Byli prezydenci Ukrainy i ukraińskie „autorytety moralne” napisały list z prośbą nie tyle o wybaczenie, co o zapomnienie zbrodni wyrządzonych na Polakach.
List otwarty podpisany m.in. przez Leonida Krawczuka i Wiktora Juszczenko, mówi, że zbrodnia na Wołyniu, była tragedią, która dotknęła obie strony konfliktu. Pomimo tego, że zbrodnie UPA są niepodważalnymi faktami, byli prezydenci ośmielają się w liście apelować o uznanie ukraińskich tradycji narodowych (w tym odwołujących się do UPA), jako sprawiedliwe i godne szacunku.
List wzywa polskich parlamentarzystów do niepodejmowania kroków dotyczących upamiętnienia rzezi Wołyńskiej, jako nieodpowiedzialnych, a które mogą być wykorzystane przez „wspólnych wrogów”.
Prezydenci i inni podpisani pod listem apelują o wspólne ustalenie daty obchodów Dnia Męczeństwa na Kresach, jak również o takie decyzje parlamentów, które mają łączyć, a nie dzielić. Autorzy listu uważają, że wyciąganie tragedii z przeszłości przesłania „wspólnotę interesów” i prowadzi do niepotrzebnej, zdaniem autorów, eskalacji konfliktu.
Pełna treść skandalicznego listu zrównującego polskie ofiary z katami jest dostępna na stronie gazeta.ua
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Działacze kresowi: Dlaczego Kaczyński boi się prawdy?
- Szef ukraińskiego parlamentu chce zawieszenia dyskusji o ludobójstwie na Wołyniu. Polski poseł – uhonorowania największego ukraińskiego polonofoba
- Stanisław Srokowski oskarża PiS o przekręt w sprawie kresowego ludobójstwa
- PiS w Kijowie konsultował ustawę o ludobójstwie z negacjonistą wołyńskim?
- Kaczyński nie chce, by 11 lipca Polacy czcili pamięć ofiar UPA
kresy.pl / gazeta.ua