Świat monarchii tradycyjnej jest niezrozumiały dla mentalności nowoczesnej. Stanowienie prawa w demokracji jest bowiem jurydyczną transkrypcją woli przypadkowo zgromadzonych indywiduów, które dekretują podług swoich upodobań bądź kaprysów, co odtąd będzie legalne. Legitymizm – podporządkowuje wolę każdego, łącznie z królem, prawu transcendentnemu, powszechnemu i niezmiennemu.
Rekonstruując rozumienie legitymizacji władzy w tradycyjnej monarchii, należy naprzód odwołać się do zapoznanego dziś rozróżnienia pomiędzy legitymizmem (prawowitością) a legalizmem (legalnością). Z wielką precyzją wyjaśnia tę różnicę hiszpański historyk i teoretyk jurysprudencji, Ãlvaro d’Ors (1915-2004), który zauważa, że istnieją trzy derywaty od słowa ley (prawo): legitimidad (prawowitość), legalidad (legalność) i lealtad (prawość, lojalność, wierność). W normalnych warunkach te trzy koncepty prawa są sobie współistotne, wyrażając jedynie różne aspekty porządku publicznego; rozdźwięk między nimi pojawia się dopiero wskutek rewolucyjnego nieporządku, który wprowadza sprzeczność pomiędzy ustanawianą przez siebie legalnością a zakwestionowaną i obaloną prawowitością oraz zmusza do wyrzeczenia się lojalności wobec tego, co prawowite. Ta sprzeczność staje się normą w nowożytnym – powstałym z rebelii przeciwko prawowitej władzy – państwie oraz we współczesnej, przesiąkniętej pozytywizmem teorii państwa, które przyznaje walor „prawdziwego” prawa jedynie prawom pozytywnym, wykluczając też możliwość sprzeciwiania się im z powodu ich niesprawiedliwości. W konsekwencji tegoż, rozróżnienie pomiędzy legalidad a legitimidad zanika, bo pierwsza pochłania drugą, nie chcąc uznać nad sobą innego, wyższego prawa.
Konieczne w tym miejscu jest wprowadzenie kolejnej dystynkcji: pomiędzy władzą rozumianą jako siła przymusu (potestad) a władzą jako upoważnieniem do rządzenia wynikającym z nabycia autorytetu (autoridad). To upoważnienie zachodzi wówczas, kiedy władza (potestad) słucha autorytetu, którego sama nie „posiada”, lecz jest on jej dany z góry. Oczywiście, władza ma moc (poder) pozwalającą jej wymusić posłuch dla stanowionych przez siebie praw i podejmowanych decyzji, lecz jeśli jest to prawo niesprawiedliwe (injusto), to posłuszeństwo władzy ustanowionej – przy założeniu, że jest ona też powszechnie rozpoznana jako siła rządząca (potestad) – nie implikuje akceptowania wszystkich aktów tej siły rządzącej; [w tym znaczeniu – J.B.] uznaje się lub nie osoby [rządzące] i akceptuje się lub nie te akty. Usprawiedliwienie takiego stosunku do władzy legalnej, ale niesprawiedliwej, daje Kościół, uczący, że prawo (stanowione) nie może być sprzeczne z prawem Boskim, i w którego języku – co znamienne – już w starożytności, w kościelnej łacinie, jako jedyny właściwy derywat od słowa lex, przyjęto słowo legitimus, nie zaś legalis. Ta tradycja językowa Kościoła dobitnie wyraża przeświadczenie, iż prawo niesprawiedliwe nie jest prawem, a zatem także nie ma domniemania (presunción)posłuszeństwa każdemu prawu. Prawowitość to zatem zawsze zgodność z „wyższym” prawem; legalność to jedynie zgodność z prawem ustanowionym przez władzę dysponującą realną siłą, zdolną do wymuszenia posłuchu.
W tym samym duchu relację prawowitości do legalności rozważają legitymiści francuscy. Louis wicehrabia de Bonald (1754-1840) pisał: Prawowitość (légitimité) jest doskonałością, dobrem absolutnym, niezbędnym; legalizm (légalité) jest konwenansem, dobrem relatywnym, użytecznym; Wszystko, co jest prawowite, jest Boskie, jako że prawowitość jest niczym innym, jak zgodnością z prawami, których autorem jest Bóg.
Legitymizm jest „wertykalny”, ponieważ autorytet królewski pochodzi z góry (od Boga), a nie z dołu (od ludu czy jego emanacji – parlamentu), co oznacza, że monarcha jest ponad legalnością pozytywną; pojęty jako „prawo ożywione” (lex animata) lub „mówiące prawo” (lex loquens), dokonuje „autoryzacji” prawa pozytywnego, czyli jego oktrojowania. W ujęciu legitymistycznym monarcha nie jest jednak samowładcą, lecz sługą prawa Bożego; nie jest on nawet panem ładu politycznego, lecz tylko jego regulatorem, podporządkowanym prawdziwemu autorowi – Bogu. Współczesny historyk Francji monarchicznej, Jean Barbey konkluduje: Monarchia tradycyjna jest na wskroś antywoluntarystyczna; ani intronizacja króla, ani jego działanie nie zawierają nawet ułamka subiektywnej woli. Monarchia to świat prawa obiektywnego, który nie ma w swojej zasadzie niczego „ludzkiego”; który wyklucza samowolę.
Właśnie dlatego świat monarchii tradycyjnej jest niezrozumiały dla mentalności nowoczesnej – współczesna, demokratyczna legalność jest bowiem wytworem jednej bądź wielu woli subiektywnych. Stanowienie prawa w demokracji jest jurydyczną transkrypcją woli przypadkowo zgromadzonych indywiduów, które dekretują podług swoich upodobań bądź kaprysów, co odtąd będzie legalne, legitymizm zaś przeciwnie – podporządkowuje wolę każdego łącznie z królem prawu transcendentnemu, powszechnemu i niezmiennemu.
Porządek legalności w monarchii tradycyjnej jest bardziej złożony niż w państwie liberalnym, obejmującym równe sobie, identyczne w prawach i obowiązkach jednostki, gdyż mieszczą się w nim rozmaite rodzaje praw organizujących stosunki prywatne pomiędzy różnymi stanami, które król zobowiązany jest respektować. Przede wszystkim jest on związany normami prawa naturalnego oraz dogmatami wiary katolickiej definiowanymi przez Kościół.
Najbardziej zaszczytny z tytułów królewskich – wikariusz Boga (vicaire de Dieu), porucznik Chrystusa (lieutenant de Christ) – oznacza, że władca jest w swoim królestwie zobowiązany do wspomagania i ochrony Kościoła. Tytuł ten ogranicza władzę królewską przez cel rządzenia, którym jest zachowanie ładu chcianego przez Boga i wyrytego w prawie naturalnym. W swojej istocie legitymizm jest zatem teologią polityczną ufundowaną na założeniu, że żaden człowiek nie może kierować innym człowiekiem bez upoważnienia Boskiego. Legitymizm to wprawdzie pojęcie nieodłączne od monarchizmu, ale jego sens nie sprowadza się do monarchicznej formy rządu; odwrotnie – to legitymizm jest racją bytu (raison d’être) monarchii arcychrześcijańskiej (la monarchie très”‘chrétienne), której władca jest niejako „biskupem zewnętrznym” (évêque du dehors) Kościoła. Bez związku z transcendencją monarchia jest ontologicznym „zero”.
Podwójny sens legitymizmu
Zasadniczo legitymizm ufundowany jest na prawie dynastycznym, zgodnie z którym królem jest się nie tyle przez dziedziczenie (gdyż tam, gdzie występuje dziedziczenie, może też wystąpić wydziedziczenie), lecz z mocy sukcesji naturalnej, w niezależnej od ludzkiej woli kolejności narodzin. Najstarszy (w porządku primogenitury w linii prostej, a w razie jej wygaśnięcia – w liniach bocznych) męski sukcesor staje się królem z prawa z chwilą śmierci swego poprzednika, niezależnie od tego, czy zdołał posiąść faktyczną władzę. Panującym nie wolno zatem dysponować królestwem za pomocą testamentu, gdyż syn zastępuje ojca nie jako spadkobierca (jak w prawie cywilnym), lecz w charakterze następcy.
Kwestią kardynalną dla naszych rozważań jest jednak wewnętrzna złożoność legitymizmu, który nie sprowadza się do aspektu formalnego (czyli wspomnianej wyżej prawowitości dynastycznej), lecz jest również – zasygnalizowanym już wyżej – legitymizmem celu władzy, jakim jest dobro wspólne rządzonej społeczności, w obu zaś aspektach także, a nawet przede wszystkim legitymizmem wiary (władca prawowity w monarchii chrześcijańskiej musi sprawować swoje rządy w taki sposób, aby przynajmniej nie utrudniać poddanym zbawienia).
Prawowitość pochodzenia i prawowitość wykonywania
Legitymizm hiszpański (karlizm) nazywa powyższe rozróżnienie: prawowitością pochodzenia (legitimidad de origen) i prawowitością wykonywania, resp. sprawowania (legitimidad de ejercicio). Karlistowski filozof prawa, Francisco ElÃas de Tejada (1917-1978) kładzie nacisk na to, że prawowitość pochodzenia jest służebna w stosunku do prawowitości wykonywania, obie zaś prawowitości wzięte łącznie są instrumentem w służbie Tradycji katolickiej i narodowej, a nie na odwrót. Z tej hierarchii rodzajów prawowitości wynika, że istnieją okoliczności – na przykład rozpasana i uporczywa tyrania – w których posiadacz praw do tronu z tytułu pochodzenia może je utracić, gdyż stał się uzurpatorem prawowitości wykonywania (el usurpador la legitimidad de ejercicio).
Tego właśnie określenia używa patriarcha karlizmu, Juan Vázquez de Mella (1861-1928), precyzując następująco okoliczności, w których władza prawowita formalnie może stać się nieprawowita (ilegÃtima): Jeśli władza jest nabyta zgodnie z prawem pisanym albo ustanowiona za zgodą narodu, będzie posiadała prawowitość pochodzenia; lecz nie będzie ona posiadała prawowitości wykonywania, jeśli nie będzie zgodna z prawem naturalnym, z Boskim prawem pozytywnym oraz z prawami i tradycjami fundamentalnymi narodu, nad którym panuje.
Dystynkcja pomiędzy prawowitością pochodzenia a prawowitością wykonywania pociąga zatem za sobą ważkie konsekwencje. Oczywistym wymogiem w stosunku do rządzącego jest – jak powiada d’Ors – Boska adopcja jako dziecka Bożego, której nie można dostąpić inaczej jak przez sakrament chrztu. Prawowity władca nie może przeto być poza Kościołem, musi partycypować, jako adoptowane dziecię Boże, w kapłańskiej godności Jezusa Chrystusa (resp. w kapłaństwie powszechnym wszystkich chrześcijan, rzecz jasna, a nie w ministerialnym, które wymaga ordynacji sakramentalnej). Tym samym, traci zatem również prawowitość, jeśli z powodu swoich ciężkich grzechów został wyłączony ekskomuniką ze wspólnoty Kościoła.
Prawowitość teologiczna i prawowitość naturalna
W nieco innej terminologii, lecz z podobnymi konkluzjami, ową dystynkcję dwu legitymizmów rozważają legitymiści francuscy (najnowszy zbiorczy wykład ich koncepcji zawiera Manifest Legitymistyczny, w którego opracowanie największy wkład wniósł Gérard Saclier de la Bâtie [1922-2006]). Powiadają oni, iż w chrześcijańskiej wspólnocie politycznej należy odkryć podwójny aspekt prawowitości: prawowitość teologiczną (une légitimité théologique) i prawowitość naturalną (une légitimité naturelle). Pierwsza implikuje rozpoznanie Jezusa jako Króla, i Ojca Niebieskiego jako zasady wszelkiej władzy. Ten aspekt prawowitości jest objawiony i wyrażony wprost w Biblii przez samego Boga. Druga oznacza, iż instytucją polityczną najbardziej prawowitą (la plus légitime) jest ta, która najlepiej realizuje dobro wspólne. (…) Poszukiwanie prawowitości naturalnej jest rezultatem obserwacji i studium natury ludzkiej. Stanowi ona wynik różnych okoliczności, jak historia narodu, jego temperament czy jego obyczaje.
A zatem, rozpoznanie Boga jako źródła władzy ustanawia prawowitość teologiczną, zaś wyznaczenie władzy służącej optymalnie dobru wspólnemu ustanawia prawowitość naturalną. Oba te warunki legitymiści rozpoznają jako doskonale spełnione w „konstytucji” dawnej Francji (w prawach fundamentalnych Królestwa). Z jednej strony bowiem król, poprzez sakrę koronacji i namaszczenia, rozpoznaje w sposób instytucjonalny suwerenność Chrystusa jako prawdziwego Króla Francji oraz prawa Jego Kościoła. Z drugiej strony, konstytucja ta ubezpiecza dobro wspólne i jedność, dzięki jasnym zasadom desygnacji monarchy z urodzenia. W efekcie, wyłączając z wyboru ludzkiego ustanowienie autorytetu publicznego, oszczędza ona narodowi walk frakcyjnych partii chcących dokonać podboju państwa.
Zachodzi tu pytanie, jaki aspekt prawowitości wyrażają reguły sukcesji tronu stanowiące prawa fundamentalne Królestwa Francji: teologicznej czy naturalnej? Oczywiście naturalnej; praw tych nie nadał królestwu Bóg ani nie ustanowił on swoją bezpośrednią wolą żadnego z królów. Są to prawa zwyczajowe, kształtujące się stopniowo, jako wyraz mądrości zbiorowej przodków, odkrywane przez ów rozum narodowy w sytuacjach krytycznych (na przykład, wygaśnięcia głównej linii dynastii i zgłoszenia pretensji przez rzekomych spadkobierców) i dopiero wówczas definiowane w prawie pisanym (dlatego też Joseph de Maistre wyśmiewał tych, którzy pytają, w jakiej książce zapisane jest prawo salickie? – i odpowiadał, że zostało ono zapisane w sercach Francuzów.) Są one właśnie prawami królestwa, a nie króla; są jego naturalną konstytucją; wyrażają podnoszone przez świętego Tomasza z Akwinu (a jeszcze bodaj dobitniej przez hiszpańskich scholastyków z Escuela de Salamanca, jak Francisco de Vitoria OP czy Francisco Suárez SJ) uprawnienie wspólnoty do ustanawiania formy rządu.
Koda
Filozofia polityczna monarchii tradycyjnej bazuje zatem na tomistycznym rozróżnieniu pomiędzy dwoma – komplementarnymi, lecz odmiennymi – aspektami prawowitości (teologicznym i naturalnym), tym samym zaś dwoma porządkami, w których zasada legitymistyczna się aktualizuje, tj. natury i łaski. Tomistyczne jest w legitymizmie samo ujęcie podstawowej relacji społecznej pomiędzy osobą a państwem, odnajdujące pośrednią drogę (personalistyczną i uniwersalistyczną zarazem) pomiędzy odrzucanymi jako błędne ujęciami indywidualistycznego liberalizmu i totalitarnego kolektywizmu. Legitymizm odrzuca i takie podporządkowanie jednostki państwu, które czyni ją trybikiem w machinie, i egoistyczną ideologię praw człowieka bez obowiązków względem całości, gdyż więzią łączącą osoby w państwie winna być miłość. Legitymizm uznaje natomiast oba aspekty życia społecznego – ponadindywidualne dobro wspólne i niezbywalne prawa osoby.
Legitymizm nie jest absolutystyczną doktryną boskiego prawa królów; jest on doktryną Boskiego prawa, któremu podlegają wszyscy ludzie łącznie z królami, wszystkie wspólnoty, wszystkie polityczne ciała mistyczne, którym królowie ci – jako porucznicy Boga mający strzec Jego prawa – przewodzą zgodnie z prawami zwyczajowymi danej społeczności, będącymi wyrazem naturalnego rozumu społecznego, wszczepionego naturze ludzkiej przez Stwórcę.
Jacek Bartyzel
Tekst pierwotnie ukazał się w 39. numerze magazynu „Polonia Christiana”