Aktualizacja strony została wstrzymana

Bezpieczniacy grają w Orkiestrze

Jaki piękny przykład zaprzeczenia, który może być potwierdzeniem! Oto poseł PiS Stanisław Pięta zagroził, że mundurowi, którzy zaangażują się w występy w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy „Jurka Owsiaka” mogą złożyć wniosek o zwolnienie ze służby. Na to pan Michał Bardoń, „żołnierz zawodowy” zaproponował mu „z całym szacunkiem”, żeby pocałował go „w tyłek”. Czy ta propozycja dowodziła tęsknoty „żołnierza zawodowego” za pieszczotami w wykonaniu parlamentarzysty – czego w dzisiejszych czasach, gdy nieubłagany postęp wciska się do wszystkich, nawet, wydawałoby się, hermetycznych środowisk, wykluczyć przecież nie można – czy też wyrażać miała lekceważenie „żołnierzy zawodowych” dla przestróg formułowanych przez znienawidzonych polityków PiS – to jedna sprawa i nie to jest w tym wszystkim najważniejsze, chociaż też skłania do zadumy. Mamy bowiem do czynienia z intensywnymi próbami umiędzynarodowienia politycznego konfliktu w Polsce, co może zakończyć się dla Polski być może nawet zewnętrzną interwencją – oczywiście pod pretekstem „obrony demokracji”. Jak w takiej sytuacji zachowa się nasza niezwyciężona armia? Obawiam się, że – podobnie jak 13 grudnia 1981 roku, kiedy to stanęła po stronie Związku Radzieckiego – teraz też przyłączy się do najeźdźców i w ramach „braterstwa broni” przewidzianego przez ustawę nr 1066, razem z kolegami z Bundeswehry i innych sojuszniczych armii, będzie pacyfikowała mniej wartościowy naród tubylczy. Deklaracja „żołnierza zawodowego” te obawy potwierdza i rozwiewa złudzenia, że nasza niezwyciężona armia przed kimkolwiek nas obroni. Przeciwnie – to ona właśnie w pierwszej kolejności ukąsi rękę, która ją żywi i odziewa. Cóż zrobić; taki los wypadł nam.

Już bodaj następnego dnia po deklaracji pana Michała Bardonia odezwał się wiceminister spraw wewnętrznych, pan Jarosław Zieliński zapewniając, że ministerstwo nie wydawało służbom żadnego zakazu angażowania się w działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To lakoniczne zaprzeczenie więcej wyjaśnia, niż mówi. Pan minister powiedział tylko, że ministerstwo nie wydawało służbom żadnego zakazu – i to jest jasne – natomiast ani słowem nie wspomniał, czy MSWiA nie wydawało służbom nakazu angażowania się w działania podejmowane przez „Jurka Owsiaka”. Do tej pory bowiem zaangażowanie służb w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy nie było żadną tajemnicą – ale jeśli prawdą jest, że w MSWiA obowiązuje dyscyplina, to wygląda na to, że ministerstwo musiało służbom wydać przynajmniej pozwolenie, jeśli nie rozkaz brania udziału w imprezach „Jurka Owsiaka”. Czyż w przeciwnym razie służby mogłyby nie tylko uczestniczyć w tych przedsięwzięciach, ale nawet wspierać je materialnie, angażując w tym celu sprzęt i inne mienie publiczne, pozostające w dyspozycji agend Ministerstwa Spraw Wewnętrznych? Gdyby taka samowolka miała rzeczywiście miejsce, już tam niezależna prokuratura i niezawisłe sądy puściłyby winowajców w skarpetkach – chyba, żeby otrzymały surowy zakaz ze strony oficerów prowadzących. Tymczasem nigdy nie słyszano, by niezależna prokuratura, czy niezawisłe sądy zrobiły komukolwiek z tego powodu najmniejszą przykrość, więc nie ma innej rady, jak tylko przyjąć, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych musiało podległym sobie służbom wydać stosowne rozkazy. Oznacza to jednak, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to tak naprawdę impreza bezpieczniacka, a „Jurek Owsiak” tylko to firmuje, podobnie jak pan Kijowski firmuje Komitet Obrony Demokracji. Takie potwierdzenie to niby drobiazg, a jednak cieszy, nieprawdaż?

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz    specjalnie dla www.michalkiewicz.pl    22 grudnia 2015

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3543

Skip to content