowiedniego radaru, ale co więcej – nie ma na niego pieniędzy. A rząd USA powiedział, że im ich nie da. „Armia amerykańska pilnie potrzebuje nowego radaru. Stąd prowadzone są rozmowy z tymi koncernami”- wyjaśnia gen. Skrzypczak.

„Podejrzewam, że Raytheon bardzo chętnie sięgnąłby po nasze pieniądze, żeby sfinansować swój radar” – mówi gen. Skrzypczak.

„Co my kupujemy?”

Na początku lipca Macierewicz poinformował, że w negocjacjach z amerykańskim koncernem Raytheon doszło do przełomu. Według szefa MON, Raytheon zgodził się na minimalne warunki przedstawione przez Polskę polegające na tym, że co najmniej 50% środków przeznaczonych na stworzenie systemu zostanie wydanych w Polsce. „Ponad 50 proc. wydatków będzie realizowanych przez dotychczasowe polskie podmioty gospodarcze przemysłu zbrojeniowego” – powiedział Macierewicz. Raytheon podpisał również list intencyjny z Polską Grupą Zbrojeniową. Zdaniem prezesa PGZ, Arkadiusza Siwko, dokument ten daje Polsce szansę na transfer technologii i udział w budowie tarczy antyrakietowej, jak również w innych projektach Raytheona. Strony mają przeanalizować możliwości współpracy w zakresie technologii radarowych i rakietowych. Wcześniej polskie zakłady włączyły się w prace nad nowymi antenami systemu identyfikacji swój-obcy zestawów Patriot, a także nad routerem systemu łączności.

Czy takie porozumienia dają szansę na to, że polski sektor zbrojeniowy będzie miał szansę na udział w opracowaniu nowego radaru? Generał Skrzypczak jest w tym względzie sceptyczny – jego zdaniem Amerykanom bardziej zależy na naszych pieniądzach niż na współpracy. „Raytheon potrzebuje radaru, ale swojego, a nie polskiego. Oni wiedzą o tym, że jeśli nie opracują swojego radaru, to przestaną się liczyć jako gracz na rynku amerykańskim” – mówi generał przypominając, że brak odpowiedniego radaru był jednym z głównych zarzutów GAO. Stąd rozpaczliwe próby ze strony tego koncernu, który chce zdobyć środki na nowy radar własnej produkcji.

Gen. Skrzypczak przypuszcza, że w najbliższym czasie tego radaru nie uda się opracować. „Więc pytam – co my kupujemy i dlaczego za takie pieniądze?” – pyta były dowódca Wojsk Lądowych, który uważa, że cena powyżej 30 mld zł za osiem baterii Patriotów jest za wysoka, a w przypadku 50 mld zł – zdecydowanie za wysoka. Zastanawia się również, czego dokładnie mają dotyczyć deklaracje o przeznaczeniu 50 proc. wydatków w ramach systemu „Wisła” na wydatki w Polsce. Podkreśla, że największą wartością w systemie obrony powietrznej są rakiety.

„One stanowią sobą 70 proc. ogólnych kosztów całego systemu. Więc co to znaczy, że będziemy produkowali rakiety? Kto nam da technologie rakiet, do produkcji? Nie było takiego rządu amerykańskiego, który by przekazał komukolwiek technologie budowy rakiet – nawet Izrael tego nie dostał. Więc czego dotyczy te 50 proc.?” – pyta generał.

Były dowódca Wojsk Lądowych nie wyklucza, że może być w tej sprawie coś, o czym nie wiemy, jak np. tajne porozumienia polsko-amerykańskie. „Pytanie, czy to jest cena za system ośmiu baterii, czy za coś jeszcze? Np. za obecność wojsk amerykańskich w Polsce” – mówi. Oficjalnie MON tłumaczy, że różnica w szacunkach wynosząca aż 20 mld złotych to efekt kursu dolara i wymagań stawianych przez Polskę.

Jeszcze kilka lat temu szacunkowe analizy dotyczyły trzech systemów: francuskiego SAMPT/E, izraelskiego David’s Sling oraz amerykańskiego Patriot. Przy zakupie ośmiu baterii w ramach systemu „Wisła” najtańszy był wówczas system francuski (12-14 mld dol.), zaś najdroższy – izraelski (16 mld dol.). Patriot miał być nieco tańszy od „Procy Dawida”. Od tego czasu do gry wszedł jeszcze jeden gracz: konsorcjum MEADS. Ma on być gotowy operacyjnie w okresie od 4,5 do 5 lat. Jego koszt ma być szacowany na poziomie 12-14 mld dolarów za osiem baterii.

Wcześniej informowaliśmy, że Polska prowadzi negocjacje z dwoma dostawcami systemów obrony rakietowej: amerykańskim koncernem Raytheon (systemy Patriot), a także amerykańsko-niemiecko-włoskim konsorcjum MEADS. Do obu firm wysłano listy z zapytaniami ofertowymi.

– Uznaliśmy za niedopuszczalną sytuację, gdy negocjujemy tylko z jednym partnerem, nawet gdy jest tak zasłużony i wybitny jak Raytheon – powiedział minister Macierewicz. Zaznaczył, że choć system Patriot nie jest wolny od wad, to MEADS, mimo iż jest nowoczesny, nie został jeszcze nigdzie niezweryfikowany.

Jak było a jak jest

We wtorek wiceminister obrony Bartosz Kownacki podał, że resort zamierza przeznaczyć system obrony powietrznej „Wisła” od 30 do 50 mld zł. Z kolei do roku 2019 Raytheon miałby dostarczyć dwie baterie w obecnie dostępnej konfiguracji z radarem sektorowym, a po roku 2020 – sześciu wyposażonych w radar dookólny, o polu obserwacji 360 st. Nie sprecyzowano, kiedy miałoby to nastąpić, co nie dziwi w sytuacji gdy wiadomo, że koncern ten nie ma takiego radaru. I nie wiadomo, kiedy miałby go mieć.

Warto w tym momencie przypomnieć, że pod koniec ubiegłego roku opublikowano w mediach szczegóły negocjacji między Polską a USA ws. polskiej tarczy antyrakietowej, prowadzonych przez poprzedni rząd. Jak ujawniono, system oparty na wyrzutniach rakiet Patriot miał kosztować nie 16 mld złotych (jak początkowo informowano), ale niemal trzy razy więcej – 47 mld. Ponadto, pierwsze dostawy miały ruszyć dopiero na przełomie 2024/25 roku, a nie w 2016 roku. Portal Kresy.pl potwierdził te informacje u innego źródła, znającego tę sprawę.

Nowy szef MON Antoni Macierewicz uznał, że kontrakt z amerykańskim koncernem zbrojeniowym Raytheon „w istocie nie istnieje”. W artykule stwierdzono zaś, że zaoferował on polskiej armii „archaiczny system Patriot”.

KRESY.PL / Marek Trojan

Za: Kresy.pl (15 wrzesnia 2016)

Skip to content