Aktualizacja strony została wstrzymana

Jezusicku, egzamin z dojenia?!, czyli Unia będzie uczyć górali dojenia owiec

Mają rzucić wszystko w cholerę, usiąść w szkolnych ławach i z książek uczyć się, jak łapać „łowieckę” za cycki i doić ją. Najstarszym góralom w głowach się nie mieści, czego to od nich, zawodowców, chce „Łunia Europejsko”?! Zgodnie z jej wymogami górale hodujący owce, muszą przejść specjalne szkolenie i zdać egzamin. Hej!

Podhalańskich baców na kurs wysyła ich Związek Hodowców Owiec i Kóz. Uważają tam, że kilkudziesięcioletnie doświadczenie nie wystarczy, by hodować owce i robić oscypki. Teraz – za sprawą Unii – górale dowiedzą się, jak opiekować się kozą, jak doić owce i jak z ich mleka robić „niepodrabiany” ser. Jedyny w swoim rodzaju kurs z „bacowania” ma być zakończony egzaminem i popisowym dojeniem owiec przed komisją.

Owce doić umiem

Stanisław Łaś z Nowego Targu (bacuje od 22 lat) chwyta się za głowę. Czego miałby się nauczyć na kursie właściciel jednego z największych owczych (1200 owiec) stad w Polsce?

– Może to i miałoby sens, gdyby szkolono takich, którzy nigdy obok prawdziwego oscypka nie stali. A nie takich baców jak ja! – oburza się pan Stanisław.

W latach 80. zdał już jeden, wtedy obowiązkowy, egzamin dla baców. Legitymację ma w domu, w szufladzie. Nikt o nią nigdy nie pytał.

– Dla mnie zdanie takiego egzaminu 20 lat temu nie było trudne. Juhasowałem od małego, potem bacowałem, owce umiem doić, a ser robić! Czego mi więcej potrzeba? – dziwi się.

Dyrektor dopilnuje

– Skoro ja, występując do Brukseli o uznanie naszego oscypka, brałem odpowiedzialność za jego produkcję, zrobię teraz wszystko, by oscypek podporządkować unijnym wymogom – tłumaczy się Jan Janczy, dyrektor związku. Na pytanie, czy w komisji egzaminacyjnej zasiądą urzędnicy UE „pod krawatami”, uspokaja: – Egzaminatorami będą ludzie ze związku, weterynarze, być może także ratownicy górscy i służby graniczne.

Technika dojenia

W bacach jednak krew się burzy. Z dziada pradziada zajmują się przecież hodowlą i wypasem owiec.

– Skąd czerpać większą wiedzę, skoro podhalańska tradycja nie wystarcza?! Z podręczników?! – dziwią się

– Jak tylko UE „klepnie” oscypka, rozpoczynamy pierwszy kurs i egzaminowanie baców, tych z doświadczeniem – zapowiada Jan Janczy.

Skoro tak mówi sam dyrektor, to panu Stanisławowi nie pozostaje nic innego, jak tylko zacząć szkolić swoją – i tak już doskonałą – technikę dojenia owiec i zaganiania ich na hale. Hej!

Na razie tylko bryndza

W Ministerstwie Rolnictwa nikt jednak nie słyszał, by w innych krajach Unii wysyłano producentów żywności na jakieś kursy. – Źeby produkt mógł się znaleźć na liście produktów regionalnych trzeba udokumentować tylko jego historię i tradycyjną recepturę wytwarzania – tłumaczy Małgorzata Książyk, rzecznik ministerstwa.

Za polski produkt regionalny uznana została jedynie bryndza podhalańska. Oznacza to, że nikt w całej Europie nie będzie mógł jej produkować. Zastrzeżona będzie jej receptura i nazwa. Oscypek ciągle czeka na unijną decyzję. Prawa do niego roszczą sobie bowiem także słowaccy górale.

autor: Paulina Jakubowska

Za: Super Express
„Jezusicku, egzamin z dojenia?!



KAWAŁY PRAWA O UNII

Przyjeżdża na Podhale urzędnik Unii Europejskiej, specjalista ds. rolnictwa. Zagaduje napotkanego bacę:
– Baco, jak zgadnę, ile macie owieczek na hali – dacie mi jedną?
– Cemu ni, jak zgadniecie, to dom.

Unita dzwoni komórą do Brukseli. Centrala liczy owieczki przez satelitę, oddzwania.
– Baco, macie 132 owieczki.
– Ło żesz, sama prowda – dziwuje się baca. – Dobra, weźcie se jedną.

Urzędnik oddala się, wlokąc za sobą zwierza. Baca woła za nim:
– Panocku, a jak zgadnę, kto wy jesteście, to mi oddacie mojego zwierzaka?
– Jak zgadniecie, to oddam.
– To wy musicie być urzędnik Łunii Europejskiej, specjalista do spraw rolnictwa!

Urzędnik staje jak wryty:
– Baco, jakżeście to odgadli?
– A bo tak: przychodzicie nie proszeni. Wpieprzacie się w cudzy majątek. A na koniec żeście moją łowieckę z moim łowcarkiem pomylili.

Skip to content