Aktualizacja strony została wstrzymana

Zawód: wróżbita. Polacy w szponach szarlatanów

Kod 5161 to nie kryptonim tajnej operacji wojskowej, to także nie szyfr otwierający sejf, to fachowe oznaczenie zawodu… wróżbity. W Polsce ok. 100 tys. osób trudni się magią i ezoteryką, zaś wróżbiarski rynek szacowany jest na 2 mld złotych!

Jak informuje Departament Rynku Pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, „zawód wróżbity jest zawodem ujętym w klasyfikacji zawodów i specjalności regulowanej rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 27 kwietnia 2010 r. w sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności dla potrzeb rynku pracy oraz zakresu jej stosowania i posiada kod zawodu 5161 02”. Zawody wróżbity i bioenergoterapeuty ministerstwo po raz pierwszy wpisało na stosowną listę już w 2009 r., kiedy resortem kierowała minister Joanna Fedak z PSL. Widać zabrakło jej zdrowego „chłopskiego” rozsądku, by pomysł rejestracji tych procederów jako zawodów potraktować tak, jak na to zasługiwał, czyli wyrzucić do kosza.

Pod numerem 5161 klasyfikacja zawiera oficjalną, precyzyjną definicję obowiązków, od których nie mogą się uchylić przedstawiciele zawodu określanego jako „Astrolodzy, wróżbici i pokrewni”. Przepisy stwierdzają: „Astrolodzy, wróżbici i pokrewni badają wpływ poszczególnych planet Układu Słonecznego i gwiazd stałych na środowisko ziemskie, opowiadają o wydarzeniach z przeszłości i przewidują przyszłe zdarzenia w życiu osobistym, korzystając z metod astrologicznych, w oparciu o cechy charakterystyczne dłoni klienta, wylosowane karty lub inne techniki, oraz ostrzegają i dają rady dotyczące przyszłości”.

W rubryce „Zadania zawodowe” czytamy: „Zadania wykonywane przez astrologów, wróżbitów i osoby praktykujące pokrewne techniki zazwyczaj obejmują: studiowanie wpływu konstelacji gwiazd i innych zjawisk na życie ludzkie; sporządzanie horoskopu urodzeniowego stanowiącego psychofizyczny portret człowieka w celu samopoznania, określenia pola możliwości i ukierunkowania w życiu; opracowywanie prognozy w zakresie wybranych spraw, problemów, predyspozycji i zdarzeń odnoszących się do jednostki, ogółu, danej chwili, roku lub wieku; przewidywanie przyszłych zdarzeń; określanie charakteru i przeznaczenia człowieka poprzez interpretację liczb wynikających z ważnych dla niego dat, imienia i innych danych; określanie korzystnego czasu dla różnych ludzkich wydarzeń, takich jak: zawarcie małżeństwa, wyruszenie w podróż, zawarcie transakcji, objęcie stanowiska; udzielanie porad dotyczących zaginionych osób lub rzeczy; przestrzeganie i doradzanie w zakresie możliwego rozwoju wydarzeń; doradzanie klientom różnych środków ostrożności celem uniknięcia nieszczęśliwych przypadków itp.”.

Naukowe wróżenie z fusów?

Widać wyraźnie, że cała sprawa, która jeszcze niedawno byłaby uznana za zwykły kawał, przez Rząd RP potraktowana została całkiem na serio, ba, ze śmiertelną powagą!. Wielce pouczające może być dokonanie porównania, w jaki sposób ewoluowały zapisy dotyczące wróżbitów w „Klasyfikacji zawodów i specjalności” od 2009 do wersji z 2011 r. W klasyfikacji z 2009 wróżbita „Świadomie wykorzystując wrodzone uzdolnienia do działania w obszarze zjawisk nadprzyrodzonych”(podkreślenie autora). W dokumencie z 2011 określenie „nadprzyrodzone” już się nie pojawia, czytamy w nim o „studiowaniu” i „określaniu” czy „badaniu”. Można odnieść wrażenie, że na naszych oczach resort nadał profesji wróżbity naukowy charakter. Nie dziwią zatem liczne protesty środowisk naukowych, które już w 2009 roku potępiło projekt wpisania wróżbitów na listę zawodów. Frapujące jest także miejsce zajmowane przez „zawód wróżbity” w opisywanej klasyfikacji. Sąsiaduje on bowiem z kodem 5162, pod którym opisano zadania zawodowe „osób do towarzystwa”. Nie wiedzieć czemu kolejne miejsce zajmują pracownicy zakładów pogrzebowych…

Skoro zatem – zgodnie z ministerialnymi wytycznymi – wróżbita zajmuje się badaniem i studiowaniem, to nic nie stoi na przeszkodzie, by móc się nauczyć tej profesji. Co prawda nie ma jeszcze techników, czy szkół wyższych dających możliwość zdobycia takiego zawodu, jednak ilość szkoleń wróżek i wróżbitów jest dość pokaźna. Aby zostać dyplomowanym przepowiadaczem przyszłości należy jedynie ukończyć dziewięciomiesięczny kurs, za który trzeba zapłacić blisko 1,4 tys. złotych.

Rosnący rynek czarów i szarlatanerii

Zapotrzebowanie na usługi wróżbiarskie jest wielkie, co potwierdza rynek rosnący z roku na rok. Widzowie w Polsce mają do dyspozycji dwa kanały tematyczne w telewizji, liczne infolinie, możliwość zamówienia codziennego horoskopu. Co ciekawe, programy przygotowywane przez ezoterycznych „ekspertów” pojawiają się również w stacjach „mainstreamowych” dostępnych w ramach naziemnej telewizji cyfrowej. Późną nocą w TVN można zobaczyć – zgodnie z informacją zawartą na internetowej stronie stacji – program „Sekrety magii”. Przez 80 minut „wróżki odpowiadają na pytania widzów”. Program ten pojawia się także na antenie TVN 7.

Miłośnicy ezoteryki mają także okazję wymienić doświadczenia podczas licznie organizowanych targów. Odbywają się one m.in. w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Łodzi. Czego mogą oczekiwać przybywający na targi? „Do Państwa dyspozycji będą radiesteci, bioenergoterapeuci, masażyści, kręgarze, egzorcyści i wróżki. Ponadto będzie można nabyć szeroki asortyment preparatów ziołowych, książek, zdrowej żywności, minerałów, naturalnych kosmetyków i wszystkiego, co służy do pielęgnacji naszego ciała i duszy” – czytamy w zapowiedzi już wkrótce rozpoczynających się targów w Warszawie. Interesujące są ewidentne związki środowisk zajmujących się tzw. medycyną naturalną z różnego rodzaju pracownikami sektora wróżbiarskiego. Jeszcze bardziej intrygująca jest zapowiedź obecności na targach osób zajmujących się egzorcyzmami. Można bowiem z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że nie będą to osoby duchowne.

Bez wątpienia, skoro mamy do czynienia z tak dużą podażą ezoterycznych „usług” musi to być powiązane ze sporym na nie popytem. Według Katolickiej Agencji Informacyjnej około 7 mln Polaków korzysta z usług wróżbiarzy i bioenergoterapeutów. Dlaczego aż tyle? Na to pytanie odpowiada KAI ksiądz ks. Bogdan Bartołd, wieloletni duszpasterz akademicki, obecnie proboszcz katedry warszawskiej. – Człowiek współczesny charakteryzuje się tym, że nie chce brać odpowiedzialności za swoje życie i nie chce korzystać z daru wolności. Efektem tego jest poszukiwanie prostych odpowiedzi, niewymagających wysiłku, dotyczących naszej egzystencji – mówi ks. Bartołd. – Jeśli nam się coś nie udaje, żeby się nie stresować łatwiej nam przyjąć, że jesteśmy zdeterminowani, nie mamy, więc wpływu na nasze życie, gdyż «wszystko jest zapisane w gwiazdach». Czarny kot, Jowisz, Saturn czy krokodyl w buszu determinuje wypadki naszego życia, a jednocześnie szukamy namiastek – nadzieję, że coś nam się w życiu uda, ale bez większego wysiłku. A wróżbici i magowie wchodzą w pustkę aksjologiczną i chaos, które otaczają współczesnego człowieka – stwierdza duchowny.

Kto nie modli się do Boga, modli się do diabła

Katechizm Kościoła Katolickiego nie pozostawia wątpliwości, co do szkodliwość „ezozainteresowań” – zakazuje zabobonu i bezbożności, gdyż pierwsze przykazanie zabrania oddawania czci innym bogom poza Jedynym Panem. Równie kategorycznie Katechizm odnosi się do wróżbiarstwa. W kanonie 2116 stwierdza się, że wszystkie formy wróżbiarstwa, korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnienie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium, noszenie amuletów, są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i nad ludźmi, a jednocześnie są pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Wszystkie te praktyki są sprzeczne z czcią i szacunkiem należnych wyłącznie Bogu i nic ich nie usprawiedliwia – nawet szlachetne intencje, np. chęć zapewnienia komuś zdrowia. „Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich”.

Odrzucający coraz gwałtownie naukę Jezusa Chrystusa współczesny świat chce być uważany za ostoję racjonalizmu, swego rodzaju „świątynię rozumu”. Upiornym paradoksem jest fakt, że wraz z postępującą ateizacją i pozorną drogą do „oświecenia”, następuje coraz większe zwrócenie się ku irracjonalizmowi i hołdowania zabobonom. Nie ma w tym nic zaskakującego, doskonale spuentował to francuski pisarz katolicki Leon Bloy stwierdzając, że „kto nie modli się do Boga, modli się do diabła”. Przekonani o swojej nowoczesności postępowcy odrzucający chrześcijaństwo – ze względu na jego rzekome wstecznictwo i ciemnotę – oddają się krańcowo irracjonalnym „rozrywkom” takim jak horoskopy, czy kabała. Wszystko dobre, byle nie chrześcijańskie – zdają się wołać.

Ezobiznes ma także swoich „pożytecznych idiotów”. Tabuny mniej lub bardziej znanych celebrytów obnoszą się ze swoją fascynacją wróżbiarstwem. Na łamach wysokonakładowych magazynów opowiadają o uzależnianiu życiowych decyzji od tego, co powie wróżka. Na ich szyjach i rękach dyndają symbole ezoteryczne. Także i oni ponoszą odpowiedzialność za gwałtowny wzrost popularności usług wróżbiarskich.

Snujący się po naszym kraju, jak i po całym świecie smród ezoterycznego szaleństwa ma bez wątpienia zapach siarki. Stworzenie z przejmowania dusz dochodowego biznesu to kolejna odsłona szatańskiej aktywności. Największym sukcesem „ojca kłamstwa” jest upowszechnianie przekonania, że wszystko to jest żartem, zaś branie na poważnie wróżbiarstwa jest głupotą. Źarty się jednak skończą, gdy przyjdzie zapłacić rachunek. Bardzo słony rachunek.

Łukasz Karpiel

Za: PoloniaChristiana - pch24.pl (2015-11-30) | http://www.pch24.pl/zawod--wrozbita--polacy-w-szponach-szarlatanow,23583,i.html#ixzz3tdgnQtui

Skip to content