Aktualizacja strony została wstrzymana

Demokracja jak u Barei

Podział na „obrońców demokracji” i „zwolenników dyktatury” tylko na pierwszy rzut oka stanowi nową jakość. Wierchuszka marszów KOD to po prostu kolejna odsłona politycznego obozu III RP, z kosmetycznie odświeżonym zestawem postaci pierwszego szeregu.

Masowe media stręczą nam odgrzewane, niestrawne danie, serwowane już w 2006 roku, podczas koalicyjnego rozdania PiS-Samoobrona-LPR. Znów cały naród ma zjednoczyć się „w obronie demokracji”, z tym, że z czołówki marszu gniewnych zniknęli zgrani Tusk, Komorowski, Miller, Senyszyn, Piechociński, Pawlak, zastąpieni przez kolejny garnitur (Nowacka, Kosiniak-Kamysz, Siemoniak, Petru). Dla większej wiarygodności twarzą numer jeden „oddolnego ruchu społecznego” okrzyknięty został naturszczyk Marcin Kijowski, co szybko okazało się klasycznym tzw. samobójem. Nawołujący nowy obóz władzy do przestrzegania prawa lider KOD okazał się bowiem dłużnikiem własnych dzieci z powodu potężnych zaległości w regulowaniu alimentów. Informacja podana przez miesięcznik „Uważam Rze” i rozpowszechniona na czołówce „Superexpressu” pomnożyła jeszcze internetowe szyderstwa nad rzekomo spontanicznym charakterem protestów KOD. Jeśli bowiem Kijowski peregrynuje po studiach radiowych i telewizyjnych społecznie, to czy nie powinien raczej w tym czasie zarabiać (uchylanie się od płacenia alimentów jest w Polsce przestępstwem)?

Takich rozmiarów kryzys wizerunkowy trudno będzie zażegnać. Dotychczasowy frontman będzie pewnie musiał być wymieniony na innego trybuna ludowego. Może Dominik Taras?

Widzimy więc na pro-demokratycznej reducie nowy zaciąg polityków, nie wyłączając Tomasza Lisa, który przypomniał sobie chyba, że typowano go kiedyś do wyścigu prezydenckiego. Mamy też bankowych lobbystów i niezawodnych ludzi kultury (Marek Kondrat akurat zalicza się do obydwu grup). W zgodnym chórze dają głos sieroty po rządowych zleceniach na gazetowe ogłoszenia z przyszłymi ofiarami podatku od wielkich sklepów. Późno odkryci bohaterowie „Solidarności” z żelaznym składem obalaczy starego systemu i weteranami PRL. Tefaupe ściga się w prodemokratycznej gorliwości z Tefauenem, niezależni dziennikarze z apolitycznymi urzędnikami. Jazgot, jaki podniósł się w związku z tym jest tak wielki, że niezaangażowany obserwator już tęskni za ciszą i spokojem. Chcąc nie chcąc więc, KOD pracuje na rzecz „dyktatury”, którą rzekomo zwalcza. Jego aktywiści nie potrafią przyjąć do wiadomości, że obecny układ rządów jest efektem powszechnych głosowań. Mówią więc głosem Stanisława Anioła z Barejowskiego serialu „Alternatywy 4”: Z góry akceptujemy wszelkie wyniki demokratycznych wyborów. Oczywiście, o ile będą zgodne z naszymi oczekiwaniami.

Argument o lekceważeniu przez PiS wyroków Trybunału Konstytucyjnego, którego prezes tak niezręcznie udaje własną bezstronność, blednie wobec niewykonania przez poprzednią koalicję kilkudziesięciu wyroków tego gremium. Platforma pod koniec poprzedniej kadencji, chcąc całkowicie zdominować TK, powołała „swoich” sędziów łamiąc sejmowy regulamin. Gra idzie o zbyt wysoką stawkę, by PiS tego nie wykorzystał.

Zbyt wcześnie na podsumowania rządów na samym ich początku. Nie sposób jednak nie zauważyć, że szef partii, która sięgnęła po pełnię władzy (wyjąwszy augiaszową stajnię sądownictwa) trafnie zdefiniował strategiczne cele początku kadencji.

Na kolejny ogień, krótko po Świętach, mają pójść media ironicznie zwane publicznymi. Dzisiaj przypominają one orkiestrę z Titanica, która gra swoją melodię zupełnie nie oglądając się na okoliczności zewnętrzne. Relacjonując społeczeństwu toczący się polityczny spór nie próbują one nawet dawać choćby pozorów nie tylko bezstronności, ale nawet elementarnej przyzwoitości. Czy po spodziewanych szybko porządkach przy Woronicza i w Polskim Radiu będzie dużo lepiej, dopiero zobaczymy, nie zapominając, kto sprowadził do TVP Tomasza Lisa.

W całej awanturze chodzi więc o utracone wpływy. Wieszczący Majdan w Warszawie nie chcą pamiętać, że ten oryginalny, kijowski – napędzany był nie tylko zagranicznymi funduszami, ale i frustracją samych Ukraińców, zdesperowanych skalą zepsucia swojego państwa, w tym wszechobecną korupcją i prywatą. Te ostatnie były akurat domeną poprzedniej władzy, co zresztą stało u korzeni jej spektakularnego upadku. Z niego zaś wzięła się gorączkowa zmiana szyldów i trwająca obecnie awantura. Jest ona bardzo słabą reklamą dla wysławianej przez wszystkich uczestników zamieszania demokracji. Zwłaszcza w epoce  wielkich mediów, które są w stanie wmówić szerokiemu ogółowi praktycznie wszystko co chcą.

Roman Motoła

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2015-12-28) | http://www.pch24.pl/demokracja-jak-u-barei,40238,i.html

Skip to content